konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

A u mnie do dzisiaj było spokojnie z kocimi problemami, ale dzisiaj przy czyszczeniu kuwety przyleciała Mała, żeby jak zwykle być pierwsza w czystej kuwecie:-) I zrobiła siku. Ale po sekundzie znowu przyleciała, uroniła kropelkę. Tak było parę razy, później już nic nie robiła, poleciała na okno pooglądać gołębie.
Jest ona pare lat temu po sterylizacji, nie pije wody, nie jada suchego (wg niej to nie jest jedzenie).
No tak... będę musiała poczatować przy otwartej kuwecie, żeby zabrac jej mocz do analizy... O losie...
Katarzyna L.

Katarzyna L. w drodze do celu

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Dorota P.:
Bardzo Wam dziękuję za rady.

Tomaszu, kotu udało się w końcu trochę zjeść w niedzielę (tej "wskazanej" dla niego karmy - kupiłam inną, też leczniczą i ta mu "podeszła"), ale od poniedziałku znów mu się pogorszyło - wczoraj Myszkinek znów się "zatkał" i znów musiałam go powieźć do kliniki. Jeśli się da to będzie znów cewnikowany, jeśli nie - będą go "wyszywać". Biedny Ci on jest, tyle cierpienia na takiego jednego kota:( Dziś wieczorem odbieram go z kliniki i zobaczymy na czym stanęło... pewnie będzie jeszcze kilka dni obolały... ale już chciałabym żeby nie cierpiał chociaż...

Tak czy owak przekopałam internet w poszukiwaniu informacji o kotach z zaburzeniami pracy nerek, bo jak mam mu odmienić kocie życie, to muszę wiedzieć jak. I jeszcze mam do Was pytanie o tę dietę. W linku poniżej stoi napisane, że koty "nerkowe" mają jeśc tylko suchy pokarm (taki wniosek snuję jak to czytam), ale coś mi się to nie wydaje OK... Bo z innych doniesień wiem, że własnie jak najwięcej mokrego, bo te koty mają skłonności do omijania miski z wodą, a suche to tylko żeby się nie odzwyczaiły od gryzienia... Znów mam dylemat:( I znów pomocy czekam, proszę:)

Jeszcze raz dziękuję za "już".

A oto rzeczony link, także z GL
http://www.wsinf.edu.pl/~klimek/rokcafe/karmy_polecane...

Witam,
Z tego co się orientuję, sucha karma nie jest tylko po to aby kot nie odzwyczaił się od gryzienia, ale po to, żeby "wymusić" picie wody, gdyż po suchym pokarmie kot musi się napić wody (czego nie robi, kiedy jest na mokrym jedzonku). Ponieważ nie wszystkie koty chcą pić wodę, stąd zaczynają się problemy z nerkami (moja nie piła w ogóle do czasu choroby). Zwłaszcza u kotów urologicznych wskazane jest picie wody co można uzyskać poprzez podawanie więcej chrupek niż mokrego. Kieruję się tą zasadą już 4 rok i moja kitka nie ma żadnych nawrotów choroby.
Pozdrawiam
Kasia
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Otóż nie do końca...
Podobno suche PARADOKSALNIE powoduje, że koty mniej piją. Może piją więcej tuż po zjedzeniu suchego (tak robią moje), ale ogólnie mniej. Już nie pamiętam jak to działa (coś na zasadzie produkcji większej ilości płynów w organiźmie??), ale właśnie dlatego nie powinny jeść tylko suchego, bo za mało po tym piją. A kiedy mój Myszkin był w szpitalu ze swoją biedna cewką i kryształkami, to pierwsze co mówił mi tam wet (a drugi po nim powtórzył) to było: "suche zakazane w ostrym stanie, a potem mało". Coś więc w tym musi być... Z drugiej strony karma weterynaryjna "urologiczna" jest też w postaci suchej i dlatego miałam dylemat.
Jak juz wcześniej pisałam, tyle się dowiedziałam, że zdania sa podzielone - tak jak i w medycynie oraz dietetyce ludzkiej. Trzeba się więc kierować własnym wyczuciem, szukać, czytać, itp. Ja na wszelki wypadek daję moim 2x dziennie dobre mokre plus 1x trochę suchego.
Natomiast podobno sa też koty, które odmawiają mokrego, w żadnej postaci go nie ruszają. I rozumiem, że wtedy suche jest konieczne. Kiedy moja najstarsza kocica była sama, to tak przyzwyczaiła się do suchego, że mokre potrafiła tylko polizać, i to krótko. Nawet jak stało kilka godzin samo (a suchego nie było) to czekała na suche, które wyjadała aż jej się uszy trzęsły. Ale jak przygarnęliśmy kocura, który był wygłodzony i jadł bez dyskusji wszystko co dostawał, w duzych ilościach, to i kocica się przemogła i teraz je wszystko. Zaleta jest też taka że na samym suchym ewidentnie utyła, a po zmianie diety - schudła do normalnych rozmiarów.

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Witajcie znowu:) ja podaję teraz suchy + mokry z domieszką wody bo nie ufam mojej kici bo za mało pije. dzis zrobiłam powtórne badania bo coś się niepokojącego znowu zaczelo dziać. Znowu siczki nie tam gdzie trzeba i miauczy jakby czegos ode mnie chciala... Badania wyszły chyba nie tragicznie bo PH dalej 6,5 tylko białko ponad 22 ;-((( Ale jutro jedziemy na kontrole do weta to coś zaradzi. Jeste cały czas na dietce oczywiście Hillsa pożera w całości nawet jak jej wody dolewam :)
nawet troche przytyla bo wazyła 2,80 a waży 2,85 ;-)
szaleje w nocy i mnie budzi swoim galopem- ale sie ciesze :)))
tylko niepokoi mnie to miauczenie przy kanapie, na która lubi sobie siuśnąć.
Miała dziś robione USG i wet powiedział, że pęcherzyk ma dobrych rozmiarów, nie widać żadnych kamieni.

Doritka podziwiam Cię. Dziewczyny, Wy chyba przecież wszystkie pracujecie?? Jak sobie dajecie radę z doglądaniem ciągłym kuwety??

Cmoki i powodzenia w daLSZEJ WALCE!
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Pracujemy, pracujemy. A kuwety z kotem doglądamy przed albo po pracy... I żałujemy że nie możemy częściej, bo wtedy szybciej podejmuje się decyzję typu: "natychmiast do lekarza".

No i nie udaje mi się z tym siusiu. Skubaniec uwziął się i robi to zanim wstanę, a potem już tylko czeka na jedzenie... dziś mi też skutecznie zwiał przez zastrzykiem. Obserwował mnie tylko zza szafki - widziałam tylko ślepia wpatrzone w moje nogi... Założę się że myślał sobie "kiedy te nogi już sobie pójdą... to ja wyjdę". Uch... nie daruję mu wieczorem...

Zaniepokoił mnie dziś Uro-pet. Już dwie tubki kupiłam w lecznicy, której nie znoszę, ale mam ją blisko. A teraz zamówiłam przez Internet i ta zamówiona jest inna!!! Na stronie producenta (ten sam dla obu) sprawdziłam, że opakowanie wygląda jak to które zamówiłam, a nie to z lecznicy. Poza tym pasta jest trochę inna - ta z internetu jest jaśniejsza i jeszcze jaśnieje jak się ją miesza z sosikiem. OK, zmienili opakowanie i trochę skład... Ale może w tej okropnej lecznicy kupiłam podróbę?? Biorę też pod uwagę, że pod wpływem stresujących wydarzeń i oczekiwania kolejnych kataklizmów struwitowych wpadam w paranoję:))).... na wszelki wypadek odstawiłam tę kupioną ;->

A w weekend bedziemy się dowadniać kroplówką chyba, jak nie będzie lepiej. Wczoraj wieczorem wysiadywanie kuwety: ponad 2 min (liczę sekundy, naprawdę!!!), siusiu w ilości raczej normalnej, ale sądząc po odgłosach lane kilkunastoma drobnymi "strzykami":))). Długie wylizywanie się po sikaniu. Jedzenie i nastrój OK, nasilone uciekanie przede mną jako sprawcą nieszczęść typu leki, zastrzyki i inne świństwa...:)

A felissimo jeszcze nie doszło...

Wciąż z placu boju pozdrawiam.
Dorota

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Czesc Dorotko, no to niezły cyrk masz.. współczuję. Moja już wiem, czemu tak miałczy:) początki rujkowania;-)
trzymaj się dalej tak dzielnie, trzymam kciuki, żeby kicia oddała honorowo mocz;-)
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Hej Agnieszko,
Oddaje honorowo, acz z wysiłkiem i przerwami:) Ale iliść jest raczej słuszna... Jednak ten drugi uropet jest skuteczniejszy... Mama nadzieję, że powoli z tego wychodzi. No nie wiem, trzeba poczekac chyba...
Pozdrawiam serdecznie. Dorota

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Czesc Dorotka! Pozdrawiam Cię także z placu boju, choć u mnie juz końcówka. U małej w porę zauważyłam, że cos nie tak z pęcherzem, weterynarz (wspaniały specjalista) zaaplikował co sie da i Malutka już w lepszej formie. A ponieważ oprócz małego szkraba mam także jej brata, także po kastracji, więc czeka mnie koczowanie przy kuwecie,żeby w porę zapobiec kłopotom Krzysia...
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Małgosiu, to łączę się z Tobą w bólu...
U mnie chyba trochę lepiej, mniej wysiadywania kuwety i mniej wylizywania:). Już się przyzwyczaiłam do biegania za kotem do łazienki:)) i podglądania go. On chyba tez już się przyzwyczaił...:)
Pozdrawiam, Dorota.
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Qrcze, znowu dramat!!!
Podróż do kuwety: jakieś 15 razy - tylko dziś wieczorem!
Ilość płynu w kuwecie: jakieś 15 kropelek, mniejszych lub większych, uzbierało się tego w sumie "normalna" ilość, ale co z tego kiedy to taki wysiłek...
Zastrzyki: 2 (no-spa, Cantaris)
Oburzenie kota z powodu zastrzyków: horrendalne! - siedzi pod łóżkiem i nie reaguje na kici-kici i inne złośliwostki
... I niestety krew w moczu... i jutro do lekarza. Uch, biedne to kocie życie... A już myślałam, że jest lepiej... rany!!!

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

I qrcze rzeczywiście nieciekawie... Dorotko mam nadzieję, że to 'tylko' początki zapalenia pęcherza. Daj znać z placu boju co wet powiedział.
A moja mała zgręza dzisiaj rano: gorączka (uszka bardzo ciepłe) i - brak chęci na śniadanie, co u niej jest rzaaadkością. Ale podejrzewam, że to reakcja na wczorajszy ostatni 'strzał' u weta i nasze siedzenie długie na przystanku w oczekiwaniu na tramwaj... Już mi ta moja Tutka tak robiła wczesniej - dlatego na razie nie denerwuję się. Za to Krzysio dzisiaj rano non stop przylatywał do mnie i pytał się dlaczego siostra nie śmiga z nim po mieszkaniu?Małgorzata B. edytował(a) ten post dnia 29.08.07 o godzinie 10:53
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Sytuacja opanowana (mam taką nadzieję...). Okazało się, że powróciło zapalenie pęcherza, a są też jeszcze kryształki, więc walczymy dalej... do skutku!

Niestety Myszkin znów dostaje szprycę leków. A po ostatnim antybiotyku ma odczyn skórny, który mu już znikał...cholera. Trudno, co zrobić...

Ale najważniejsze, że się nie męczy. Mówię Wam, ten wieczór był straszny!!! Szkoda mi ich kiedy tak cierpią, qrczę... Dobrze że w domu miałam no-spę i Cantaris, bo późnym wieczorem (w nocy w zasadzie) już dzięki temu zaczął sikać.

Teraz jeszcze go namówiłam na wodę Jana (w misce z wodą nie chciał jej pić, ale jako rozrzedzenie sosiku - proszę bardzo... mniam.) Przypuścilismy więc kolejny, jeszcze bardziej zmasowaany atak na zapalone pęcherze i struwity. I nie poddajemy się.

Z placu boju dla GL Dorota P:))

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Uff dobrze, że sytuacja została opanowana:-D Ja aż się boje jak mój Krzysiek by zaczął chorować... Dlatego zaczałam polowanie na siki juz teraz...

A Tutka po porannych omdlewających leżeniach na łóżku mimo śniadania - jakoś wieczorem dostała przyspieszenia, rozgadała się jak to Ona:-) A dlaczego? Kupiłam Shebę w małych puszkach z kawałkami tuńczyka. To okazało sie najlepszym lekarstwem na kocie smutki:-DDD

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

No i niestety Mała znowu ma zapalenie pęcherza... Dzisiaj jedziemy do weta i jak wyzdrowieje, to nie popuszczę, nie zasnę, przyczepię sobie pojemniczek do szyi - a ukradnę Małej siku, bo zaczynam się denerwować, że jest nawrót...

Czy istnieje prewencja, żeby kotka nie miała nawrotów zapalenia pęcherza? Jakieś witaminy, pasty itp.? Bo u niej raczej stres wykluczam - mieszkamy juz na nowym miejscy od paru miesięcy, wszelkie odgłosy z podwórka są Jej znane itp. - chyba, że 'dziecko' się zestresowuje na maxa, jak jeździmy do weta, ale wtedy po ostatnim 'strzale' - Mała udaje obłożnie chorą:-) --> leży, nie chce jeść, domaga się miziania, patrzy omdlewająco. Ale po południu już śmiga po meblach:-)

Karmę zmieniłam na lepszą, z mniejszą domieszką białka, chociaż może Gourmet też jest niezbyt dobry? Teraz zaczął się ziąb w mieszkaniach, może Mała ma obniżona odporność?
Odpukać - jej brat, wielbiciel chrupek (kastrat) - na razie jest zdrowy jak byk...
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Tyle wiem na temat prewencji co się naczytałam i dowiedziałam od weta i od K'asi... ale może ta wiedza Ci się przyda.
Z tym stresem u kotów to nie do końca jest tak jak u ludzi. Czasem to jest przewidywalne (inny kot = konkurencja w domu), a czasem nie (mój kolega miał dwa persy i COKOLWIEK zmieniał w wystroju mieszkania to skutkowało obsikaniem, niekoniecznie tej zmienionej powierzchni... oczywiście po jakimś czasie i dla mojego kolegi to już było zjawisko "przewidywalne"). Podsumowując, kot może się zdenerwować i przypłacić długotrwałym stresem cokolwiek, co by nam do głowy nie przyszło... Inna sprawa że zapalenie pęcherza może też pojawić się "znikąd", jak mi kiedyś wet powiedział - niektóre koty mają do tego skłonność, inne - nie.
Przechodząc do prewencji:
- jako wsparcie dla pęcherza "na codzień" - Felissimo, ale jak się zdecydujesz, to już do końca życia kotki (wzmacnia tkankę łączną, nie powinno się przerywać raz rozpoczętej kuracji). Ja zaczęłam jakieś 2 tyg temu, więc doświadczenie mam tu jeszcze niewielkie. Mogę tylko powiedzieć, że mojemu kocurowi "wchodzi":)
- w stanie "poważnym" dostałam kiedyć Cital - to są ampułki, dosypuje się do jedzenia, działa także wzmacniająco na pęcherz
- bardzo dobrze działa Cantaris, zastrzyk homeopatyczny na receptę, robisz pod skórę (odkąd pokonałam swój opór to już mam mniejszy problem z oporem kota - rach, ciach i nikt nawet nie zauważa...). Cantaris jest najlepszy jak cos się zaczyna dziać - kiedy się kotek przytka i z wysiłkiem robi siusiu. 1 x dziennie, ew. co drugi dzień jak jest lepiej, ale najlepiej zapytaj lekarza
- no-spa - tez warto mieć w domu, z tych samych powodów jak wyżej
- moja pani doktor poleciła mi jeszcze Furagin na stany "początkowo-zapalne", ale jeszcze nie stosowałam (a on jest na receptę, której jeszcze nie zdobyłam...)
- woda Jana (w dobrych sklepach ze zdrową żywnością), moczopędna, żeby czyściła pęcherz i nereczki jak coś sie zaczyna dziać
- żurawina - przy stanach zapalnych na pohybel bakteriom mnożącym się w zapalonym pęcherzu kota (sproszkowane żurawiny można kupić w większych aptekach)

A w ogóle zgodnie z opinią mojej pani wetki - dążyć do tego żeby organizam sam sobie radził, czyli nie przeciążać lekami i wspomagaczami, a jak kot sobie poradzi z infekcją to powoli wszystko odstawiać... chyba jednak oprócz Felissimo??? (to mój wtręt)

P.S.
Gosiu, masz rewelacyjne zdjęcie w profilu:)

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

Dorcia dzięki wielkie za rady:-))) Najpierw zobaczymy jakie będa wyniki badania sików... Już mam sposób jak jej zabrać siki - jutro z rańca zabiorę i do weta. Małe jak tylko czyszczę kuwetę - przylatuje i sika.
I aż się boję co będzie jak nie daj Boże jej brat zacznie mieć kłopoty urologiczne... o losie... To jest kocurek nie wspomnę, że 10 x większy ale i mający duże pojęcie własnej nietykalności... jak cokolwiek z jego osobą sie robi - czyści futerko, obcina pazurki - po prostu bonanza...

Jeszcze raz dzięki wielkie:-) I mam nadzieję, że Twój kotkoju ma się lepiej:-)Małgorzata B. edytował(a) ten post dnia 11.09.07 o godzinie 18:35
Dorota P.

Dorota P. HR z pasją :-)

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

O, mój Myszor vel Boża Krówka ma się bardzo lepiej! Właśnie leży tu obok i liże białe jak mleko futerko. O, przestał i przysypia... Ale do kuwety chodzimy razem i on chyba się już przyzwyczaił. Choć z tym łapaniem jego sików to jednak mam jeszcze cyrk. Ostatnio udało mi się na folię, a teraz nie chce, skubaniec, i ją "odgrzebuje". Żadne podtykanie czegokolwiek pod kuper nie zdaje ezgaminu, bo od razu przestaje. Też jest mocno niedotykalski, a nawet nie-dookoła-tykalski, czyli lepiej się nie zbliżać jeśli tego sobie nie zaplanuje - jak one to robią że sie tak wiją??. Kiedyś próbowałam mu dać tabletkę na robaczki delikatnie rozpuszczoną w wodzie i wpuszczoną w dyskretną strzykawkę (bez igły, miało być dopyszczne). Moja najstarsza kocica wprawdzie przy takim zabiegu nie jest zadowolona, ale w końcu godzi się z przeznaczeniem. A ten? Matko, miałam na raz dziesięć kotów na kolanachh, a każdy miał łeb z innej strony, prychał i wył... Skończyło się szramą na przedramieniu, brzuchu (moim) i podartym tiszertem. od tamtej pory jakiekolwiek zabiegi na nim wykonujemy razem z moim małżowinem - on trzyma, ja działam. Oprawcy... Natomiast jak on ma ochotę na drapanko za uchem, to proszę bardzo, można godzinami. Ech, kocia natura.
Trzymaj się, Gosiu. A tak w ogóle nie jest powiedziane, że braciszek będzi emiał tego rodzaju kłopoty, więc lepiej nie wywołuj wilka z lasu, a jak się da to rzeczywiście co jakiś czas prewencyjnie badaj im obu siki, bo wtedy uchwycisz szybciej... ja wiem, łatwo powiedzieć. To życzę Tobie i sobie spokoju kocio-urologicznego:)) Pa!

konto usunięte

Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?

o to masz podobnego 'romantyka' (pamiętasz bohatera okresu romantycznego - to właśnie nasi 'chłopcy'):-)) oni po prostu mają ocean emocji w sobie i swój prywatny świat:-D

od momentu jak przy przeprowadzce mialam czyste chęci, żeby synusia włożyć do specjalnej torby - okazalo sie, że krisek waży 100 ton, ma 200 łap (co dwie włożyłam to osiem było na zewnątrz:-)... jego siostra jakoś zawsze się godzi z losem (=pobyt w transporterze) tylko ma później pretensje.
nie wiem jak twój kocurek - mój na dodatek jeszcze gryzie. i to nie miłośnie, tylko w momentach np. przy obcinaniu pazurków (= zamach na jego prywatność). czyli oprócz ran ciętych mam gryzione:-) ale od pewnego czasu obcinam jego pazurki wspolnie z kazdym, kto jest u mnie w danej chwili i synuś wylezie z ukrycia, zeby się przedstawić:-)))

Następna dyskusja:

Kot bengalski - jaka hodowla?




Wyślij zaproszenie do