Temat: DIALOG CHRZEśCIJAńSTWA Z BUDDYZMEM W POLSCE
Jesli sie przyznajesz do przynaleznosci do Kosciola to przyznajesz sie rowniez do:
zgody ze slowami pana Ratzingera na temat buddystow wlasnie
(ze to nihilizm, a nie do konca tez wiadomo czy religia)
powinowactwa z takimi oficjalnymi dostojnikami Kosciola jak senior Jankowski czy senior Glodz.
zgody z opinia, ze Kosciol jest jedyna droga do zbawienia (z tego co wiem goracym zwolennikiem tej tezy jest obecny papiez)
powinowactwa z osobistosciami takimi, jak Hejmo, Paetz czy Wielgus.
I to nie o to chodzi, ze ja wyciagam jakies odosobnione przypadki i uwazam je za norme (sprawe skali molestowania- czy to jeden przypadek, czy czestsza praktyka trudno oceniac, nie bede tego szerzej poruszal). Chodzi o sama reakcje Kosciola- totalne zamiatanie smieciuchow pod dywan i podwojne standardy- jedne do wyglaszania groznych kazan wobec owieczek, inne- wobec wlasnych ziomkow, jak chocby zaproszenie Paetza na tysiac czy iles tam lecie Gniezna juz po calej aferze.
Jesli oswiadczasz, ze nalezysz do Kosciola to musisz takze wziac to pod uwage. Oni tez graja w Twojej druzynie! a Ty sie dziwisz, ze ludzie sie wpieniaja. Jesli nalezysz do Kosciola to... musisz sie zgadzac ze slowami (tu cytujac Dzien Swira):
moja jest prawda i tylko moja, najmojsza!
Jest to przeciez oficjalne stanowisko Kosciola :)
A co do buddystow i ich neutralnosci- cos widze, ze probuje sie tutaj ulepic wizerunek buddysty jako skrajnie pacyfistycznego, spokojnego, troszke takiego pociesznego i dobrotliwego czlowieczka, ktory na dodatek z racji wyznawanego swiatopogladu/religii nie powinien wydawac zadnych opinii i nic oceniac. Bo przeciez jest buddysta.
Czy Ty (powiem dosyc dosadnie, ale tak juz mam) widzac gwalt, nadstawiasz napastnikowi swoje lono, zeby uratowac dotychczasowa ofiare gwaltu? Albo widzac napad biegniesz nadstawic drugi policzek???? Dalejze, nasladuj swego nauczyciela!
Chyba nie. A widze, ze jest wymagane od buddystow, zeby bron Boze niczego nie oceniali, bo przecie oswiecony umysl jest "neutralny".
Moj jak widzisz nie jest :)
I jak widze mase pomieszania, nerwic, paranoi wrecz spowodowanych nauczaniem Kosciola wlasnie, gdy widze sfanatyzowanych ludzi pelnych agresji i czyniacych agresje (werbalna czy fizyczna) w imie Chrystusa, to tak, oceniam to jako cos, co poszlo w strasznie dziwna strone, od tego, czego wasz nauczyciel nauczal wczesniej. Oceniam, tak OCENIAM te rzeczy jako szkodzace, powodujace zlo i pomieszanie.
Tak widze, ze definiujac Kosciol pomijasz w ogole mase zlych rzeczy z Kosciolem zwiazanych i strasznie sie dziwisz, ze ludzie na to zlo reaguja. Przeciez Kosciol to srodowisko takich milych, tolerancycjnych, madrych ludzi....
Byc moze Twoje koscielne otoczenie takie jest, ale Kosciol to nie tylko to. I jesli Twoi rozmowcy akcentuja tylko rozne patologiczne (i czesto jak widac akceptowane przez hierarchie, lub niechetnie przez nia potepiane)rzeczy, to Ty zdajesz sie widze w ogole ich nie dostrzegac.
Oraz zwroc uwage, ze ja teraz w ogole nie mowie o chrzescijanstwie. Tylko o Kosciele.
W chrzescijanstwie nie podoba mi sie ta "silowosc" milosierdzia, pomaganie i zbawianie na sile ignorujace indywidualnosc drugiej osoby, albo to ze blizni takiej interwencji koze sobie nie zyczyc, ale to juz zupelnie inna bajka.
I owszem, napisalem- nie podoba mi sie.
Nie jestem dobrotliwym nieoceniajacym czlowieczkiem :)