Temat: Czy ludzie operacyjni powinni byc odpowiedzialni za...
Nie wiem, czy pytanie i zainteresowanie autora wątku jest nadal aktualne, ale.. :)
Takie coś w mojej korporacji wyszło na poziomie Pionu (nie całej organizacji) przy okazji/próbie wdrożenia narzędzia typu Workflow. Będąc analitykiem tego systemu w pewnym sensie zostałam "konsultantem wewnętrznym" dla procesu inwestycyjnego. Podczas budowy narzędzia musiałam poznać 'bardzo dogłębnie' cały proces, więc miałam bardzo dużo warsztatów i rozmów z ludźmi realizującymi proces. Stworzono zespół, który składał się z przedstawicieli każdej jednostki biorącej chociaż minimalny udział w procesie i było duużo dyskusji i rzeźbienia:)
Zepsół w pewnym momencie został "wymieniony", praktycznie w każdym obszarze byłam w stanie wyłapać co najmniej 1-2 osoby zaangażowane i chętne do działań, które wylądowały w ostatecznym składzie zespołu.
Wdrożyłam to narzedzie, mimo, że nikt w to nie wierzył, bo analityk z ~5letnim doświedczeniem zapędził go w bagno. Jestem w firmie jedyna osobą, która zna cały proces inwestycyjny od początku do końca i dosyć dogłębnie.
Po wdrożeniu narzędzia, mimo dużej presji i niechęci ludzi do nowości, dzięki otwartości i robieniu dla użytkowników więcej, niż powinnam - poskutkowało to dużym zaufaniem wielu osób operacyjnych do mnie.
Dzięki temu miałam/nadal mam:
- zgłaszają do mnie nieefektywności procesu, które oni widzą (oczywiście w swoim obszarze)
- często wręcz z pomysłami, jak to rozwiązać lub w którym kierunku rozwiązanie powinno iść.
- otwartość i rzeczowy feedback przy konsultacji moich pomysłów na zmianę procesu z nimi.
Po ok 8 miesiącach od wdrożenia systemu (poznania całego procesu) - zaproponowałam (i właśnie konćzę wdrażanie) dużej zmiany procesu spełniającej potrzebę Właściciela biznesowego i przy okazji mocno zmieniającego proces. Złożyło sie na to : moje spojerzenie i kilka pomysłów 'out of the box' w dosłownie 3 max 4 miejscach procesu (spojrzenie z innej perspektywy) i dogłęban i szczegółowa wiedza i pomysły/potrzeby od uzytkowników. Koncepcja była dopracowana na wielu płaszczyznach i w praktycznie wszytkich szczegółach. (Dlatego to zajęło trochę czasu:)
Uważam, że generalnie w organizacja ma wiedzę, gdzie jest źle i jak to zmienić, tylko często ta wiedza jest bardzo rozproszona po różnych osobach, więc musi ktoś to zebrać w całość.
Obserwowałam również poczynania w naszej firmie konsultantów topowej firmy konsultingowej - niestety procesu tak sie nie da zmienić, albo na pewno nie takimi zatrudnianymi ludźmi przez firmy konsultingowe.
A tak dla rozluźnienia atmosfery: jeden z topowych na mojej liście hitów pomysłów tych konsultantów na optymalizacje i oszczędności u nas: pomysł, który sprowadzał się w sprzęcie telekomunikacyjnym do włożenia 2 kart w jeden slot:D Więc cieszę się, że jednak firma ta nie zagrzała długo miejsca w naszych ścianach i nie zabrała się za modyfikacje procesu "na poważnie" według swoich cud-metodyk.
[edit]: A i najważniejsze - często jest tak, że ci ludzie operacyjni mają pomysły na usprawnienia procesu, bo widzą, co na ich poletku jest nieefektywne, tylko nie mają możliwości przekazania tego dalej. On/ona nie jest w stanie przebić się ze swojego operacyjnego stanowiska z pomysłem, czesto w skali całego procesu nie za dużym, wręcz małym, gdzieś dalej, gdzie to zostanie przeanalizowane i często wdrożone.Niby łańcuszek powinien rozpocząć jego bepzośredni przełożony, ale tak w ponad 90% przypadkó się nie dzieje i te pomysły umierają śmiercią naturalną.
Artur Dunal:
Też myślę o wprowadzeniu czegoś w rodzaju konsultingu wewnętrznego w firmie, gdzie teraz pracuję. Powierzam 1 / 2 osobom z działu obowiązki analityka procesu. Głównym zadaniem takiej osoby byłoby identyfikowanie obszarów usprawnień, mapowania procesów, wdrażanie usprawnień.
Naprawdę ciężko jest wykorzystać ludzi operacyjnych do wdrażania zmian. To może być 10-20% ich czasu, ale nie więcej bo operacje staną. Osoba wdrażająca zmiany powinna ściśle współpracować z ludźmi operacyjnymi.
To nie jest tak, że teoria mówi coś innego. Jak poczytasz o change management to jedną z dobrych praktyk jest utworzenie stanowiska / zespołu odpowiedzialnego za koordynowanie procesu zmian (ang. change management agent).
Myślę, że Twój pomysł jest dobry, trzeba go tylko odpowiednio wdrożyć w życie. Jak zawsze zresztą :-)Olga R. edytował(a) ten post dnia 21.05.10 o godzinie 22:17