Temat: kotek z reklamy
Dominik K.:
Niewychodzący z tego względu, że nie chcemy aby przywlókł ze sobą jakieś choróbsko. Mamy jednego kotka znalezionego ale z badań wynika, że np. nie przyniósł nam toxoplazmozy. Dlatego stawiamy warunek, że drugi kotek musi być niewychodzący. Kotki z takich darmowych adopcji często są znajdami lub trzymane na dworze. Stąd pomysł, że może hodowlany rasowy kotek chowany w miarę optymalnych warunkach.
Co do kota z reklamy whiskasa nie będę się upierać, bo nie znam się dobrze na rasach :)
Ale za to "pomądrzę" się chwilę o adopcji, bo tym się zajmuję.
Adopcji darmowej nie ma się co bać - owszem, te koty to często znajdy, ale w domach tymczasowych mają zwykle bardzo dobre warunki i są leczone i szczepione. Można adoptować kota całkowicie zdrowego, a jeśli na coś chorował to tymczasowy opiekun przedstawi dokładnie historię choroby. Większość tymczasowych opiekunów szuka dla swoich podopiecznych domów niewychodzących.
Od kota człowiek raczej nie zarazi się toksoplazmozą (trzeba by się - brzydko mówiąc - gołymi rękami babrać w kocim kale, a potem coś zjeść - wiem, że to brzmi obrzydliwie, ale wniosek z tego jest prosty: przed zakażeniem toksoplazmozą od kota chroni zwykła, najbardziej podstawowa higiena). Główne źródła zakażenia tokspoplazmozą to: kontakt z surowym mięsem (np. kroimy nożem mięso, a następnie tym samym nożem coś innego i to jemy), albo z ziemią.
Większość osób miało kontakt z toksoplazmozą w ... piaskownicy.
Każdy ginekolog ma obowiązek zrobić proste badanie pod tym kątem na życzenie pacjentki. Jeśli przechodziła (przechodzi się bezobjawowo, groźne jest tylko dla kobiet w ciąży, a właściwie dla płodu), to absolutnie nic jej nie grozi pod kątem ciąży.
Od kota naprawdę człowiek może się zarazić niewieloma rzeczami. Wścieklizną (nie słyszałam o przypadku wścieklizny u kotów). Inne wirusy są specyficzne dla danego gatunku. Można zarazić się grzybicą, jeśli kot złapie (musi być osłabiony, by złapać), a człowiek jest bardzo osłabiony.
Dodam, że leczę w tej chwili kociaka z grzybicą. Ani ja, ani inne moje koty się nie zaraziły.
Także naprawdę nie ma się czego bać!