Marcin P. informatyk
Temat: Szczecin nie chce ACTA. W środę wielka manifestacja
Będzie marsz i znicze "za śmierć wolności". Już ponad 4,5 tys. szczecinian zapowiedziało udział w manifestacji przeciw wprowadzeniu ACTA - międzynarodowej umowy, która ogranicza swobodę w internecieWydarzenie "Wychodzimy na ulice. Szczecin przeciw ACTA" założył na Facebooku Konrad Górski, student dziennikarstwa. Nie jest związany z informatyką. Jest zwykłym użytkownikiem sieci.
- Zobaczyłem, co dzieje się w internecie i jak duże budzi to emocje wśród ludzi - mówi. - Potem okazało się, że we wszystkich większych miastach Polski w środę o tej samej godzinie mają być protesty. Więc czemu nie w Szczecinie?
Profil założył w sobotę przed północą. Do godz. 16 w poniedziałek udział w manifestacji potwierdziło już ponad 4,5 tysiąca szczecinian.
Protest ma rozpocząć się w środę o godz. 18 przed Urzędem Wojewódzkim na Wałach Chrobrego. Dalej marsz, w eskorcie policji, pójdzie ulicami Zygmunta Starego i Matejki do pl. Rodła. Potem przez al. Wyzwolenia, pl. Żołnierza Polskiego aż do pl. Solidarności, pod pomnik anioła wolności. Tu wszyscy zapalą znicze. Jak mówią organizatorzy - "za wolność, która właśnie umiera".
[b]- Nie uważamy, że piractwo jest dobre - tłumaczy Górski. - Ale nie możemy się zgodzić z tym, że państwo za naszymi plecami uzgadnia w tajemnicy porozumienia. Gdyby nie Wikiliks [ta strona jako pierwsza wskazała zagrożenia wynikające z ACTA - red.], nawet byśmy nie wiedzieli, że jesteśmy kontrolowani na każdym kroku.[/]b]
Organizatorzy zachęcają, by na marsz przynosić transparenty. Proponowane hasła to np.: "Internet nie zginie, póki my żyjemy!", "Co nam ACTA odbierze - siłą odbijemy", "Stop piractwu, ale nie kosztem wolności!" czy "Powrót cenzury? Przywróćmy jeszcze stan wojenny!" oraz "ACTA= Arogancki Cyniczny Traktat Antyspołeczny".
- Internet jest bardzo dobrym narzędziem mobilizacji i robienia społecznego "halo" - mów dr Maciej Kowalewski, socjolog z US. - Nieco gorzej się sprawdza jako narzędzie budowania trwałych ruchów społecznych, ale tu właściwie trwałego ruchu nie potrzeba. Myślę, że takie akcje mają duże znaczenie społeczne. Po atakach hakerów na strony rządowe już zaczęła się dyskusja nad tym, że może Polska nie powinna przystępować do porozumienia. Choć środki mogą się wydawać kontrowersyjne, to przyciągają społeczną uwagę. A to ważne.
Są i tacy, którzy twierdzą, że ACTA jest potrzebne.
- Internet przestał być ciekawostką, a stał się potężną siłą nie tylko w budowaniu opinii społecznej, ale także struktur państwowości - mówi prof. Andrzej Bałaban z Katedry Prawa Konstytucyjnego US. - Jak wszystko, co ma duży wpływ na świat, musi podlegać pewnej kontroli. Choćby dlatego, że nie istnieje coś takiego jak wolność bez granic. To, co robią hakerzy, jest niedopuszczalne: to ingerencja w sprawne funkcjonowanie państwa, która tylko potwierdza, że kontrola i regulacje prawne są niezbędne. Nie przystępujemy do czegoś, co zostało wymyślone na poczekaniu. To porozumienie międzynarodowe, więc poważne. A że nie było konsultacji społecznych? W przypadku takich dokumentów nie przeprowadza się ich. Za to jeżeli później coś nie spełnia oczekiwań, to wtedy się to modyfikuje. Prawo międzynarodowe jest najczęściej modyfikowanym prawem.
ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami". Dotyczy też ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie. Zdaniem obrońców swobód w internecie, wprowadzenie ACTA może prowadzić do blokowania różnych treści i cenzury - pod pozorem walki z piractwem.
gazeta.pl