Temat: powrót do domu w niedzielę 10 stycznia
chcialem adrenaline to ją mialem - wczoraj
drogi czarne i suche, wydawaloby sie, ze nic sie nie moze zdarzyc, a jednak
Przed Rawa Maz. zlapalem gume, niby nic strasznego, ale:
Najpierw dlugo mocowalem sie ze sciagnieciem kola, w koncu stwierdzilem, ze trzeba zageszczac ruchy bo zaczynalo sie sciemniac. Mysle "we dwoch damy rade", zatrzymalem wiec samochod, za kierownica siedziala blondynka... Podziekowalem i odjechala, wroclilem do pracy sam, w koncu sie udalo.
No i znowu jechalem z tym ze max 100 przez 300km, bo na zapasie mialem dojazdowke. Ale to jeszcze nie byl koniec - 30 km przed Opolem naechalem na kraweznik z wysepki.
Chyba tylko zmeczeniem mozna wytlumaczyc taki numer.
No i widmo porazki zagladnelo mi w oczy.
Na szczescie dojechalem do domu.
Felga byla skrzywiona wiec musialem zorganizowac auto zastepcze na dzisiaj.
A dzis okazalo sie, ze opona do wyrzucenia (nowa zimowka), miala
2 przeciecia o dl. 2 cm (skad?); felge udalo sie wyprostowac.
Zatem jak najszybciej musze kupic 2 oponki, na razie jezdze na dojazdowce.
Klopoty zawsze chodza parami...