Temat: 6-dniowy kociak szuka mamy zastepczej
Tomasz L.:
Jednak stawiam na realizm.
Tak jasne, zawsze: "na pewno ktoś już je wziął".
No to REAL wygląda tak: nikt nie wziął, słabszego musiałem uśpić, bo cierpiał i nie mógł już nawet podnieść główki ani przełykać.
Jaka szkoda:(...ja byłam pewna, ze jednak przeżyje, skoro tak długo walczył.
Silniejszy cierpi głównie psychicznie, dlatego na siłę wcisnąłem go osobie, która się zobowiązała nim zaopiekować i zrobi to dobrze. Kociak nie wyje już cały dzień sam w pustym pomieszczeniu, czekając nawet na tak nieprzyjemną czynność, jak zastrzyki.
Szczegóły na http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2295448#2295448
ale jest tam tyle ogłoszeń, że to po prostu ginie w tłoku.
Z Krakowa też jakieś widziałem.Tomasz Lewin edytował(a) ten post dnia 22.06.07 o godzinie 23:55
Ja kiedys pojechałam do schroniska, co bynajmniej nie jest proste bo jest poza Krakowem i ku mojemu zdumieniu nie było ani jednego kota. Pani stwierdziła, ze trzeba dzwonić i sie dowiadywać bo malutkie kotki rozchodzą sie jak świeże bułeczki a tych które są w schronisku od lat nie daje się do adopcji.
Spojrze na to forum ale ostatnio ktos mi tutaj obiecał koteczkę, która własnie sobie rośnie przy mamusi.
Ja sama jakoś wyrzuconych kotków nie znajduję,najchętniej wzięła bym takiego, jesli juz to chore gołębie ale pojęcia nie mam co z ptakiem można zrobić... przeciez nie wezme go do domu a trzeba go przede wszystkim wyleczyć...