konto usunięte

Temat: Moj kotek umiera

Monika S.:
Witam Was wszystkich. Powinnam w zasadzie stworzyć nowy wątek, ale to w zasadzie kontynuacja... Mam nowego koteczka. A właściwie koteczkę. Nazywa się Finezja, a na codzień po prostu Finka


GRATULUJĘ!! Cieszę sie. Wierzę, że o Zenku nie zapomnicie a Finezja dla Wam masę radości i pomoże przetrwać tą wielką stratę.

konto usunięte

Temat: Moj kotek umiera

Finka jest właśnie bardzo zainteresowana tym co robię w laptopie. Strasznie podoba jej się jak się wszysko rusza na ekranie. Łazikuje po klawiaturze i łapkami próbuje łapać literki wyskakyjące na monitorze. Przednia zabawa... :-)Monika S. edytował(a) ten post dnia 03.10.08 o godzinie 21:01
Arletta S.

Arletta S. Adamed Sp. z o.o.

Temat: Moj kotek umiera

Monika S.:
Finka jest właśnie bardzo zainteresowana tym co robię w laptopie. Strasznie podoba jej się jak się wszysko rusza na ekranie. Łazikuje po klawiaturze i łapkami próbuje łapać literki wyskakyjące na monitorze. Przednia zabawa... :-)Monika S. edytował(a) ten post dnia 03.10.08 o godzinie 21:01
Widze ze kicia choc troszke sprawia radosci...tak trzymac
Barbara Górska-Rosłon

Barbara Górska-Rosłon koordynator w Dziale
Operacyjnym

Temat: Moj kotek umiera

Moniko cieszę się bardzo że mas taką mądrą przyjaciółkę:)

Super!!!!Powodzenia!!!
Nina T.

Nina T. Specjalista ds.
logistyki

Temat: Moj kotek umiera

baaaardzo mi przykro
Monia leży przytulona do mnie i nie mieści mi się w głowie co bym zrobiła gdyby umarła mi na rękach

współczuję serdecznie

trzymaj się i nie obwiniaj za nic
Monika S.:
Zenuś umarł... :-(((((( 20:05 27 września 2008Monika S. edytował(a) ten post dnia 27.09.08 o godzinie 21:00

konto usunięte

Temat: Moj kotek umiera

Monika S.:
Finka jest właśnie bardzo zainteresowana tym co robię w laptopie. Strasznie podoba jej się jak się wszysko rusza na ekranie. Łazikuje po klawiaturze i łapkami próbuje łapać literki wyskakyjące na monitorze. Przednia zabawa... :-)

Finka nie zajmie miejsca Zenka, ale wypelni miejsce, ktore kazdy ma w sercu do kochania. Zenek pozostanie na zawsze, ale bedzie tez Finka.
Tylko pozazdroscic.
:)
Malgorzata F.

Malgorzata F. Project Manager

Temat: Moj kotek umiera

Gratulacje.

:)))

NIE MA TEGO ZLEGO CO BY NA DOBRE NIE WYSZLO - w tym przypadku na dobre Finki:)

Zenus zawsze bedzie z Wami, tak jak i Finka!

Powodzenia i raz jeszcze gratulacje!

konto usunięte

Temat: Moj kotek umiera

Malgorzata F.:
Gratulacje.

:)))

NIE MA TEGO ZLEGO CO BY NA DOBRE NIE WYSZLO - w tym przypadku na dobre Finki:)

Zenus zawsze bedzie z Wami, tak jak i Finka!

Powodzenia i raz jeszcze gratulacje!
Dzikuję Małgosiu i pozdrawiam Ci serdecznie. Finka właśnie wyleguje się na moich kolanach a ja patrzę na nią z czułością. A Zenuś, tak jak mówisz na zawsze pozostanie w naszych sercach :-)

Temat: Moj kotek umiera

Monika S.:
Chciałam się z Wami podzielić moim smutkiem. Mój koteczek umiera. Jest ciężko chory. Nie wiem czy dożyje do rana. Jeśli tak, jest szansa, że się uda. Tak mi strasznie smuto. Patrzę na niego jak leży i serce mi się kraje, a łzy same płyną po policzkach...
Moniko, ja jestem w podobnej sytuacji. Moja ukochan kociczka po operacji jest w szpitalu od tygodnia. Miała usuwaną macicę. Niestety miała guza ropnego na macicy, który pękł i zainfekował całą jamę brzuszna. Ma zniszczoną watrobę, padaczkę i nie chce jeść. Płaczę od tygodnia. Moja kicia jest ze mną do 13 lat i nie dam jej odejśc teraz, oddam wszystkie pieniądze żeby ją ratować. Jest małe światełko w tunelu, że z tego wyjdzie. Stan wątroby troszkę się poprawił, niestety objawy padaczkowe mogą się nie cofnąć. Martwię się o nią bardzo, ale mam nadzieję.
Współczuję Ci, bo wiem jak to jest.
Mam nadzieję, że Twój kot jednak nie odejdzie...

konto usunięte

Temat: Moj kotek umiera

Anna K.:

Moniko, ja jestem w podobnej sytuacji. Moja ukochan kociczka po operacji jest w szpitalu od tygodnia. Miała usuwaną macicę. Niestety miała guza ropnego na macicy, który pękł i zainfekował całą jamę brzuszna. Ma zniszczoną watrobę, padaczkę i nie chce jeść. Płaczę od tygodnia. Moja kicia jest ze mną do 13 lat i nie dam jej odejśc teraz, oddam wszystkie pieniądze żeby ją ratować. Jest małe światełko w tunelu, że z tego wyjdzie. Stan wątroby troszkę się poprawił, niestety objawy padaczkowe mogą się nie cofnąć. Martwię się o nią bardzo, ale mam nadzieję.
Współczuję Ci, bo wiem jak to jest.
Mam nadzieję, że Twój kot jednak nie odejdzie...

Współczuję... :(
Ropomacicze? Kotka nie była sterylizowana?
:(

Oby to małe światełko było coraz większe... a Twoja kicia nie musiała stać się przestrogą dla innych... :( Przytulam mocno...
Malgorzata F.

Malgorzata F. Project Manager

Temat: Moj kotek umiera

Anna K.:

Moniko, ja jestem w podobnej sytuacji. Moja ukochan kociczka po operacji jest w szpitalu od tygodnia. Miała usuwaną macicę. Niestety miała guza ropnego na macicy, który pękł i zainfekował całą jamę brzuszna. Ma zniszczoną watrobę, padaczkę i nie chce jeść. Płaczę od tygodnia. Moja kicia jest ze mną do 13 lat i nie dam jej odejśc teraz, oddam wszystkie pieniądze żeby ją ratować. Jest małe światełko w tunelu, że z tego wyjdzie. Stan wątroby troszkę się poprawił, niestety objawy padaczkowe mogą się nie cofnąć. Martwię się o nią bardzo, ale mam nadzieję.
Współczuję Ci, bo wiem jak to jest.
Mam nadzieję, że Twój kot jednak nie odejdzie...


Wspolczuje bardzo. Wiem z doswiadczenia jakie to straszne takie czekanie poprawi sie/nie poprawi? i patrzenie jak przyjaciel cierpi. Mam nadzieje ze kotka sie z tego wylize, naprawde mam nadzieje wielka.
Moja kicia jest ze mną do 13 lat i nie dam jej odejśc teraz, oddam wszystkie pieniądze żeby ją ratować. Jest małe światełko w
tunelu,że z tego wyjdzie.

Ale zarazem chcialabym tylko nadmienic (tez wsparte doswiadczeniem) ze musisz brac tez dobro kociaka pod uwage i wiadomo, zrob co w Twojej mocy zeby ja uratowac, ale jesli prognozy beda kiepskie, kociak cierpiacy lub jakosc zycia po wyleczeniu bardzo kiepska, utrudniajaca w znacznym stopniu normalne funkcjonowanie to pomysl o eutanazji. Warto w sytuacjach krytycznych podarowac kotu ten ostatni dar i pozwolic odejsc, pozwolic nie cierpiec. Kotka ma 13 lat - moze byc roznie...

Na poparcie moich slow, dwie moje historie o eutanazji

1. mialam psa, byla z nami 14 lat, zaczela miec rozne problemy, glownie ataki padaczkowe, ale one przychodzily, przechodzily i generalnie bylo okej. Ale pewnego dnia zaczela miec problemy z oddychaniem, byla bardzo slaba, widac bylo ze psiak sie konczy - wet mowil ze moze sie polepszy ale u tak starego psa moze sie jednak nie polepszyc. Widac bylo ze jest chora, zle oddycha, jest slaba i sie konczy. Jak dla mnie byl to moment (po kilku dniach bez poprawy) zeby pozwolic jej odejsc - pies padaczkowiec, 14sto letni, meczacy sie - ale moja Mama nie byla w stanie jej pozwolic odejsc, karmila sie w sumie beznadziejna nadzieja ze moze jej sie poprawi i nie chciala jej uspic. To byl piatek, caly weekend pies sie meczyl, poprawy nie bylo - w poniedzialek rano, jak Mama byla w pracy psiak udusil sie na moich rekach, bylo to straszne przezycie, bo bardzo sie meczyla. To utwierdzilo mnie w przekonaniu ze czasem lepiej jest dac za wygrana i oszczedzic zwierzakowi cierpienia, zwlaszcza w pewnym wieku.

2. Moj kot Holly zaczela sie dziwnie zachowywac, dostala bezwladu lap i ogolnie miala zaburzenia neurologiczne wskazujace na jakies uszkodzenie kregoslupa czy inne dziadostwo. Przez tydzien byla w szpitalu na obserwacji i badaniach, diagnozy nikt postawic nie umial.
Przez ten czas wertowalam internet w poszukiwaniu odpowiedzi co to moze byc i co bedzie najlepsze dla kota, liczylam sie z tym ze moze nigdy nie odzyskac wladzy w lapach i ze nawet moze byc opcja ze trzeba bedzie pozwolic jej odejsc. Kotka miala wtedy zaledwie 2 lata... Bardzo ciezka decyzje i ciezko w ogole myslec o tym, ale trzeba kierowac sie dobrem kota. Zadecydowalismy ze jesli to beda tylko lapy to zobaczymy jak bedzie sobie radzic (bo sa nawet takie koty co po amputacji przedniej i tylnej lapy po tej samej stronie zaadaptowaly sie swietnie i w niczym im to nie przeszkadza). Jakby miala miec zycie pelne cierpienia czy niewygody bylby to znak dla nas ze czas jej pozwolic odejsc. A poki co musielismy zrobic wszystko aby ja skutecznie zdiagnozowac i pomoc za wszelka cene.
Zostala skierowana do Uniwersytetu w Cambridge (mieszkamy w Wielkiej Brytanii) do swiatowej klasy specjalisty, ktory na szczescie orzekl ze to nie uszkodzenie rdzenia a choroba z autoagresjii, uklad odpornosciowy jej odlacza nerwy w lapach i lapy chwilowo przestaja dzialac, potem bez zadnych lekow wraca do normy. Wiec wszystko dobrze sie skonczylo i kot jest obecnie od roku zupelnie normalny (w ubieglym roku za to miala ze 3 nawroty).

Nie mowie kategorycznie uspij natychmiast - nie zrozum mnie zle, walcz poki walka ma sens i szanse powodzenia, ale wywaz to na spokojnie i kieruj sie dobrem kotka. W takich chwilach nam-wlascicielom jakos umyka to myslenie zeby moze kotu pomoc w ten sposob, a raczej myslimy o sobie ze nie chcemy, aby odszedl nasz przyjaciel, karmimy sie nadzieja ze moze jednak sie uda, czesto w sytuacjach ze jakby mialo sie udac to szansa jest jedna na 1000, a zwierzak cierpi...

Mam wielka nadzieje ze malej sie uda, ze da rade. Powodzenia i trzymam kciuki!!!!!!!!

Temat: Moj kotek umiera

Malgorzata F.:

Nie mowie kategorycznie uspij natychmiast - nie zrozum mnie zle, walcz poki walka ma sens i szanse powodzenia, ale wywaz to na spokojnie i kieruj sie dobrem kotka. W takich chwilach nam-wlascicielom jakos umyka to myslenie zeby moze kotu pomoc w ten sposob, a raczej myslimy o sobie ze nie chcemy, aby odszedl nasz przyjaciel, karmimy sie nadzieja ze moze jednak sie uda, czesto w sytuacjach ze jakby mialo sie udac to szansa jest jedna na 1000, a zwierzak cierpi...

Mam wielka nadzieje ze malej sie uda, ze da rade. Powodzenia i trzymam kciuki!!!!!!!!
Dzięki za wszystko. Moja Kicia na szczęście nie cierpi. Rana po operacji się zagoiła. Nic jej nie boli. Wyniki wątrobowe i krwi ma coraz lepsze. Dodatkowo dostaje sterydy. Pani doktor, która ją prowadzi powiedziała, że jeśli nie będzie szans na wyzdrowienie powie mi że czas pozwolić by odeszła, żeby jej nie męczyć. Wczoraj na mój widok zaczęła wyciągać łapeczki przez kratki klatki w szpitalu;-)Pod koniec tygodnia prawdopodobnie wyjdzie do domu z zestawem leków, lekarze liczą że w warunkach domowych szybciej będzie powracać do zdrowia bo bardzo za mną tęskni i to ma wpływ na efekty leczenia. Mam coraz więcej nadziei że bedzie ok.
Malgorzata F.

Malgorzata F. Project Manager

Temat: Moj kotek umiera

Ach! No to super wobec tego! Trzymam kciuki!!!!!
Agata Piłka

Agata Piłka czarodziejka z
Moderatio

Temat: Moj kotek umiera

Odgrzebuję stary temat, żeby nie zakładać nowego.

Moja Tysia za półtora miesiąca miała skończyć 18 lat.
Od roku przewijały się problemy związane z jelitami, w międzyczasie guzy na sutkach, które mimo operacji niestety przerzuciły się także na narządy wewnętrzne.

Od grudnia nieustanny problem rozwolnienia, wszystkie badania pozytywne, po lekach poprawa. W kwietniu duży nawrót, pierwszy raz pomysł aby zrobić diagnostykę trzustki - zakończenie terapii, brania leków i wizyta w maju.
Niestety od dwóch dni nawrót rozwolnienia + od wczoraj zupełne osłabienie i brak możliwości stania na tylnych łapach. W ciągu tygodnia nagły spadek wagi, brak apetytu, pierwszy raz w życiu chęć picia.

Tysia nigdy nie ważyła nawet 1,5 kg, jest maleńka, jednak przez ostatnie 3 tygodnie schudła z 1,45 do niecałego 1,1 kg. Widać jej wszystkie kostki, nie ma mięśni.
Wczoraj nie dało się jej nawet pobrać krwi, choć to co się udało - jest prawidłowe. Nie ma problemów z wątrobą, nerkami, żadnego stanu zapalnego, OB ma idealne i niewskazujące na wiek. I coś ją zżera od środka.

Dziś po wyjściu z pracy jadę zrobić dodatkowe badania i sprawdzić czy wczorajsze leki i kroplówka podziałały.
Jednak ja już wiem, że nie podziałały.
I wiem, że badania, podobnie jak wszystkie robione przez pół roku wiele nie wykażą.
I wiem, że usłyszę to co wczoraj - nie można jej zoperować, wyniki wskazują na to, że nie ma jej na co leczyć, lepiej jest się zastanowić...

Już wczoraj zdecydowałam się na położenie tego maleńkiego ciałka pod kroplówką, ciałka które nawet nie miało siły się poruszyć, wiedząc, że wiara dłużej nie zdziała cudów.

Wyszłam dziś z domu zostawiając to ciałko na poduszce i pod kocem i wiedząc, że to jej ostatni dzień w domu.

Będę musiała podjąć tę decyzję, ale nie chcę jej podejmować. Nie chcę wracać do domu i wieźć jej do weterynarza, nie chcę się z nią pożegnać.

Wiem, że nie mogę jej męczyć i mówić "nie" tylko dlatego, aby przedłużać dla siebie jej czas, ale nie chcę podejmować tej decyzji.

Urodziła się na moich rękach, wykarmiłam ją i utrzymywałam przy życiu na termoforze, a teraz kilkanaście godzin dzieli nas od utracenia siebie nawzajem.

Nie mogę sobie wyobrazić, że będę musiała patrzeć jak umiera.
Alina K.

Alina K. same wyzwania

Temat: Moj kotek umiera

Nie wiem, co madrego Ci napisac, Agato, zrobilo mi sie bardzo smutno. :( Na pewno jakas decyzje bedziesz jednak musiala podjac i sama to wiesz. Na pewno zadecydujesz najlepiej. Trzymaj sie cieplo.
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Moj kotek umiera

:( popłakać z Tobą?

Jak głosi przypowieść suficka,
żył sobie raz król, którego otaczało wielu mędrców.
Pewnego ranka podczas spaceru władca wydawał się niezwykle zadumany.
- Co Cię trapi, Wasza Wysokość ? - spytał jeden z mędrców.
- Jestem zatrwożony - odrzekł król. - Czasami przytłacza mnie smutek i czuję, że nie jestem w stanie sprostać moim obowiązkom.
Innym razem upajam się władzą będącą w moich rękach.
Chciałbym mieć talizman, który pozwoliłby mi osiągnąć spokój ducha.
Zaskoczeni prośbą mędrcy obradowali przez wiele miesięcy, jak temu zaradzić. W końcu przyszli do króla z podarunkiem.
- Na tym talizmanie wygrawerowaliśmy magiczną formułę.

Przeczytaj ją na głos zawsze wtedy, kiedy poczujesz się zbyt pewny siebie albo nadmiernie przygnębiony - rzekli mędrcy.

Król spojrzał na upragniony przedmiot.
Był to zwykły posrebrzany pierścień opatrzony napisem:

" To wszystko przeminie ".

dotyczy to zarówno nas wszystkich jak i cierpienia
nie ma słów potrafiących ukoić ból, ale gdybyś potrzebowała rozmowy, zapraszam
Agata Piłka

Agata Piłka czarodziejka z
Moderatio

Temat: Moj kotek umiera

Dziękuję Wam za ciepłe słowa.

Nie chodzi nawet o "użalanie się" - musiałam to napisać, żeby spojrzeć na te słowa z boku.

Nigdy nie da się na to przygotować.
Nigdy nie da się bez bólu podjąć takiej decyzji.
Tylko rzeczywiście, to nie my sami jesteśmy najważniejsi i nie dla siebie ją podejmujemy.
Choć wiem, co się ze mną dzieje teraz, a co jeszcze będzie za kilka i kilkanaście godzin i kolejne dni, to nie to jest ważne.

Jeszcze raz dzięki, również za prywatne wiadomości,
wszystkim Waszym kotkom życzę dobrego.

Następna dyskusja:

Kotek poszukuje opiekuna




Wyślij zaproszenie do