Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Tuishou w taijiquan

Tuishou - dosłownie pchające ręce lub pchanie rękoma. W taijiquan praktyka ta spełnia wiele ról i ma wiele poziomów i form.
Tradycyjnie nie zalecało sie praktyki tuishou dla osob o nierozwinietej strukturze i o słabej koordynacji ruchu z centrum. Czyli dopiero gdzies po 3-4 latach uczciwego treningu.
Obecnie mistrz Chen Xwang zmienił troche podejscie i dodał formy podstawowe tuishou (jesli jakas grupa nalega na taki trening) jako rodzaj praktyki podstaw taijiquan. Po prostu forma tuishou jest traktowana jak forma gdzie dwie osoby ucza sie utrzymywac postawe, rozluznienie i ruch z centrum w cwiczeniu w parach.
Stopniowo rozwija sie wrazliwosc kontaktu i rozpoznawania punktów przemiany, fazy yin/yang nie tylko w swoim centrum, ale i centrum partnera.
W taijiquan mamy 5 podstawowych form tuishou i wiele wariantów
Ostatnia 5 forma to praktycznie rodzaj sanshou z dowolnymi krokami i dowolnymi formami wykonywanymi bez zadnych schematów.

Podstawa tuishou na bardziej zaawansowanym poziomie jest swiadomosc intencji ruchów, czego szukamy w tej praktyce i co chcemy zrobic.
Kolejny raz porownam to do walki na miecze gdzie jest intencja kazdego ruchu typu ciecie lub pchniecie w jakas czesc ciała, zasłona itp.
Gdy dzieci nasladuja taka walke po prostu tłuka kijkiem w kijek bez zadnej intencji.
Tak czesto wyglada tuishou w wykonaniu nasladowcow taijiquan.
Po prostu tylko kraza rekoma pilnujac zeby były połaczone.
Nagminnym błedem jest np po wycofaniu i netralizacji, pchanie reki partnera, zamiast wchodzenie ponad jego nadgarstek i ruch z intencja pchania w kierunku np klatki, a nie blokowanie sobie ruchu na rece partnera.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Tuishou w taijiquan

W praktyce tuishou musimy mieć, jak pisałem, świadomośc co ćwiczymy i co chcemy rozwinac.
Fromy1 i 2, czyli krażenia na jedna i na dwie rece z wariantami w ustalonej pozycji rozwijaja wrazliwosc na kontakt i rozpoznawanie punktów przemiany yin/yang. Im delikatniejszy kontakt tym efekty praktyki sa lepsze. Kontakt powinien być prawie na granicy odczucia, ale bez przerywania go. Wówczas nasze zmysły i wrażliwośc uaktywniaja się maksymalnie.
Jest to stan, który w traktacie Wang Zhongye opisany jest następujaco: „przeciwnik się wycofuje ale ma wrażenie że nie może uciec, gdy naciera ma wrażenie, ze nie może dosiegnać”.
W tych cwiczeniach nie powinno uzywać się zadnej siły ponad poprawny ruch i postawę, nie stawiać zadnego oporu. Ruch oczywiście prowadzony spiralnie z centrum z pełna kontrole punktów przemiany yin/yang.
Aby taka swiadomość rozwijać musimy oczywiście rozpoznawać ruch, postawę i ustawienia dłoni, ramion, kierunku i ciezaru ciała. Czyli inaczej pisząc mieć jasność co w kazdym momencie robimy lub powinniśmy robic i w jakim celu.
Radosław Panasiuk

Radosław Panasiuk Instruktor Chen
Taijiquan

Temat: Tuishou w taijiquan

Tuishou w taijiquan to początkowo formy (5 wymienionych poniżej) pracy nad naszą strukturą, zawartymi w niej peng ( 1-wszy rodzaj wg Chen Fake), ding, chen- zakorzenienie, Chan Ssu Jin.
Po oswojeniu się z ruchem i choreografią ( po odpowiedniej ilości lat treningu ) - zabawa się zaczyna - peng( 2-gi rodzaj wg Chen Fake), lu, ji, an - 4 kierunki, 4 długie siły taijiquan.
Po opanowaniu formy 3 tuishou na znośnym poziomie zaczyna się praca; nad jakością peng(1) oraz peng(2), lu, ji, an w Laojia Yilu.
Można stwierdzić że formy pchających dłoni pozwalają wypełnić braki w Laojia Yilu.
Pozdrawiam
Radek P.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Tuishou w taijiquan

Jarosław Jodzis:
... Im delikatniejszy kontakt tym efekty praktyki sa lepsze. Kontakt powinien być prawie na granicy odczucia, ale bez przerywania go. Wówczas nasze zmysły i wrażliwośc uaktywniaja się maksymalnie.
Jest to stan, który w traktacie Wang Zhongye opisany jest następujaco: „przeciwnik się wycofuje ale ma wrażenie że nie może uciec, gdy naciera ma wrażenie, ze nie może dosiegnać”.
W tych cwiczeniach nie powinno uzywać się zadnej siły ponad poprawny ruch i postawę, nie stawiać zadnego oporu. ...
Ostatnio wiecej zajmowałem sie praktyka tuishou i miałem troche okazji pocwiczyc z Chen Bingiem.
I z powyzszym cytatem z mojej wypowiedzi juz bym sie teraz do konca nie zgadzał. Bardzo delikatny kontakt rozwija co prawda wieksza wrazliwosc i "słuchanie" ale zbyt czesto przeradza sie to w pusty kontakt, tylko choreografie ustalonego ruchu. Lepszy na poczatku niz silowe, "drewniane" prowadzenie bez 'słuchania' Jesli jednak zafiksujemy sie na takim sposobie cwiczenia utkniemy w pustym ruchu.
W dalszej perspektywie w punkcie kontaktu musi byc efekt peng musi byc penetrujace rozpieranie, nawet gdy sie wycofujemy. Kazdy punkt kontaktu jest od poczatku odziaływaniem na centrum, jak woda pod cisnieniem napierajaca na przeszkode. Zachowana musi byc jednak idea przemian yin/yang. kontakt przedramion czy innych czesci ciała musi miec wrazenie dwoch sprezystych piłek przetaczajacych sie po sobie z lekkim naciskiem. Tam gdzie jest wiekszy opor nie siłujemy sie tylko omijamy gdy jest nacisk rozpoznajemy kierunek poprzez własne peng i ustepujemy przejmujac kontrole. yin i yang jest w ciaglej przemianie. Przedramiona i dłonie cały czas utrzymuja peng a ciało jest rozluznione. to jak woda podtrzymujaca łodke (przedramiona i dłonie sa łodka, a biodra barki wchłaniaja i ustepuja/ podazaja jak woda)

W tuishou jest najpierw nauka ruchow, zasad ustepowania/podazania i zakresu, czyli czucia i zachowania struktury i rozluznienia
potem zaczynamy odczuwac interpretowac siłe w tym ustalonym schemacie, akcentujemy peng i odczuwamy własne i potem u partnera słabe punkty ew 'wejscia"
potem wychodzi sie poza forme do tzw. free style ( mozna to robic w roznych konwencjach np tylko na jedna reke ale juz bez ustalonego kierunku i plaszczyzne krazenia. mozna w miejscu lub z dowolnymi krokami.
w dalszej praktyce to peng w punkcie kontaktu jest kluczowy, musi byc działanie sił, nie puste krazenie.
W wiekszosci, szczegolnie ci ktorzy przewijali sie przez seminaria Jana S. z tuishou, fiksuja sie na jak najdelikatniejszym kontakcie i wpadaja w puste krazenia. To co ma sens przy pierwszych krokach nauki nie musi miec sensu w dalszych.

Tego typu cwiczenie nagminne jest tez w tzw nurcie taichi, gdzie pokutuje twierdzenie o nie stosowaniu siły rozumiane jako nie stawianie zadnego oporu, 'puste' ustepowanie. Efekt peng w punkcie kontaktu własciwie nie istnieje a tylko to pozwala odczytywac/odczuwac kierunek siły i 'wchodzenie' bez myslenia, na zasadzie napierajacej wody wypełniajacej kazda luke.Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 03.12.12 o godzinie 11:45
Sebastian Z.

Sebastian Z. Konsultant /
Freelancer jako
Feerie Software

Temat: Tuishou w taijiquan

Powyższy problem ujawnia się często w zestawieniu z ćwiczeniem tui shou powoli. Oczywiście, tak samo, na początku jest to dobre, ale potem też łatwo się zafiksować - że jak ktoś naciska, to my tak flegmatycznie odchodzimy w tył, z lekkim kontaktem. Przy takim ćwiczeniu łatwo się doprowadzić do frustracji, bo o ile samo ustąpienie może wyjść, o tyle bez odpowiedniej obrony, ustawiamy się w stosunkowo niekorzystnej sytuacji, którą szybszy przeciwnik wykorzysta, najczęściej zmieniając kierunek ataku z frontalnego na boczny. Tymczasem po ustąpieniu od razu najlepiej spreparować jakąś odpowiedź - dokonując ciągłych zmian yin/yang, a nie tylko zmian "kwadratowych", jednorazowych czyli dlugo dlugo nic ... yang -> yin ... cisza, cisza, cisza, yin -> yang, i tak w - nomen omen - kółko. Można to spróbować opisać inaczej jako fiksowanie się na jednej akcji, na zaplanowanym ataku/obronie - powoduje to ograniczenia strategii i blokady. Zamiast tego lepiej jest próbować wielu rzeczy, od razu wycofując się, jeśli atak nie przyniesie korzyści. W teorii to jest oczywiste, w praktyce łatwo o tym zapomnieć (na pewno mi).

Dostrzec braki takiego trenigu można właśnie przy sparingu z wytrenowanymi Chińczykami. Mi otworzyły oczy na ten problem sparingi z Shen Xijinem i Chen Ziqiangiem, którzy perfekcyjnie wykorzystywali element szybkości, by być skutecznymi. Ziqiang potrafi czasem zwyczajnie "łupnąć" nagle przeciwnika (tyłem barku bądź przodem, łopatką) by rozbić stabilną strukturę niczego nie spodziewającego się oponenta.

Po to właśnie ten peng w słuchaniu i ustępowaniu jest przydatny, by móc go użyć w krytycznej chwili. Niemniej jednak, nie jestem pewien, czy dobrze jest formować dla tui shou zasady w rodzaju "zawsze", "trzeba". Esencją sparingu tui shou w dalszym ujęciu jest sztuka inteligentnego oszustwa - gdy obaj przeciwnicy mają dobrą strukturę, przechodzi się albo do udawania że się jej gdzieś nie ma (przez właśnie chwilowe "chowanie" peng na przykład) albo do rozbijania mocnej struktury przeciwnika gwałtownymi atakami (markowanymi bądź nie), próbując doprowadzić do błędu podwójnego ciężaru (zablokowania bez możliwości ucieczki).
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Tuishou w taijiquan

Zgadzam sie z tym co piszesz. Trzeba tez jednak rozrozniac etap nauki form/y tuishou, pewnych ogolnych zasad podazania i ustepowania od swobodnego tuishou.
W praktyce tuishou mamy 4 etapy
1. Nauka charakteru ruchu
2. Badanie zakresu i struktury w tym ruchu
3. Szukanie słabych punktow / wzmacnianie peng
4. swobodne zmiany kierunkow i zakresu ruchu w okreslonej konwencji

W 1 etapie nauki kontakt powinien byc delikatny. Poznaje sie zakres i charakter ruchu, ustepowanie i neutralizacje. Bada sie własna strukture, połaczenie ciała itp. Tu nie powinno byc zabaw typu zmiana kierunku lub przyspieszanie ruchu. Powinny byc okreslone forma krazenia. To 1 -szy etap nauki.
Gdy w tym czujemy sie juz dosc swobodnie wyrazniej akcentujemy peng w p. kontaktu. To pomoze sprawdzac słabe punkty struktury. Wciaz zachowujemy forme ruchu. Zaczyna sie juz wyraznie odczuwac etap prowadzenia i neutralizacji. Wyraznie po momencie przemiany wzmacniamy peng, aby stworzyc pewne cisnienie i rozpoznac kierunek nacisku. Nie oznacza to ze nie ustepujemy. To tylko w p. kontaktu jest to wzmocnienie peng. potem jest przemiana/neutralizacja. Wowczas to cisnienie raptem 'znika', wchłaniamy nacisk a przeciwnik/ partner niejako 'musi' wpasc w te nagła 'pustke'
W tym momencie neutralizacji kontakt jest minimalny. Dalej mozna jak juz pisałem wychodzic poza forme i zmieniac kierunek i charakter ruchu, wciaz zachowujac pewna konwencje, ze tylko np jedna reka z krokami lub bez i to dalej stopniowo rozszerzac dodajac kolejne formy wg tego samego procesu 4 etapow.

Gdy przerobi sie tak typowe formy z roznymi wariantami, krazenia moga byc nie tylko w kontakcie przedramion, ale tez kolan, bioder i barkow łokci z krokami az do swobodnych włacznie. Potem mozna luzno łaczyc wszystkie formy na zasadzie swobodnego, spontanicznego łaczenia w swobodnych nie ustalonych krokach. To wciaz jest pewna forma tuishou to jeszcze nie sanshou.
Poruszamy sie w konwencji 5 form z wariantami.
To rozwija wszystkie potrzebne atrybuty. Nie moze to byc puste krazenie. Musi w tym byc intencja, celowosc kazdego ruchu. To rodzaj sparingu w okreslonej formami tuishou konwencji.
Swobodnie stosujemy podstawowe techniki typu peng lu ji an i reszte. Można ćwiczyc to z zamknietymi oczyma słuchajac poprzez peng w puncie kontaktu, ktory tez czesto jest osia obrotu przy neutralizacji. Wywieramy ciagła presje na partnera, wyslizgujac sie z jego naciskow jak pilka zanurzona w wodzie gdy chcemy ja zatopic.

Do tego potrzebne jest praktyczne doswiadczenie, szczegolnie zachowania struktury i zakresu ruchu. W solowej formie ruchy sa obszerne zmiany ciezaru w wiekszym zakresie.
W praktyce, w kontekscie oddziaływania sił paretnera, musi byc precyzyjna os neutralizacji, zmiany ciezaru niewielkie, wyrazna praca talii w transmisji siły praca ciałem nie ramionami, zamkniecie łokci itp

Obok form tuishou poznaje sie techniki dzwigni, obalen i rzutow.
I gdy to wprowadzi sie do swobodnego tui shou (mozna to robic, stopniowo do kazdej formy tuishou dodawac te dodatkowe zastosowania na 4 etapie praktyki formy.) wowczas mamy forme bezpiecznego sparingu.
Dla zainteresowanych sparingiem typu sanda mozna dodac kopniecia i uderzenia ale to wymaga sprzetu ochraniaczy kasków rekawic, ogranicza tez inne techniki np qinna.

Taka jest z grubsza sciezka treningu z partnerem. Mnostwo ciekawej pracy jesli sie wie co i jak robic i rozwijac. Walki i sparingi na pewnych etapach pokazuja nam słabe punkty. Co jakis czas warto to wprowadzac jesli chcemy penetrowac ten obszar w pełni.

W wiekszosci powierzchownej praktyki taichi, cwiczenie tuishou traktuje sie tak samo jak na etapie nauki, sztywno trzymajac sie formy i zasad zwiazanych z podstawami okreslonej formy.
Pierwsze kroki traktuje sie jako pełny skladnik i technike walki dziwiac sie ze nic z tego nie wychodzi gdy parner nie wspołpracuje, lub sie nie podkłada.
Miedzy nauka tuishou na 1 etapie, gdy praktycznie nie stosuje sie siły, a swobodnym treningiem tuishou jest przepascJarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 05.12.12 o godzinie 11:07
Sebastian Z.

Sebastian Z. Konsultant /
Freelancer jako
Feerie Software

Temat: Tuishou w taijiquan

Tak, ćwiczenie różnych układów jest dobre dla treningu, ponieważ otwiera różne przestrzenie ruchowe i daje do sprawdzenia różne punkty kontaktu (np. nad/pod kolanem czy wręcz pierś w pierś). Wyrabia też coś w rodzaju "nawyku koła", ustępowania i przekierowania. Ważne też są właśnie rzuty, których uczy się stosunkowo rzadko - najczęściej myślimy w kategoriach wypchnąć/wyciągnąć - ja sam rzuty znam słabo, a szkoda. Dla początkującego, sparing z kimś, kto ma "we krwi" rzucanie a nawet podcinanie, będzie gorzką lekcją, czasem z wyparciem aż do przesady ("nie możesz tego robić!") :)

Mogę tu dodać jeszcze od siebie coś o praktycznym ćwiczeniu tuishou przez większą część z tym samym partnerem bądź nie. Są bowiem plusy dodatnie i ujemne takiego podejścia. Z jednej strony mówi się, że dobrze jest sparować z różnymi osobami, poczuć różny nacisk i "energie" (emocje, strategie, itd.) - i jest to prawda. Wszystko jednak zależy od częstotliwości i skali. Ćwicząc z jednym partnerem z jednej strony ryzykujemy rutynę - znamy "charakterystykę" partnera i pewne rzeczy robią się oklepane. To co jednak działa w tym przypadku, może nie działać z kimś innym. Z drugiej strony, ćwiczenie dłuższe z jednym partnerem pozwala właśnie na głębsze poznanie ataku / obrony i daje dużo możliwości dydaktycznych - szczególnie jeśli obydwie osoby umówią się, że ćwiczą na zasadzie "a zrób teraz tak i zobaczymy co się stanie, jak z tego wyjść albo przejść tam" a nie na zasadzie "kto wygra". Znajomość partnera zmusza nas do ciągłego wymyślania nowych technik ataku i obrony, ponieważ do tych kilku którymi zwykle "otwieramy", będzie on już przyzwyczajony i będzie umiał je obronić.

W ogóle aspekt "rywalizacji" jest moim zdaniem niewskazany w początkowych a kto wie czy i nie w pozostałych etapach treningu - rodzi niepotrzebne spięcie, walkę i owocuje zwykle ostatecznym przejściem do ataków siłowych albo do zblokowanych pozycji. Oczywiście dobrze jest zachować chęć wygranej i "ducha walki", ale ... w środku. Na zewnątrz to w treningu przeszkadza, szczególnie wtedy, gdy partner ćwiczy gwałtownie, chaotycznie, bez uwagi na zdrowie czy samopoczucie - można się wtedy zwyczajnie obawiać kontuzji. Można się umówić, że się teraz idzie na całość i mieć nadzieję, że taka postawa wyzwoli determinację i jakieś nowe spojrzenie na obronę/atak, ale z doświadczenia wiem, że tak się przeważnie nie dzieje, a zaczyna się popełniać "w zapalczywości" karygodne błędy. Być może na wysokim poziomie daje się to jakoś pogodzić, że taka adrenalina "daje kopa", ale nie wiem jak to z tym jest. Bo ostatecznie do czego ma dawać kopa w tui shou? Ani nie musimy pchać mocniej, ani nie prze się do przodu. Kiedy patrzę na sparujących Chińczyków, to ani na ich twarzach nie widać emocji poza skupieniem, ani w ich ruchach nie widać "adrenaliny" - choć może sobie to tylko dopowiadam. Podoba mi się natomiast zwyczaj (choć najwyraźniej nie tak powszechny) szanowania przeciwnika i np. automatycznego podnoszenia go z ziemi po rzucie.

Nie znaczy to jednak, że należy unikać symulowania takich warunków. Od czasu do czasu dobrze jest zrobić sobie taki zaimprowizowany mini turniej - wtedy sprawdza się swoją gotowość, uważność w bardziej "poważnych" warunkach (inni patrzą, oceniają, są punkty, reguły - to ma swój wpływ).

Jedna rzecz jeszcze, o tym czuciu w tui shou i zamykaniu oczu. Wielokrotnie mi mówiono, że to jest niezbyt mądry nawyk. Oczywiście, głowna idea to taka, żeby "słuchać ciałem", uwrażliwić się na zmiany, dotyk itd. Dlatego wtedy ćwiczący w ogóle patrzą gdzieś na boki w przestrzeń (jakby słuchali śpiewu ptaków) albo zamykają oczy. Jak każda różnorodna technika ćwiczenia, i taka jest dobra, w jakimś tam zakresie to jest pomocne. Ale, znów, istnieje niebezpieczeństwo przeniesienia tego nawyku dalej - trzeba uważać. A przy kontakcie z przeciwnikiem, nawet w tui shou, zamykanie oczu poza oczywistym narażeniem się na fangę w nos :), sprawia że dobrowolnie odcinamy się od sygnałów i podświadomie wchodzimy w stan zbytniego rozluźnienia (rozmarzenia, sflaczenia). Gdy patrzymy na przeciwnika, dostajemy multum sygnałów, często wręcz podświadomych - i jestesmy w stanie zareagować na zmianę jeszcze zanim ona faktycznie nastąpi - coś jak np. instynkt kierowców F1 czy rajdowych o których się mówi, że w jakichś tam przedziałach 500ms są w stanie instynktownie "przewidywać przyszłość" i reagować jeszcze przed nią. Można patrzeć w oczy (mrugnięcia mają znaczenie, niektórzy będą próbowali atakować w momencie naszego mrugnięcia), można obserwować napięcia mięśni na przedramieniu, czy nawet sposób ułożenia palców. Te wizualne sygnały dają nam dodatkowe informacje nt. tego gdzie qi "jest", gdzie jest świadomość i intencja, a gdzie jej brakuje - jest to kolejny kanał informacyjny którym się naturalnie kierujemy, dodajac do niego wrażenia czuciowe. Jest to też kolejna przestrzeń, w której można oszukiwać albo można doszukiwać się obrony przed oszustwem (np. czuciowo ktoś gubi peng, ale obserwując przedramię, wnioskujemy, że peng wciąz jest w pogotowiu i ktoś szykuje na nas pułapkę).



Wyślij zaproszenie do