Temat: Działania obecnego systemu - przykłady
ciekawe spostrzeżenia Fabiana Błaszkiewicza (żona bardziej wolała go w wersji zakonnej niz biznesowej, niemniej ma głowę nie od parady w wielu dziedzinach życia):
Polska mistrzem świata
"(...)Odkryła nasze mistrzostwo i obwieściła ostatnio w specjalnym raporcie firma Grand Thornton. Co wynika z tego dokumentu? Okazuje się, że przebijamy największe potęgi i przodujemy w wielu naprawdę poważnych kategoriach.
Po pierwsze, Polska pobiła oficjalnie absolutny rekord świata w rozmiarach biurokratycznej legislacji! W samym tylko 2014 roku nasz kraj wprowadził w życie łącznie 25 634 strony nowych praw, które w istotny sposób zmieniały dotychczasowe przepisy. Faworyzowana w tej kategorii Francja zajęła dopiero drugie miejsce z wynikiem 22 585 stron, trzecie zaś Włochy z zaledwie 15 249 stronami. Hurra!
Po drugie, Polska pobiła swój rekord życiowy. Nigdy bowiem, począwszy od odzyskania niepodległości, nie produkowała prawa w takim tempie. Dla porównania. W dwudziestoleciu międzywojennym w ustawodawstwie polskim pojawiało się około 1800 stron rocznie. Za Bieruta, Gomułki, Gierka i innych komunistów nawet poniżej tysiąca rocznie, ale w systemie totalitarnym więcej się działało pałą, niż prawem, więc to trochę nieadekwatne dane. Za Mazowieckiego po „okrągłym stole” średnio 1500, a za Leszka Millera już 16 661 na rok. Widać, że w gargantuicznej biurokracji staliśmy się potęgą dopiero ostatnio. Pytanie tylko jak długo uda się nam utrzymać tę chlubną pozycję?
Po trzecie, Polska zdobyła tytuł niekwestionowanego mistrza wszechwag w nokautowaniu przedsiębiorców. Z raportu Grand Thornton wynika, że większość z nowych praw tyczy się bezpośrednio lub jest jakoś powiązana z działalnością małego i średniego biznesu. Jeśli założyć optymistycznie, że jedną stronę polskich przepisów można przeczytać ze zrozumieniem w ciągu 2 minut, to dla zapoznania się z wszystkimi zmianami w prawie polski przedsiębiorca potrzebowałby się w nie wczytywać przez cały rok średnio 3 godziny i 26 minut dziennie.
Polskiego przedsiębiorcy jeszcze, oczywiście, nie porąbało, żeby tracił tyle czasu na tak bezcelowe zajęcie, trudno się więc dziwić, że aktualne prawo jest mu w dużej mierze nieznane. Jedynym pocieszeniem pozostaje fakt, że w niemalże tak samo dużej mierze nie znają go albo nie rozumieją prawnicy. Pocieszenie to jednak marne, bo szybko się okazuje, że w tej mętnej wodzie lubi diabeł łowić. A technik wędkowania ma sporo, jak przystało na urzędnika…(...)"
pozdrawiam
MM