Temat: Outsourcing w utrzymaniu ruchu
Kilka zdań uzupełnienia do tej niezmiernie ciekawej dyskusji.
Często zapomina się - a na pewno nie opisuje w "literaturze fachowej" kwestii układów i układzików.
Pamiętać trzeba że zewnętrzny serwis wchodzi nie tylko na nieznane sobie wody sprzętowe ale też w szereg uzależnień nietechnicznych - każdy kto zajmuje się UR na tym ostatecznym poziomie miał jakieś doświadczenia typu operator który "zepsuł" a potem sam "naprawił" maszynę aby mieć trochę przerwy, nieprawdziwy opis stanu poprzedzającego awarię, awarie z "gupoty" którą się maskuje, zmuszaniem przez szefostwo produkcji do uruchamiania niesprawnych maszyn itd itp itd itp - mógłbym tak jeszcze z godzinę.
Przysłowiowy pan Kazik z UR zna te układy i wie jak w nich pływać - gościa z zewnątrz zjedzą, przetrawią i wyplują. Pan Kazik wie ze szef produkcji to w firmie jest "gość", trzeba posprzątać i siedzieć cicho - firma zewnętrzna o tym nie wie, wykazała zaniedbanie szefa produkcji i ma pozamiatane .....
A z tym wiąże się następne ryzyko outsourcingu - szczególnie w mniejszych firmach gdzie do umowy nie siada 10 prawników - jak się będzie robić takiej firmie kolo d..y i nie będzie płacić tak jak się umawiano (a nie będzie się płacić - bo za co - za gotowość?) to pewnego dnia firma zewnętrzna powie spadajcie na szczaw. Z dnia na dzień.
Następna sprawa - kolega Tomasz pisał pięknie o wsparciu producenta, umowach, szkoleniach etc.
I zgodzę się że takie podejście gdy budujemy rozlewnię i kupujemy 3 linię jest podstawą.
Ale po pierwsze nie dla decydentów - oni to mają w dupie - znam przypadek gdy dostawca linii zorganizował tygodniowe szkolenie dla 6 pracowników UR a pojechało 6 osób z "biurowca" - przecież robole nie będą jeździć na wycieczki za pieniądze firmy - my pojedziemy ....
Po drugie - jak firma ma 400 maszyn to odszukanie wszystkich "kwitów" określających obowiązki dostawców zaczyna być problemem - spory kompetencyjne litościwie pominę.....
Co do TPMu
Widziałem w jednej firmie proste rozwiązanie - instrukcje co operator ma zrobić jak maszyna stanie - sprawdzić osłony, stopy awaryjne itd. Dopiero wtedy dzwonić po UR - praca automatyka jest zbyt droga aby leciał do maszyny bo ktoś dupą zaryglował stop awaryjny z tyłu maszyny.
Operator który nie przestrzega procedury traci część premii.
Próbowałem to zaszczepić w kilku firmach i nie wyszło. Dlaczego?
Pan Tadeusz napisał że UR jest dostawcą usług dla produkcji. No to produkcja (jej kierownictwo)
wychodzi z założenia: ja płace - ja wymagam - maszyna stoi to UR ma zap....., moi ludzie są od produkowania a nie od sprawdzania jakichś osłon.
Kiedyś gdzieś czytałem fajne zdanie: Automatyk to gość od którego WSZYSTKO zależy i który NA NIC nie ma wpływu - tak długo jak długo "góra" tego nie pojmie tak długo dyskusje o UR są dyskusjami czysto akademickimi a outsorcing, tpm, lean i takie tam są tematami zastępczymi.