Irek
J.
Organizacja pomysłów
ciekawych :)
Temat: Talent wewnętrzny drogą do pasji?
To było w 3 klasie szkoły podstawowej. Trwała lekcja w-f, było lato. Mieliśmy pobiegać ale moją uwagę przykuło coś innego. Chłopacy z 5 klasy rzucali piłeczką palantową na ocenę. Dyscyplina wcześniej mi nie znana - wiedziałem, że MUSZĘ spróbować:)Przez 30 minut stałem, patrząc, myśląc i męcząc uparcie nauczycielkę, aby pozwoliła mi rzucić choć raz:)
Odpowiadała, że za rok też będę rzucał, że jestem za mało, że mam biegać, że to.. że siamto... Nie dawałem za wygraną :) Nie wiem, co mi odbiło, mogłem wziąć kamień i sobie rzucić ale to nie było to samo:)
Kiedy chłopacy skończyli, otrzymałem szansę! Wziąłem piłeczkę, podszedłem na miejsce rzutu... Rzuciłem... Zapadła cisza. Wszyscy, którzy byli na boisku stanęli patrząc się na mnie ze zdziwieniem. Nie wiedziałem o co chodzi, pobiegłem do nauczycielki, podziękowałem za okazję i chciałem uciekać, aby przestali na mnie patrzeć. Ucieczka się nie udała, okazało się, że rzuciłem dalej niż którykolwiek z wcześniej rzucających 5-cio klasistów...
Tak się zaczęła moja mini-kariera :) Był mały problem, bo zawody w rzucie piłeczką palantową były dostępne od 4 klasy podstawówki, a ja byłem w 3 :) Poszedłem najprostszą drogą. Razem z nauczycielką od W-F'u doszliśmy do wniosku, że będę jeździł na cotygodniowe zawody (Czwartki lekkoatletyczne) i podawał się za rok starszego.
Na pierwszych zawodach zająłem drugie miejsce. Wiedziałem, że jestem młodszy niż wszyscy uczestnicy zawodów - nie mogłem się przyznać - bardzo chciałem to zrobić. Na kolejnych zawodach zająłem pierwsze miejsce. Chciałem powiedzieć wszystkim, że wygrałem ze starszymi... Wygrałem cokolwiek po raz pierwszy - byłem z siebie dumny - płakałem z radości!!! Zawody, w których uczestniczyłem, były eliminacjami do mistrzostw regionalnych, na które NIE MIAŁEM PRAWA się dostać z uwagi na małe oszustwo z wiekiem:) Aby zakwalifikować się do mistrzostw regionalnych, musiałem uczestniczyć w 7 konkursach eliminacyjnych, byłem na 6 :)
W następnym roku startowałem jako pełnoprawny 4 klasista:) Miałem jeden cel - Mistrzostwa Polski - wiedziałem, że mi się uda - udało się :) Przeszedłem wszystkie etapy na 1 miejscu. Mistrzostwa Polski mnie rozczarowały, zająłem najgorsze, 4 miejsce nie stanąłem na podium ale byłem w czołówce. Zawodnik, który zajął pierwsze miejsce rzucił 0,5 metra dalej niż ja... Tak, było mi smutno, przykro i mokro na oczach:)
Kolejny rok był pechowy, nie zakwalifikowałem się do zawodów regionalnych ponieważ z powodu choroby ominąłem kilka konkursów eliminacyjnych - trudno :) Wiedziałem, że będę najlepszy.
6 klasa podstawówki, to był mój rok:) Szkoła nie była priorytetem, były nim Mistrzostwa Polski. Nie ominąłem żadnego spotkania, wszyscy mnie znali i zawodnicy i sędziowie. Eliminacje przeszedłem bez problemu, a w ostatnim konkursie eliminacyjnym posłałem piłeczkę za płot:)
Na Mistrzostwach Polski byłem zrelaksowany, nie było tam niepewności, nie brakowało motywacji, liczył się tylko ten jeden zwycięski rzut.
5 minut do rozpoczęcia eliminacji, a Irek śpi w namiocie po drugiej stronie stadionu.... Do namiotu wpada Pani Trener z pianą na ustach :D Wiedziałem, że wygram o ile zdążę dobiec;D Nie było czasu na zmianę ubrania, nie miałem odpowiednich butów, koszulki naszego klubu ani nic, co upodobniłoby mnie do zawodnika. Za to pobiłem chyba rekord prędkości pomiędzy namiotem a miejscem zawodów. Wpadłem zziajany, ubrany w sweterek od mamy, wytarte jeansy i zniszczone adidasy - wstyd? - miałem to gdzieś:) ZDĄŻYŁEM! W zawodach brało udział około 40 najlepszych zawodników z całej Polski. Napięcie było utrzymywane do samego końca, bo odległości nie były przekazywane zawodnikom od razu po oddaniu rzutu, tak jak na zawodach lokalnych. Sędzia spisywał wszystko w tabelce i po zakończeniu eliminacji wybrał 8 najlepszych - dostałem się do finału. Nie wiedziałem na którym miejscu, nie wiedziałem nawet ile rzuciłem najwięcej....
Przede mną 3 finałowe rzuty i 7 najlepszych zawodników do pokonania. Nikt nie rozmawiał, wszyscy medytowali nad tym, jakiej techniki użyć by wygrać. Najadłem się strachu, spaliłem 2 z 3 możliwych rzutów. Za bardzo chciałem wygrać, emocje wzięły górę, a chęć zwycięstwa, pragnienie bycia pierwszym sprowadziło mnie na przegraną pozycję - wszyscy się śmiali...
Przypomniałem sobie dzień, w którym rzuciłem po raz pierwszy. Przypomniałem sobie o co w tym chodzi na prawdę. Przez 4 lata trenerzy uczyli mnie PROFESJONALNYCH technik, a ja zawsze robiłem swoje:D Za każdym razem słyszałem, że to w jaki sposób rzucam przeczy wszelkim zasadom:) Podczas mistrzostw starałem się rzucać zgodnie z instrukcjami trenerów. Efektem były dwa spalone rzuty...
Stanąłem na starcie - ostatnia szansa przede mną. Wziąłem powolny oddech, spojrzałem w górę, w czyste, bezchmurne niebo. Jeszcze jeden oddech... Nie dam rady:( Dobiegło z wnętrza głowy. ZAMKNIJ SIĘ I RZUĆ - powiedziało serce:) No więc rzuciłem - po raz kolejny łamiąc wszystkie zasady poprawnej techniki - po raz kolejny WYGRAŁEM. To był najlepszy rzut w moim życiu - odległość 77 metrów!!!
To był ostatni mistrzowski rzut. W zawodach mogłem uczestniczyć tylko do 6 klasy podstawówki. Miałem propozycje od wielu trenerów różnych dyscyplin sportu, wybrałem oszczep - podobno miałem talent:)
Trafiłem do profesjonalnego klubu w Bydgoszczy i tam właśnie moja kariera się skończyła. Miałem podobno jednego z najlepszych trenerów - skutecznie zabił moją własną technikę rzutu i pasję jaką widziałem w samym rzucaniu. Okazało się, że nienawidzę gdy ktoś mi mówi co mam robić, bo sądzi, że wie lepiej - muszę spróbować, muszę poczuć i zobaczyć. Treningi były nudne i jedyne co dostawałem to ciągły opieprz, za to, że rzucam po swojemu. W końcu zacząłem rzucać TECHNICZNIE i beznadziejnie - kariera skończona...
Uważam, że to BYŁ mój wewnętrzny talent. Kiedy rzucałem piłeczką, nigdy nie chodziłem na treningi. Za to uwielbiałem stać godzinami nad rzeką i przerzucać kamienie na drugi brzeg - to była pasja.
Jeśli ktoś kiedyś powie Ci, że wie lepiej, co jest dla Ciebie dobre, a Ty poczujesz, że to nie zgadza się z Twoim wnętrzem, odwróć się i odejdź, nie pozwól innym zmieniać tego, co dla Ciebie naturalne.
------------------------
Jeżeli przeczytałeś lub przeczytałaś tą historię - dziękuję Ci!
Podziel się z nami Twoją pasją, opisz ją, daj upust emocjom - bądź sobą, każdego dnia pełnie i lepiej - dokładnie tak jak potrafisz, tak jak Kochasz być:)
Pozdrawiam
Irek Julkowski