Temat: Medytacja "Kto cierpi?"
(Ta medytacja może być stosowana w zen, choć wywodzi się z tradycji tybetańskiego bon.)Możesz mówić co chcesz i myśleć co chcesz, ale w twoim życiu manifestuje się fundamentalne cierpienie. I nie jest to cierpienie wywołane tym, że za mało zarabiasz albo że źle jadasz czy z innego powodu.
Próbujesz to cierpienie w jakiś sposób usunąć i podejmujesz się ogromnej ilości kroków, by to zrobić. Ale ci się to nie udaje. Zmieniłeś dietę na zdrowszą i pracę na lepiej płatną, ale ono nadal tam siedzi. Zrobiłeś cokolwiek, by zaspokoić swoje potrzeby a jednak nie udało ci się go pokonać.
To cierpienie płynie z subtelnego wymiaru twojego życia i żadne niesubtelne środki nie są w stanie go usunąć.
Lecz to właśnie z jego powodu robimy tak wiele rzeczy, które ostatecznie niszczą nasze życie. Odczuwanie tego cierpienia stoi za nałogami, za życiowymi błędami itd.
Chodzimy, mówimy i robimy inne rzeczy w stanie cierpienia. Nie udaje nam się go zlikwidować, co najwyżej potrafimy zaleczyć chwilowo jego skutki. To jak po alkoholu. Dlaczego ludzie sięgają po alkohol? Sam w sobie nie jest niczym złym. To przywiązanie do niego i nadzieja, że dzięki niemu uwolnią się od cierpienia (mówi się przecież o topieniu smutków w kieliszku) sprawiają, że staje się to tak patologiczne, jako że jest nadużywane.
Gdy rozpoznasz naturę tego cierpienia i sposoby, na jakie możesz je usuwać, stopniowo rzeczy, od których się uzależniłeś, będą odpadać. Nie będziesz ich już potrzebował.
To fundamentalne cierpienie według nauk tybetańskiego bon wynika z obecności w naszym umyśle ego. Ego to iluzja, projekcja umysłu, której treść wskazuje na nas samych. To po prostu nasze "ja", z którym się identyfikujemy ale którym naprawdę nie jesteśmy.
Żyjemy w tym "ja" i odebranie tego "ja" byłoby dla nas wielką zbrodnią. Dlatego tak bardzo boimy się śmierci i obawiamy się wielu innych rzeczy na tym świecie. Mogłyby one wyrwać nas ze snu "ja", zabrać nam to, z czym się utożsamiamy.
Nauki głoszą, że nie jesteśmy absolutnie niczym, czym sądzimy, że jesteśmy. Możesz śmiało zamknąć oczy, skierować uwagę na swoje "ja" i powiedzieć sobie: nie jestem tym. Nic, absolutnie nic, co pojawia się w naszej świadomości jako zjawiskowe "ja", nie jest nami.
"Ja" to jest ta "osoba", którą się sobie wydajemy. Gdy znika, pojawia się prawdziwa osoba, czyli nasz duch.
Nie pozbędziemy się cierpienia poprzez jakiekolwiek czynności na zewnątrz, nakierowane na poszczególne przyjemne cele. Usuniemy je, gdy skierujemy się do wewnątrz, wejrzymy w iluzję ego i rozpuścimy ją, by się przebudzić do tego, kim naprawdę jesteśmy.
Proponuję ćwiczenie, które pochodzi z nauk bon. Usiądź wygodnie, rozluźnij się, skieruj uwagę do wnętrza. Zwracając ją do swojego ja pytaj "Kto cierpi?". Możesz przymknąć lub zamknąć oczy. Nie chodzi jednak o głos w głowie. Wielokrotnie w tekstach i nie tylko powtarzam to ćwiczenie, jest on fundamentalnie skuteczne i ważne. Nie mów pytania w głowie, ale niech będzie intencją. Szukasz uwagą tego "ja", które cierpi. Kim jest to cierpiące "ja"? Gdy skończysz, spędź chwilę w stanie otwartości i naturalności.
Spędzaj czas na tym ćwiczeniu. Możesz wykonywać je gdy siedzisz, leżysz i w innych pozycjach. Także podczas dnia (bez przymykania czy zamykania oczu gdy coś ważnego robisz). Wtedy tylko kierujesz się do wnętrza by szukać uwagą tego, kto cierpi. To bardzo proste.
Ta prosta praktyka medytacyjna może cię uratować od wielu problemów, przede wszystkim od problemu najistotniejszego: od ego, które powoduje fundamentalne cierpienie twojego życia.
Wykonuj ją tak długo, jak długo uznasz za stosowne i kiedy tylko zechcesz.
Jeżeli przyniesie ci korzyści, nie zapomnij powiedzieć o niej znajomym, którzy byliby gotowi ją stosować. Możesz rozesłać linka do tego wpisu na blogu.
http://www.muninszaman.blogspot.com