Tomasz Wójcik

Tomasz Wójcik PMP Certified

Temat: SD a bezpieczeństwo energetyczne i gospodarcze

Ralf Bartels, IG BCE: warto mieć swój własny węgiel!

wnp.pl (rozmawiał: Jerzy Dudała) - 07-10-2009 09:02

Na całym świecie produkuje się dużo węgla, natomiast sprzedaje się go niewiele - mówi dla portalu wnp.pl dr Ralf Bartels, przewodniczący Wydziału Górnictwa i Polityki Energetycznej IG BCE.
Jak Pan, przewodniczący Wydziału Górnictwa i Polityki Energetycznej IG BCE (Przemysłowego Związku Zawodowego Górnictwa, Chemii i Energii - IG BCE Industriegewerkschaft Bergbau, Chemie, Energie) zapatruje się na przyszłość niemieckiego górnictwa?

- W Niemczech w 2007 roku podjęto decyzję o zakończeniu wydobycia węgla do roku 2018 na obecnych warunkach. W 2012 roku ma zostać przedstawiona parlamentowi niemieckiemu informacja dotycząca sytuacji energo-politycznej Europy i świata.
Wówczas rozstrzygnie się, czy górnictwo niemieckie będzie w roku 2018 zamknięte, czy też pozostaniemy z kopalniami wydobywającymi ok. 12 mln ton węgla rocznie.

Tyle że w Niemczech są też inne źródła energii. Natomiast w Polsce 95 proc. energii elektrycznej produkuje się w oparciu o węgiel.

- Wydobycie węgla w Niemczech jest istotne, ale w przypadku Polski kwestia wydobycia jest o wiele bardziej znacząca.

W Polsce 95 proc. energii elektrycznej wytwarza się z węgla, głównie z węgla wydobywanego w polskich kopalniach.

My w Niemczech spalamy prawie 70 mln ton węgla kamiennego, w tym wiele węgla z Polski. W przyszłości będziemy tego węgla potrzebować i zapewne będziemy go sprowadzać z Polski. Dlatego też stan polskiego górnictwa jest istotny dla całej Europy. My we wszystkich gremiach zwracamy uwagę na to, że Polska jest bardzo ważnym producentem węgla.

Ile węgla kamiennego importują Niemcy?

- W Niemczech 25 proc. produkcji energii elektrycznej powstaje na bazie węgla kamiennego. Ale z tych 25 procent zaledwie jedną piątą stanowi nasz własny węgiel.

Niesłusznie zarzuca się nam czasem, że jesteśmy mało liczącym się producentem dla gospodarki niemieckiej. To błędne rozumowanie.

Weźmy inne surowce, jak choćby ropa naftowa. Jej koszty produkcji nie mają nic wspólnego z cenami na rynku. Jak długo ma się we własnym kraju węgiel kamienny, który tworzy rodzaj regulatora rynkowego - tak długo nie mogą inne firmy ustalać horrendalnych cen. Dlatego, że jest zawsze możliwość sięgnięcia po własny surowiec.

Na całym świecie produkuje się dużo węgla, natomiast sprzedaje się go niewiele. Jest tylko kilka krajów na świecie, które sprzedają węgiel. W tym Stany Zjednoczone, choć one większość węgla potrzebują dla siebie, sprzedają też węgiel Kolumbia i Australia.

Na świecie jest kilka istotnych przedsiębiorstw znających się na sprzedaży węgla i potrafiących go sprzedawać. Te przedsiębiorstwa są w fazie łączenia się. I to one będą rządzić rynkiem sprzedaży węgla. One wnikliwie obserwują to, co dzieje się w krajach, w których wydobywa się węgiel.

Kiedy owego regulatora - w postaci własnego węgla - nie ma, to te firmy doskonale wiedzą, że mogą narzucać całkiem inne, wyższe ceny.

Obecnie w Niemczech wydobywa się ok. 18 mln ton węgla rocznie, a importuje się go ok. 70 mln ton. Gdybyśmy nie mieli węgla u siebie, to zapłacilibyśmy za to wysoką cenę. Trzeba o tym pamiętać.

Przyznam, że nie potrafię sobie wyobrazić, jak mogłaby funkcjonować gospodarka polska czy niemiecka bez posiadania własnego zaplecza surowcowego w postaci węgla.

W Polsce nie brak głosów, że niepotrzebny nam węgiel, bo można go kupić w Rosji czy na Ukrainie. Tyle że jak nie będziemy mieli swojego węgla, to zaproponują nam węgiel po wysokich cenach.

- Dokładnie. Do tego dochodzi też kwestia niepewności dostaw.

Przy całym szacunku dla tych krajów, ale pamiętamy, jakie były niedawno problemy z dostawami gazu.

Tak samo, jak wykorzystywać można „broń gazową”, można by też wykorzystać „broń węglową”. Chęć zepchnięcia problemu i powoływanie się na możliwość zakupu węgla za granicą jest krótkowzroczne.

Rozmawiał: Jerzy Dudała

Kolejna część wywiadu z Ralfem Bartelsem zostanie opublikowana w portalu wnp.pl w piątek 9 października 2009 r.