konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Robert H.:
Z punktu widzenia praktyki zen, wszelkie roztrząsanie duchowych problemów, szukanie definicji, próby rozumowego dochodzenia do prawdy są błędem, powodują pomieszanie i oddalają od istoty rzeczy.

Rozumiem że praktyka zen stanowi odpowiedź na tzw. duchowe problemy. Możesz powiedzieć co rozumiesz przez "duchowe problemy"?

konto usunięte

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Marcin S.:
Robert H.:
Z punktu widzenia praktyki zen, wszelkie roztrząsanie duchowych problemów, szukanie definicji, próby rozumowego dochodzenia do prawdy są błędem, powodują pomieszanie i oddalają od istoty rzeczy.

Rozumiem że praktyka zen stanowi odpowiedź na tzw. duchowe problemy. Możesz powiedzieć co rozumiesz przez "duchowe problemy"?

Praktyka zen nie jest żadnym antidotum. Jest urzeczywistnianiem Umysłu Buddy i tyle.
Im więcej słów, tym dalej od sedna, ale jeśli chcesz np. buddyzm zgłębiać intelektualnie, to przecież wolna droga. Ja zostaję na macie. :-)
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Zbyszek M.:
W ten sposób dochodzimy do uświadomienia sobie obecności naszego umysłu,
ktory jest od myślenia, postrzegania, obserwowania, itd.
W ten sposób nasz umysł dochodzi do uświadomienia sobie, ze jesteśmy świadomi! :)

Można tę właściwość pozwalającą obserwować swoje myśli, uczucia itd. nazwać umysłem. Chociaż moim zdaniem to mylące i utrudnia zrozumienie. Można to nazwać samoświadomością i to jest dla mnie ok. Ta część nas która jest świadoma to właśnie Obserwator - to taki koncept który niektórym pomaga zrozumieć :) Ale nie wszystkim :)
Ja przeprowadzilem ćwiczenie: "nie jestem tym, nie jestem tamtym, nie jestem umysłem,
nie jestem Obserwatorem".

To kim jesteś?
Ale umysł, to tylko umysł.
Umysł, to nie jest "Ja".
Umysł, to nie jest jakis niezmienny "Obserwator",
bo umysł sie zmienia. Cos, co sie nie zmienia, nie moze niczego obserwowac.
To oczywiste.

Niestety nie jest to oczywiste. Ale zapewne wymaga czasu aby rzecz wyjaśnić oraz czasu aby rzecz zrozumieć :)
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Zbyszek M.:
Ramana Maharishi i Patańdżali, to nauczyciele z tradycji hinduizmu,
ktorą buddyzm fundamentalnie odrzuca, jako niedostatecznie zaawansowaną.
W tradycji hinduizmu, "Ja", to wieczny Obserwtor, taki odpowiednik niesmiertelnej duszy.
Buddyzm stanowczo neguje istnienie takiego Obserwtora.

Jakieś dowody? Tzn. poza autorytatywnym stwierdzeniem niedostatecznego zaawansowania :)

Buddyzm nie uznaje istnienia Boga innego, niz zwyklej, cierpiacej istoty,
jednej z wielu. W buddyzmie, bogowie, to taki gatunek istot. Nic specjalnego.

Zawsze mnie ciekawiło jak to jest z tymi rodzajami istot w buddyzmie. Z jednej strony pustka i tylko pustka a z drugiej całkiem spora liczba różnego rodzaju bogów, demonów itd. Jak to rozumieć?
Buddyzm nie uznaje istnienia Boga stworzyciela.

A co buddyzm uznaje?

Ken Wilber tworzy jakas nowa tradycje duchowo/religijna i nikt mu tego nie zabrania.
Jak sie komus to podoba, to moze sie tym bawic. Mnie to nie przekonuje,
dlatego, ze znam argumenty buddyzmu.

A znasz argumenty Wilbera? Czy szkoda Ci czasu by je poznać?

Bylem katolikiem do 15 roku zycia:

http://www.zbigniew-modrzejewski.webs.com/notka_bio.html

Wierzylem w monoteistycznego Boga.
Potem praktykowalem hinduistyczny politeizm i Kundalini-joge,
a w koncu zostalem buddysta, gdyz buddyzm mial odpowiedzi na najtrudniejsze pytania
oraz argumenty nie do przebicia.

Zdążyłem już przeczytać Twoją notkę :) A te najtrudniejsze pytania i odpowiedzi na nie? Możesz dać przykłady?
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Zbyszek M.:
Rzeczywiscie, bardzo dobrze jest wiedzieć jak Buddha, któremu niewatpliwie udało się osiągnąć głębsze postrzeganie rzeczywistości, doszedl do tego. Studiowanie nauk Buddhy wymaga czasu i wysilku intelektualnego.

To oczywiste :)

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Zbyszek M.:
Marcin S.:

A znasz argumenty Wilbera? Czy szkoda Ci czasu by je poznać?

A znasz argumenty Buddhy? Czy szkoda Ci czasu by je poznać?

Kilka lat temu robiłem "podejście" do różnych materiałów na temat buddyzmu. Niestety nie znalazłem materiałów, które pozwoliłyby samodzielnie zrozumieć zagadnienia "nietrywialne". Dla człowieka z naszego kręgu kulturowego raczej trudno jest przebrnąć przez te wszystkie pokłony, demony, dakinie, boginie i pustkę na dodatek.

Nie zrozum mnie źle. Jestem otwarty na Twoje argumenty. Tak jak napisałem wcześniej czytam Twoje opracowania.

Z lektury sutr chyba niewiele wyniosę. Sprawiają one na mnie wrażenie jakby przedstawiały rezultat rozumowania ale do właściwego zrozumienia potrzebne jest jeszcze przedstawienie założeń i trybu rozumowania. Bez tego nicht verstehen.

Natomiast bardzo podobały mi się słowa Dalaj Lamy odnośnie sensu medytacji. Również Twoje opracowanie "Dlaczego raczej coś niż nic" zasługuje na uważną lekturę.
Marcin, wydaje mi sie, ze przeceniasz Wilbera, a nie doceniasz Buddhy. :)

Wydaje mi się że zbyt pośpiesznie oceniasz Wilbera :)
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Dalaj Lama:
"Zakładamy istnienie "ja" na podstawie istnienia organizmu psychofizycznego, składającego się z umysłu i ciała, lecz podzieliwszy ów organizm na umysł i ciało żadnej z tych części składowych nie możemy uznać za tożsame z "ja". Podobnie - żadna z części ciała nie jest ciałem, a zatem to owe części konstytuują istnienie całości."

-------------

Rozumiem argumentację dotyczącą pustki, kiedy kroczymy drogą "z góry w dół" - wychodzimy od całego organizmu i dzielimy go na elementy składowe próbując znaleźć "ja". Działając w ten sposób nie znajdujemy żadnego "ja". Żadna część składowa organizmu sama w sobie nie jest "ja".

Jest to prawdziwe w sferze fizycznej (można dzielić komórki organizmu aż do najbardziej podstawowych molekuł i zawsze, przynajmniej teoretycznie, będzie można wyodrębnić składowe części tych molekuł).

Jest to również prawdziwe w sferze psychicznej. Możemy analizować z osobna każdą emocję, każdą myśl. Każda z nich pojawia się i znika. Żadna nie trwa zbyt długo.

Ale jeśli pójdziemy w drugą stronę tzn. "od dołu do góry"? Jeśli zaczniemy od poszczególnych części składowych i złożymy je do kupy w jeden organizm? Czy ta całość nie zasługuje na miano "ja"? Zasługuje.

Tak więc "na samym dole" jest pustka - tzn. nie ma nic co istniałoby samodzielnie. Ale kiedy poruszamy się "w górę" zaczynamy budować/nazywać obiekty (holony jak nazywa je Wilber). Na poziomie fizycznym pojawiają się molekuły, następnie komórki, następnie organy ciała. Na poziomie psychicznym myśli i uczucia zaczynają łączyć się w schematy myślowe i uczuciowe, które są w miarę stałe i które tworzą ego czy osobowość.

Jednak trzeba pamiętać że te agregaty nie istnieją samodzielnie. Ich "takość" pojawia się tylko i wyłącznie przez połączenie różnych elementów składowych. "Takość" jest uzależniona od sposobu połączenia składowych, żaden element nie jest sam w sobie wystarczający by decydować o całości. Dopiero określony zbiór elementów wraz ze sposobem połączenia tych elementów stanowi o cechach danego obiektu/holonu.

Nadajemy obiektom nazwy i zaczynamy myśleć o nich jako o istniejących samodzielnie jednostkach. Ale one nie istnieją samodzielnie. Istnieją jako zbiory składające się z elementów składowych. A każdy z tych elementów składowych sam jest zbiorem podelementów. Kiedy zaczniemy dzielić obiekt na elementy składowe wcześniej lub później dotrzemy do słynnej buddyjskiej pustki :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 12.11.13 o godzinie 23:54

konto usunięte

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

To wszystko jest naprawdę proste, wymaga tylko zazen, a nie długotrwałych studiów i rozważań ...

Ten człowiek, Eckhardt Tolle nie jest moim nauczycielem, ale jakby nim był, bo mówi dokładnie to samo ....

O "ja":

http://www.youtube.com/watch?v=5gQa0JquU0k

O cierpieniu i końcu cierpienia:

http://www.youtube.com/watch?v=v3rhSBafi_c

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk kontroler finansowy

Temat: Medytacja "Kto cierpi?"

Zbyszek M.:
Ale gdzie jest to "ja" (miano)?

Sama nazwa lub miano jest tylko i wyłącznie w umyśle tego który to miano nadaje.
Ciekawe jednak że ten zbiór współzależnych elementów który nazywamy "ja" działa w sposób skoordynowany.

Jak buddyzm określa tę część umysłu która podejmuje decyzje?
Co buddyzm sądzi o wolnej woli? Istnieje wolna wola czy nie? Jeśli jest tylko ciąg przyczyn i skutków (karma) to pogląd buddyjski jest deterministyczny - nie ma wolnej woli, to co nazywamy wolną wolą to złudzenie. A jeśli jednak istnieje wolna wola to w jaki sposób podejmowane są decyzje?
Czy "ja" jest pojedyncze czy mnogie?

To zależy od poziomu analizy. Jeśli patrzymy na świat w skali makro możemy obserwować zarówno pojedynczych ludzi czyli pojedyncze "ja" jak i kilka osób działających w grupie - wtedy mamy do czynienia z liczbą mnogą.

Kiedy zgłębiamy się w psychikę pojedynczej osoby - jedyny możliwy sposób to autoanaliza - zaczynamy odkrywać że trudno jest znaleźć tę część nas samych, którą nazywamy "ja". A jednak ktoś podejmuje decyzję że chce się wyzwolić z samsary. Ktoś podejmuje decyzję że nawet mogąc się wyzwolić z samsary pozostanie w niej aby pomóc innym czującym istotom. Kto podejmuje te decyzje? Jak to możliwe że decyzje te mogą przetrwać fizyczne ciało podejmującego decyzję?

Całkiem możliwe że to "ja" które podejmuje decyzje jest pojęciem względnym. Bardzo jestem jednak zainteresowany w jaki sposób przejść od względnego "ja" które w jakiś sposób podejmuje decyzje to bezforemnej pustki.

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Następna dyskusja:

Alkohol a medytacja...




Wyślij zaproszenie do