Grażyna C. mgr turystyki,
Temat: Ludzie i zwierzęta
Dzisiaj, 14 sierpnia 2007Ludzie i zwierzęta
Spółdzielnia Mieszkaniowa Górnik doszła do porozumienia z obrońcami kotów z ulicy Lisieckiego i Strzeleckiej w Katowicach. O kocim kłopocie i konflikcie między miłośnikami a przeciwnikami tych zwierząt pisaliśmy kilkakrotnie.
Większość lokatorów była przeciwna dokarmianiu kotów i narzekała na obrzydliwy zapach wydobywający się z piwnic w tych budynkach. Czy tym razem spór został zażegnany na dobre?
Nie chcą domków
Spółdzielnia już raz próbowała rozwiązać ten konflikt. Ustawiła dwa domki dla kotów przy ulicy Lisieckiego. Właśnie tam zwierzęta miały się przenieść z piwnic. Lecz domki spełniają swoją funkcję tylko częściowo. Koty przychodziły tam, żeby zjeść poczęstunek, ale zimno panujące w budce sprawiało, że wracały znów do piwnicy. Pracownicy Górnika stwierdzili, że dokarmiający koty Bogdan Widawski nie zrobił nic, aby przeprowadziły się na dobre. - Wyprowadzić można psy, ale nie koty! - śmiał się pobłażliwie adresat zarzutów. - One będą przebywać tam, gdzie stworzy im się dogodne warunki bytowania.
Pan Bogdan wiele razy prosił spółdzielnię o wydzielenie pomieszczenia dla kotów przy ul. Strzeleckiej 15, ale bezskutecznie.
Czyje dobro ważniejsze
A lokatorzy tego bloku wciąż skarżyli się na straszliwy stan terenu wokół piwnic i budynków. Wszędzie natrafiali na resztki rozkładającego się pożywienia dla zwierząt. Henryk Baron, zastępca dyrektora do spraw eksploatacji SM Górnik, przypomniał Bogdanowi Widawskiemu, że zgodnie z regulaminem i porządkiem domowym obowiązującym w spółdzielni, na terenie posesji i w jej obrębie obowiązuje zakaz dokarmiania zwierząt i ptaków. Wyjątkiem mogą być tylko karmniki na balkonach. - Wobec tego ten regulamin jest sprzeczny z ustawą o ochronie zwierząt - ripostuje Widawski.
Zastępca dyrektora poinformował zatem lokatora, że spółdzielnie mieszkaniowe działają w oparciu o status i stosowne regulaminy, które zobowiązują do usuwania zanieczyszczeń i likwidacji kociego zapachu w budynkach, co z pewnością nie jest sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt.
- Członkowie Rady Osiedla jednoznacznie opowiadają się przeciwko dokarmianiu kotów, a ja muszę dbać o interesy mieszkańców - mówi Henryk Baron.
Tajne schronienie
Bogdan Widawski otrzymał nawet pismo grożące mu eksmisją. Zapowiada jednak, że kotów dokarmiać nie przestanie. Wraz z innymi obrońcami zwierząt rozwiesza teraz na blokach plakaty z hasłem: "Nie wypowiadać wojny kotom". Twierdzi też, że chronią miasto przez szkodliwymi gryzoniami.
Choć jeszcze jest lato, lokatorzy i pracownicy spółdzielni już pomyśleli o zbliżającej się jesieni, a potem zimie. Wtedy problem kotów wraca jak bumerang. Na zebraniu strony zainteresowane problemem zawarły kompromis i zapadła decyzja dotycząca przyszłości zwierząt Te z piwnic w blokach przy ul. Strzeleckiej 11-15 zostaną przeniesione do innego budynku. - Wyizolujemy tam pomieszczenie gospodarcze, które będzie spełniało określone warunki - mówi Marianna Cieślik, kierowniczka administracji Centrum.
Prosi nas jednak, abyśmy nie zdradzali już teraz szczegółów akcji, aby nie prowokować protestów mieszkańców budynku, do którego przeniesione zostaną koty. Dowiedzieliśmy się też, że w tym budynku kotów nie będzie mógł dokarmiać pan Widawski, bo jego pojawienie się w okolicy byłoby dla ludzi jasnym sygnałem, że w pobliżu muszą też być koty. Pomieszczenie będzie więc funkcjonowało jako tajne schronienie dla zwierząt dopóty, dopóki nie dowiedzą się o nim lokatorzy. Chyba że okażą się miłośnikami kotów.
Jak interpretować przepisy
Zgodnie ze stanowiskiem Towarzystwa Ochrony Zwierząt, koty, które nie mają właścicieli, są stałym elementem miejskich ekosystemów. Nie ma jednak klarownych regulacji prawnych dotyczących ich zamieszkiwania w budynkach komunalnych i spółdzielczych. Dlatego często są traktowane jak zło konieczne, co jest przyczyną okrucieństwa ze strony ludzi. Zgodnie z opinią TOZ, obecność piwnicznych kotów w domach jest pożądana. Kot spełnia pożyteczne zadanie, które polega na ograniczaniu liczby gryzoni. Już sam fakt jego obecności w piwnicy, sprawia, że samica szczura nie zakłada w niej gniazd. Konieczna jest jednak kontrola populacji piwnicznych kotów, polegająca na ograniczeniu ich rozmnażania poprzez sterylizację i kastrację, czy podawanie środków antykoncepcyjnych.
Zdaniem TOZ, kot wolno żyjący jest zwierzęciem dzikim, a te - zgonie z ustawą o ochronie zwierząt - stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytowania. Zdaniem Joanny Pokorskiej, powiatowego lekarza weterynarii w Katowicach, w ustawie o ochronie zwierząt nie znajdujemy zapisu mówiącego, że kot jest zwierzęciem dzikim. Inspektorat stoi na stanowisku, że jest to zwierzę udomowione i w związku z tym może być umieszczane w schronisku. Podkreśla, że koty mogą żyć w bloku, ale za zgodą większości mieszkańców.
http://dz.com.pl/?tekst,817