Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
W KLASZTORZE BENEDYKTYNÓW W LUBINIU

http://www.lubin-medytacje.pl/

Powstał z inicjatywy o. Jana Berezy OSB w roku 1988. Do niedawna był jedynym miejscem w Polsce, gdzie uczono i praktykowano medytację według starochrześcijańskiej tradycji modlitwy monologicznej.Praktyka tej formy modlitwy rozwinęła się w IV – VII w., i polega na powtarzaniu jednego krótkiego, niezmiennego: wezwania, wersu, zdania zaczerpniętego z Pisma Świętego takiego na przykład jak:Jezus, Abba czy Maranatha.Spośród wielu wezwań używanych w pierwszych wiekach, jedno z nich zajęło z czasem miejsce uprzywilejowane:
„Panie Jezu Chryste, Synu Boży zmiłuj się nade mną”
i stało się standardową formułą modlitwy Jezusowej.
Ta stara tradycja modlitwy wypływająca ze źródeł starożytnego monastycyzmu jest dzisiaj stale praktykowana i nauczana.
Klasztor Benedyktynów od wielu lat jest duchowym domem dla wielu chrześcijan podążających tą drogą medytacji. Wspólnota medytujących chrześcijan z roku na rok w Polsce się powiększa.
Powstają liczne grupy medytacyjne.
Ośrodek medytacji chrześcijańskiej w Lubiniu stanowi dla nich oazę intensywniejszej modlitwy, ciszy i duchowego prowadzenia.
Praktyka w klasztorze benedyktyńskim stwarza rzadką sposobność bezpośredniego doświadczenia
misterium życia wspólnotowego.Jej rytm wyznaczany jest nie tylko przez medytację, lecz również przez wspólną modlitwę z mnichami, posiłki i pracę.
Klasztor Benedyktynów jest także jednym z nielicznych miejsc spotkań i dialogu międzyreligijnego.
Od bieżącego roku duchową opiekę nad Ośrodkiem po wielu latach posługi jego założyciela o. Jana Berezy OSB
przejął: Br. Maksymilian Nawara OSB


Ośrodek Medytacji Chrześcijańskiej w Klasztorze Benedyktynów w Lubiniu współpracuje z
Krakowskim Centrum Medytacji Chrześcijańskiej
http://medytacja-chrzescijanska.pl

Niech dusza nieustannie trzyma się bardzo krótkiej formuły, aż wzmocniona nieprzerwanym i ciągłym jej medytowaniem, porzuci bogate i rozległe myśli i zgodzi się na ubóstwo ograniczając się do jednego wersetu…

W ten sposób nasza dusza dojdzie do modlitwy bez skazy, gdzie umysł nie zajmuje się już postaciami wyobraźni, nie wymawia nawet głośno słów, nie zatrzymuje się nad sensem wyrazów, lecz gdzie serce płonie ogniem, pełne jest niewysłowionego zachwytu, a w duchu panuje nienasycone pragnienie. Jan Kasjan, Collationes Patrum XXVI

Ekumenizm i dialog międzyreligijny

Dążenie do jedności i pokoju tak bardzo potrzebne współczesnemu światu rozdartemu przez niezgodę znajduje również swoje miejsce w życiu mnichów lubińskich. Przez wiele lat prowadził tu spotkania ekumeniczne głównie z protestantami z Niemiec, ojciec Karol, ale także z polskimi buddystami zen i buddystami tradycji tybetańskiej.
Od kilku zaś lat ojciec Jan uczestniczy w pracach benedyktyńskiej Komisji do Dialogu Międzyreligijnego MID-DIM
Grafik sesji medytacyjnych 2007.

1 sierpnia (środa) – 5 sierpnia (niedziela) 2007
Sesja dłuższa:
prowadzący; Br. Maksymilian Nawara OSB
(sesja z pierwszeństwem dla tych, którzy byli w Lubiniu
przynajmniej trzy razy)
Koszt: 200 zł

21 września – 23 września 2007
Sesja medytacyjna;
prowadzący: Br. Maksymilian Nawara OSB
(sesja otwarta dla wszystkich)
Koszt: 100 zł

26 października – 28 października 2007
Sesja medytacyjna zaproszonym gościem;
(sesja otwarta dla wszystkich)
Koszt: 150 zł

23 listopada- 25 listopada 2007
Sesja medytacyjna;
prowadzący: Br. Maksymilian Nawara OSB
(sesja otwarta dla wszystkich)
Koszt: 100 zł

28 grudnia (piątek) – 2 stycznia (środa) 2008
Sesja noworoczna.
(sesja z pierwszeństwem dla tych, którzy byli w Lubiniu
przynajmniej trzy razy)
Koszt: 200 zł


Plan sesji weekendowej

PIĄTEK
16:00 - Formalne rozpoczęcie sesji
16:30 - Nieszpory
17:00 - Medytacja (2x25 min)
18:00 - Kolacja
19:15 - Medytacja (30 min)
20: 00 - Modlitwy wieczorne

SOBOTA
6.00 - Modlitwy poranne
6.30 - Metania (praktyka pokłonów)
medytacja (2X25 min)
8.15 - Śniadanie
8.55- 10.45 - Praca
11.00 - Medytacja (2X25 min.)
12.15 -Modlitwy południowe
obiad
czas na odpoczynek
15.00 - Nieszpory
15.30 - Medytacja (25 min)
Konferencja
Medytacja (25 min.)
17.30 - Kolacja
18:45 - Medytacja (2x25 min)
20.00 - Modlitwy wieczorne
21.00 - Msza św. (sala medytacyjna)

NIEDZIELA
6.00 - Modlitwy poranne
6.30 - Medytacja (2x25 min.)
8:00 - Śniadanie
9:00 - Medytacja (25 min)
Spotkanie w kręgu
Medytacja (25min)
Formalne zakończenie
11:30 - Msza święta
13:00 - Modlitwy w południe
13:15 - obiad


http://www.lubin-medytacje.pl/
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

ROSI KWONG W LUBINIU 2000

http://lubin.benedyktyni.pl/przeczytaj/rosi.shtm

W dniach 9 – 11 czerwca rosi Kwong z Kalofornii poprowadził sesję medytacyjną w Lubiniu. Brało w niej udział ponad 40 osób z całej Polski, zarówno chrześcijanie jak i buddyści .Mowy Rosiego tłumaczył Mikołąj Markiewicz

Rosi Kwong: „Jest to dla mnie zaszczyt, że jestem tutaj, że mogę wracać do Lubinia. Podziwiam was i wasz wysiłek, który czynicie, aby praktykować, również, że robicie przerwę w waszym codziennym zapracowanym życiu. Czuję, że tempo życia i ilość zajęć jest rodzajem spisku przeciwko duchowi. Tempo życia i bycie zajętym jest rodzajem agresji. Dlatego jestem pod takim wrażeniem tego, że możemy wspólnie spędzić czas. Również podziwiam tatę i syna, oraz mamę i córkę, którzy tutaj są z nami. Mam czterech synów. Najmłodszy, Damian ma 31 lat, a najstarszy 40. Jako rodzice możemy dać naszym dzieciom wszystko, ale myślę, że to, co najważniejsze, to dać im taką nić, która wszystko łączy. Miłość, jedzenie, dach nad głową, ale gdzieś za tym wszystkim z tyłu, w tle, musiało tak być, kiedy byliście dziećmi, myśleliście co jest tam głębiej, jakie to ma znaczenie. Gdy byłem w liceum, w weekendy siadaliśmy wieczorami patrząc na gwiazdy i staraliśmy się wymyślić o co w tym wszystkim chodzi. Mój dobry przyjaciel Ed Johns, był synem naukowca, fizyka zajmującego się przestrzenią kosmiczną. Staraliśmy się dosięgnąć tego, co jest poza. Rozkładaliśmy siedzenia w Fordzie z 1948 roku i patrzyliśmy w niebo na gwiazdy. Jest zdumiewające jak daleko sięga wzrok, szczególnie nocą, gdy nie ma punktów odniesienia i niełatwo ocenić odległość. Parę lat temu przeleciała kometa Halleya, mówiło się, że leciała jakieś 18 mln km stąd. Gdy byłem na południowym-zachodzie Stanów to ją widziałem. Zdumiewające jest, że można zobaczyć gwiazdy oddalone więcej niż te 18 milionów km. Mój przyjaciel i ja wymyśliliśmy, że tą nicią, która wszystko łączy jest przestrzeń. Było to niezłe odkrycie. Bez żadnego treningu, bez znajomości filozofii czy religii wymyśliliśmy to sami. Jest to coś bardzo uniwersalnego. Kiedy byłem trochę starszy, cały czas zadawałem sobie to samo pytanie. Mam nadzieję, że wy też nie tracicie tego rodzaju ciekawości. Niebezpieczeństwo zaczyna się wtedy, gdy tracimy tego rodzaju ciekawość, ta ciekawość sprawia, że poszukujemy. Najważniejsze jest poszukiwanie w sobie.

Kiedyś moja rodzina była zaproszona przez Trungpa Rinpoche, na wykład na Uniwersytet Naropa. Udało mi się pożyczyć od jednego z uczniów samochód i pojechaliśmy w góry. Chciałem odkryć gdzie jest początek rzeki. Poszliśmy daleko w góry, mieliśmy jakieś wskazówki od ludzi i kiedy tam doszliśmy były tylko kropelki wody. Byłem zdumiony, że te kropelki mogą stworzyć wielką wodę. Myślę, że większość ludzi, kiedy jest nad oceanem, nad morzem, albo, jeśli możecie, wyobraźcie sobie krajobraz Islandii - ludzie bez względu na kulturę, w której się wychowali, cenią sobie taki widok. Jest tam ogromna przestrzeń. Jesienią czy zimą jest bardzo czyste powietrze i pojawia się poczucie czegoś pierwotnego, niemal jak klejnot. Mogą to być góry, może to być las, jest tam cisza i spokój, wielki przestronny spokój. Ludzie nie wiedzą tego, ale to jest pierwotny umysł. Jeśli mogę tak powiedzieć, jest to Bóg. Nazywamy to różnymi imionami. Ludzie tak bardzo lubią chodzić nad morze, w góry, do lasu. Myślę, że z dyscypliną i treningiem można to również widzieć w wielkim mieście, w mieście, w którym żyjemy. Wspaniale jest przyjeżdżać do Lubinia - dobre powietrze, bardzo dobre jedzenie, w pewien sposób to wspaniałe życie. Na całym świecie czy w jakimś klasztorze w Korei, wszędzie tak jest, że jedzenie jest po prostu wspaniałe. Ludzie w klasztorach jedzą inne jedzenie niż przeciętni, inna jakość. Jest jakieś inne podejście do jedzenia. W kuchni kiedy się kroi marchew to pamięta się, że to jest żyjąca istota, zwłaszcza kiedy się ją wyrywa w ogrodzie. I ta żyjąca istota idzie do tej, a potem z powrotem do ziemi i jest to pewien cykl. W Japonii nieraz przed imieniem czy nazwą rzeczy dodaje się „O!” np. O! kubek, O! kesa; to jest taki przedrostek pokazujący szacunek. Znaczy to tyle, że te materialne i niematerialne rzeczy również mają Naturę Buddy. Wczoraj mówiłem o wodzie. To jest bardzo prosty przykład. Kiedyś w jakiejś książce to znalazłem i czytałem ten fragment trzy razy. Było to w książce, która jest zapisem rozmowy mistrza zen Shengyana z Jego Świątobliwością Dalajlamą; Dalajlama mówił o praktyce tybetańskiej dzogchen. Powiedział, że dopóki istnieje woda, to tak długo istnieje czysta natura tej wody. Np. ludzie; tak długo, jak jesteśmy ludźmi, istnieje czysta natura, wielki przestronny duch nie do zniszczenia. Gdy Bodhidharma przyszedł do Chin z Indii, mówi się, że on był pierwszym patriarchą zen, miał ponad 100 lat. Z Cejlonu płynął statkiem, trwało to 3 lata. Nauczał sutry Lanktavara, że wszyscy mamy tego ducha, że wszyscy mamy Naturę Buddy. Praktyka polega na tym, aby odkryć, czy to prawda czy nie? Myślę, że to jest prawda bo inaczej buddyzm już dawno by umarł, jest to jakiś dowód. Z praktyką medytacji jest podobnie jak ze szklanką wody. Jestem dużo starszy od was, ale moje ciało jest być może w lepszym stanie niż niektórych z was. Wszyscy jesteście dość młodzi, więc powinniście zadbać o ciało, nie w takim sensie, żeby chodzić na siłownię, ale ruszać nim, odkrywać naturalny wdzięk, naturalną godność, która jest w naszym ciele. Wszyscy mamy mnóstwo nawyków fizycznych. Wielu ludzi, gdy siedzi w ten sposób, to myśli o czymś, te myśli są gdzieś daleko, to jest nawyk. Musicie odkryć jakiego typu naczyniem jesteście. W tej samej rozmowie o wodzie, mówi się, że czysta natura wody jest nie do odnalezienia poza błotem, czyli - patrz tutaj, nie gdzieś na zewnątrz, musisz pamiętać, że to jest woda, to jest szklanka, to jest błoto. Wszystko, co mamy zrobić, to nauczyć się jak to utrzymać w bezruchu, kiedy zamieszamy, wtedy osad się tylko unosi. Spytałem moją uczennicę Marinę, co robisz kiedy tańczysz? Odpowiedziała: „nie myślę”. Zadziwiające jest, że to jest możliwe, że ludzie tak robią - nie myślą. Słyszeliście coś takiego? To, co mnie zawsze fascynowało, to bąk który się rozkręca. Jest takie miejsce w środku, że kiedy jest rozkręcony to przestajemy go widzieć, kolory się zlewają. Tak samo jest z ludźmi, każdy z nas ma pełne możliwości. Zazwyczaj, wybaczcie, że to mówię, podchodzimy do duchowości jak do czegoś, czego mamy się nauczyć - tak jak w szkole. Jeśli będę coś studiować, powiedzmy 10 lat, to może będę niezły - ale to jest uwarunkowane uczenie się, dualistyczne rozumienie. Ty już jesteś dobry, lepszy niż całkiem niezły. Zamiast patrzeć na zewnątrz siebie, odwrócić wzrok, patrz do siebie. Praktyka medytacji to tak, jakby skierować światło do środka, iść poza siebie, iść poza, poza...

Kiedy przyjeżdżasz lub kiedy przychodzisz to bądź jak rzeka, która wpada do oceanu. Ocean jest wielki, ponieważ akceptuje wszystkie strumienie i rzeki, nie w sposób bierny - on aktywnie je wchłania. Wpadasz do oceanu i to powoduje, że zaczynasz inaczej postępować w życiu, nasz gniew, pożądanie, niewiedza zaczynają maleć. To, co powiedziałem, to w największym skrócie zarys tego, czym jest medytacja. Jest to również ponowne odkrycie, ponowne narodzenie twojej mądrości i współczucia. Mądrości i współczucia, które zawsze miałeś. To tak jak trwanie góry, która zawsze jest, cały czas istnieje, bez względu na to, czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie. Nie można zakłócić trwania góry... Może to jest dobry czas, żeby się zatrzymać. Jeśli macie jakieś pytania to bardzo proszę”.

Uczestnik: „Teraz jest taki czas kiedy różne kultury i różne tradycje duchowe się przenikają. Np. w Polsce mamy zen koreański, zen japoński, tybetańskie praktyki, naszą miejscową, powiedzmy najbardziej powszechną formę religii jaką jest religia katolicka, i chciałem prosić, żeby Rosi rozwinął ten temat, jak to widzi, jakby to mogło razem być, w jednym miejscu, jak one mogą razem współżyć?”

Rosi: „Co mam powiedzieć? Właśnie to robimy. Proszę o następne pytanie”.

Uczestnik: „Widzę, że Rosi nosi wizerunek Karmapy. Którego Karmapę Rosi popiera?”

Rosi: „To nie jest dobra sytuacja. Mój nauczyciel rosi Suzuki mówił do swego syna, który też jest moim nauczycielem - kamień w pustce. Nie wiem czy dziewczyny tak robią, ale chłopcy często to robią - gdy widzą kałużę czy staw, to rzucają kamień w wodę, wtedy powstają fale. Ta sytuacja, do której ty się odnosisz to jest taki kamień w pustce. Czy to jest ten, czy ten? Jeśli twoja praktyka nie jest mocna, fundament słaby, to będziesz ciągnięty w jedną stronę, albo w drugą. To powoduje podziały i walkę. Myślałem, że to się nie zdarza w religii, ale to się często zdarza. Religie robią ludzie, czyli istnieją podziały. Moja siostra przysłała mi kiedyś zdjęcie mnichów koreańskich z dwóch klasztorów, którzy walczyli między sobą. Jeden mnich z deską, którą próbował uderzyć drugiego. Nie wiedziałem, co mam jej odpowiedzieć. Napisałem list do mistrza zen Soen Sa Nima, napisałem wiersz:

Mnisi walczący na ulicy
Bardzo smutne
Bardzo smutne
Czyż nie słyszeli
Że góry są wysokie
A rzeki płyną daleko.

Szybko dostałem odpowiedź. Soen Sa Nim napisał: Nie ma problemu, bardzo młodzi mnisi”.

Uczestniczka: „Czy zawsze bardzo młodzi mnisi walczą w ten sposób na deski. Czy to jest naturalne?”

Rosi: „To może dotyczyć również starszych mnichów, nie ma znaczenia. Oni walczyli o świątynię najlepiej położoną w Seulu. Młodzi duchem. Nawet starzy mogą być młodzi”.

Uczestnik: „Czy ta świątynia najlepiej położona przynosiła najlepsze dochody?”

Rosi: „To jedna z najbardziej humorystycznych opowieści Thich Nhat Hanha o pewnej Koreance, która praktykowała recytacje imienia przez 10 lat. Codziennie przez 10 lat śpiewała używając dzwonka; dobra praktyka. Sąsiad dostał przypadkiem list do niej i wołał: Pani Lee!, Pani Lee! Pani Lee usłyszała, że ją woła i pomyślała, że będzie głośniej śpiewać i mocniej uderzała w dzwonek. W myśli sobie powtarzała: Czy ty nie widzisz, że ja robię tę świętą praktykę. On wołał dalej: Pani Lee! Pani Lee! Tak się zezłościła w końcu, że rzuciła dzwonek na ziemię, otworzyła drzwi i powiedziała: Czy ty nie widzisz, że robię tę mocną praktykę? On odpowiedział: Pani Lee, ja tylko 12 razy zawołałam panią, pani musiała 100 tysięcy razy wołać Buddę. On chyba jest bardzo zły na panią, że nie słucha.

Wiem, że wkładacie wiele wysiłku w praktykę, ale ważne jest jaki jest to wysiłek. Musicie wiedzieć, jak wejść do strumienia. Każdy z nas ma jakiś sposób, aby wejść do niego - woda jest chłodna. Musimy wiedzieć jak wejść do strumienia”.

Uczestniczka: „Czy recytowanie imienia Boga nie jest dobrą praktyką?”

Rosi: „To jest dobra praktyka. Wszystkie praktyki są dobre. To jest sposób skierowania cię do strumienia. Ważne jest w jaki sposób to robimy. Pani Lee wykonywała tę praktykę, ale w gruncie rzeczy budowała swoje ego. To miałem na myśli. Pomału musisz to ego odpuścić sobie. Myślę, że to jest to, czego się boimy; ja się bałem, puszczenie ego wzbudza lęk. Kiedy kontynuujesz praktyką medytacyjną, wtedy różnych rzeczy będziesz doświadczać, ale to nie jest jak narkotyk. Kiedy bierzesz jakiś narkotyk, wtedy drzwi się otwierają, ale nie jesteś gotów. Medytacja to jest jakby wewnętrzny, ostateczny narkotyk. Coś się otwiera, patrzysz do środka i potem zamyka się; ale ty wiesz, że tam w środku coś jest. Myślę, że zwyczajni ludzie, bez żadnego treningu doświadczają tego w codziennym życiu. Wypadek samochodowy, bycie na progu śmierci czy w wielkim zagrożeniu, albo podczas maratonu jest taki moment, że pojawia się przed nami ściana. Człowiek wpada jakby w trans, traci swoją tożsamość. Myślę, że w praktyce mamy trochę lepsza sytuację, bo wiemy jak być w bezruchu. Przestajemy potrząsać tą szklanką, wtedy osad w sposób naturalny opada. Widzimy czystą naturę wody”.

Uczestnik: „Rosi, mówi się o zwracaniu światła do wewnątrz. Rozumiem, że światło jest metaforą a może nie. Nie rozumiem tego do końca, o jakie światło tu chodzi”.

Rosi: „Tak naprawdę to nie ma znaczenia. Jeśli chcesz to zrozumieć to nie ma to sensu. Ważne jest, abyś spróbował to przyjąć. Przyjąć tę metaforę. Coś innego w tobie zrozumie. Nie-rozumienie jest dobre, wtedy jest ta ciekawość, żeby odkryć co to znaczy. Musimy to zrozumieć w inny sposób”.

Uczestniczka: „Mam takie wrażenie, że dużo rzeczy do mnie dociera, ale nie wtedy, kiedy siedzę na poduszce i dlatego trochę zaniechałam siedzenie, ale wtedy, kiedy coś robię, kiedy poświęcam temu dużą uwagą, jeżeli nawet są to rzeczy drobne. Wtedy jest mnie jakby więcej i dla mnie światłem jest jakby samo bycie, to jest takie poddanie się, bycie w dobrej relacji, jedności z otoczeniem”.

Rosi: „Jego Świątobliwość Dalajlama cały czas, cztery razy dziennie praktykuje medytacje i ja też. Ostateczną wartością jest, tak jak mówisz, odkryć to w codzienności, to jest test - spokój w działaniu. ale też bardzo ważne jest, żeby to pielęgnować, żeby to kultywować. Czy jest to szkolny sposób traktowania tego? Ponieważ mogę to zrobić tutaj, w życiu , to nie muszę siedzieć”.

Uczestniczka: „Nie tak. Mam większą potrzebę robienia niż siedzenia. Czy mam odłożyć siedzenie?”.

Rosi: „Myślę, że większość ludzi preferuje działanie niż siedzenie w ciszy. Jeśli naprawdę wiesz, czym jest bezruch i działanie, to nie będziesz miała trudności z bezruchem w działaniu. Jedno zawiera drugie. To jest prawda. Trudność pochodzi z tego, że preferujemy coś”.

Uczestniczka: „Jeszcze jedna sprawa. Czy to znaczy, że powinnam jakoś wyważyć siedzenie i działanie? Czy mam pójść za głosem wewnętrznej intuicji i robić to, czego akurat potrzebuję w danym momencie?

Rosi: „Jak długo siedziałaś wcześniej?”

Uczestniczka: „Ze sporymi przerwami 8 - 10 lat”.

Rosi: „Ze sporymi przerwami? Co to znaczy? Myślę, że szukanie równowagi jest dobre”.

Uczestnik: „Mistrzowie często wskazują na umysł zen, czyli na to, że są w strumieniu, często mają jakiś swój ulubiony gest jak np. pokazywanie palca itp. Czy Rosi ma jakiś swój ulubiony gest, jakieś wskazanie dla ucznia?”

Rosi: „Wcześniej dużo krzyczałem”.

Uczestnik: „Chcę podziękować za odpowiedź o Karmapie”.

Rosi: „To bardzo bolesne i trudne, z tymi Karmapami. Myślę, że Jego Świątobliwość Dalajlama wie, że ludzie to ludzie i jeśli nie mają silnej praktyki to będą się dzielić. Najgorsze to dzielić, dokonać rozdziału. Nawet kiedy idziemy ulicą w Warszawie, jest wielu różnych ludzi - czarni buddowie, czerwoni buddowie, biali buddowie; ciekawy świat, ale wszyscy są buddami. Czasem jest tak, że tego czerwonego nie można wpuścić do domu; mimo że jest buddą, to go nie wpuszczamy. Mówimy nie. Ty musisz wiedzieć. To jest dobra miarka, której nauczył mnie Rosi..... T.H.P.P. (Time, How, Person. Place, po polsku to będzie inny skrót)...

T - Która godzina? Czyli Czas. Osoba - kogo to dotyczy. Ile mam powiedzieć człowiekowi? To są cztery takie kategorie. Np. chcesz coś powiedzieć synowi, nie zrobisz tego zaraz jak on się obudzi albo jak właśnie się kładzie spać, albo kiedy je, albo kiedy jest w toalecie. Czyli właściwy czas, czas żeby coś powiedzieć. H - to ile mam powiedzieć córce czy synowi, czy komuś, czy 3 godziny: jakość, zawartość, obecność, intymność tego; może w 3 minuty to zrozumieją. Ty musisz wiedzieć, co chcesz powiedzieć człowiekowi. Jeszcze osoba i miejsce. Kiedy jedziemy samochodem, kiedy reperujemy samochód, miejsce. To dotyczy wszystkich nas”.

Uczestniczka: „Czy jesteś osobą oświeconą?”

Rosi: „Nie wiem. Czy bardziej byś mnie lubiła jakbym powiedział nie?”

Uczestniczka: „Nie, miałabym pewność, gdyby Rosi powiedział mi jak to się odczuwa, i jeszcze wiedziałabym, że to się naprawdę uzyskuje na skutek takiego długiego siedzenia.”

Rosi: „Staram się połączyć to, przenieść do naszego życia, odnieść do codzienności. Tak jak mówiłem, to jest tak, jakby być nad morzem, patrzeć na morze, ponieważ czujesz jak jest wielkie, czasem odkrywasz, że to pochodzi z ciebie, bo jak byłoby to możliwe zobaczyć tą wielkość, jeśli sama nie jesteś wielka. Jesteś szczęśliwa, z czystym umysłem, zainspirowana i z uczuciem wielkiej wdzięczności za swoje życie. Za takie, jakie ono jest, bez chcenia czegoś więcej. Więc jestem oświecony czy nie?”

Uczestniczka: „Czy u Rosiego rozwinęły się energie uzdrowicielskie? Czy Rosi może pomóc sobie i innym ludziom w chorobie czy uwarunkowaniach psychicznych?”

Rosi: „Po 16 latach praktyki medytacyjnej odkryłem, że mam raka. Buddyzm czy zen odnosi się inaczej do choroby niż potocznie się myśli. Kiedy pierwszy mistrz chiński przyjechał do San Francisco, rosi Suzuki przyszedł do mnie i tak mi powiedział: Słyszałem, że ten chiński mistrz zen umie uzdrowić siebie z każdej choroby, a ja jestem tutaj, twój nauczyciel i jestem przeziębiony. Czyli - jeśli jesteś zaziębiona to jesteś zaziębiona. To tak, jak opowieść o tym, że jeśli jest gorąco, to czy jest jakieś miejsce, gdzie możesz iść, gdzie nie jest gorąco. Sprawa jest taka: jeśli jest gorąco to jesteś buddą, któremu jest gorąco; stań się buddą, któremu jest gorąco. Kiedy jest zimno, stań się buddą, któremu jest zimno. Ponieważ nie chcemy, żeby nam było gorąco, nie chcemy, żeby nam było zimno - to powoduje, że cierpimy”.

Uczestnik: „Dlaczego okno zamyka się tak szybko?”

Rosi: „Myślę, że wszyscy tego doświadczamy, że okno zamyka się szybko. Nie wiem dlaczego tak jest. Wierzymy w to działanie, polegające na tym, że szybko się zamyka. Wierzymy w tą aktywność, ale nie wierzymy, że to się rzeczywiście stanie, że ono się szybko zamyka. Myślę, iż jest to bardzo ważne. Ono zamyka się kilka razy w ciągu dnia i w końcu uczymy się, że to jest prawdą. W medytacji tak naprawdę chodzi o ostateczną świadomość, podstawową świadomość. Mówi się, i też odkryjecie to na podstawie własnego doświadczenia, że jest to prawdą, że kiedy siedzi się w medytacji i jesteś świadomy swojego myślenia, wtedy twoja myśl znika. To jest tak potężne, bo myśl nie jest realna, nie jest substancjalna. Myśl nie ma substancji i dlatego zniknie. To dobre pytanie. Tak jest jak duch. Pewnie są osoby w tym pomieszczeniu, które doświadczyły albo były świadkami działania duchów. Nie wierzymy w nie. To nie jest prawda, wierzymy w NIC, ale to NIC zawiera w sobie wszystko, na tym polega wielkość tego. Nie ma początku, nie ma końca, nie można go dotknąć, złapać. Nie można się przywiązać do niego. Prawie już powiedziałem, jak to odkryć, pewnie to jest ten problem. Odkrywasz je poza swoim codziennym ja, na którym zazwyczaj polegasz. Odkrywasz je wychodząc poza siebie, zapominając o sobie. Kiedy wyszedłeś już poza siebie, to już to masz. Możemy zastanawiać się dlaczego to okno zamyka się? Można całe życie poświęcić na to, żeby opracować jakąś technikę. I można całe życie spędzić odpowiadając na pytania. To są ważne pytania, chociaż nie często się je zadaje. Natomiast stawianie takich pytań pomaga nam”.

Uczestnik: „Mam pytanie dotyczące seksualności. Wchodzenie do strumienia - jak to się ma do tego, że mnisi żyją w celibacie a inni ludzie żyją w związkach monogamicznych”.

Rosi: „Wielu ludzi wchodzi do tego strumienia w różny sposób. Każda praktyka ma swoje cechy, swoją jakość. Tak trudno je porównywać, szczególnie w buddyjskiej tradycji. Jeśli chodzi o ludzi urodzonych na Zachodzie, bycie mnichem jest sposobem porzucenia świata. W niektórych przypadkach nie jest to właściwa droga, nie jest to wystarczający powód, żeby stać się mnichem. Myślę, że taki człowiek miał po prostu problemy z dziewczynami, z relacją do kobiet, i postanowił, zostać mnichem, i myślał, że to rozwiąże jego problem. Jednak w medytacji wszystko wraca do ciebie, wszystko się pojawia. Taki jest świat. Nie możesz nic ominąć bo podczas medytacji stoisz codziennie przed lustrem. Medytacja jest takim czasem, kiedy to może się w tobie pojawić, stajesz się tego świadomy. Z myślenia biorą się wszystkie uczucia. Często ktoś mówi o sobie: jestem taką osobą, która dużo przeżywa. Przed uczuciem jest myśl. Zawsze uczucie wraca do myślenia. Te myśli, te uczucia pojawiają się w medytacji, nie jest tak, że się nimi nie zajmujemy. Staramy się zwracać uwagę na wszystko, co się pojawia. Nie jest to taki system, w którym złe rzeczy się wyrzuca, a dobre zachowuje dla siebie. Chociaż to jest coś, co społeczeństwo robi, społeczeństwo, które zakreśla jakąś granicę i mówi: to są ci mądrzy i oni będą dobrze zdawać egzaminy, a po drugiej stronie są ci mniej mądrzy, ci niedobrzy. Tworzymy, tak jak my teraz, jakieś małe społeczeństwo, każdy jest dobrą osobą, wszyscy zdali egzamin. Nie ma granicy. Ta granica istnieje tylko w tobie, bo ty siebie tworzysz. Jeśli ty o sobie myślisz, że jesteś niewarty czegoś, to jesteś niewarty. Ale gdy myślisz, że jesteś bardzo dużo wart, to może nie jesteś wart. To nie jest dobry system. To jest nasze społeczeństwo, wszędzie, więcej Mc Donald`s, więcej Pizza Hut, amerykańska inwazja świata. To wcale nie są odpowiedzi. W społeczności zen są rożne funkcje, każda taka funkcja, każda pozycja ma zakres obowiązków, tak jak np. w czasie praktyki medytacji w ośrodku na Islandii, Szymon został tenzo czyli kucharzem. Jego żona był zszokowana. Nigdy wcześniej nie gotował. Teraz musiała jeść po cztery posiłki dziennie przez niego przygotowane. W zen jest taka zasada, że trzeba jeść to, co ktoś przygotuje. Pożywienie służy temu, żeby odżywiać ciało, ale również, żeby odżywiać ducha dharmy. Jeśli odżywiasz ducha dharmy, wtedy ciało i umysł to otrzymują. Przewodniczący sanghi, albo ktoś, kto kieruje pracą, ktoś kto zajmuje się pieniędzmi... Dawanie pieniędzy, szczodrość, coś z nas wydobywa, jakiś aspekt. Nie jest tak, że ja tylko będę jeździł, ja nie gotuję, bo ja nie umiem gotować. Różne aspekty w tobie są przez daną sytuację przywoływane i doskonalone. Jest jakiś charakter, jakaś osobowość w każdym z nas. Praktyka bodhisattwy polega na pomaganiu innym. Tego nie wiemy oczywiście, ale kiedy komuś pomagasz, wtedy pomagasz sobie. Pewnie łatwiej jest pomóc synowi niż pomóc sobie. Ten rodzaj pomocy, o którym mówię jest bez ja, bez ego, bez tego, że ja pomagam tobie. Czyż nie jesteś szczęśliwy, że ja tobie pomagam? Ty powinieneś cenić, że ja tobie pomagam. Jest to proces, który inspiruje obie strony. Odbiorca i dawca stają się jednym. Tak jak księżyc i słońce, które dzielą to samo niebo. To jest nieskończona przestrzeń”.

Uczestniczka: „Chciałam podzielić się doświadczeniem, które jest bliskie temu, co Rosi powiedział. Pracuję w hospicjum jako wolontariusz. Raz w tygodniu odwiedzam 78 letnią kobietę. Pomagam jej. Zawsze kiedy wychodzę od niej, mam wrażenie, że tyle od niej dostałam, że aż trudno mi to określić. W ogóle nie pamiętam, że coś dałam. Jest to pewnego rodzaju szczęście. To nic specjalnego, ale szczęście z życia”.

Uczestnik: „Wiele lat temu, podczas medytacji przeżyłem uczucie strachu. Było to dosyć trudne dla mnie przeżycie i później przez jakiś czas musiałem się jakby z tego wydobywać. W pewnym momencie odkryłem dokładnie to, co Rosi powiedział, że ten strach pojawiał się z myślenia. Pojawiała się myśl o strachu i ten strach się po prosu pojawiał. Zdałem sobie sprawę, że w pewnym sensie jestem jakby stwórcą, tworzę pewien stan umysłu i mógłbym jednocześnie tworzyć jakiś stan odmienny. Jak od strony technicznej powinienem sobie wtedy poradzić? Powiem jak poradziłem sobie z tym uczuciem później. Zdałem sobie sprawę, że jeśli to jest tylko uczucie, które u podstaw ma myśl, to siedząc w medytacji, kiedy to uczucie się pojawiało, mówiłem sobie że to po prostu tylko myśl, która jest tylko myślą i to uczucie odeszło. To był długi okres wychodzenia z tego i czy można by technicznie szybciej uporać się z tym?”

Rosi: „Kiedy pierwszy raz spotkałem ojca Jana, kiedy byłem w Polsce, też pierwszy raz w 1987 r., było to w kościele na Żytniej, prawda? Ja i Soen Sa Nim mieliśmy mowę dla 300 - 400 osób, 14 lat temu. Przed nami było 400 osób i to była moja pierwsza jesień w Polsce, a ja pochodzę z Kalifornii. Kiedy mówiłem, przyszła mi taka myśl do głowy - nie zadawajcie mi żadnych pytań. Bardzo się zdziwiłem, nie przywiązałem się do tej myśli, nic nie powiedziałem, pozwoliłem żeby weszła, tylko świadomość, nie podjąłem dialogu z tą myślą i odeszła. Siedzieliśmy naprzeciwko tych ludzi ze trzy godziny i potem znowu ta myśl przyszła. To jest bardzo ciekawe, potem odeszła i znowu przyszła. To jest bardzo ciekawe. Jest taki wiersz: Zamiataj tyle, ile tylko możesz, a i tak nie wyczyścisz umysłu. Wszystkie tradycje, wszyscy ludzie chcą czegoś doskonałego, ale doskonałość powinna zawierać w sobie niedoskonałość i to dopiero jest doskonałość. Czyż nie chcemy wszyscy być bez problemów? Dobre życie, długie, szczęśliwe, dobry chłopak, dziewczyna, rodzina, dzieci. Ale to nie tak działa. Kiedy obserwujesz życie innych ludzi, inne rodziny i też swoje doświadczenia w życiu, widzisz, że jest inaczej - nie powinniście wykluczać rzeczy. Mam nadzieję, że wasza praktyka medytacyjna będzie regularna, stała. Nie tylko w tych okresach, kiedy czujecie, że jej potrzebujecie. To powinna być bardzo żywa część waszego życia i to jest najważniejsza rzecz w życiu, to jest priorytet, bo to daje radość ducha, nieustraszoność waszemu życiu. To jest wspaniałe, ale musicie w to wierzyć, musicie to robić i wtedy to będzie działało. Moja obserwacja jest taka, że ludzie, kiedy zauważają, że coś się źle dzieje, wtedy jest podobnie, jak z tym kamieniem w przestrzeni, w pustce - ktoś rzucił kamień do stawu. Będzie wiele kamieni w waszym życiu. Ta pustka to jest doskonałe życie, czyli można powiedzieć, że będą kamienie w pustce. Im bardziej staramy się uniknąć tego, boimy się tego i nienawidzimy, tym ich będzie więcej. One już tam są. I może już istnieją, na całe lata, zanim je zauważasz, ale powinniśmy je widzieć jako kamienie w pustce, jako część naszego życia. Nie ma takiego sposobu, żeby to wykluczyć, mamy ciało, jeśli się skaleczę to będzie krwawić, mamy czucie, mamy serce, mamy umysł. Nie można uniknąć tych kamieni. Obawiam się, że wszyscy musicie się ze mną zgodzić”.

Uczestnik: „Czy nie jest tak, że te kamienie są w pewien sposób potrzebne, skoro się pojawiają pojawią?”

Rosi: „Może nie to, że potrzebujemy, ale będą. Jak masz na imię? - Piotrek. Może Piotrek będzie miał malutki kamień, ktoś średni, to zależy czego trzeba. Można powiedzieć: poczekaj, poczekaj... On jest. Praktyka medytacji jest bardzo ważna, nie możemy czekać, aż ten kamień spadnie na nas. W praktyce medytacyjnej, mam nadzieją, że zanim spadnie kamień, to już on się zbliża, już bąbelki wylatują, bo jesteś gotowy na to. Wychodzisz do świata i tam ten kamień jest, wtedy mówisz - w porządku. Nie narzekasz, nie skarżysz się, jesteś przygotowany na niego. To może być piękne życie, zależy jak na to się patrzy. Z wyjaśnienia, które daje Jego Świątobliwość, o czystej naturze wody, wiemy, że nie można jej znaleźć poza błotem. Czy ta metafora jest zrozumiała? Zawsze patrzymy na zewnątrz. Patrzymy na Dalajlamę, jak na boga, ale on ma swoje problemy. Pomału uczymy się, żeby nie patrzeć na zewnątrz, najlepsze miejsce do patrzenia jest w środku. Kiedy praktykujemy, a każdy z nas ma tę naturę buddy, będziemy mieć w którymś momencie wgląd w tę naturę, nawet jeśli to trwa pół sekundy to zaczynasz sobie zdawać sprawę, że to naprawdę tak jest i nie ma co, tego nazywać buddyzmem, to jest przed buddyzmem. To jest to, skąd religia się bierze, przed religią...

Ktoś mi powiedział, że Duch Święty zstępuje dzisiaj, to prawda? Duch Święty już stąpił. Jest jakaś uroczystość z tym związana?”

O. Jan: „Są specjalne teksty w czasie mszy świętej i już dzisiejsze nieszpory były z tym związane”.

Uczestnik: „To znaczy, że Duch Święty już zszedł, wszystkich oświecił i nie ma pytań”.

Rosi: „Ja się nie załapałem”.

Uczestniczka: „Moim dużym problemem jest, aby znaleźć równowagę między emocjami, a rozumem. Co jest ważniejsze?”

Rosi: „Czy jesteś emocjonalną osobą? Jeśli odkrywasz, że w medytacji płytko oddychasz i trzymasz mudrę i mudra idzie w górę, a kciuki tak mocno na siebie naciskają - to jest psychologia. Zauważasz to, kiedy siedzisz, staraj się wtedy odzyskać równowagę bo świadomość mówi, że coś się dzieje. To nie jest złe, bycie emocjonalnym nie jest złą rzeczą, ale nie jest też dobrą”.

Uczestnik: „Jedni ludzie rozumieją tak, a inni inaczej.

Rosi: „Najważniejsze jest, żeby wejść w siebie, żeby to się tam pojawiło. Największą obawą Ojców Pustyni czy benedyktynów w Stanach jest lęk przed spotkaniem Boga. Boimy się własnej jasności, własnej wielkości. Co potem się stanie? Czy dalej będziesz w stanie jeść frytki, czy dalej będziesz chodzić do kina? To śmieszne, ale sam się zastanawiałem, czy jak zostanę nauczycielem buddyjskim to będę mógł chodzić do kina?”

Uczestnik: „Jak często teraz Rosi chodzi do kina?”

Rosi: „Nie często”.

O. Jan: „Napisałem pracę magisterską pod tytułem: Czy można widzieć Boga i pozostać przy życiu? To jest zdanie z Pisma Świętego, z Księgi Rodzaju. Izraelici byli przekonani, że nie można widzieć Boga i pozostać przy życiu. Dlatego bali się Boga. W mistyce chrześcijańskiej śmierć rozumie się symbolicznie i mówi się, że trzeba umrzeć tzn. przemienić się i wtedy można zobaczyć Boga. Zrozumiałem to, kiedy zaczynałem praktykować zen, wtedy przeczytałem w książce Philipa Kapleau - Koło życia i śmierci wypowiedź chrześcijańskiego mistyka z XII wieku: Kto umrze zanim umrze, nie umrze kiedy umrze.

To, co było powiedziane na temat zesłania Ducha Świętego to też jest zgodne z Pismem Świętym. Na początku przed zesłaniem Ducha Świętego pierwsze gminy chrześcijańskie były przekonane, że tylko one mają Ducha Św. Niektórym to do dzisiaj zostało. Dzisiejsze teksty z mszy św. mówią, że Duch Św. zstąpił na wszystkich. Mają go wszyscy, nie tylko chrześcijanie”.

Rosi: „Lubiń to szczególne miejsce. Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z tego, co mamy i jak jest to blisko nas”.

http://lubin.benedyktyni.pl/przeczytaj/rosi.shtm
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

DALAJLAMA W POLSCE

(SPOTKANIA W DUCHU DIALOGU MIEDZYRELIGIJNEGO)

http://lubin.benedyktyni.pl/przeczytaj/dalajlama.shtm

W roku 1994 pisałem o medytacjach z Jego Świątobliwością XIV Dalajlamą Tybetu podczas Seminarium Johna Maina w Londynie. Sześć lat później spotkaliśmy się ponownie, w Polsce. W połowie maja r. 2000 J. S. Dalajlama przebywał w naszym kraju. Był to jego drugi pobyt w Polsce. Podczas pierwszego pobytu w 1993 roku spotkał się m. in. z Prezydentem Lechem Wałęsą i Ks. Prymasem Józefem Glempem. Z J. Ś. Dalajlamą, rosi Kwongiem i rabinem M. Schudrichem zwiedzaliśmy też w 1993 r. obóz zagłady w Oświęcimiu.

Pierwsze pytanie na pierwszej konferencji prasowej dotyczyło tego, czy uważa siebie bardziej za polityka czy przywódcę duchowego. Dalajlama odpowiedział, że 90% swojego czasu i swojej energii poświęca sprawom duchowym. Nie jest to bez znaczenia skoro w swej książce Wizje Nowego Milenium profesor Henryk Skolimowski pisze: „Wiek XXI –– będzie wiekiem duchowym ze względu na konieczność przetrwania gatunku, a gatunek ludzki może przetrwać tylko za sprawą osobników silnych duchowo”.

W czasie spotkania w studio Programu III Polskiego Radia w Warszawie miałem okazję zadać Jego Świątobliwości kilka pytań. W pierwszym z nich poruszyłem sprawę dialogu międzyreligijnego - „Dialog polityczny jest bardzo trudny, myślę, że dialog międzyreligijny jest łatwiejszy. Benedyktyni byli wielokrotnie zachęcani przez Stolice Apostolską do podjęcia dialogu międzyreligijnego, stworzono nawet w ramach naszej benedyktyńskiej federacji organizacje do dialogu, wielu też mnichów i mniszek zaczęło praktykować różne formy medytacji czy stosować pewne praktyki wywodzące się z buddyzmu, było też wiele spotkań w klasztorach benedyktyńskich z mnichami buddyjskimi i odwrotnie. Chciałem się zapytać Waszej Świątobliwości jak ocenia ten dialog i czy on przynosi jakieś korzyści dla samych buddystów”.

Dalajlama odpowiedział: „Myślę, że dialog pomiędzy różnymi religiami nie jest wcale łatwiejszy niż dialog pomiędzy politykami. Ponieważ temat religijny jest bardzo delikatny i wrażliwy, mocno powiązany z emocjami, dlatego też przekonania religijne bywają często bardzo destruktywne. Ale z przyjemnością mogę stwierdzić, że czasy się zmieniają ponieważ rozwija się komunikacja, jest więcej porozumienia pomiędzy ludźmi różnych tradycji religijnych. Dzisiaj więcej mówimy o harmonii i rozwoju jaki dzięki temu następuje, jest to bardzo wspierające i dające dużo odwagi Również osobiście miałem wiele okazji do spotkań z przywódcami różnych tradycji religijnych a szczególnie z katolikami, katolickimi mnichami i mniszkami. Kiedy nasza relacja staje się bliższa, wtedy okazuje się, że mamy wiele wspólnych praktyk. Szczególnie na płaszczyźnie monastycznej jest wiele podobieństw; prostota, zadowolenie, oddanie się dyscyplinie, medytacji, modlitwie, dlatego praktyka i przekaż, który jest podstawą w różnych tradycjach religijnych jest podobny; miłość, pokojowe podejście do rzeczywistości... Ponieważ mamy wiele podobnych praktyk toteż poprzez zbliżenie naszych relacji możemy przekazywać sobie wiele doświadczeń z naszego własnego życia, w ten sposób możemy wzajemnie się wzbogacać. Buddyści mogą wiele się nauczyć od innych tradycji i inni mogą się uczyć patrzeć na świat z perspektywy buddyzmu. Także myślę, że ważne jest, aby trzymać się własnej religii i jednocześnie rozwinąć w sobie pewien szacunek do innych tradycji”.

Następne pytanie dotyczyło duchowości – „Co to znaczy być człowiekiem duchowym, na czym polega duchowość?”.

„Zawsze wierzyłem – odpowiedział Dalajlama – że różne tradycje religijne mają ogromne możliwości, aby stworzyć człowieka istotą bardziej współczującą i pełną spokoju umysłu. Równocześnie musi istnieć inny sposób do osiągnięcia umysłu bez zaangażowania religijnej wiary i to nazywam etyką świecką. Poprzez analizę zewnętrznych rzeczy - jeśli je uznajemy za dobre, to wtedy nie tylko je oceniamy ale i wzmacniamy. Są sprawy, które nas ranią, które są szkodliwe, to nie tylko powinniśmy ich unikać, ale i redukować. Podobnie ma się sprawa z naszym umysłem. Powstaje wiele myśli w naszym umyśle, niektóre są bardzo pomocne, a niektóre nam szkodzą. Współczucie, wzajemna troska o siebie nawzajem - to są bardzo pozytywne, bardzo konstruktywne myśli. Konstruktywne to znaczy dające nam wewnętrzną siłę i w rezultacie większy pokój, większe zaufanie. Dzięki temu istota ludzka staje się bardziej szczęśliwa i w każdym miejscu stwarza szczęśliwą atmosferę wokół siebie, a z kolei nienawiść i potrzeba rewanżu czy zemsty sprawia, że stajemy się nieszczęśliwi wewnętrznie i ta osoba nie może się nawet przez moment zrelaksować i prowadzi to do choroby, negatywne emocje są destruktywne, stąd to rozróżnienie na pozytywne i negatywne, te myśli, które nas wzmacniają, wspierają, są pozytywne, te które nam szkodzą, są negatywne. Zgodnie ze współczesną wiedzą medyczną spokój i entuzjazm są bardzo dobre dla szczęśliwego życia i sukcesu w życiu; lęk umysłu, pesymizm, depresja, nienawiść do samego siebie, niska ocena swojej wartości są bardzo szkodliwe dla zdrowia, dla naszego życia i powodzenia. Także na poziomie współczesnej nauki ludzie zaczynają uświadamiać sobie jak bardzo ważny jest umysł dla naszego życia, dlatego, gdy patrzymy na zewnętrzny świat, na stosunek do pieniędzy i władzy z oczekiwaniem, że przyniosą nam szczęście, to wtedy niedoceniamy i nie dążymy do tych wewnętrznych wartości i w rezultacie, tak czuję, pojawia się wiele nieszczęśliwych wypadków we współczesnym społeczeństwie, ma to miejsce dlatego, że poniechaliśmy naszych wewnętrznych wartości. Buddyzm zachęca do analitycznej medytacji, to znaczy do analizowania naszych emocji. Na podstawie reakcji naszej świadomości na zewnętrzny świat możemy z czasem przemieniać naszą myśl i to jest droga do doceniania wartości ludzkich, troszczenia się wzajemnie o siebie, dzielenia się również bólem, poczuciem wspólnoty i odpowiedzialności”.

Spytałem się też o praktykę medytacji - „Dziś wiele ludzi mówi, że nie ma czasu ma modlitwę medytację nie ma czasu na praktyki duchowe, w jaki sposób Wasza Świątobliwość zachęciłby tych ludzi do tego, aby próbowali modlić się, próbowali medytować, próbowali praktykować?”.

„Tak jak wspomniałem wcześniej – mówił Dalajlama - kiedy uświadomimy sobie siłę umysłu, ważność naszego serca, wtedy w naturalny sposób zainteresujemy się medytacją. Nawet z powodu zdrowia nie mówiąc o Bogu, o nirwanie ludzie uświadamiają sobie potrzebę zwrócenia się ku wnętrzu i tą drogą będzie narastało zainteresowanie także religijną wiarą, i w takim przypadku mogę obudzić się nieco wcześniej każdego ranka, może godzinę wcześniej, może pół godziny i pomyśleć o swoim umyśle, o umyśle świata i popatrzeć w tą wewnętrzną przestrzeń. Po to, aby jeszcze wcześniej wstać następnego ranka, być może będę musiał poświęcić wizytę w nocnym klubie, może pójdę raz w miesiącu czy raz w tygodniu, ale w inne wieczory pójdę wcześniej spać i wcześniej wstanę, aby medytować”.

12 maja w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie odbyło się międzyreligijne spotkanie modlitewne. Na wstępie przemówił Ks. dr Wiesław Niewęgłowski:

„Wasza Świątobliwość, Bracia w Chrystusie,
Szanowni przedstawiciele religii Mojżeszowej oraz Islamu, Mili Goście,

Gromadzimy się dzisiaj, aby wspólnie modlić się o pokój na świecie, o życie wyznawców różnych religii we wzajemnej zgodzie między sobą. Obecność Waszej Dostojności XIV Dalajlamy w Polsce jest sposobnością do tego szczególnego spotkania przed Bogiem, spotkania w modlitwie.

Pokój jest darem Boga, złożonym w ludzkie serca. Z serc przychodzi na świat. Jest niejako ich owocem. Dlatego potrzebna jest taka postawa, która poprzez wysiłek wewnętrzny, poprzez duchową przemianę, czyni człowieka siewcą pokoju.

Podzielony świat pilnie wymaga jedności, a ludzie – wzajemnego zrozumienia. Ani pokoju na ziemi, ani wzajemnej jedności między ludźmi nie wypracuje się w oparciu o międzynarodowe umowy i traktaty. Aby one były trwałe, winny być oparte o prawo moralne. Powinno być w nich odniesienie do transcendencji, do świata ducha. Na ludziach wierzących w Boga, na całym kręgu ziemi, spoczywa szczególny obowiązek budowania mostów. Im przedłożone jest zadanie, aby zmierzali ku jedności i nieśli ją wszędzie.

O dar zgody wynikający z pokoju, o dar rzetelnego dialogu, który prowadzi ku jedności ludzi, bez względu na ich rasę, religię, kulturę, wołajmy dzisiaj tutaj wspólnie do Boga.”

Następnie przemówił Dalajlama:

„Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tu być w towarzystwie przedstawicieli innych religii oraz praktykujących je osób. Jestem szczęśliwy i zaszczycony, że będziemy mogli wspólnie się tutaj modlić.

Polska, choć doznała w przeszłości straszliwych cierpień, nigdy nie straciła ducha. Dzięki determinacji owego ducha udało się jej odzyskać wolność. Dziś, za sprawą odzyskanej wolności, dokonuje się tutaj ogromny postęp. Po siedmiu latach, jakie upłynęły od mojej pierwszej wizyty, widzę, że w ludziach jest znacznie więcej zdecydowania, pewności i wiary w siebie, co napawa mnie wielką radością i szczęściem. Jestem głęboko przekonany, że wiara religijna odgrywa ogromną rolę w walce o wolność. Wydaje mi się, że człowiek – kiedy musi stawić czoła wielkim wyzwaniom, problemom i trudnościom – szuka, z natury, otuchy i inspiracji w wierze religijnej. Odzyskawszy wolność staracie się, co oczywiste i naturalne, pospiesznie budować dobrobyt materialny. Jednak nie wolno przy tym stracić z oczu wartości duchowych – to sprawa wielkiej wagi. Kiedy decydujemy się na wyznawanie jakiejś wiary, powinniśmy traktować religię z najwyższą powagą, najwyższą szczerością. I stosować, spełniać, żyć tym, czego naucza nasza tradycja. Religia jest podobna lekowi, który ma leczyć chorobę, a nie pełnić rolę dekoracji. Kiedy przeżywamy jakiś trudny okres, borykamy się z problemami – religia, jak lekarstwo, musi być w nas żywa. Jedno z tybetańskich przysłów mówi, że gdy wszystko układa się pomyślnie, ludzie wydają się bardzo religijni. Kiedy jednak zaczynają się trudności, z owej wiary nie zostaje nic. To bardzo niewłaściwe. Nauki naszej tradycji duchowej, naszej religii, muszą stanowić część naszego codziennego życia. W ten sposób zyskujemy wewnętrzną wartość, wewnętrzną siłę. Kiedy już – dzięki praktyce naszej własnej tradycji – pojawi się w nas coś na kształt doświadczenia, rzeczą niezwykłej wagi jest rozwijanie szacunku wobec innych tradycji duchowych. Jeśli religia jest tylko w głowie, jeżeli sprowadza się wyłącznie do intelektu, to dostrzegamy mnóstwo różnic. Wtedy też bywa wykorzystywana do wywoływania dalszych podziałów, a nawet do podsycania konfliktów. Kiedy jednak rzeczywiście praktykujemy religię, kiedy rodzi się w nas autentyczne doświadczenie, służy ona budowaniu prawdziwej harmonii. Choć różne religie – tak jak te, które są reprezentowane na tym spotkaniu – mają odmienne tradycje i filozofie, to na poziomie praktyki we wszystkich tkwi ów potencjał, nasienie wewnętrznej siły i wewnętrznego przeobrażenia. I na tym fundamencie możemy budować prawdziwą harmonię między religiami. Harmonię, której, jestem o tym głęboko przekonany, bardzo dziś potrzebujemy. My, ludzie, znajdujemy wiele powodów do konfliktów, do sprzeczek, do kłótni. Ta skłonność do waśni i sporów, wszechobecna w gospodarce, polityce i im podobnych, nie może przenieść się na płaszczyznę religijną. Wszystkie wielkie światowe religie niosą przesłanie miłości, współczucia, wybaczenia, pokory, dyscypliny. Jeśli głębiej się na tym zastanowić, ich przesłanie, mimo wszelkich doktrynalnych różnic, jest takie samo.

Na koniec: wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy mamy to ciało i ten umysł. Ciało potrzebuje wygód, a co za tym idzie – materialnego postępu. Niemniej pokoju, spokoju i szczęścia umysłu nie da się kupić w żadnym sklepie, nie zapewni go nam żadna, nawet najbardziej skomplikowana maszyna. Szczęście i spokój umysłu musimy znaleźć i rozwinąć w sobie. Moim zdaniem, aby nasze życie mogło być naprawdę pełne – pełne treści i sensu – trzeba połączyć rozwój materialny z rozwojem wewnętrznym. Ten kraj zawsze był głęboko religijny. Teraz macie w nim wolność. Proszę więc, korzystajcie z wolności tak, by nadać jej pełnię sensu – by budować szczęśliwe społeczeństwo. Jako brat w wierze modlę się i zawsze będę się modlił o Waszą szczęśliwą przyszłość. Dziękuję.”

W spotkaniu uczestniczył także Ks. prof. Henryk Paprocki, przedstawiciel Cerkwi Prawosławnej, który powiedział:

„Wasza Świątobliwość i Szanowni Zgromadzeni! W Ewangelii znajdujemy słowa, że wszyscy jesteśmy braćmi. Te słowa przymuszają nas do tego, że nie może nas tutaj dzisiaj nie być – ponieważ nasza obecność tutaj jest wyrazem braterstwa ludzkiego, braterstwa między wyznawcami wszystkich religii. Właśnie w tym mijającym wieku, wieku przerażających zbrodni, deptania ludzkiej godności i praw, mamy nadzieję, że każda tragedia może stać się życiem, nowym życiem, że wszystkie klęski przeradzają się w zwycięstwo ducha. Kierowani właśnie tą nadzieją, zwracamy się dzisiaj do Pana Dziejów, aby pobłogosławił nasze wszystkie wysiłki, które mają zmierzać do budowania społeczeństwa międzyludzkiego braterstwa prawdziwej wolności i miłości. Zwracamy się do Boga z tą pokorną prośbą w intencji narodu, który reprezentuje Wasza Świątobliwość, ażeby w swojej historii zaznał on także wolności, miłości, braterstwa. Jest to obowiązek, który wynika z przesłania nie tylko chrześcijaństwa, ale każdej religii – żeby troskę o bliźnich włączyć w troskę o potrzeby swoje i najbliższych, żeby ogarniać modlitwą potrzeby całego świata. Dzisiaj – choć mam nadzieję, że nie tylko dzisiaj – nasza modlitwa będzie towarzyszyć tym wszystkim, którzy są doświadczani, ażeby ich doświadczenie stało się dla wszystkich punktem wyjścia do życia w braterstwie, miłości i wolności.”

Następnie przemawiał Ks. prof. Zachariasz Łyko, przedstawiciel Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego:

„Wasza Świątobliwość! Dostojni Bracia i Siostry! W tej uroczystej chwili głębokiej zadumy, ale także ogromnej tęsknoty – za ideałami pokoju, wolności, harmonii wśród ludzi, religii i narodów – chcemy prosić Wiekuistego Boga, tak jak właśnie my, Protestanci, zwracamy się do Niego w imieniu Jezusa Chrystusa, Pana Naszego, o pokój, po pierwsze – o pokój w sercach i sumieniach ludzkich, po drugie – o pokój w naszych rodzinach, po trzecie – o pokój w naszych narodach, po czwarte – o pokój w świecie człowieka, po piąte – o pokój między światem człowieka i światem Bożego stworzenia, a wreszcie po szóste – o pokój i harmonię między dissidentes de religione, tj. różniących się w wierze. Nasze refleksje, tęsknoty i życzenia, wysiłki i współdziałania niech staną się znakiem jedności rodzaju ludzkiego, a równocześnie jakimś dynamizmem, powstrzymującym siły zła i rozwijającym dobro, zwłaszcza tak wielką wartość, jaką właśnie jest pokój. I to w imię powszechnej życzliwości, w imię miłości chrześcijańskiej, miłości trójwymiarowej i potrójnie się warunkującej, tj. miłości do Boga, miłości do bliźniego i miłości do siebie samego. Nie można bowiem prawdziwie kochać Boga bez umiłowania człowieka – bliźniego i siebie samego, i nie można prawdziwie kochać człowieka bez umiłowania Boga i siebie samego, oraz miłować prawdziwie siebie samego bez miłości do Boga i do człowieka. Dziękuję bardzo.”

Przedstawicielem judaizmu był Dr Paweł Wildstein, Honorowy Przewodniczący Związku Gmin Żydowskich, który powiedział:

„Wasza Świątobliwość, Szanowni i Dostojni Goście, Szalom Uwracha – Pokój i Błogosławieństwo. Nasi mędrcy mówią: Raw ha szimon ben gamliel omer al, szelosza dewarim haolam kajam: al, haemet, weal hadin, weal naszalom, szeneemar emet umiszpat szalom sziftu beszerejchu.
Raw Szimon, syn Gamaliela, mawiał:
Świat stoi na trzech rzeczach: prawdzie, sprawiedliwości i pokoju, prawdą, sprawiedliwością i pokojem sądźcie w bramach waszych (Zachariasz 6, 16). Ale tymi wartościami można posługiwać się tylko wtedy, gdy społeczność jest wolna, zarówno wewnętrznie, duchowo, jak i politycznie. Dlatego co najmniej raz w roku, w Święta Pesach, w kwietniu, modlimy się: Haszana awdej – leszana habaa bnej horin. (W tym roku jeszcze niewolnikami, lecz następnego roku synami wolności.) Oby Wiekuisty obdarzył lud Tybetu i cały świat pokojem i wolnością. Dziękuję. Szalom.”

W imieniu muzułmanów w Polsce mówił Imam Mahmud Taha Żuk:

„Jako Muzułmanie przyłączamy się do głosu Jego Świątobliwości Dalajlamy do braci prawosławnych, protestantów, Żydów i do modlitwy Ojca Świętego Jana Pawła II, której naród będzie obchodził osiemdziesiątą rocznicę w najbliższych dniach. Ofiarujemy Bogu w imię pokoju na całym świecie i w Tybecie pierwszą surę Koranu Al-Fatiha: W imię Boga Miłosiernego, Litościwego! Chwała Bogu, Panu światów, Miłosiernemu, Litościwemu, Królowi Dnia sądu. Oto Ciebie czcimy i Ciebie prosimy o pomoc. Prowadź nas drogą prostą, drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami, nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą

Azan:
Allahu Akbar, Allahu Akbar, Allahu Akbar, Allahu Akbar
Ash-hadu an la ilaha ill-Allah
Ash-hadu an la ilaha ill-Allah Hayya ‘alas-Salah
Hayya ‘alas-Salah
Hayya ‘alal-falah
Hayya ‘alal-falah
Allahu Akbar
Allahu Akbar
La ilaha il-Allah

Bóg jest Wielki, Bóg jest Wielki, Bóg jest Wielki, Bóg jest Wielki,
Świadczę, że nie ma innego Boga nad Allaha,
Świadczę, że nie ma innego Boga nad Allaha,
Świadczę, że Muhammed jest wysłannikiem Allaha,
Świadczę, że Muhammed jest wysłannikiem Allaha,
Chodźcie na modlitwę,
Chodźcie na modlitwę,
Chodźcie do Zbawienia,
Chodźcie do Zbawienia,
Bóg jest Wielki, Bóg jest Wielki
Nie ma Boga nad Allaha

Na zakończenie spotkania Ks. dr Wiesław Niewęgłowski powiedział:

„Powoli nasze spotkanie dobiega końca, odmawiamy ostatnią modlitwę, po czym po muzyce będzie chwila ciszy, chwila medytacji i modlitwy osobistej. Następnie J.Ś. Dalajlama i przedstawiciele religii udadzą się na spotkanie zamknięte na kilka minut, po czym Dostojny Gość opuści naszą świątynię.

Boże, miłości, która nie oczekuje niczego w zamian, nadziei, która nie zawodzi, mocą Twych świętych darów wspomagaj wszystkich, zwłaszcza pokojem i jednością. Rok 2000. Rok Jubileuszowy, od Twego przyjścia, Królu Wieków, ponawiamy wolę należenia do Ciebie składamy w Twoje ręce przyszłość.

Duchu Święty, Boże tchnienie, które porusza wszechświat, przyjdź i odnów oblicze Ziemi. Wzbudź w sercach ludzi pragnienie pełnej jedności, aby byli dla świata skutecznym znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem oraz jedności całego rodzaju ludzkiego.

Duchu Pocieszycielu, niewyczerpane źródło radości i pokoju, pobudzaj do solidarności wobec potrzebujących, wystawionych na próbę obdarz ufnością i nadzieją, obdarz wolnością, ożyw we wszystkich chęć czynnego zaangażowania w budowie lepszych dni. Dziś polecamy Ci szczególnie lud Tybetu.

Duchu Mądrości, który nawiedzasz umysły i serca, spraw, aby postęp wiedzy i techniki służył życiu, pokojowi i sprawiedliwości. Wspieraj dialog i harmonię z wyznawcami innych religii, pomóż różnym kulturom otworzyć się na świat ducha.”

W czasie wykładu dla społeczności buddyjskiej na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego w Warszawie Dalajlama powiedział m. in.: „Jestem przekonany, że ludzie z różnych regionów świata powinni podążać za swoimi własnymi tradycjami religijnymi. Na Zachodzie wielokrotnie powtarzałem, że najlepiej zostać przy swojej religii. Ale jest to także naturalne, że wśród wielu milionów ludzi znajdzie się garstka, która zainteresuje się buddyzmem. Tak jak w społeczności tybetańskiej są wyznawcy islamu i chrześcijanie, to również zrozumiałe jest, że buddyzm może wzbudzić zainteresowanie na Zachodzie. Jednak niezależnie od tego, jaką tradycję religijną przyjęliśmy, niezwykle ważne jest przenoszenie jej w codzienne życie, stosowanie, a nie tylko trwanie przy niej na poziomie intelektualnym. Buddyzm jest jedną z ważnych religii Wschodu, kiedy ludzie dochodzą do wniosku, że tradycje, w których się wychowali, nie oddziałują na nich, tracą zainteresowanie religią. Niemniej w niektórych nadal jest silna potrzeba wiary. Zaczynają więc poszukiwać w innych tradycjach. Wśród nich znajdują się i tacy, którzy szukają w buddyzmie. Jednak myślcie o buddyzmie bardzo realistycznie i rozważnie, sprawdzajcie tę filozofię nie raz. Jeśli po długotrwałych i głębokich przemyśleniach nabierzecie pewności, iż buddyzm jest dla was odpowiedni i skuteczny, jeśli dojdziecie do przekonania, najbardziej odpowiada waszym predyspozycjom, wtedy macie prawo wybrać sobie właśnie tę religię.”

Po spotkaniu w Warszawie Dalajlama odjechał do Szczecina, gdzie odbyło się spotkanie na Zamku Książat Pomorskich.

http://lubin.benedyktyni.pl/przeczytaj/dalajlama.shtm
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

Witam!

Do napisania kilku słów natchnęła mnie reakcja ( czyli wykasowanie artykułów z forum i potraktowanie ich jako spamu )z forum " buddyjskiego" na umieszczone wczoraj przeze mnie tam dwa artykuły związane z działalnością ojca Berezy z lubińskiego klasztoru Benedyktynów:

DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE
http://www.goldenline.pl/forum/zen-medytacja-w-zyciu-c...

OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
W KLASZTORZE BENEDYKTYNÓW W LUBINIU
http://www.goldenline.pl/forum/zen-medytacja-w-zyciu-c...

Pozwolę sobie na kilka słów wyjaśnienia.

O. Jan Bereza i jego wieloletnia wytrwała działalność ekumeniczna i
duchowa od kilkunastu lat napawa mnie podziwem. śledziłem jego działania na różnych etapach mojego życia z różną intensywnością, ale zawsze gzieś w tle echo jego działań docierało do mnie, budząc we mnie na nowo ukryty płomień.

Po raz pierwszy zetknałem się z nim na poczatku lat 90-tych, najpierw poprzez informacje od znajomych, następnie przez kilkudniowy pobyt w Lubiniu i osobisty kontakt z Ojcem. Do dziś jest on dla mnie swego rodzaju niedoścignionym wzorem mnicha, zapewne wyidealizowanym, ale jak zapewne wiecie, jako aktualni lub przyszli adepci "buddyzmu", wszystko jet tylko grą pozorów, którą tak niewielu potrafi postrzec.

To, że w Lubiniu ( w Polsce rydzyków i innych katolickich radykałów ) jest takie miejsce, gdzie ludzie niezależnie od światopoglądu i wyznania mogą wspólnie usiąść i zagłębić się w to, co poza słowami i myślami, jest wielką pracą Ojca Berezy i jego współbraci.

I dlatego poruszyło mnie potraktowanie tych, moim zdaniem, bardzo interesujących, zwłaszcza dla młodego pokolenia, informacji jako śmiecia niegodnego poznania i polemiki.

Jest to forum "buddyjskie", a buddyzm jest tolerancją, więc pozwoliłem sobie na te kilka słów.

Pozdrawiam, Marcin

konto usunięte

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

Mirek Bereza czyli Ojciec Jan jest moim starym druhem z czasów podziemia muzycznego za komuny. Sledzę jego prace i wspieram od lat. Niestety, jego głos to głos "wołającego na puszczy". W polskim ciemnogrodzie rządzą opcje ciemnogrodzkie. Ostatnio czytałem tekst niejakiego Roberta Tekieli, zionacego nienawiścią byłego satanisty, obecnie katolickiego inkwizytora, który nazwał Ojca Jana pogardliwie "technicznym pracownikiem grupy Maanam"... Tekieli straszy szatanem, którego sam jest wcieleniem, czyz to nie zabawne !? Polecam Gazete Polską..

konto usunięte

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

tolerancja czy nie, stary druh czy nie ...

nie zmienia to faktu, ze powyzsza informacja jest spamem i jako taka winna byc albo ususnieta albo opatrzona okrsleniem "SPAM" aby osoby, ktore wejda czytac te informacje byly na to przygotowane.

konto usunięte

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

Ziobro? Adama?
Przemysław S.

Przemysław S. Business Unit
Controller

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

Gosia, spawdz definicje spamu i sprawdz, ile kryteriow spelnia powyzszy przypadek. Dla ulatwienia podam, ze niewiele.

Polecam wikipedie.
Karolina A.

Karolina A. współwłaściciel Domu
Estery - edukacja
seksualna,
duchowa...

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

witam
dla nie zamieszczone materiały były bardzo interesujące.
Zajrzałam na to forum ponieważ praktykuję zen od niedawna i szukam mi podobnych. Drodzy uczestnicy forum - posty Marcina niewątpliwie ożywiły to nieco "zasiedziałe" ;) forum.
pozdrawiam

Karolina

konto usunięte

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

Karolina S.:
niewątpliwie ożywiły to nieco "zasiedziałe" ;) forum.

Z innej beczki, może zasiedziałe bo praktykujący dużo siedzą ;)
Marta Goszcz

Marta Goszcz własna działalność,
SOWILO

Temat: OŚRODEK MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ o. Jana Berezy OSB

Zauważyłam, że im więcej praktykuję tym mniej piszę;)
(Chyba że mam jakieś natchnienie.)

Następna dyskusja:

Kursy medytacji Vipassana w...




Wyślij zaproszenie do