Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Jarosław Jodzis:
Jesli ma sie dobrych nauczycieli i tzw. 'background' to nie ma obawy, ma sie rozeznanie na czym polega sztuka i kierunek praktyki.
Takie stanowisko rzeczywiście przebija z Twoich wypowiedzi i jesteś w nim konsekwentny.
Nie wszyscy jednak maja takie podejście, na ten przykład ja. Moim zdaniem nawet najlepszy nauczyciel nie gwarantuje, że uczeń zrozumie. Spotkałem natomiast ambitnych średnich uczniów, którzy z tzw backgroundu zrobili taką świece dymną dla własnych braków, że człowieka nie widać.
Z tego powodu podjąłem temat. Chciałem się dowiedzieć, tyle, ile to możliwe za pośrednictwem forum, o konkretach dotyczących Twojej praktyki.
Dobry przekaz i nauczyciel to tylko czesc, to podstawa, ale niezbedny jest wysiłek, inteligencja i zaangazowanie ucznia. Pisałem kiedys tez o tym. To uczen musi wykazywac inicjatywe, dociekac, sprawdzac, nagabywac i inteligentnie wykorzystywac okazje i mozliwosci do 'wyciagniecia' od mistrza wiedzy. Nauczyciel czesto stawia 'bariery' Bo to pokonywanie 'barier' rodzi postep.
Troche pisałem o tym w artykule
http://chentaiji.pl/index.php?page=poszukiwanie-mistrza
i tez wtym
http://chentaiji.pl/index.php?page=bariery
Moze nie o jakosc treningu tu chodzi, a bardziej o rezultat, potencjał.
Ok zapytam inaczej bo odpowiedź nie daje mi jasnego obrazu. Przychodzi na zajęcia, ktoś, kto w młodym wieku niewiele zbudował jeśli chodzi o swój organizm (po prostu był młody, sprawny, itd :), za to z czasem nazbierał problemów i ograniczeń. Na co twoim zdaniem taki człowiek może liczyć jako rezultat praktyki?
Nikt nie musi byc supermanem. Po prostu cwiczymy na tyle na ile nas stac i mamy zapału. Nie nalezy wybiegaz za bardzo do przodu i dołowac sie ze nigdy nie osiagniemy poziomu kogos kto zaczał od dziecka i ma wieksze mozliwosci.
To tak jak w długiej podrozy przez trudny teren. Skupiamy sie na tym co mamy przed soba. Cel bedzie zawsze przed nami, nie ma kresu podrozy. Jakies marzenia aspiracje sa dobre bo nas popychaja do praktyki i wysiłku, ale najlepsze rezultaty sa, gdy cwiczymy bez oczekiwan. Robimy to bo lubimy, sprawia nam przyjemnosc i satysfakcje. Co osiagniemy? kto to wie? To kwestia zaangazowania i mozliwosci ciała i umysłu, oraz poczucia co jest wazne, co jest osiagnieciem.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Przychodzi na zajęcia, ktoś, kto w młodym wieku niewiele zbudował jeśli chodzi o swój organizm (po prostu był młody, sprawny, itd :), za to z czasem nazbierał problemów i ograniczeń. Na co twoim zdaniem taki człowiek może liczyć jako rezultat praktyki?

"Rekreacyjni" odetchnę;li pewnie z ulgą i poczuli się bezpiecznie. To ta sama sztuka, tylko z inną intensywnością.
Jak juz pisałem, nie kazdy ma ambicje i ochote treningu taijiquan z nastawieniem na walki, zawody, dynamiczne sparingi itp. Poznawanie zasad ruchu i postawy, roznorodnosc form, trening z bronia i tuishou, nawet formy bezpiecznego sparingu i zastosowan, sa mozliwe dla osob w roznym wieku i mniejszych mozliwosciach, ze tak powiem motorycznych.
Jesli ktos ma aspiracje na miare sławnych mistrzow linii, to ciezki trening wymaga solidnych podstaw i zdrowego mocnego, elastycznego ciała.
Zaczynajac w srednim wieku z problemami kregosłupa i np kolan, taki ostry trening nie jest mozliwy.
Podstawa skutecznosci w praktycznych walkach jest trening walk/sparingow z pełna dynamika, rzutami, podcieciami, upadkami. To oczywiste, ze do tego potrzeba pełni zdrowia i sprawnosci.
Czyli to rekreacja(rozumiana bardzo pozytywnie). Taki jest użyteczny aspekt Twojej własnej indywidualnej praktyki?
Rekreacja moze nie zawsze jest dobrym okresleniem. Ja rozrozniłbym 3 płaszczyzny treningu.
1. rekreacja własnie, z dosc lekkim zaangazowaniem w trening dla przyjemnosci i w miare wolnego czasu. Własciwie pełny zakres mozliwosci programowych tylko z lzejsza intensywnoscia i zaangazowaniem. Co za tym idzie adekwatny rezultat, na ktorym nam specjalnire nie zalezy.

2. trening traktowany w miare powaznie jako sciezka własnego rozwoju. Swiadomosci, poznawanie zasad, budowania struktury i wrazliwosci wewnetrznego przepływu. Im bardziej powaznie to traktujemy tym wiecej czasu na to poswiecamy, rezultaty sa zawsze wynikiem zaangazowania i treningu połaczonego z dostepem do doswiadczonych doradcow.
Nie musimy miec tu aspiracji fajtera, udziału w zawodach. Czesto wiek i zaległosci w kształtowaniu stawow i sciegien sa duza bariera. Ale postep jest widoczny w miare treningów i weryfikowalny w tuishou i kontrolowanych sparingach.

3. Trening z nastawieniem na efekt w postaci skutecznosci w walkach i tych na zawodach i tych sparingowych w pełnej dynamice.
To zawsze wymaga, jak pisałem, solidnych podstaw, budowy struktury stawow i sciegien/miesni. To dopełnienie treningu etapu fizycznego kształtowania ciała i rozwijanie na coraz wyzszym poziomie wykorzystania zasad taiji w walce.
Bez tej podstawy rozwinietej raczej w młodym wieku, trudno potem osiagnac spontaniczna mozliwosc reakcji w niespodziewanym ataku. Tak mi sie wydaje. Nie pisze tu o własnym doswiadczeniu.
... mam prośbę, udzielaj rady, kiedy ktoś np. ja, o to poprosi. Zaręczam, z doświadczenia wiem, że to pozytywnie odbije się na dyskusji.
Zawsze udzielam rady, jesli ktos o nia prosi i jestem w stanie pomoc.
Z jednej strony chwała Ci za to, że się angażujesz. Z drugiej strony pytanie ile masz dystansu do tego co robisz. Non stop widzisz rzeczy od środka.
Nie mam dystansu. Zaliczam siebie do drugiej opisanej powyzej kategorii i wszystko co robie kojarzy mi sie z taijiquan.
Najlepiej czuje sie na imprezach gdzie sie je, cwiczy i spi, no moze troche wieczornego relaksu w miłym towarzystwie. Tak po kolacji od 20-22.00
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Jak juz pisałem, nie kazdy ma ambicje i ochote treningu taijiquan z nastawieniem na walki, zawody, dynamiczne sparingi itp. Poznawanie zasad ruchu i postawy, roznorodnosc form, trening z bronia i tuishou, nawet formy bezpiecznego sparingu i zastosowan, sa mozliwe dla osob w roznym wieku i mniejszych mozliwosciach, ze tak powiem motorycznych.
Jesli ktos ma aspiracje na miare sławnych mistrzow linii, to ciezki trening wymaga solidnych podstaw i zdrowego mocnego, elastycznego ciała.
Zaczynajac w srednim wieku z problemami kregosłupa i np kolan, taki ostry trening nie jest mozliwy.
Podstawa skutecznosci w praktycznych walkach jest trening walk/sparingow z pełna dynamika, rzutami, podcieciami, upadkami. To oczywiste, ze do tego potrzeba pełni zdrowia i sprawnosci.

Witam
W nawiązaniu do tego co powyżej, opisując to, czego się uczę u Tomasza Nowakowskiego i czego uczę innych mogę śmiało powiedzieć, że jest to sztuka walki.
Osobiście traktuję aspekt samoobrony na równi poważnie z innymi, jednak traktuję tak samo poważnie możliwości swoje i moich uczniów. Dlatego dużo pracuję nad podstawami: rozluźnieniem, czuciem, budową struktury, świadomością zachodzących procesów, równowagą. Jak daleko zajdę nie wiem.
Na tym poziomie na razie będę unikał walk w klatkach :).
Nie unikam natomiast tui show. Traktuję to jako świetną metodę do dalszego rozwoju wrażliwości, sprawdzenia realizacji zasad. Jako środek dydaktyczny tui show jest niezastąpione. Pozwala pokazać w praktyce to, co trudno oddać słowami (albo słowami nie dociera).
Dzięki tui show z kimś spoza szkoły prędko zorientowałem się, jakie mam braki w ustawieniu pleców i jaką mam przewagę w zakorzenieniu pozycji. Gość był sympatyczny, ale bezwzględny, bo to były jego zajęcia - bardzo sobie chwalę to doświadczenie.
Podejście dr. Ming Wonga jest jeszcze bardziej radykalne, u niego na zajęciach, w parach ludzie pracują nie z tui show a z tap sao, wspólnym "kręceniem" ramionami mającym na celu rozwijanie wrażliwości, czucie partnera i siebie w kontakcie z partnerem, rozwijanie ruchu w prawidłowy sposób w kontakcie z partnerem.
Jak ktoś się tego nauczy, to z tego co wiem nie ma problemu by pójść dalej.
Za to nauczyciel unika w ten sposób całej gamy niepotrzebnych zachowań rywalizacyjnych i pseudo walki.
Piszę o tym wszystkim, ponieważ we wcześniejszych rozmowach sugerowałeś, że jest ogromna przepaść pomiędzy tymi, którzy uczą tai chi "rekreacyjnego" (cokolwiek to słowo w tej chwili już oznacza), a tymi którzy uczą tai chi bojowego.
W myśl idei "odróżnienia się" stworzyłeś dychotomiczny obraz praktyki tai chi jako prawdziwej i nieprawdziwej sztuki walki.
Owszem występuje sytuacja powierzchownego traktowania tej sztuki, tyle że linia odróżniająca "dobrych" od "złych" przebiega przez konkretnych ludzi. Może warto ich poznać dziś i wówczas pisać o "ich" praktyce.
Czyli to rekreacja(rozumiana bardzo pozytywnie). Taki jest użyteczny aspekt Twojej własnej indywidualnej praktyki?
Rekreacja moze nie zawsze jest dobrym okresleniem. Ja rozrozniłbym 3 płaszczyzny treningu.

Osobiście wolałbym konkretną odpowiedź wprost.
Tak mi sie wydaje. Nie pisze tu o własnym doswiadczeniu.
Taka deklaracja znacznie upraszcza rozmowę
... mam prośbę, udzielaj rady, kiedy ktoś np. ja, o to poprosi. Zaręczam, z doświadczenia wiem, że to pozytywnie odbije się na dyskusji.
Zawsze udzielam rady, jesli ktos o nia prosi i jestem w stanie pomoc.

Sęk w tym, że jak ktoś nie prosi to też udzielasz, o to mi chodziło.

Dlaczego tak często objaśniając różne kwestie używasz formuły "my"
Im bardziej powaznie to traktujemy tym wiecej czasu na to poswiecamy,
rezultaty sa zawsze wynikiem zaangazowania i treningu połaczonego z
dostepem do doswiadczonych doradcow.
Nie musimy miec tu aspiracji fajtera, udziału w zawodach.
To jakiś świadomy zabieg?
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Jarosław Jodzis:
Jak juz pisałem, nie kazdy ma ambicje i ochote treningu taijiquan z nastawieniem na walki, zawody, dynamiczne sparingi itp. Poznawanie zasad ruchu i postawy, roznorodnosc form, trening z bronia i tuishou, nawet formy bezpiecznego sparingu i zastosowan, sa mozliwe dla osob w roznym wieku i mniejszych mozliwosciach, ze tak powiem motorycznych.
Jesli ktos ma aspiracje na miare sławnych mistrzow linii, to ciezki trening wymaga solidnych podstaw i zdrowego mocnego, elastycznego ciała.
Zaczynajac w srednim wieku z problemami kregosłupa i np kolan, taki ostry trening nie jest mozliwy.
Podstawa skutecznosci w praktycznych walkach jest trening walk/sparingow z pełna dynamika, rzutami, podcieciami, upadkami. To oczywiste, ze do tego potrzeba pełni zdrowia i sprawnosci.

W nawiązaniu do tego co powyżej, opisując to, czego się uczę u Tomasza Nowakowskiego i czego uczę innych mogę śmiało powiedzieć, że jest to sztuka walki.
Osobiście traktuję aspekt samoobrony na równi poważnie z innymi, jednak traktuję tak samo poważnie możliwości swoje i moich uczniów. Dlatego dużo pracuję nad podstawami: rozluźnieniem, czuciem, budową struktury, świadomością zachodzących procesów, równowagą. Jak daleko zajdę nie wiem.
Na tym poziomie na razie będę unikał walk w klatkach :).
Nie unikam natomiast tui show. Traktuję to jako świetną metodę do dalszego rozwoju wrażliwości, sprawdzenia realizacji zasad. Jako środek dydaktyczny tui show jest niezastąpione. Pozwala pokazać w praktyce to, co trudno oddać słowami (albo słowami nie dociera).
Dzięki tui show z kimś spoza szkoły prędko zorientowałem się, jakie mam braki w ustawieniu pleców i jaką mam przewagę w zakorzenieniu pozycji. Gość był sympatyczny, ale bezwzględny, bo to były jego zajęcia - bardzo sobie chwalę to doświadczenie.
Podejście dr. Ming Wonga jest jeszcze bardziej radykalne, u niego na zajęciach, w parach ludzie pracują nie z tui show a z tap sao, wspólnym "kręceniem" ramionami mającym na celu rozwijanie wrażliwości, czucie partnera i siebie w kontakcie z partnerem, rozwijanie ruchu w prawidłowy sposób w kontakcie z partnerem.
Jak ktoś się tego nauczy, to z tego co wiem nie ma problemu by pójść dalej.
Za to nauczyciel unika w ten sposób całej gamy niepotrzebnych zachowań rywalizacyjnych i pseudo walki.
Piszę o tym wszystkim, ponieważ we wcześniejszych rozmowach sugerowałeś, że jest ogromna przepaść pomiędzy tymi, którzy uczą tai chi "rekreacyjnego" (cokolwiek to słowo w tej chwili już oznacza), a tymi którzy uczą tai chi bojowego.
W myśl idei "odróżnienia się" stworzyłeś dychotomiczny obraz praktyki tai chi jako prawdziwej i nieprawdziwej sztuki walki.
Owszem występuje sytuacja powierzchownego traktowania tej sztuki, tyle że linia odróżniająca "dobrych" od "złych" przebiega przez konkretnych ludzi. Może warto ich poznać dziś i wówczas pisać o "ich" praktyce.
Tuishou jako forma roznych wariantow krazen ramionami i nawet te ze swobodnymi krokami, maja nie wiecej wspolnego z treningiem walki niz formy solowe.
To wciaz zabawa, czesto cwiczona na zasadzie łagodnego krecenia przyklejonymi ramionami. Tu idea jest wspołpraca i harmonia z partnerem. kontakt im delikatniejszy tym lepiej rozwija sie wrazliwosc i rozpoznaje punkty przemiany.
To dokładnie taka sama idea jak w formie solowej, tylko z partnerem.
Sprawdzanie struktury i zakorzenienia to juz inna zabawa. Mozna nazwac to centrowaniem, przepychaniem, szukaniem słabych punktow. Czesto jedna dłon opiera sie bezposrednio na piersi partnera.
Jest jeszcze jedna zabawa tzw 'trening zastosowan w tuishou.
W wybranej konwencji krecenia ramionami probuje sie wyprowadzac rozne techniki, pchniecia pociagniecia, qinna i wiele innych.
W chen mamy 36 podstawowych zastosowan w standardzie i wiele wariantów przewaznie robionych w konwencji 'huo bu tuishou'
Tu najpierw parter wspołpracuje, pomagajac znalezc własiwy moment i kierunek, potem tylko nie przeszkadza, a potem stara sie nie dac zaskoczyc.
Gdy to samo zrobimy w konwencji dowolnych krokow i dowolnych zastosowan mamy cos w rodzaju 'san tuishou'
Ddy zostawimy konwencje krazenia ramion typu forma tuishou, mamy rodzaj sparingu, ktory mozna ustawiac w roznych rodzajach wspołpracy z partnerem.

Nie wiem co okreslasz mianem tuishou i jak to łaczysz z nauka walki.
Rownie dobrze moze to byc zabawa z bardzo umownym efektem budowania doswiadczenia np w samoobronie.
... mam prośbę, udzielaj rady, kiedy ktoś np. ja, o to poprosi. Zaręczam, z doświadczenia wiem, że to pozytywnie odbije się na dyskusji.
Zawsze udzielam rady, jesli ktos o nia prosi i jestem w stanie pomoc.

Sęk w tym, że jak ktoś nie prosi to też udzielasz, o to mi chodziło.
Cała dyskusja na forum to w pewnym sensie udzielanie rad, rzadko adresuje to osobiscie do kogas, jesli juz, to w formie polemiki gdy mam poczucie ze niekoniecznie udzielajacy rady ma racje lub, ze wazne jest tez inne spojrzenie na poruszany temat.

Dlaczego tak często objaśniając różne kwestie używasz formuły "my"
Im bardziej powaznie to traktujemy tym wiecej czasu na to poswiecamy,
rezultaty sa zawsze wynikiem zaangazowania i treningu połaczonego z
dostepem do doswiadczonych doradcow.
Nie musimy miec tu aspiracji fajtera, udziału w zawodach.
To jakiś świadomy zabieg?
Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi?
Mam czasem taka maniere pisania bezosobowo, typu "jesli chcemy cos osiagnac powinnismy robic to czy owo" Przewaznie jesli to dotyczy spraw dosc oczywistych.
To chyba normalna poprawna polszczyzna ? isn`t it?
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Witam
hasła i okrreslenia wyznaczaja niejako kierunek naszej praktyki i wysiłkow.

Być może niejako. W odniesieniu do własnej praktyki nie mam takiego poczucia.
Za to późnij użyłeś słowa "wskazówki" i to już mi się kojarzy z wyznaczaniem kierunku praktyki w sposób bardzo praktyczny, konkretny.
Mianowicie np. stoję lub wykonuję formę w ruchu, podchodzi do mnie nauczyciel i udziela mi wskazówki:
rozluźnij klatkę piersiową i osadź mostek
jeszcze trochę
o to już za daleko, za mocno się pochylasz, spróbuj jeszcze raz
o tak w ten sposób, tyle wystarczy
Czujesz?
A czujesz efekt w tali, w nogach, w stabilności pozycji.
Wskazowki dotycza zawsze konkretnych spraw. To o czym pisałem to hasła okreslajace główny kierunek i ew. cel praktyki.
Trzymajac sie porownania z podroza do celu, wskazowka bedzie typu; nie idz przez te krzaki, lub uwazaj na 'miejscowych'. Hasło okreslajace kierunek ustawia nam azymut i cel.
Bez rozpoznania tego mozemy tak chodzic w kolko w nieskonczonosc.

Wskazówką jest dla mnie także praca z nauczycielem i powtarzanie jego formy. Obserwacja i naśladowanie dynamiki ruchu, proporcji ułożenia ciała, sposobu prowadzenia ruchu. zgodnie ze wskazówka nauczyciela staram się wówczas poczuć co się dzieje, jaka jest odpowiedź mojego organizmu na taka pracę (nie tylko ciała)
Wskazówka udzielana konkretnej osobie (np. mnie), w konkretnym momencie praktyki, odwołująca się do czucia, to jest to, co ukierunkowuje moją praktykę
Dlatego tak podkreśliłem czucie w poprzedniej wypowiedzi, zauważyłem, że w moim przypadku jest to klucz do praktyki. Do jej rozumienia, zastosowania, motywowania się. Dojście do tego, zmieniło zupełnie moje spojrzenie na praktykę (i nie tylko) przestałem się np nudzić w formie i zmuszać do kolejnych powtórzeń.
Co ciekawe straciłem wtedy impet do zachęcania innych do tai chi. Poczułem, że trzeba być na prawdę zdeterminowanym, by w ten sposób potraktować praktykę. Skupiłem się bardziej nad własnym rozwojem, żebym zainteresowanym potrafił pokazać jak to u mnie działa.
Tak jak pisałem, wazne jest znajomosc kierunku i celu. Jesli udzielajacy wskazowki nie ma tego rozpoznania wskazowki sa tylko wskazowkami na dany moment. No ustawisz głowe prosto i rozluznisz ramiona. Wygodniej sie potem porusza. Ale dokad ten ruch zmierza?
wazny jest doswiadczony doradca, ktory pomaga rozwijac obszary wrazliwosci, pokazujac 'smak' np. odblokowanej postawy, czy pełnego przepływu, czy połaczenia z centrum czy ustawienia rownowagi i pełnosci centrum.

Potrafisz to?
Na miare własnego rozumienia i doswiadczenia zdobytego we wspołpracy z mistrzem. Zawsze sprowadza sie to do zaufania do mistrza, linii nauczania i oczywiscie własnego doswiadczenia.
To sa własnie te 'hasła' o ktorych pisałem. Jak je rozumiemy, jak to sie buduje i jak smakuje. Tylko ktos kto to zna, moze to pokazac. Znowu zaufanie i autorytem mistrza za tym stoi.
Jak mozemy rozpoznac to sami po omacku?
Nie trać wiary w ludzi czasem trafiają się "naturszczki" nie wiedzą co i jak jest w teorii, za to robią to świetnie.
Kto to ocenia? Jesli inni naturszczycy', powstaje łancuch wzajemnej adoracji i czesto złudnego osiagniecia.

Chinczycy mowia ze potrzeba kilkadziesiat tysiecy powtorzen, aby rozwinac potrzebna wrazliwosc ruchu zewnetrznego, czucia najmniejszej zmiany ciezaru i napiecia miesni. potem rozwijamy wrazliwosc na wewnetrzny ruch /fale aktywujaca, kumulujaca poszczegolne grupy miesni do osiagniecia tzw 'pełnosci' danego ruchu i rozpoczecia procesu odwrotnego.
to nie jest proste bo czesto jedna strona ciała jest w odwrotnej fazie procesu niz druga. To nie jest proste rozpoznawanie tego w wolnym obszernym ruchu, a co dopiero w szybkim i krotkim.
Dopiero na tym poziomie wrazliwosci jest mozliwe rozwijanie tego dalej na czucie sygnałow plynacych od partnera. tez najpierw w wolnych prostych ruchach, potem bardziej złozonych az do spontanicznych.

To ile twoim zdaniem czasu to zajmie?
Bardzo skrytykowałeś wcześniej opinię, że do faktycznego zastosowania tai chi w walce dochodzi się po latach wytężonej praktyki.
Osiagniecie poziomu, jaki prezentował np Chen Fake lub Chen Zhoapi, czy Zhooxu (ojciec CXW) to ok. kilkunastu lat powaznej praktyki. Oczywiscie ten poziom sie dalej rozwija, ale z tego co pisze o tym Zhaopi, lub mówi CXW, to tyle zajmuje osiagniecie poziomu skutecznosci spontanicznej reakcji na niespodziewany atak.
Oczywiscie dla zabaw w walki na punkty na zawodach wystarczy juz 2-3 lata praktyki z partnerem pod tym katem.
Oczywiscie, kwestia tylko kto co reprezentuje. Jakie doswiadczenie i linia wiedzy (przekaz pokolen za kims stoja)

Ok to twoje podejście. dla mnie to nie jest "kwestia". O wiele większe znaczenie ma to, czy to potrafi, a jak to potrafi to szacunek dla jego nauczycieli.
Oczywiscie ze sama linia przekazu to dopiero podstawa, ale niezbedna zeby w ogole mowic o nauczeniu sie czegokolwiek. Trzeba miec czego i od kogo sie nauczyć.
Trudno jest rozpoznac poziom wiedzy nauczyciela jesli jest sie poczatkujacym.
Ja zacząłem się uczyć od Ś.P Ewy Iskrzyńskiej, dlatego, że to była sympatyczna, ciekawa osoba. Bardzo rzetelna, nawet bym powiedział twarda w podejściu do pracy, a jednocześnie z niesamowitym poczuciem humoru. Bladego pojęcia nie miałem o linii przekazu. Chciałem po porostu nauczyć się tego, co ona potrafi i odbierałem ją pozytywnie jako osobę. Dodatkowo wiedziałem, że ona w ogóle dogaduje się z ludźmi. Za Ewę.

Powtorze jeszcze raz, to linia nauczyciela i stojace za nim doswiadczenie i przekaz, okresla nam zawartosc tego czego mozemy sie nauczyc.
Na tym polega proces uczenia sie ze weryfikujemy z czasem czego i jak uczy nas nauczyciel i albo kontynuujemy, albo szukamy dalej.
Jak wiele razy pisałem "poziom mistrza zawsze odpowiada aspiracjom ucznia"Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 06.06.11 o godzinie 17:37
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Tuishou jako forma roznych wariantow krazen ramionami i nawet te ze swobodnymi krokami, maja nie wiecej wspolnego z treningiem walki niz formy solowe.
To wciaz zabawa, czesto cwiczona na zasadzie łagodnego krecenia przyklejonymi ramionami. Tu idea jest wspołpraca i harmonia z partnerem. kontakt im delikatniejszy tym lepiej rozwija sie wrazliwosc i rozpoznaje punkty przemiany.
To dokładnie taka sama idea jak w formie solowej, tylko z partnerem.

Dla ścisłości - powyższe jest prawdą w Chen. W przynajmniej niektórych innych stylach niekoniecznie. Faktem jest jednak, że na Zachodzie mało kto uczy tui shou w sposób przekładający się na zdolności bojowe i będący czymś więcej niż łagodnym wirowaniem rękami z partnerem.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Bartosz S.:
Jarosław Jodzis:
Tuishou jako forma roznych wariantow krazen ramionami i nawet te ze swobodnymi krokami, maja nie wiecej wspolnego z treningiem walki niz formy solowe.
To wciaz zabawa, czesto cwiczona na zasadzie łagodnego krecenia przyklejonymi ramionami. Tu idea jest wspołpraca i harmonia z partnerem. kontakt im delikatniejszy tym lepiej rozwija sie wrazliwosc i rozpoznaje punkty przemiany.
To dokładnie taka sama idea jak w formie solowej, tylko z partnerem.

Dla ścisłości - powyższe jest prawdą w Chen. W przynajmniej niektórych innych stylach niekoniecznie. Faktem jest jednak, że na Zachodzie mało kto uczy tui shou w sposób przekładający się na zdolności bojowe i będący czymś więcej niż łagodnym wirowaniem rękami z partnerem.
Tui shou jako forma praktyki we wspolpracy z partnerem to pewien etap jak wielokrotnie pisałem, nauki rozpoznawania punktow przemiany. To sa okreslone formy wg scisłych reguł. Nie myl tego ze sparingiem czy innym zadaniowym cwiczeniem w parach, gdy partner przeszkadza, stara sie wypchac itp.
W chen mamy tego mnostwo.
Ile razy to samo mozna powtarzac. Ja pisze o jednym, ty piszesz o innym polemizujac ze to uproszczenie i powinno byc robione inaczej z lepszym rezultatem.
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Bartosz S.:
Dla ścisłości - powyższe jest prawdą w Chen. W przynajmniej niektórych innych stylach niekoniecznie. Faktem jest jednak, że na Zachodzie mało kto uczy tui shou w sposób przekładający się na zdolności bojowe i będący czymś więcej niż łagodnym wirowaniem rękami z partnerem.
Tui shou jako forma praktyki we wspolpracy z partnerem to pewien etap jak wielokrotnie pisałem, nauki rozpoznawania punktow przemiany. To sa okreslone formy wg scisłych reguł. Nie myl tego ze sparingiem czy innym zadaniowym cwiczeniem w parach, gdy partner przeszkadza, stara sie wypchac itp.
W chen mamy tego mnostwo.
Ile razy to samo mozna powtarzac. Ja pisze o jednym, ty piszesz o innym polemizujac ze to uproszczenie i powinno byc robione inaczej z lepszym rezultatem.

Jarku, ale wypowiadasz się o Chen czy o wszystkich stylach? Bo jeśli o Chen to ja w ogóle z Tobą nie polemizuję. Wiem co tam macie, bo trochę ćwiczyłem. O tym, że nie ćwiczę Chen nie zdecydowało to, co tam macie, tylko to, czego tam nie macie. To, że Wy tego tam nie macie, wcale nie znaczy, że inni tego też nie mają. Dlaczego więc uparcie próbujesz narzucić mi swoje definicje, obowiązujące w Twoim stylu? Wcale nie twierdzę, że u Was powinno to być robione inaczej. Róbcie to sobie jak chcecie... natomiast oczywiście generalizując, że tui shou polega na tym i na tym, a opierając swoją wiedzę wyłącznie na tym, jak jest ono ćwiczone u Was, dokonujesz znaczącego uproszczenia i eksterioryzacji Twojego osobistego poletka na cały kosmos. I dlatego się właśnie odezwałem - żeby polemizować z pojęciem tui shou, które uważam za całkowicie błędne.

Mógłbym teraz opisywać, jak wygląda ćwiczone przez mnie tui shou. Jednak wolę to pokazać. Jeśli ktokolwiek chce zobaczyć, zapraszam na trening. Mogę w ciągu paru minut pokazać bezpośrednie przełożenie tui shou na praktykę walki. W ciągu kilku miesięcy do roku (po opanowaniu podstaw) można nauczyć się, w jaki sposób ćwiczyć prawidłowo tui shou tak, by przekładało się ono na zastosowania bojowe.

PS. rozsądny czas na opanowanie umiejętności walki na niezłym poziomie to 3-5 lat. Bartosz S. edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 14:25
Tomasz N.

Tomasz N. Praktyk i nauczyciel
Tai Chi Chuan,
Visual artist, autor
...

Temat: Taijiquan - konkrety

Bartosz S.:
Jarosław Jodzis:
Tuishou jako forma roznych wariantow krazen ramionami i nawet te ze swobodnymi krokami, maja nie wiecej wspolnego z treningiem walki niz formy solowe.
To wciaz zabawa, czesto cwiczona na zasadzie łagodnego krecenia przyklejonymi ramionami. Tu idea jest wspołpraca i harmonia z partnerem. kontakt im delikatniejszy tym lepiej rozwija sie wrazliwosc i rozpoznaje punkty przemiany.
To dokładnie taka sama idea jak w formie solowej, tylko z partnerem.

Dla ścisłości - powyższe jest prawdą w Chen. W przynajmniej niektórych innych stylach niekoniecznie. Faktem jest jednak, że na Zachodzie mało kto uczy tui shou w sposób przekładający się na zdolności bojowe i będący czymś więcej niż łagodnym wirowaniem rękami z partnerem.

Dokładnie tak, sytuacja w tuishou bardzo się z roku na rok poprawia. Coraz więcej ludzie zaczyna ćwiczyć na bardziej zaawansowanym poziomie.
Nadal jednak jest tak jak mówi Bartosz, ludzi uczących i umiejących uczyć tuishou z całym bogactwem jakie ono zawiera jest nieporównanie mało w stosunku do ludzi uczących Tai Chi.
Problemem jest często ograniczanie tuishou do jego technicznej strony, tak jak to często robi Jarek w swoich wypowiedziach. Lub zamiast weryfikować swoje umiejętności w interdyscyplinarnych spotkaniach zachwycanie się widowiskowością, umiejętnościami mistrzów i poszukiwanie tajemniczych trików. Pewnie wywołam tym następną burzę dyskusji-:)

Mało ludzi zajmuje się na przykład rozwijaniem czucia intencji działania partnera na bardziej zaawansowanym poziomie. Podobnie jest z umiejętnością realizacji zasad Tai Chi w kontakcie z partnerem. Ludzie którzy radzą sobie z nimi całkiem dobrze w formie, w kontakcie z partnerem w tuishou o zasadach zapominają. Co świaczy o niewystarczającym poziomie opanowania zasad na tyle, żeby były głęboko zapisane w ciele.
Często za mało świadomie koncentrują się na pracy z timingiem. Dość problematyczne jest też zakorzenienie.
Wielu praktyków tuishou usiłuje za wszelką cenę udowodnić swoją wyższość (zwłaszcza tych „przekonanych" o wyjatkowości swojego stylu). Koncentrują się na wykorzenianiu partnera tracąc jednocześnie własną równowagę.
Zapominają o tym, że emisja siły w stylach wewnętrznych jest bardzo mocno związana z równowagą i zakorzenieniem.
Jak w fizyce jeśli chcesz poruszyć ziemię musisz mieć punkt oparcia.

Na szczęście ta sytuacja chociaż bardzo pomału to jednak zmienia się na lepsze. Z jednej strony coraz więcej nauczycieli z różnych stylów rozumie potrzebę pracy w tym kierunku.
Pojawiają się też „nowe" style w których świadoma praca nad rozwijaniem wrażliwości w tuishou jest fundamentem stylu. Tak jest jest to w stylu I Liq Chuan Bartosza.
Style, w których praca z partnerem na różnych poziomach tuishou i san shou jest wprowadzana już od początku i jest istotną częścią treningu, jak I Chuan (I Quan) Andrzeja.
Jest coraz więcej dobrych szkół Tai Chi w których nauczyciele nie ograniczają się do radosnego pląsania w wyrafinowanych formach opowiadając ludziom jak tradycyjnie ćwiczą, tyko uczą ludzi kompletnej sztuki. To znaczy pracy z formą i tuishou. Oczywiście na poziomie wymagań dostosowanych do możliwosci i stopnia zaawansowania ćwiczacego.
Coraz więcej ludzi solidnie i bez odlotów traktujacych swoje style uczestniczy w interdyscyplinarnych spotkaniach Tuishou i dzieli się swoimi doswiaczeniami z innymi uczestnikami tych spotkań.
Ten ostatni aspekt uważam za szczególnie ważny. Taka wspólna praktyka rodzi też zdrowy dystans do samego siebie i uprawianego stylu. Respekt dla doświadczeń innych ludzi z innych stylów i w rezultacie również zdrowy szacunek dla własnych doświadczeń.
Tak, że podsumowując idealnie nie jest i jest dużo pracy do zrobienia, ale na szczęście ludzi chętnych do zrobienia tej pracy trochę się znajdzie.

Pozdrawiam,

TomaszTomasz Nowakowski edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 14:26
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Tomasz Nowakowski:
Ten ostatni aspekt uważam za szczególnie ważny. Taka wspólna praktyka rodzi też zdrowy dystans do samego siebie i uprawianego stylu. Respekt dla doświadczeń innych ludzi z innych stylów i w rezultacie również zdrowy szacunek dla własnych doświadczeń.
Tak, że podsumowując idealnie nie jest i jest dużo pracy do zrobienia, ale na szczęście ludzi chętnych do zrobienia tej pracy trochę się znajdzie.

To bardzo cenna uwaga. Myślę, że to naturalne nastawienie dla każdego, kto kocha gong fu również jako ideę (a nie np. jako metodę zarabiania na życie). Szacunek wobec umiejętności drugiego człowieka i pokora wobec ogromu sztuki, którego być może nikt nigdy w pełni nie osiągnał i nie osiągnie. Powtórzę słowa Dana Harderna: "gong fu, tak jak taiji jest zbyt wielkie, aby ktokolwiek mógł twierdzić, że jest jego własnością, albo jednej rodziny". Wszyscy się uczymy od siebie nawzajem i z samego gong fu.

Jeśli chodzi o ILC, tam większa część "bitwy" rozgrywa się w punkcie kontaktu. Praktycznie ILC składa się z trzech działów: 1) filozofia i koncepcje, 2) praca nad własną strukturą, 3) praca nad przeciwnikiem. W tym trzecim zrozumienie właściwości punktu kontaktu to podstawa. Adept uczy się jaką wygenerować jakość w każdej możliwej sytuacji i niezależnie od tego, w którym miejscu znajduje się punkt kontaktu. Tui shou jest traktowane trochę jak laboratorium, w którym zaczyna się od dość jednorodnego ruchu, a podąża coraz bardziej w stronę "san tui shou", jednak umiejętnością, której poszukujemy, jest zachowanie "sfery obrony i ataku", opierającej się o peng jing, która w każdej sytuacji zapewnia jednocześnie ochronę przed próbą zastosowania dowolnej techniki przez partnera, a zarazem zapewnia wyczucie każdego błędu partnera. M.in. poprzez utrzymywanie połączenia z centrami w ciele przeciwnika, w których generowany jest ruch. W ten sposób nawet obrona powinna niszczyć strukturę przeciwnika. Wszystkich tych (i paru innych) rzeczy uczymy się w tui shou, a efektem treningu nie jest umiejętność ślicznego falowania we współpracy z przeciwnikiem, tylko bardzo konkretne, intuicyjne odczucie jak zachować się w punkcie kontaktu w dowolnej sytuacji. Gdy w treningu tui shou u nas partner czuje, że nie utrzymujemy w każdej sytuacji właściwego peng jing, może łatwo nam to pokazać, wykonując technikę. Ćwiczenie nie jest więc, jak to pisze Jarek, współpracą, tylko wzajemnym wyszukiwaniem błędów.

Osoba, która zaczyna wówczas ćwiczyć san shou, zupełnie inaczej blokuje, zupełnie inaczej zadaje ciosy, itp. Robi to tak, aby non stop utrzymywać i aplikować peng jing. Jeśli spojrzycie na finałową walkę Darii Sergeevej na mistrzostwach świata Muay Thai w 2010, widać tam, że przeciwniczka (która wygrała wszystkie inne walki), w tej walce traci równowagę, gubi koordynację i jej ruchy są spowolnione. Dzieje się tak właśnie dlatego, że bloki i ciosy Darii zawierają bardzo subtelne oddziaływanie poprzez strukturę ciała przeciwnika na centra, w których generowany jest ruch. Tui shou właśnie do tego służy. Gdy czasem pokazuję, jak to działa, zwłaszcza osobom, które ćwiczą "zewnętrzne" style, zwykle są one dość zaskoczone.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Bartosz S.:

Jarku, ale wypowiadasz się o Chen czy o wszystkich stylach? Bo jeśli o Chen to ja w ogóle z Tobą nie polemizuję. Wiem co tam macie, bo trochę ćwiczyłem. O tym, że nie ćwiczę Chen nie zdecydowało to, co tam macie, tylko to, czego tam nie macie. To, że Wy tego tam nie macie, wcale nie znaczy, że inni tego też nie mają. Dlaczego więc uparcie próbujesz narzucić mi swoje definicje, obowiązujące w Twoim stylu? Wcale nie twierdzę, że u Was powinno to być robione inaczej. Róbcie to sobie jak chcecie... natomiast oczywiście generalizując, że tui shou polega na tym i na tym, a opierając swoją wiedzę wyłącznie na tym, jak jest ono ćwiczone u Was, dokonujesz znaczącego uproszczenia i eksterioryzacji Twojego osobistego poletka na cały kosmos. I dlatego się właśnie odezwałem - żeby polemizować z pojęciem tui shou, które uważam za całkowicie błędne.
O jakim pojeciu tuishou piszesz?
Powtorze jeszcze raz co pisałem wczesniej, bo tuishou w chen kojarzysz tylko z tym co moze probowałes robic cwiczac epizodycznie. Nawet nie powinienes pisac ze cwiczyłes chen, jesli była to epizodyczna zabawa u Mariusza.

tuishou jako
"Sprawdzanie struktury i zakorzenienia to juz inna zabawa. Mozna nazwac to centrowaniem, przepychaniem, szukaniem słabych punktow. Czesto jedna dłon opiera sie bezposrednio na piersi partnera.
Jest jeszcze jedna zabawa tzw 'trening zastosowan w tuishou.
W wybranej konwencji krecenia ramionami probuje sie wyprowadzac rozne techniki, pchniecia pociagniecia, qinna i wiele innych.
W chen mamy 36 podstawowych zastosowan w standardzie i wiele wariantów przewaznie robionych w konwencji 'huo bu tuishou'
Tu najpierw parter wspołpracuje, pomagajac znalezc własiwy moment i kierunek, potem tylko nie przeszkadza, a potem stara sie nie dac zaskoczyc.
Gdy to samo zrobimy w konwencji dowolnych krokow i dowolnych zastosowan mamy cos w rodzaju 'san tuishou'
Gdy zostawimy konwencje krazenia ramion typu 'forma tuishou', mamy rodzaj sparingu, ktory mozna ustawiac w roznych rodzajach wspołpracy z partnerem."

Wiec tui shou ma wiele etapow, dlatego prosze zeby konkretyzowac co sie ma na mysli piszac o cwiczeniu tuishou.
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Bartosz S.:

Jarku, ale wypowiadasz się o Chen czy o wszystkich stylach? Bo jeśli o Chen to ja w ogóle z Tobą nie polemizuję. Wiem co tam macie, bo trochę ćwiczyłem. O tym, że nie ćwiczę Chen nie zdecydowało to, co tam macie, tylko to, czego tam nie macie. To, że Wy tego tam nie macie, wcale nie znaczy, że inni tego też nie mają. Dlaczego więc uparcie próbujesz narzucić mi swoje definicje, obowiązujące w Twoim stylu? Wcale nie twierdzę, że u Was powinno to być robione inaczej. Róbcie to sobie jak chcecie... natomiast oczywiście generalizując, że tui shou polega na tym i na tym, a opierając swoją wiedzę wyłącznie na tym, jak jest ono ćwiczone u Was, dokonujesz znaczącego uproszczenia i eksterioryzacji Twojego osobistego poletka na cały kosmos. I dlatego się właśnie odezwałem - żeby polemizować z pojęciem tui shou, które uważam za całkowicie błędne.
O jakim pojeciu tuishou piszesz?
Powtorze jeszcze raz co pisałem wczesniej, bo tuishou w chen kojarzysz tylko z tym co moze probowałes robic cwiczac epizodycznie. Nawet nie powinienes pisac ze cwiczyłes chen, jesli była to epizodyczna zabawa u Mariusza.

Nie tylko u Mariusza. Ale nawet gdyby tak było, to przecież jesteś tutaj głównym zwolennikiem wypowiadania się na tematy praktyk, które ćwiczyło się epizodycznie albo wcale. Stosującym metodę pierwszego rzutu oka. Ja ich miałem w Chen więcej niż tylko pierwszy. Mimo to, nie twierdzę, że nigdzie to nie prowadzi. Nie oceniam Chen. Tak jak pisałem, są nauczyciele Chen w Polsce, których cenię, zarówno za umiejętności i za osobowość. Nie zgadzam się po prostu z tym, to TY napisałeś o tui shou. Dyskutuję z Tobą, nie z Chen ani z CXW.
tuishou jako
"Sprawdzanie struktury i zakorzenienia to juz inna zabawa. Mozna nazwac to centrowaniem, przepychaniem, szukaniem słabych punktow. Czesto jedna dłon opiera sie bezposrednio na piersi partnera.
Jest jeszcze jedna zabawa tzw 'trening zastosowan w tuishou.
W wybranej konwencji krecenia ramionami probuje sie wyprowadzac rozne techniki, pchniecia pociagniecia, qinna i wiele innych.
W chen mamy 36 podstawowych zastosowan w standardzie i wiele wariantów przewaznie robionych w konwencji 'huo bu tuishou'
Tu najpierw parter wspołpracuje, pomagajac znalezc własiwy moment i kierunek, potem tylko nie przeszkadza, a potem stara sie nie dac zaskoczyc.
Gdy to samo zrobimy w konwencji dowolnych krokow i dowolnych zastosowan mamy cos w rodzaju 'san tuishou'
Gdy zostawimy konwencje krazenia ramion typu 'forma tuishou', mamy rodzaj sparingu, ktory mozna ustawiac w roznych rodzajach wspołpracy z partnerem."

Wiec tui shou ma wiele etapow, dlatego prosze zeby konkretyzowac co sie ma na mysli piszac o cwiczeniu tuishou.

Nie musisz się powtarzać. Wiem, że tak wygląda tui shou w Chen. Jednak - powtarzam, gdy mówię o tui shou, nie mam na myśli tylko tego, co ćwiczycie w Chen. Świat jest większy. Dlatego nie zamierzam w dyskusji ograniczać się do przyjętych w Twoim stylu kategorii.Bartosz S. edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 15:10
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Bartosz S.:

Jeśli chodzi o ILC, tam większa część "bitwy" rozgrywa się w punkcie kontaktu. Praktycznie ILC składa się z trzech działów: 1) filozofia i koncepcje, 2) praca nad własną strukturą, 3) praca nad przeciwnikiem. W tym trzecim zrozumienie właściwości punktu kontaktu to podstawa. Adept uczy się jaką wygenerować jakość w każdej możliwej sytuacji i niezależnie od tego, w którym miejscu znajduje się punkt kontaktu. Tui shou jest traktowane trochę jak laboratorium, w którym zaczyna się od dość jednorodnego ruchu, a podąża coraz bardziej w stronę "san tui shou", jednak umiejętnością, której poszukujemy, jest zachowanie "sfery obrony i ataku", opierającej się o peng jing, która w każdej sytuacji zapewnia jednocześnie ochronę przed próbą zastosowania dowolnej techniki przez partnera, a zarazem zapewnia wyczucie każdego błędu partnera. M.in. poprzez utrzymywanie połączenia z centrami w ciele przeciwnika, w których generowany jest ruch. W ten sposób nawet obrona powinna niszczyć strukturę przeciwnika. Wszystkich tych (i paru innych) rzeczy uczymy się w tui shou, a efektem treningu nie jest umiejętność ślicznego falowania we współpracy z przeciwnikiem, tylko bardzo konkretne, intuicyjne odczucie jak zachować się w punkcie kontaktu w dowolnej sytuacji. Gdy w treningu tui shou u nas partner czuje, że nie utrzymujemy w każdej sytuacji właściwego peng jing, może łatwo nam to pokazać, wykonując technikę. Ćwiczenie nie jest więc, jak to pisze Jarek, współpracą, tylko wzajemnym wyszukiwaniem błędów.
Dokładnie podobne zasady i idee sa w cwiczeniach tui shou w konwencji szukania słabych punktow i neutralizowania zamiarow partnera.
Dokładnie taka idea blokowania ruchu w zarodku poprzez oddziaływanie na centrum zanim ruch nabierze siły. Partner ma poczucie ze cały czas jest w niewygodnym ustawieniu. Bardzo duzo tego typu zabaw robimy na seminariach tuishou.
Jesli ILQ czerpie z doswiadczen taijiquan to chyba to, bo przeciez nie formy.

Formy tuishou jako formy wspołpracy z partnerem, rozwijaja wrazliwosc. Bez niej, takie proby blokowania centrum partnera, przeradza sie czesto w bezładna szarpanine i przepychanki.

To o czym piszesz to tez tylko etap w tuishou.
Nie wypowiadaj sie autorytarnie o praktyce chen jakbys nie wiem ile czasu poswiecił na zgłebianie go, a nawet nie miałes okazji dobrze sprobowac.Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 15:07
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Jesli ILQ czerpie z doswiadczen taijiquan to chyba to, bo przeciez nie formy.

Nie czerpie.
Nie wypowiadaj sie autorytarnie o praktyce chen jakbys nie wiem ile czasu poswiecił na zgłebianie go, a nawet nie miałes okazji dobrze sprobowac.

Wypowiedziałem się o praktyce ILC. Skrytykowałem nie Chen, a Twoją interpretację tui shou, z którą nie zgadzam się. I, tak jak pisałem, to, o czym piszę, mogę zademonstrować. Nie ma sensu się o to spierać na forum.Bartosz S. edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 15:14
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Bartosz S.:
Jarosław Jodzis:
Jesli ILQ czerpie z doswiadczen taijiquan to chyba to, bo przeciez nie formy.

Nie czerpie.
Nie wypowiadaj sie autorytarnie o praktyce chen jakbys nie wiem ile czasu poswiecił na zgłebianie go, a nawet nie miałes okazji dobrze sprobowac.

Wypowiedziałem się o praktyce ILC. Skrytykowałem nie Chen, a Twoją interpretację tui shou, z którą nie zgadzam się. I, tak jak pisałem, to, o czym piszę, mogę zademonstrować. Nie ma sensu się o to spierać na forum.

na jakiej podstawie piszesz ponizsze
"Wiem co tam macie, bo trochę ćwiczyłem. O tym, że nie ćwiczę Chen nie zdecydowało to, co tam macie, tylko to, czego tam nie macie. To, że Wy tego tam nie macie, wcale nie znaczy, że inni tego też nie mają. Dlaczego więc uparcie próbujesz narzucić mi swoje definicje, obowiązujące w Twoim stylu? "
Jak długo cwiczyłes chen ze mozesz stwierdzic "co tam macie a czego nie macie"

A konkretnie z jaka interpretacja? Piszac o tuishou podawałem wiele interpretacji tego okreslenia i cała game roznych mozliwosci i etapow praktyki.
Gdzie to co ty opisałes jako podstawe tuishou w ILQ, u nas jest i znane i praktykowane, jako jedna z praktyk rozwiniec tuishou.
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Bartosz S.:
na jakiej podstawie piszesz ponizsze
"Wiem co tam macie, bo trochę ćwiczyłem. O tym, że nie ćwiczę Chen nie zdecydowało to, co tam macie, tylko to, czego tam nie macie. To, że Wy tego tam nie macie, wcale nie znaczy, że inni tego też nie mają. Dlaczego więc uparcie próbujesz narzucić mi swoje definicje, obowiązujące w Twoim stylu? "
Jak długo cwiczyłes chen ze mozesz stwierdzic "co tam macie a czego nie macie"

Jarku, nie ma potrzeby przechodzić w defensywę. Uważam, że w Chen jest sporo dobrego materiału. To chyba oczywiste, że w innych stylach są rzeczy i metody, których nie ma w Chen, tak samo jak w Chen są rzeczy, których nie ma gdzie indziej. Każdy styl ma coś wyjątkowego. To chyba dobrze. Jest duży wybór. Każdy ma szansę wybrać to, co mu się podoba.
A konkretnie z jaka interpretacja? Piszac o tuishou podawałem wiele interpretacji tego okreslenia i cała game roznych mozliwosci i etapow praktyki.

Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w mojej wcześniejszej wypowiedzi.
Gdzie to co ty opisałes jako podstawe tuishou w ILQ, u nas jest i znane i praktykowane, jako jedna z praktyk rozwiniec tuishou.

To, co napisałem, nie wystarczy, byś wysnuł taki wniosek. To można stwierdzić tylko na żywo. Moim zdaniem, to jednak trochę coś innego.Bartosz S. edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 16:06



Wyślij zaproszenie do