Temat: Co wiecie o tzw. Pierścieniu Atlantów?
Brygida Joanna K.:
Kira, polecam ci książkę Leszka Mateli "Sekrety pierścienia Atlantów".
Nie, dzięki ;) Co najwyżej historię pierścienia, a i to niechętnie. Jak mam się z nim dogadać, to się dogadam tak jak z runami. Jak nie mam, to cała sterta książek i tak nie pomoże - co testowałam przy Tarocie (do tej pory się "nie lubimy"). W końcu wszystko powyższe i masa innych rzeczy to nic innego niż droga na skróty między świadomością i podświadomością. Moją własną.
A co poza tym - dla mnie jest to przedmiot, który emanuje energią kształtu. Stąd nigdy nie powiedziałabym, że to magiczny przedmiot. Fizyka po prostu....
Spierałabym się. Z kilku powodów.
Po pierwsze, jak na razie "promieniowanie kształtu" to nadal kategoria ezoteryka a nie fizyka.
Po drugie, jest od groma różnic właśnie kształtu między powszechnie uznawanymi za "najlepsze" pierścieniami Ciszaka a oryginałem (fotki oglądałam, porównywałam sobie, różnią się mocno).
Po trzecie, ezoterycy sami sobie zaprzeczają: z jednej strony podobno kształt wzoru ma działać niezależnie od tego czy jest na pierścieniu czy na breloku, z drugiej - pierścień niby trzeba odpowiednią stroną nosić, ma być odpowiednio wygięty i nie może być zamknięty od tyłu. Oba twierdzenia pasują do siebie jak pięść do nosa mniej więcej.
Po czwarte, oryginał został znaleziony w stanie dość już opłakanym, a mimo wszystko podobno działał rewelacyjnie. Kształt to tam był praktycznie zatarty już, a z tego co mi o tym rzekomym promieniowaniu kształtu wiadomo - ważne jest właśnie żeby był wyraźny i jednoznaczny. Nie był. A działał.
Ergo - stawiałabym raczej na zbiorową podświadomość; na tej samej zasadzie "działają" katolickie krzyżyki na szyi czy w samochodzie, na tej samej zasadzie działają i Gwiazdy Dawida i Pentagramy, miejsca kultu i uzdrawiające "święte" rzeki. W końcu to świadomość kreuje rzeczywistość, nie odwrotnie - prosty przykład dzieciaka, który mimo że się nauczył jest pewien że sprawdzianu nie napisze dobrze. I nie napisze, podświadomość dostosuje mu rzeczywistość do jego przekonania i na czas testu cała wiedza gdzieś mu wyleci żeby zaraz potem wrócić i dać efekt "przecież ja to wiedziałem więc czemu nie napisałem?". Tak samo dopóki multum ludzi jest przekonanych że Pierścień Atlantów działa - to on działał będzie. I tak samo skończyła się cudowna moc starożytnych amuletów wraz z upadkiem kultury, w której ludzie w nie wierzyli.
W stwierdzeniu "wiara góry przenosi" nie ma szczególnie wielkiej przesady :)
niektórzy twierdzą, że istotne jest, którą stroną się go założy na palec... to wyjaśniałoby tę "pechowość" :)
A ja sądzę że to też kwestia tego, kto go nosi. Jeśli będzie go nosić człowiek, który podświadomie wierzy że w ten sposób buduje barierę między sobą i bogiem, i że mu to na dobre nie może w związku z tym wyjść - to będzie miał pecha jak stąd do Azji. Jeśli założy go zatwardziały cynik i ateista, to pierścień w sumie niewiele mu da czy zrobi. Jeżeli będzie go nosić osoba przekonana że da jej szczęście - to będzie je miała. Chciejstwo stosowane ;) A że dziesiątki tysięcy wierzących w pierścień ludzi dały mu spory ładunek "energii" to ja tam staram się do niego nie nastawiać. Chce? To niech sobie będzie. Zobaczę co z tego wyjdzie i tyle.