Temat: Łąkotka....kolano...kiedy czeka mnie koniec????
W kwestii "strzałów" z kwasu hialuronowego polecę lekarza, który mnie wczoraj zadziwił. To był mój drugi zastrzyk. Pierwszy był tydzień wcześniej i wykuśtykałam z niego przerażona. Facet wbił mi igłę w bok stawu (od zewnętrznej strony) i szybko wstrzyknął całą zawartość strzykawki. Bałam sie iść na kolejny taki zastrzyk...
Wczoraj trafiłam na gościa, którego też się trochę bałam, bo poczytałam o nim w necie i najbardziej obiecujące, co znalazłam, to "może i pan dr zna się na stawach kolanowych, ale...".
Koleś jest rewelacyjny. Kazał mi usiąść na łóżku, przodem do niego. Podwyższyć to łóżko najbardziej jak sie da i robił zastrzyk w przód stawu, lekko z boku. Nie czułam ani ukłucia, ani tego rozpierającego bólu, co tydzień wcześniej, bo wstrzykiwał zawartosć strzykawki powoli. Właściwie nie czułam nic. To dr
Ireneusz Abramczyk z Centrum Medycznego Damiana - mistrz zastrzyków w staw kolanowy :)
Też mam problem z łąkotką po urazie na snb, do tego boczne przyparcie rzepki, chondromalację rzepki i uszkodzenie więzadła przyśrodkowego. Da się ćwiczyć, ale dokładnie tak, jak pisał Kuba. Chodzę na wszystkie zbiorowe zającia, ale unikam zajęć na stepie, znacznie mniej schodzę podczas wykroków i przysiadów i jest nieźle :) No i zaraz potem biegnę na siłownię, żeby wzmocnić głowę przyśrodkową mięśnia czworogłowego - aby rzepka wróciła na swoje miejsce.
I też mnie przeraża, jak ludzie ćwiczą na zajęciach zorganizowanych. Niestety na siłowni jest podobnie. Ostatnio pokazywałam przypakowanemu nowemu koledze, jak powinien robić przysiady ze sztangą, bo wypychał kolana do przodu najdalej, jak sie da. Niektórzy trenerzy personalni, widząc, ze ich klient robi coś takiego, też to zlewają. Na szczęście tylko niektórzy :)