Temat: Kot "urologiczny" - jaka dieta?
Witajcie pourlopowo:) Udało mi się odpocząć a koty to zniosły po raz kolejny od wielu już lat, czyli nie jest źle.
UROPET to rewelacja! Samego Myszkinek nie uważa, ale z sosikiem z jedzenia - jak najbardziej. Więc najpierw idzie sosik z pastą i bardzo smakuje (przy okazji płyny się wchłaniają same), a potem idzie reszta jedzenia. Myszkinek zadowolony, bo jak za dawnych czasów może sobie wyjadać zwykłe jedzenie ze swojej miski... i z misek swoich towarzyszek też... Kiedyś już pisałam Wam, że przestał uważać karmę zdrowotną, więc cieszę się, że przynajmniej je...
Tyle, że coś mi się znów nie podoba jego sikanie... gdzieś od 3-go dnia po moim powrocie... Jakby czekał z tym na mnie...
Sika, ale za długo "wysiaduje". Ilość moczu jest raczej słuszna (Uropet ją trochę zwiększa, bo Myszkin częściej po nim pije), ale kocur trochę za dużo czasu spędza w kuwecie... A może po prostu jestem przewrażliwiona? Jednakowoż po poprzednich przejściach myślę, że lepiej na zimne dmuchać... Nie podoba mi się także wylizywanie siusiaka po sikaniu - bo moim zdaniem świadczy to o tym, że albo go pobolewa albo piecze, i to też niedobrze... Więc dałam mu dziś w zastrzyku homeopatyczny lek na zapalenie pęcherza i cewki (Cantaris) i zamierzam mu dawać przez kilka następnych dni (dała mi go dla Myszkina nasza ulubiona pani doktor "na wszelki wypadek"). Kupię też dziś furagin (to też jej zalecenie gdyby coś się miało zaczynać) i nieustannie biegam za nim do kuwety... także w celu "złapania" moczu do analizy (coś mi się jeszcze nie udało, to co wysikuje natychmiast wsiąka). I tu pytanie do Was: podpowiedzcie, proszę, ile tego powinno być żeby nadawało się do badania?
Przemyśliwuję jeszcze kroplówkę pod skórę (ja to dopiero jestem zaopatrzona!!...:):), ale może jeszcze chwile z tym poczekam, aż podziała zastrzyk i ew. furagin.
Z nieustannego pola walki pozdrawiam Was i Wasze sierściuchy też.
Dorota