Temat: Szok co wy na to?
Podczas weekendu zapoznałem się szerzej z oboma stronami do których linki można znaleźć powyżej, w naszym wątku. Nie znalazłem tam jednak informacji wskazujących, że Gardner uważał pedofilię, za rzecz normalną. Natomiast twierdził, że jest ona akceptowana wśród miliardów ludzi na całym świecie, a w starożytności karana była tylko w społeczności żydowskiej.
Nie można także stwierdzić, że stwierdzenia typu, że jest on przeciwny nadmiernie moralistycznemu czy penitencjarnemu podejściu do pedofilii, że dzieci czasami prowokują dorosłych do kontaktów seksualnych czy że w niektórych kulturach stosuje się pedofilię jako element wzmacniający seksualność dzieci w ich dorosłym życiu, aby zintensyfikować prokreację, to popieranie pedofilii. Co więcej jeśli Gardner nie mylił się, w tym zakresie, to otrzymujemy informacje pozwalające na zwiększenie efektywności w walce z tym patologicznym zjawiskiem.
Nie znalazłem w tych materiałach również informacji, że stał onpo stronie rodzica, a nie dziecka, a co więcej Gardner był autorem testów wykrywających nadużycia seksualne wobec dzieci i autorem unikalnej, nie akceptowanej, wg S. J Dallam, przez inne środowiska naukowe terapii, wskazującej na konieczność objęcia pomocą terapeutyczną całej rodziny, w której występuje to zjawisko.
Wg materiałów Dallam Gardner uważał, że syndrom oddzielenie od jednego z rodziców wywołuje znacznie większe szkody w psychice dziecka niż nadużycia seksualne i dlatego twierdził, że chociaż dziecko powinno zostać odizolowane od sytuacji nadużywania seksualnego to nie powinno oddzielać się winnego temu procederu ojca (o postępowaniu wobec molestującej matki nic Dallam nie wspomina w swojej publikacji).
Drastyczno-samobójcza śmierć Gardnera, jak i ewentualne jego niezrównoważenie psychiczne, wystąpiło 20 lat po przeprowadzeniu przez niego badań nad syndromem oddzielenia od jednego z rodziców. Wówczas miał on 72 lata, a w podeszłym wieku nadmiar złości czy nienawiści do siebie nie jest czymś nietypowym i może być związany z chorobami typowymi dla tego okresu życia. Tym bardziej, że zdaniem jego syna Gardner cierpiał na bolesny syndrom neurologiczny, którym były zaawansowane symptomy schorzenia nazywanego, po angielsku, sympathetic dystrophy.
Nie ma ludzi nieomylnych i ani sposób śmierć Gardnera, ani głoszone przez niego subiektywne opinie oczywiście, w żadnym przypadku nie dyskryminują wyników jego badań, podczas których zdaniem w/w materiałów, zdiagnozował 400 przypadków dzieci cierpiących na syndrom oddzielenia od jednego z rodziców, obsesyjnie odrzucających drugiego rodzica bez powodu.
Richard Garner był nie tylko psychiatrą sądowym ale także miał żyłkę do biznesu. Opublikował swoje badania na własny koszt. Również na prowadzonych przez siebie konsultacjach zarabiał duże pieniądze, a ich godzina kosztowała 500 dolarów czyli tyle ile liczą sobie wielkie międzynarodowe firmy konsultingowo-prawnicze. Pomimo, że od ukończenia jego badań nad syndromem oddzielenia od jednego z rodziców minęło już ponad 20 lat jego adwersarze nie potrafią wskazać na wyniki badań obalających koncepcję syndromu oddzielenia od jednego z rodziców. Zamiast tego mamy do czynienia z inwektywami skierowanymi wobec świadczących pomoc w tym zakresie adwokatom czy wskazywanie na interesy matek, zamiast dzieci.
Oczywiście nie znam stosunków Gardnera z amerykańskimi stowarzyszeniami psychiatrycznymi ale od momentu, gdy pod naciskiem feministek, wykreślono z systemu diagnozy zaburzeń osobowości Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego DSM IV zaburzenia autodestrukcyjne, związane ze spadkiem noradreanliny, przy niedoborze serotoniny, powodujące agresję osoby cierpiącej na to zaburzenie wobec siebie, rekomendacje i opinie tych stowarzyszeń przestały być dla mnie wiarygodne. Nikt mnie nie przekona, że ze względów konformistycznych, z powodu braku szerszego zaakceptowania subiektywnych teorii Gardnera, dotyczących pedofilii nie mieliśmy tu do czynienia z podobnym mechanizmem podejmowania decyzji.
Nie zrozumiałe jest także atakowanie chęci pomocy dziecku, którego matka w jego obecności robi awantury ojcu, trzaska drzwiami podczas odprowadzania go przez ojca ze spotkania, manipulując jego lękami i złością lub korzysta z innych brudnych metod, budzących u dziecka nienawiść do ojca, jednocześnie prowadząc destrukcję delikatnej dziecięcej psychiki.
Tym bardziej, że coraz więcej specjalistów, również i w Polsce, dostrzega występowanie syndromu oddzielenia od jednego z rodziców.
Maciej Wojewódka edytował(a) ten post dnia 24.09.07 o godzinie 16:50