Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

Tylko ciekawe jest to - czemu go tak na wiosnę wzięło na szukanie mety :) bo generalnie już ciepło, noce suche, więc niezbyt dobra pora. a widać, że Diego troszkę czasu poza domem spędził - brudne skarpetki oraz ranki na poduszeczce no i kleszczyki... tak wiem powinien iść do weta... ale co zrobić jak bestia zwiewa rano i wraca o różnej porze... nawet nie zdążę transporterka przywieźć.
Dorota Magdalena S.

Dorota Magdalena S. psycholog, filolog
rosyjski

Temat: kot wizytator

Piotr R.:
Diego tak samo zachowuje się, jak nasz osiedlowy Nikodem :) Przychodzi do sąsiadki na noc, a także na kilka godzin w ciągu dnia, a potem MUSI wyjść :)

No ale do Asi nie pzrychodzi w ciągu dnai wie cnie ma możności zabrania go do weta...
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

jeszcze nie przylazł...
nie będę za nim wyglądać co pięć minut... drzwi zamknięte portier śpi :P może wróci
Karolina S.

Karolina S. "Niemożliwe" - to
nie jest słowo
francuskie"
/Napoleon/- ...

Temat: kot wizytator

może to jest kot, który miał kiedyś dom i potem go stracił? Albo uciekł bo mu było źle ( koty czasem zmieniają właścicieli). W każdym razie wybrał Was. Trzymam kciuki za tą niesamowitą przyjaźń. No i obserwuję wątek z zaciekawieniem
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

no i bestii nie było... po północy poszłam sprawdzić przez balkon nie czekał, może się obraził...
a my mamy dla niego chrupeczki :)
Dorota Magdalena S.

Dorota Magdalena S. psycholog, filolog
rosyjski

Temat: kot wizytator

Joanna C.:
no i bestii nie było... po północy poszłam sprawdzić przez balkon nie czekał, może się obraził...
a my mamy dla niego chrupeczki :)
Trzymam, żeby sie pojawił:))
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

no i kolejny dzień bez potworka - prawdziwy facet wyspał się najadł i ruszył dalej :) a ja się zakochałąm, moi współlokatorzy też pokochali...
jak wróci to go wytulimy.
Dorota Magdalena S.

Dorota Magdalena S. psycholog, filolog
rosyjski

Temat: kot wizytator

Stęsknił się już?...moze to po prostu kot-wędrownik i teraz poszedł zaliczyć innych gospodarzy?;)
Marta Z.

Marta Z. Kierownik ds
projektów
marketingowych i
convention bureau

Temat: kot wizytator

historia fascynująca! Czekam na ciąg dalszy!!!
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

ciąg dalszy nastąpił...
zobaczyłam diego wieczorem na przeciwko balkonu - więc wyszłam po niego, schował się. jak wracałam do domu - zobaczyłam go ponownie a ten wskoczył w krzaki - chyba jednak nie chce z nami zamiszkać... cóż takie życie... zobaczymy co dalej :P
( o ile to był diego - nocą wszystkie koty są czarne :P )
Dorota Magdalena S.

Dorota Magdalena S. psycholog, filolog
rosyjski

Temat: kot wizytator

Joanna C.:
ciąg dalszy nastąpił...
zobaczyłam diego wieczorem na przeciwko balkonu - więc wyszłam po niego, schował się. jak wracałam do domu - zobaczyłam go ponownie a ten wskoczył w krzaki - chyba jednak nie chce z nami zamiszkać... cóż takie życie... zobaczymy co dalej :P
( o ile to był diego - nocą wszystkie koty są czarne :P )
No proszę kot- wędrownik... niczym Cygan...
Joanna C.

Joanna C. Media Manager, NIVEA
Polska

Temat: kot wizytator

Joanna C.:
chciałam napisać o dzisiejszym zdarzeniu.
do domu (mieszkamy w bloku) przy drzwiach czekał na nas kot. tu gdzie teraz mieszkam nie mamy zwierza w domu (właściwie). kot wszedł z nami do domu i został na wieczór, zjadł - popieścił się i poszedł sobie (wyszedł przez balkon mieszkamy na parterze) - mam nadzieję, że jeszcze wpadnie bo go polubiliśmy i nawet daliśmy mu imię Diego. ale miło było z nim spędzić wieczór... zrobiliśmy mu kuwetkę i daliśmy jedzonko (ludzkie bo kociego nie mamy)w sumie nie żałujemy że balkon był otwarty - bo pewnie kiedyś by uciekł, a tak może do nas jeszcze wpadnie z wizytą. Czekamy na Ciebie Diego.


Nasi znajomi maja kota. Kot jednego dnia zniknął. Znajomi po poszukiwaniach uznali w końcu, że kot prawdopodobnie zginął. Po jakieś 2-3 miesiącach zaginiony jednak się pojawił - czyściutki, zadbany, dobrze odżywiony... Wrócił do moich znajomych, ale nadal powtarzały się tajemnicze zniknięcia (teraz jednak już nie na tak długo, ale na 2-3 dni).

Co się okazało. Po krótkim sledzeniu kota wyszło na to, że ma on... drugi dom. I chyba mu odpowiada ta forma, bo sobie teraz pomieszkuje raz u jednych a raz u drugich. A przy okazji obie rodziny sie poznały i zaprzyjaźniły ;)
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

z ostatnich wyczynów
wczoraj widziałam diego z balkonu - powiedziałam że jest świnia, że się tak nie robi. on się na mnie popatrzył wzrokiem "mam to gdzieś", nawet na kici kici nie zareagował.
cóż, ale jak przyszedłby to i tak byśmy go przytulili :)
Jasiu K.

Jasiu K. synergia

Temat: kot wizytator

Joanna C.:
z ostatnich wyczynów
wczoraj widziałam diego z balkonu - powiedziałam że jest świnia, że się tak nie robi. on się na mnie popatrzył wzrokiem "mam to gdzieś", nawet na kici kici nie zareagował.
cóż, ale jak przyszedłby to i tak byśmy go przytulili :)
to jest własnie tajemnicza moc kota :);)
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: kot wizytator

ja nie zaprzeczam że jej ulegam w każdym momencie :)
Jadwiga A.

Jadwiga A. Junior Project
Manager; Project
Management
Specialist

Temat: kot wizytator

heh, zdaje sie ze mam podobnego kota, ale ja go przygarnelam z ogloszenia o biednym bezdomnym kotku... dogadal sie z moja kicia i zyja sobie szczesliwie we dwojke, ale niestety nie ma dnia, zeby nie siedzial w korytarzu pod drzwiami i nie miauczal przerazliwie przez 10-15 minut, a za kazdym razem kiedy wchodze do mieszkania, probuje zwiac :(
Z gory uprzedzam pytania: traktuje go bardzo dobrze :) i jest wykastrowany, tak wiec nie powinno go nosic na 'wojaze'...
Ale jednak. Serce mi sie kraje, kiedy tak miauczy, ale nie moge go wypuscic, bo na pewno by nie wrocil i cos mogloby mu sie stac, nie wybaczylabym sobie :(

konto usunięte

Temat: kot wizytator

Joanna C.:
chciałam napisać o dzisiejszym zdarzeniu.
do domu (mieszkamy w bloku) przy drzwiach czekał na nas kot. tu gdzie teraz mieszkam nie mamy zwierza w domu (właściwie). kot wszedł z nami do domu i został na wieczór, zjadł - popieścił się i poszedł sobie (wyszedł przez balkon mieszkamy na parterze) - mam nadzieję, że jeszcze wpadnie bo go polubiliśmy i nawet daliśmy mu imię Diego. ale miło było z nim spędzić wieczór... zrobiliśmy mu kuwetkę i daliśmy jedzonko (ludzkie bo kociego nie mamy)w sumie nie żałujemy że balkon był otwarty - bo pewnie kiedyś by uciekł, a tak może do nas jeszcze wpadnie z wizytą. Czekamy na Ciebie Diego.
Do mojej siostry domku też często przychodzą z wizytą sąsiedzkie koty. :)

konto usunięte

Temat: kot wizytator

Jadwiga A.:
heh, zdaje sie ze mam podobnego kota, ale ja go przygarnelam z ogloszenia o biednym bezdomnym kotku... dogadal sie z moja kicia i zyja sobie szczesliwie we dwojke, ale niestety nie ma dnia, zeby nie siedzial w korytarzu pod drzwiami i nie miauczal przerazliwie przez 10-15 minut, a za kazdym razem kiedy wchodze do mieszkania, probuje zwiac :(
Z gory uprzedzam pytania: traktuje go bardzo dobrze :) i jest wykastrowany, tak wiec nie powinno go nosic na 'wojaze'...
Ale jednak. Serce mi sie kraje, kiedy tak miauczy, ale nie moge go wypuscic, bo na pewno by nie wrocil i cos mogloby mu sie stac, nie wybaczylabym sobie :(
Może ma swój domek już, a może ma ochotę na kocią randkę? Proponuję wysterylizować, przejdzie mu. Albo wziąć może na smycz i na spacer. Mój nie cierpi smyczy, ale my mieszkamy na parterze. Wychodzi sobie na parapet i skacze na podwórko, a później wraca. Sąsiedzi dzwonią wtedy do domofonu. :)

konto usunięte

Temat: kot wizytator

To i ja napisze o mojej Milce. Wlaśnie uczę się z nią żyć. Jakieś dwa miesiące temu wracam z pracy i przed moimi drzwiami siedzialo sobie nędznie wygladające stworzenie. Nedznie bo sierść mialo wygryzioną do skóry. Mój syn obejrzal owo stworzenie, stwierdzil, że to kotka i nazwal Milką. Jeszcze tego samego dnia po wizycie u weterynarza otrzymala kuwetę miskę i cieply kojec. Byla kochana przez 3 dni, a potem zaczęly się wariactwa o 3 w nocy, bieganie przez caly dom, zrzucanie wszystkiego co można bylo zrzucić, ganianie po parkiecie i budzenie mnie (bo syna oszczędzala). Z rana siedzi z przeraźliwym mialczeniem pod drzwiami.Drapie je. Trwa to ok. 15 min a potem idzie spać. I tak każdego dnia. Zaczęlam się wlaśnie zastanawiać czy przypadkiem nie tęskni za poprzednimi wlaścicielami.
Czy powinnam ją wypuścić z domu?
Niestety nie mam doświadczenia ze zwierzakami, więc może ktoś mi coś podpowie?
Joanna H.

Joanna H. pośrednik pracy
II-go stopnia, Urząd
Pracy m. st.
Warszawy

Temat: kot wizytator

Dorota K.:
Jadwiga A.:
heh, zdaje sie ze mam podobnego kota, ale ja go przygarnelam z ogloszenia o biednym bezdomnym kotku... dogadal sie z moja kicia i zyja sobie szczesliwie we dwojke, ale niestety nie ma dnia, zeby nie siedzial w korytarzu pod drzwiami i nie miauczal przerazliwie przez 10-15 minut, a za kazdym razem kiedy wchodze do mieszkania, probuje zwiac :(
Z gory uprzedzam pytania: traktuje go bardzo dobrze :) i jest wykastrowany, tak wiec nie powinno go nosic na 'wojaze'...
Ale jednak. Serce mi sie kraje, kiedy tak miauczy, ale nie moge go wypuscic, bo na pewno by nie wrocil i cos mogloby mu sie stac, nie wybaczylabym sobie :(
Może ma swój domek już


właśnie - może ma dom do którego tęskni? miałam kiedyś taką historię z moją poprzednią kotką. Pewnego dnia poszła sobie jak zwykle na spacer i przepadła. Szukaliśmy, rozwiesiliśmy ogłoszenia i nic - jak kamień w wodę. Po dwóch miesiącach pogodziliśmy się ze stratą kotki. Po pół roku, przypadkiem, zobaczyłam w ciemności na tarasie błysk kocich oczu. Podeszłam sprawdzić co tam się czai i okazało się że to nasza Paskuda stoi i czeka aż ją wpuścimy. Nawet starała się miauczeć, ale tylko otwierała pyszczek, a głosu nie była z siebie w stanie wydać. Po dwóch dniach zapukała do nas kobieta pytając czy przypadkiem nie przybłąkała się do nas jej kotka... Kicia jak ją usłyszała to schowała się do kanapy. Okazało się że pani zobaczyła kotkę na ulicy i pomyślała że biedactwo się zabłąkało więc ją przygarnęła i nie pozwalała wyjść a dwór "żeby sie nie zgubiła" mimo iż kicia dzień w dzień urządzała pod oknem godzinne koncerty. Nic dziwnego że w końcu "zaniemówiła"

Następna dyskusja:

mój kot drapie i gryzie




Wyślij zaproszenie do