Temat: Nocne marki
Agata M.:
no to opowiadaj :)
Było to tak - musiałem zrobić zdjęcia tego hangaru, a osoba która miała mi pomóc była akurat zajęta. Ponieważ zdjęcia źle wychodzą w dzień (słońce wpadające przez okienka powoduje olbrzymie kontasty), więc wybrałem się tam o 10 wieczór. Ciemno niesamowicie, chodzę z latarką i szukam świateł. Włączają się jak na horrorach - przełącznik a potem huk jakby ktoś uderzył w blachę młotem. Ale znalazłem wszystkie włączniki, zrobiło się jasno i rozstawiam sprzęt. Trochę to zajmuje, bo statyw, głowica do panoram itp. Hangar stygnie, więc słychać co chwilę strzały kurczących się blach (drzwi do hangaru są na tyle wielkie że samolot może wjechać i zrobione są z grubych blach - porządna konstrukcja z lat 60'tych). Sprawia to niesamowite wrażenie, bo nie jest cicho, tylko stale coś skrzypi, strzela. Ale nie przejmuję się tylko robię zdjęcia. I nagle słyszę wyraźne kroki za mną. Pomyślałem że może security z bazy przyszło zobaczyć co robię, więc odwracam się z uśmiechem, a tam nie ma nikogo! No nic, może się przesłyszałem? Ale troszkę się poczułem nieswojo. Robię dalej zdjęcia, i znowu słyszę kroki. Tym razem się nie odwracam. Kroki zbliżają się i słyszę że ktoś stoi i dyszy za mną. Odwracam się gwałtownie a tam nikogo! Zdarzyło się to jeszcze ze dwa razy i uznałem że pewnie duchy dają mi wyraźnie znać że już wystarczy, więc zgasiłem światło i szybko się stamtąd wycofałem. Rozmawiałem potem ze znajomym który wcześniej tam robił zdjęcia i okazało się że on miał podobną sytuację, ale nikomu nie mówił żeby nie wyjść na idiotę. Tak więc podejrzewamy że ten hangar ma duchy - na szczęście niegroźne.
Aha - nie wierzę w duchy, ale po tym wydarzeniu to nie wiem co o tym myśleć.
Marek C. edytował(a) ten post dnia 25.11.12 o godzinie 02:48