Temat: 6-dniowy kociak szuka mamy zastepczej
Dorota S.:
może nie będzie tak źle i oba przezyją?...moze jednak ktos dobrze pomyslał, ze podrzucił Ci te kocięta?...
Tak, świetnie pomyślał. Po prostu gratuluję pomyślunku. Namierzyłem, podziękowałem tak, jak zasługiwał.
Nie wiem w jakim rytmie Ty żyjesz i pracujesz, ale ja sypiając po 4-6 godzin na dobę nie jestem najlepszym opiekunem dla osesków.
Jak napisałem wcześniej - moge je leczyć za darmo i to nie jest żadne wielkie wyrzeczenie z mojej strony, ale pozbywanie się problemu przez podrzucenie mi "śmiecia" (bo tak je potraktowano) pod drzwi to nie jest uczciwe stawianie sprawy.
Czy dlatego, że mój zawód wiąże się z pomaganiem zwierzętom, mam obowiązek mieć w domu schronisko?
Chcesz kotka? To weź. Zaopiekuj się. Też kochasz zwierzęta.
A ten znajomy biolog (zresztą z niezwykłym powołaniem i zacięciem) na to, że przecież weterynarz nie ma obowiązku udzielic temu psu pomocy...
Nie chce mi sie wierzyć, żeby weterynarz w sytuacji zagrożenia życia zwierzęcia nie miał obowiązku udzielac pomocy tak jak lekarz...
A czemu nie ma obowiązku? Krótka historia, przemyśl sprawę.
Kiedyś wezwano mnie do psa z wypadku samochodowego. Różne zwierzęta składałem, ale z żywego gulaszu nie zrobię zdrowego psa - musiałem go uśpić.
Dwa dni później przywlókł się do mnie "zaginiony" właściciel, miał pretensje, straszył najpierw sądem, a potem kolegami. Postraszyłem swoimi, wyprowadziłem za ucho, ale wiedziałem, że w sądzie wygrałby sprawę.
Uśpiłem psa bez zgody właściciela - proste. Bo wbrew wszelkim zapisom ustawowym w świetle prawa zwierzę JEST rzeczą.
Przepraszam za OffTop.
Kto bierze kota?