Marceli
Matczak
Security Account
Manager
Temat: ŚnR - Alternatywna Historia Przyszłości
Witajcie ponownie,Marcin w swojej książce nakreślił bardzo kompleksowy i odważny pomysł na przyszłość krajów UE, a w dalszej perspektywie być może dla całego świata. Wizja po części działa już w niektórych krajach europejskich i zaczyna przynosić wymierne korzyści społeczeństwu
http://en.wikipedia.org/wiki/Carbon_tax
Za zgodą autora "Świata na rozdrożu" - Marcina Popkiewicza, zamieszczam poniżej podrozdział opisujący możliwe działania w Polsce i całej UE oraz wpływ jaki może to wywrzeć na wiele innych państw na świecie.
Czy myślicie, że to ma szansę się przyjąć i być realizowane? Jakie są za i jakie przeciw? Czy osobiście chciał(a)byś by polski rząd podążył za tą wizją? Zapraszam do dyskusji - może coś trzeba by mocno zmienić, może z czegoś zrezygnować, a może to ma tyle sensu ze wystarczyłoby tylko podążyć za tymi wskazówkami. Proszę przeczytać, przespać się z tym i podzielić się własnymi wnioskami.
cyt.: (strony 518-523 w książce)
"Alternatywna Historia Przyszłości
Posiadamy wiedzę i środki pozwalające nam świadomie budować przyszłość. Wystarczy je wykorzystać. Wyobraź sobie, że… Polska, postrzegana dotychczas jako opierający się redukcji emisji kraj „węglowy”, przedstawia na forum Unii Europejskiej propozycję wprowadzenia systemu dywidendy węglowej. Propozycja z początku zostaje przyjęta z zaskoczeniem, wręcz z niedowierzaniem, jednak szybko znajduje poparcie wśród wielu krajów Unii. Oczywiście nie wszystkich. Niektóre kraje, tradycyjnie sprzeciwiające się ograniczaniu emisji paliw kopalnych, początkowo protestują, jednak ostatecznie przekonuje je to, że propozycja wyszła od dotychczasowego „głównego hamulcowego”, a także wizja konsekwencji gospodarczych znalezienia się poza strefą, do której eksportują większość towarów. System dywidendy węglowej w Unii Europejskiej wchodzi w życie.
Podatek jest nakładany „u źródła”, w kopalniach i rafineriach, dzięki czemu liczba podmiotów, które muszą się rozliczać, jest bardzo niewielka. Ceny są propagowane w górę łańcucha gospodarczego, do fabryk, sklepów i odbiorców końcowych. Pieniądze zbierane są w każdym kraju na jedno konto, 80% jest dzielone pomiędzy obywateli kraju, a 20% wpływów trafia na konto międzynarodowe, z którego pieniądze dzielone są po równo między obywateli wszystkich krajów strefy. Cieszy to szczególnie obywateli krajów o emisjach na osobę niższych od średniej, a jednocześnie motywuje do poprawy efektywności energetycznej i dekarbonizacji gospodarki kraje o wyższym zużyciu energii. Polska, jako kraj o emisjach mniejszych od średniej, korzysta na tym mechanizmie.
Obniżane są inne podatki – w wyniku tego ludzie zaczynają płacić za to, ile kto zużywa paliw kopalnych, a nie, ile zarabia. Pojawia się silny impuls do oszczędzania. Ktoś, kto jeździ do pracy rowerem, zaoszczędzi względem osoby, która uprze się, żeby jeździć terenówką. Pojawią się trendy zmiany samochodów na energooszczędne, mieszkania blisko pracy, budowy domów pasywnych, wymiany urządzeń na energooszczędne. Nowe przepisy obligują nowo powstające budynki do czerpania energii ze źródeł odnawialnych, koszt domów pasywnych jest wyższy, ale koszty szybko się zwracają, szczególnie w obliczu wysokich cen paliw kopalnych. W budynkach instalowane są urządzenia służące do wprowadzania energii do sieci energetycznej, za co właściciele budynków otrzymują pieniądze.
Zakłady przemysłowe uruchamiają programy zwiększenia efektywności energetycznej, która szybko poprawia się o ponad 50%. W tym wszystkim społeczeństwo i przedsiębiorcy nie zostają pozostawieni sami sobie. Napływ pieniędzy z podatku węglowego pozwala na wprowadzenie zachęt finansowych, dotacji i ulg na te cele. Do tego powstaje sieć przedsiębiorstw specjalizujących się w optymalizacji energetycznej – nawet jeśli rolnik czy przedsiębiorca nie orientują się, co można zrobić, specjaliści wiedzą. Każdy budynek, gospodarstwo i fabryka przechodzą obowiązkowy nieodpłatny audyt energetyczno surowcowy, określający działania optymalizujące. Państwo dostarcza środków na dostosowanie, przedsiębiorstwo specjalizujące się w optymalizacji energetycznej wykonuje prace. Środki wraca¬ją do budżetu w formie wpłat dokonywanych przez właściciela z oszczędności. Wszyscy zyskują – firma zarobiła pieniądze, które po wykonaniu prac wypłacił jej budżet państwa, właściciel płaci mniejsze rachunki za prąd i ogrzewanie (także za surowce), a z oszczędności spłaca pieniądze. Państwo też jest do przodu – oszczędności w skali USA i UE w wyniku zredukowania zapotrzebowania na samą ropę sięgają setek miliardów dolarów rocznie.
Obniżenie energochłonności gospodarki, w połączeniu z obniżeniem kosztów pracy, skutkują wzrostem konkurencyjności gospodarek krajów Europy, szczególnie w obrębie nowoczesnych technologii i zaawansowanych usług.
Aby zapobiec „obchodzeniu” kosztów przez przeniesienie produkcji do krajów, gdzie nie obowiązuje podatek węglowy, towary importowane spoza obszaru jego obowiązywania zostają obłożone cłem „emisyjnym”, kompensującym ceny energii tak, aby nie premiować produkcji w krajach unikających kosztów ekologicznych. Na cło węglowe krzywym okiem patrzą kraje uzależnione od eksportu do Unii Europejskiej – zdają sobie one jednak sprawę, że nie są w stanie zmienić polityki unijnej. Mają do wyboru zostać przy status quo i nie wprowadzając podatków węglowych, ponosić koszty cła węglowego, mogą też zemścić się na Unii, wprowadza¬jąc cła odwetowe na towary z jej krajów, mogą też podjąć decyzję o dołączeniu do strefy dywidendy węglowej, dzięki czemu pieniądze zostaną u nich. Po rozważeniu dostępnych opcji kolejni sąsiedzi UE dołączają do strefy dywidendy. Pierwsze są kraje o niskoemisyjnej gospodarce, jak Norwegia czy Szwajcaria. Następnie w ich ślady idą „brudniejsi” sąsiedzi, tacy jak Serbia, Gruzja czy Albania, zdający sobie sprawę z bezsensowności walki z wielkim rynkiem, a jednocześnie zainteresowani integracją z Unią Europejską i uczestniczeniem w ogólnej międzynarodowej puli dywidendy węglowej. Grono należących do strefy krajów rośnie, co zachęca kolejne kraje do przyłączenia się.
Towary przewożone w sposób umożliwiający opuszczenie strefy są oznaczone:
• każdy kontener, urządzenie, ładunek statku czy wagonu dostają unikalny identyfikujący i opisujący kod, nadawany przed opuszczeniem kraju (w porcie, na lotnisku, stacji granicznej itp.), ich ponowne przybycie do strefy jest identyfikowane;
• towary posiadające taki identyfikator są zwolnione z cła węglowego, a nieposia¬dające identyfikatora (czyli pochodzące spoza strefy) – są opodatkowane. Taki system praktycznie uniemożliwia wielkoskalowy import spoza strefy pod płaszczykiem importu z innego kraju strefy.
Wyraźny sukces systemu dywidendy węglowej powoduje, że wkrótce do strefy przyłączają się także Stany Zjednoczone, Australia, Kanada, Japonia i inne kraje uprzemysłowione. Unia Europejska z roli natręta naprzykrzającego się innym krajom pomysłami na redukcję emisji poprzez nałożenie limitów przeszła do roli rozgrywającego, kształtującego światową politykę energetyczną, społeczną i klimatyczną, przed nikim się nie płaszcząc, nikomu nie narzucając nic siłą, posługując się jedynie miękkimi metodami działania.
Chiny, Indie i inne kraje rozwijające się stoją z boku i czekają na dalszy rozwój sytuacji, choć cło węglowe stosowane przez większość krajów importujących ich towary mocno im doskwiera.
Podatek węglowy staje się źródłem poważnych wpływów budżetowych. Jednak nie są to pieniądze po prostu odebrane ludziom – zostają one skierowane z powrotem do gospodarki. A co najważniejsze, coraz mniej pieniędzy wyjeżdża z Unii i USA do eksporterów ropy naftowej, zostają one na miejscu, nakręcają koniunkturę i służą stworzeniu nowych miejsc w sektorze nowych technologii.
Na badania i inwestycje w odnawialne źródła energii kierowane są znaczne środki. Stymulują one postęp technologiczny i spadek ich ceny, wynikający z produkcji na skalę masową. Szybko spadająca cena energii z tych źródeł staje się niż¬sza od ceny energii z paliw kopalnych – zaprzestaje się budowy elektrowni na gaz i węgiel, bo energia z nich jest zwyczajnie droższa. Ogłoszone przez UE i USA wysokie nagrody za przełomowe rozwiązania, szczególnie w obszarze gromadzenia energii i transportu, owocują kreatywnymi rozwiązaniami pozwalającymi efektywnie magazynować energię odnawialnych źródeł, a także wykorzystywać ją w transporcie.
Spada konsumpcja i zużycie energii, ale szeroko zakrojony program inwestycyjny praktycznie likwiduje bezrobocie, więc przemysł ma się dobrze. Amerykanie stwierdzają nawet, że przestawienie gospodarki na tory ekologiczne okazuje się największą okazją do nakręcenia koniunktury od czasu II wojny światowej. Owszem, kopalnie i rafinerie stopniowo ograniczają produkcję, ale trwa to latami. W międzyczasie boom przeżywają nowe gałęzie przemysłu. Modernizacja sieci energetycznych, przebudowa domów i fabryk, inwestycje w odnawialne źródła energii. A wszystko to z coraz mniejszym zużyciem energii i emisjami.
Rozpowszechniają się samochody elektryczne zasilane energią ze źródeł odnawialnych. W każdym domu i zakładzie pracy jest gniazdko, a jeśli ktoś chce pojechać dalej, przy drogach znajdzie stacje obsługi, które w kilka minut wymienią rozładowany akumulator na nowy – samochody są własnością prywatną, baterie są wypożyczane.
Wpływy z opodatkowania paliw kopalnych pozwalają na rozbudowę nowoczesnej infrastruktury transportowej. Zmodernizowana zostaje sieć bezpłatnego transportu publicznego. Pasażerowie nie muszą płacić za przejazd, co sprzyja przesiadaniu się ludzi z samochodów do środków transportu publicznego, szczególnie że centra miast są zamknięte dla ruchu samochodowego, a komunikacja publiczna jest preferowana przez wyłączne pasy ruchu i skomputeryzowany system kontroli ruchu, dający pierwszeństwo autobusom i tramwajom. W miastach powstają darmowe wypożyczalnie rowerów i sieć doskonałych dróg rowerowych. Na skalę kontynentalną transport zapewnia sieć szybkich kolei. Z Polski do Francji czy do Chorwacji można dojechać w kilka godzin. Ciężki transport drogowy zostaje zastąpiony transportem szynowym. Na mniejszą odległość towary dowożą furgonetki elektryczne.
Ceny towarów oczywiście rosną, ale równocześnie obniżone zostają inne podatki, a do najuboższych trafiają też dopłaty w znacznym stopniu kompensujące im wzrost cen. Poziom konsumpcji spada, jednak nie stanowi to zagrożenia dla bytu społeczeństwa. W międzyczasie ropa i gaz, zużywane intensywnie w innych krajach, drożeją i wyczerpują się, a dantejskie sceny dziejące się w miejscach od nich zależnych uodparniają społeczeństwo na konieczność umiarkowanego zaciśnięcia pasa.
Stopniowo reformowany jest system finansowy – budżety zostają zrównowa¬żone, rośnie stopa rezerw obowiązkowych. Owszem, w tym czasie w niektórych krajach dochodzi do hiperinflacji, mającej urealnić ilość pozostających w obiegu pieniędzy i zadłużenia – nie jest to przyjemne, ale też nie jest to koniec świata – po kilku latach sytuacja normalizuje się. Ucierpieli nieliczni – posiadający niewielkie środki nie ucierpieli w ogóle, miliarderzy zostali milionerami. Mówi się trudno, krzywda im się nie stała (tak należałoby likwidować balon długu – nie ruszając pieniędzy ubogich, a likwidując należności najbogatszych). Stopniowo cichnie zgiełk hiperkonsumpcji – ludzie pracują krócej, mają więcej czasu dla najbliższych, rozwój osobisty i przyjemności. W miarę jak spada stres, ilość trucizn w środowisku i presja na hiperkonsumpcję, a rośnie ilość czasu wolnego – rośnie też liczba dzieci w krajach uprzemysłowionych do poziomu zastępowalności pokoleń.
Kraje rozwijające się zaczynają dołączać do strefy dywidendy węglowej. Pierwsze robią to małe kraje wyspiarskie, które, czując zagrożenie podnoszącego się poziomu oceanów, z całego serca przyklaskują inicjatywie redukcji emisji. Ich obywatele, objęci systemem dywidendy węglowej, korzystają bezpośrednio, otrzymując znaczące dopłaty. Ich entuzjastyczne opinie media nagłaśniają na całym świecie. Do strefy dołącza kilka ubogich krajów Afryki i Karaibów. Ich obywatele również czują, że korzystają na systemie, a władze liczą napływające do nich miliardy z dywidendy węglowej. Sąsiednie kraje autorytarne nie chcą dołączyć do strefy, gdyż wiązałoby się to z koniecznością demokratyzacji i zapewnienia praw obywatelskich. Jednak społeczeństwa tych krajów, widząc, jak z systemu dywidendy węglowej cieszą się ich sąsiedzi, doprowadzają do zmian rządów i dołączają do strefy. W krajach o wysokim przyroście naturalnym dywidenda jest wypłacana wyłącznie osobom pełnoletnim, co czyni posiadanie dużej liczby dzieci mniej opłacalnym – spada więc przyrost naturalny.
Kraje dołączające do strefy dywidendy zobowiązują się do ochrony lasów, ło¬wisk, wdrażania zasad zielonej chemii i szeregu innych działań pod groźbą wstrzymania wypłaty dywidendy międzynarodowej. Zdarzają się pojedyncze przypadki łamania ustaleń, co skutkuje wstrzymaniem wypłaty środków dla obywateli. Ci z kolei żądają od swoich rządów działań naprawczych, od których jest uzależniona wypłata ich puli pieniędzy.
Chiny kalkulują za i przeciw dołączenia do strefy. Ich towary są obciążone wysokim cłem węglowym na granicach strefy, co powoduje, że ich nadwyżka handlowa spada praktycznie do zera – co z tego, że na miejscu produkcja jest tańsza, skoro w wyniku działania opłaty węglowej ich towary wcale nie są w strefie tańsze od amerykańskich czy europejskich. Do strefy dołącza też coraz więcej krajów Afryki i Ameryki Południowej, z których Chiny importują wiele surowców – ich cena nie jest obniżana przy eksporcie poza strefę, więc pozyskiwanie surowców staje się dla nich coraz kosztowniejsze (za to łatwiej jest je pozyskiwać krajom strefy, m.in. Unii Europejskiej). Pekin zdaje sobie sprawę, że musi szybko ograniczyć uzależnienie od paliw kopalnych, bo coroczny import miliarda ton węgla staje się coraz trudniejszy, droższy i bardzo obciąża budżet. Koniec końców, decydują się dołączyć do strefy – od tej chwili produkcja staje się droższa, ale nie trzeba już płacić cła na granicach.
Indie dołączyły do strefy jeszcze wcześniej. Mając niskie emisje na osobę i rozwijając usługi zamiast przemysłu ciężkiego, korzystają na pomocy międzynarodowej, otrzymując co roku z międzynarodowej dywidendy węglowej dziesiątki miliardów dolarów. Polityka promująca efektywność i energooszczędność doprowadza do spadku zapotrzebowania na energię – wraz z rozwojem nowych źródeł energii zamyka się zbędne już stare elektrownie węglowe i zapomina o nieefektywnych próbach pozyskiwania energii z piasków roponośnych i biopaliw pierwszej i drugiej generacji. Postęp techniczny, stymulowany nagrodami, powoduje spektakularny spadek cen energii słonecznej. Nie trzeba nawet dodawać, że w momencie, w którym energia ze źródeł odnawialnych staje się tańsza od węglowej, nikt już nawet nie myśli o budowaniu elektrowni na paliwa kopalne. Wszyscy ostatecznie odchodzą od brudnej energetyki – tak jest taniej, czyściej i efektywniej.
W połowie XXI wieku rusza pierwszy komercyjny reaktor termojądrowy. Konsorcjum, które go zbudowało, inkasuje 100 mld euro nagrody od Unii Europejskiej. Ludzkość posiada praktycznie niewyczerpywalne zasoby czystej i bezpiecznej energii. Problem braku ropy czy gazu pojawia się już tylko w podręcznikach historii. Tak samo globalnego ocieplenia.
O ludziach, którzy się tym przejmowali, pamiętają już tylko historycy. Uważają, że historia potoczyła się w oczywistym kierunku i na rozdrożu, na początku XXI wieku, była to oczywista droga.
Ludzkość odchodzi od konsumeryzmu i „syndromu Marsjan”, za prawdziwe bogactwo ludzie uznają wiedzę, sztukę i jakość swoich relacji z otoczeniem.
I niech tak będzie!"
pozdrawiam
MM