Temat: seksualne Tao
Łukasz, ustalmy jedno: rozumiem Twoja opinię i wcale mnie ona nie dziwi ani jej niemiarodajnośc, ani przypsywanie mi cech, ktorych nie posiadam. Ostatecznie, drogi przyjacielu, to nie ja epatuje tu ludzi problemem syndromu duchowego uzależnienia, ale Ty swoim seksualnym tao.Krótko mówiąc powiedz mi,, niby to czemu Tobie wolno gaworzyc o seksualnym tao i dowodzic, ze jest OK, a mnie nie nie wolno napomykać, o tym, ze, jak raczłeś sam stwierdzic , jest to wielka kupa.
Jakież to kryteria obiektywne i wszelakie inne, nają moje usta zamykac, a Twoje otwierać? Pomijam juz fakt, że skoro jest to forum taoistyczne, to warto pamietać, że taoizm daleko wykracza poza Twoje seksualne tao-zabawy i sexo-tao-fascynacje. Rozumiem, że Cie to rajcuje, lecz niby czemu miałbm temuz racjowaniu ulegać? Oceniam to jak oceniam i mam, drogi Łukaszu, do tego pełne i niezbywale prawo.
Krotko mówiąc, w swoich peanach pomijasz to, że energia seksualna w magii ( a takową uprawiasz )jest najpotężniejszym "duchowym afrodyzjakiem", który sprzęga - czesto nierozerwalnie - ludzi z
źródłami owych egergii, zniewalając ich częstokroć "na amen". Inie jest to zaden mój wymysł, ale stare prawoidło, o którym doskonale wiedzieli dawni mistrzowie, słusznie przestrzegajacy uczniów, przed takowimi igraszkami. Może i jestem wymierający dinozaur a Ty tryumfujący ssak, wole wszakże byc wierny owym mistrzom niz new ageowym biznes-guru. Jest to nie tyle kwestia racji, co kwestia smaku, jak powiedziałaby moja, świętej pamieci
babcia... :-)))
PS. Nigdzie i nigdzie nie twierdzilem, ze seks jest zły itp. Łukaszu, oprzytomniej, bo najwyraźniej zamroczyło Cie ździebko i
stracileś jasność widzenia...
Jan Witold Suliga edytował(a) ten post dnia 28.10.07 o godzinie 00:52