Temat: Wirujące ręce w I Liq Chuan
Jarosław Jodzis:
roznicy to jakosc tego ruchu i jego kompleksowosc. W chenie jest to zjednoczony spiralny ruch calego ciała prowadzony z centrum i jest to ciagły ruch w ciagłej przemianie, bez skupiania sie na ruchu ramion.
Tak jak wszędzie (no, może nie wszędzie) :). Dotychczas nie zaprezentowałeś podstaw, by twierdzić inaczej, prócz przeświadczenia, że tak jest, podczas gdy wielu innych mówi zgodnie: "tak, my też ćwiczymy chansijin i inni też to mają, to przecież normalne".
Studiowanie chansijin to długa i wymagajaca praktyka, Nie wystarczy krazyc ramionami i nadgarstkami twierdzac ze to tez spiralny ruch. Jak najbardziej. Tylko co z tego.
W ramionach i nadgarstkach ta siła ma się wyrazić. To nie znaczy, że każdy musi kręcić obszerne koła biodrami na filmach demonstracyjnych ;-). Gdyby w czasie walki ta siła była widoczna w całym ciele - łatwo byłoby ją zatrzymać.
adepta, który je potrafi wykonać. Osoby, z którymi ćwiczę, w tym bardzo zaawansowani adepci Taijiquan, od razu rozpoznają bardzo charakterystyczny "dotyk I Liq Chuan". Bez choćby spróbowania tego dotyku trudno jest argumentować, że "u nas jest to samo".
Z tymi "bardzo zaawansowanymi adeptami taijiquan" to bym nie przesadzał. U nas (w Polsce) takich nie ma. To wciaż zabawa
Nawet gdyby tak było, to czemu uważasz, że piszę o Polsce? Każdego miesiąca spędzam co najmniej kilka dni za granicą, gdzie dość często i regularnie mam okazję konfrontować się z przedstawicielami różnych odmian Taijiquan i innych bardziej i mniej wewnętrznych stylów walki. Niektórzy z nich to czempioni różnych mistrzostw i inni praktycy. Ostatnie takie spotkania miały miejsce przedwczoraj na Międzynarodowych Spotkaniach Pchających Rąk w Pradze, o których pisał Tomasz. Bardzo polecam. Podstawowa różnica między Polską a krajami o dłuższej tradycji sztuk walki to atmosfera mentalna, zdecydowanie bardziej konstruktywna za granicą. U nas - często niestety wciąż "taka jak wszystko u nas".
ładnym ruchem w formie lub 'centrowaniem' wg wymyslonych zasad.
Też wolę minimum zasad.
Bez kontaktu z rzeczywiscie zaawansowanymi trudno jest argumentowac ze u nas to jest cos specjalnego.
To prawda. Na brak takiego kontaktu nie narzekam, nie mam też potrzeby argumentowania i udowadniania wartości tego, co ćwiczę, bo jest mi ona dobrze znana. Poza tym nie pisałem, że "u nas jest coś specjalnego" (nawet jeśli tak uważam), tylko, że jest bardzo wyraźnie wyczuwalna różnica w "smaku", czy w "dotyku". Resztę sam dopisałeś.
poza tym, konwencja sparingu z przyklejeniem rak i szukaniem 'wejscia' to tylko pewna forma zabawy. Trening walki z szybkimi uderzeniami (jak w boksie) bez kontaktu przedramion, kopniecia na dolne partie, walka w zwarciu (jak shueijiao) w parterze itp. Tego nie wycwiczysz w "wirujacych dłoniach"
"...rękach". Nie taki jest ich cel - ich celem jest nauka utrzymywania właściwego punktu kontaktu. To, o czym mówisz, ćwiczymy w lepkich rękach (chi shou) i wolnej walce (san shou), pod które wirujące ręce kładą podstawy.