Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Czesto prosze dyskutantow o konkrety w pisaniu o taijiquan, zamiast pustych wynurzen co sie komu wydaje. Zajmijmy sie wiec konkretnymi tematami.

Odgrzeje temat podwojnego ciezaru w taijiquan.
Jak z wieloma innymi okresleniami tu tez jest podobnie. Czesto tworzymy własne interpretacje co nam sie wydaje ze sie kryje za tym okresleniem. Tak jest zawsze gdy nasladujemy cos i nie mamy dobrego mistrza ktory zweryfikuje nasze wyobrazenia.
W taijiquan podstawowa zasada przenika wszystko. Niezrozumienie chansijin nieuchronnie prowadzi do błedu. Tak jak wystarczy rozumiec podstawowa zasade zeby pracowac efektywnie tak, kazdy bład zawsze sprowadza sie do tzw błedu podwojnego ciezaru.
Jak kiedys pisałem, to takie dziecinne skojarzenie, ze bład podwojnego ciezaru polega na obiazaniu rownomiernie obu stop.
Błąd podwojnego ciezaru nie ma nic wspolnego z takim czy innym obciazaniem nog, to przerwanie sciezki chansijin. Ruch prowadzony z centrum jest jak koło czy spirala rozwijana z jednego punktu. Zawsze w równowadze. Jesli oddzielimy jakas czesc ciała od ruchu centrum, np poruszymy bark zanim dotrze do niego spirala z centrum, wówczas w barku powstaje nowy osrodek ruchu oddzielony od centrum. Te dwa centra rozjezdzaja sie tworzac tzw. podwojny ciezar i obszar pomiedzy nimi jest zablokowany, łatwy do zaatakowania.

Oczywiscie w praktyce wymusza sie ten bład poprzez rozne techniki. Idea jest zawsze ta sama; zablokowanie centrukm i oddzielenie od niego atakowanej czesci ciała. Wówczas nie ma mozliwosci zmiany, tracimy efekt kuli z jednym centrum ruchu.
Rozwijanie chansijin z centrum dantian musi przenikac kazdy nasz ruch, musi byc kształtowane jako proces transformacji połaczen miesni, sciegien powiezi i wszystkiego co sie łaczy ze zjednoczonym ruchem ciała. Musi to byc kształtowane na poziomie wrażliwosci, jak i budowania siły i struktury.
musi byc weryfikowane w szybkich dynamicznych ruchach (rzeczywistych nie tylko potencjalnych) jak i w praktyce z partnerem najpierw wspolpracujacym, potem przeszkadzajacym potem atakujacym.
Jak pisałem zasada podstawowa przenika kazdy ruch. musimy traktowac to jako całosc, kontrolowac centrum i połaczenie z nim całosci ciała. Efekt peng w kazdym ruchu. To uzyskuje sie tylko poprzez chansijin, od ktorego praktyka sie zaczyna, rozwija i ciagle doskonali na roznych poziomach.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Peng w taijiquan.

Efekt peng wypełniajacy całe ciało to jeden z rezultatów prawidłowego procesu rozwijania chansijin. Niektórym moze sie wydawac ze peng to tylko technika odparcia, jedna z zestawu 13 energii taijiquan. Tymczasem peng powinno wypełniac całe ciało. To jak napełniona powietrzem piłka cały czas zachowujaca sprezystosc. Innym porównaniem jest woda, cały czas napiera we wszystkich kierunkach. Efekt peng nie oznacza stagnacji qi i utrzymywanie stanu yang, czy napiecia np w ramieniu i dłoni. Niektórzy rozpatruja badanie peng jako zdolnosc odparcia nacisku na dana czesc ciała. To zakładałoby własnie taka stagnacje. Ramie w fazie yin inaczej reaguje na nacisk niz ramie w fazie yang.
Nawet jesli jedna czesc ciała ustepuje pod naciskiem, inna czesc odkreca sie i naciska, lub uderza z boku. To jest efekt peng. To jak łodka na wodzie, jeden koniec zanurzymy głebiej inny sie wynurzy.
Peng to równiez równowaga we wszystkich kierunkach, to otwarcie stawów, podwieszenie głowy, utrzymanie dang (zaokraglanie krocza)
To wszystko jest rezultatem prawidłowego chansijin. W taijiquan nie da sie wybiorczo pracowac na poszczegolnymi elementami. Albo uwycimy i doskonalimy idee całosci, albo w nieskonczonosc bedziemy korygowc poszczegolne elementy wg jakis czesto sztucznych lub niepełnych kryteriów.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Trzy etapy treningu taijiquan.
Chen Zhaopi dzieli praktyke taijiquan na trzy etapy.
Pierwszy to zewnetrzne budowanie struktury, siły i elastycznosci ciała. Na tym etapie skupiamy sie głównie na zewnetrznym ruchu formy. Budujemy siłe i zakorzenienie w nogach, otwarcie i uelastycznienie stawow. Zbyt szczegółowe skupianie sie na detalach ustawienia bedzie tylko przeszkoda. Wystarczy ze trzymamy głowę prosto i nie pochylamy sie za bardzo w zadnym kierunku.
Staramy sie oddychac naturalnie i utrzymywac rozluznione barki i klatke piersiowa. Na tym etapie uczymy sie wykonywac forme maksymalnie dokładnie, obszernie, wykorzystujac wszelkie mozliwosci jakie ona stwarza. Stopniowo budujemy siłe postaw, niskich szerokich pozycji. Uderzenia fajin robimy eksplozyjnie, skoki dynamicznie, kopniecia wysokie, zejscia do pu bu bardzo niskie, az do siadu włacznie. Ten etap jest konieczny, aby przygotowac ciało na wewnetrzny ruch, otworzyc stawy, rozciagnac i wzmocnic sciegna i miesnie.
Ten etap zajmuje ok 4-5 lat i oczywiscie ma swoje etapy posrednie i tzw cechy charakterystyczne ilustrujace osiagniety rezultat.
Jesli zaczynamy trening w zbyt poznym wieku, wowczas musimy zdawac sobie sprawe z ograniczen jakie to stwarza i budowac ten proces na miare mozliwosci, bez nadmiernych ambicji co do zakresu otwarcia stawow czy rozciagniecia sciegien.
Nie mniej jest to etap niezbedny, aby moc pracowac potem z wewnetrznym ruchem i subtelnosciami pracy centrum i przemian yin/yang.

Wiele auczycieli robi ten bład, ze zbyt szybko probuje narzucac bardzo rozbudowane wymagania co do postawy, ustawienia kazdej czesci ciała, stop, ciezaru, dłoni itp. Od razu zaczyna omawiac ruch wewnetrzny, idee qi itp.
To powoduje tylko dodatkowe napiecia w ciele i zamet w głowach.
c.d.n
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

drugi etap treningu
Gdy osiagniemy rezultat w postaci pełnego kontrolowania kazdego ruchu formy z wykorzystaniem do maximum jej mozliwosci fizycznych i kierowania jin do najdalszych zakamarkow ciała, jestesmy gotowi do pracy z tzw. neijin wewnetrzna energia. Akcent treningu przesuwa sie na odczuwanie qi i podazanie za wewnetrznym ruchem energii. Mamy juz mocny fundament, solidna podstawe i zakorzenienie w nogach, lekkosc i elastycznosc w górnej czesci ciała, miekkosc zewnetrznych ruchów i twardosc, stabilnosc wewnetrznej struktury.
Na tym etapie charakter praktyki sie zmienia. Nie musimy juz poruszac sie po ekstremach pozycji. Głównym punktem jest rozpoznanie i rozumienie róznych aspektow energii ruchow, połaczenia, płynnosci, przyklejenia, żywosci zdolnosci do błyskawicznych przemian, jednosci ciała w zamykaniu struktury, zdolnosci zmiany w niesubstancjonalne, zachowania peng wypełnienia itp.
Skupianie sie na jakichs wybranych obszarach wybiorczo bez powiazania z całoscia jest błedem poniewaz powoduje oddzielenie i przerwanie sciezki chansijin. Zaczynamy rozrozniac małe i duze krazenia oraz płynne przejscia pomiedzy nimi. to powoduje ze forma nabiera roznego rytmu w zaleznosci od sposobu prowadzenia szybkie błyskawicznie ruchy płynnie łacza sie z wolniejszymi.
cdn.Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 23.05.11 o godzinie 09:44
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Trzeci poziom praktyki to juz bardzo zaawansowany etap. W kazdym pokoleniu najwyzej kilku adeptow osiaga taki poziom.
Oczywiscie tu tez sa rozne poziomy osiagniecia, jest to jednak juz ten poziom, ze nie potrzebujemy wspolpracy z mistrzem. Scieżka jest jasna i praktyka w pełni okreslona. Nie mozna zejsc na manowce fałszywych interpretacji.
Twardosc i miekkosc są w pełnej harmonii. Mistrz CXW okresla to jako 50% yang i 50% yin.
Krążenia wewnętrznych przemian sa coraz mniejsze az do niewidocznych. Jednakze przemiany yin/yang sa w pełni okreslone. Z miekkosci i powolnosci eksplozyjne wybuchy wyrzucane sa na podobienstwo błyskawicy gdy nie mamy nawet czasu aby zatkac uszy.
Jin jest kumulowana w ciele jak napinany niewidoczny łuk, a uwolnienie jest jak wypuszczenie strzały.
Ruchy sa tak naturalne i wykonywane bez wysiłku jaky były czescia nas, bez myslenia bez oddzielenia ciało podaza za intencją.

Chansijin jest obecne w kazdym ruchu jako nieprzerwana spirala, jednoczaca całe ciało. W sposob naturalny to 'yi' umysł intencja prowadzi ruch fali chansijin, a nie uzycie miesni poszczegolnych partii ciała oddzielnie.
To jak na powierzchni stawu, mały ruch powoduje falowanie całej powierzchni.
Oddech jest w pełni naturalny i zintegrowany z ruchami. Nawet dynamiczne akcje nie powoduja jego zaburzenia.
Jest cały szereg fizycznych oznak w ciele charakteryzujacych postep na tym etapie.
Słowne instrukcje nie oddadza wszelkich subtelnosci i indywidualnych odczuc, oraz osiaganego postepu. Na pewnym etapie mozemy opierac sie tylko na odczuciach. Ta sciezka nie ma konca, to ciagłe poszukiwania mistrzostwa w mistrzostwie. Kazde etap otwiera nowy poziom mozliwosci.
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Witam.
Uwielbiam konkrety, motywują mnie do działania tak jak w tym przypadku.
Dlatego mam pytanie dotyczące cytowanej niżej wypowiedzi, jak rozumieć sens jej. Na początku stwierdzasz, że:
Jarosław Jodzis:
Trzeci poziom praktyki to juz bardzo zaawansowany etap. W kazdym pokoleniu najwyzej kilku adeptow osiaga taki poziom.

Po czym z niezmąconym spokojem ciągniesz wypowiedź, jakbyś na tym poziomie był już od kilku lat.
Oczywiscie tu tez sa rozne poziomy osiagniecia, jest to jednak juz ten poziom, ze nie potrzebujemy wspolpracy z mistrzem. Scieżka jest jasna i praktyka w pełni okreslona. Nie mozna zejsc na manowce fałszywych interpretacji.
Twardosc i miekkosc są w pełnej harmonii. Mistrz CXW okresla to jako 50% yang i 50% yin.
Krążenia wewnętrznych przemian sa coraz mniejsze az do niewidocznych. Jednakze przemiany yin/yang sa w pełni okreslone. Z miekkosci i powolnosci eksplozyjne wybuchy wyrzucane sa na podobienstwo błyskawicy gdy nie mamy nawet czasu aby zatkac uszy.
Jin jest kumulowana w ciele jak napinany niewidoczny łuk, a uwolnienie jest jak wypuszczenie strzały.
Ruchy sa tak naturalne i wykonywane bez wysiłku jaky były czescia nas, bez myslenia bez oddzielenia ciało podaza za intencją.

Chansijin jest obecne w kazdym ruchu jako nieprzerwana spirala, jednoczaca całe ciało. W sposob naturalny to 'yi' umysł intencja prowadzi ruch fali chansijin, a nie uzycie miesni poszczegolnych partii ciała oddzielnie.
To jak na powierzchni stawu, mały ruch powoduje falowanie całej powierzchni.
Oddech jest w pełni naturalny i zintegrowany z ruchami. Nawet dynamiczne akcje nie powoduja jego zaburzenia.
Jest cały szereg fizycznych oznak w ciele charakteryzujacych postep na tym etapie.
Słowne instrukcje nie oddadza wszelkich subtelnosci i indywidualnych odczuc, oraz osiaganego postepu. Na pewnym etapie mozemy opierac sie tylko na odczuciach. Ta sciezka nie ma konca, to ciagłe poszukiwania mistrzostwa w mistrzostwie. Kazde etap otwiera nowy poziom mozliwosci.

W związku z powyższym mam prośbę, jeżeli chcesz rozmawiać o konkretach w Taijiquan wskaż proszę, które z opisywanych wcześniej rzeczy są Twoim konkretnym doświadczeniem, a które cytatem za kimś innym - literalnie. Wówczas (przynajmniej ja) chętnie podyskutuję o konkretach.
Dla mnie konkret to to co znam z własnego doświadczenia, umiem powtórzyć i jestem w stanie pokazać w praktyce. Wskazówki, lub opis też bywają konkretne lecz warto wówczas wskazać skąd się biorą.
Z własnego doświadczenia powiem, że w Taijiquan da się wybiórczo pracować z poszczególnymi elementami, np podwieszeniem głowy, rozluźnieniem ramion i klatki piersiowej, otwarciem pleców (ming men) najpierw starając się je w ogóle zrealizować, potem obserwując jak realizacja tego elementu wpływa na inne elementy i całość równowagi. Kiedy realizacja danego elementu jest już łatwiejsza i na przyzwoitym poziomie składam to z innym elementem np podwieszenie głowy z osadzaniem klatki piersiowej i ramion. Inną pracą elementarną jest uwolnienie konkretnego chronicznego bloku lub napięcia, które utrudniają płynność ruchu i tak na prawdę są ciągłą przyczyną utraty równowagi, np napięcie przepony przy kręgosłupie.
Z realizacji kilku elementów rodzi się większa całość wpływająca na praktykę i tak stopniowo rozwijam swoje Taijiquan.
Pozdrawiam.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Witam.
Uwielbiam konkrety, motywują mnie do działania tak jak w tym przypadku.
Dlatego mam pytanie dotyczące cytowanej niżej wypowiedzi, jak rozumieć sens jej. Na początku stwierdzasz, że:

W związku z powyższym mam prośbę, jeżeli chcesz rozmawiać o konkretach w Taijiquan wskaż proszę, które z opisywanych wcześniej rzeczy są Twoim konkretnym doświadczeniem, a które cytatem za kimś innym - literalnie. Wówczas (przynajmniej ja) chętnie podyskutuję o konkretach.
Troche tego było, jesli tak lubisz konkrety to napisz konkretnie o jaka opisywana rzecz ci chodzi.
Dla mnie konkret to to co znam z własnego doświadczenia, umiem powtórzyć i jestem w stanie pokazać w praktyce. Wskazówki, lub opis też bywają konkretne lecz warto wówczas wskazać skąd się biorą.
Wszystko co pisze to jest moja interpretacja tego jak rozumiem poruszane tematy, a jesli opisuje czyjes doswiadczenia podaje czyje. W trzech ostatnich postach pisze o doswiadczeniach Chen Zhaopi podajac to na poczatku pierwszego postu opisujacego cykl trzech etapów praktyki.
Czytaj wiec uwaznie.
Z własnego doświadczenia powiem, że w Taijiquan da się wybiórczo pracować z poszczególnymi elementami, np podwieszeniem głowy, rozluźnieniem ramion i klatki piersiowej, otwarciem pleców (ming men) najpierw starając się je w ogóle zrealizować, potem obserwując jak realizacja tego elementu wpływa na inne elementy i całość równowagi. Kiedy realizacja danego elementu jest już łatwiejsza i na przyzwoitym poziomie składam to z innym elementem np podwieszenie głowy z osadzaniem klatki piersiowej i ramion. Inną pracą elementarną jest uwolnienie konkretnego chronicznego bloku lub napięcia, które utrudniają płynność ruchu i tak na prawdę są ciągłą przyczyną utraty równowagi, np napięcie przepony przy kręgosłupie.
I tu sie własnie nie zgadzamy. Ja ze swego doswiadczenia i rowniez porad doswiadczonych mistrzów posiadajacych wiedze, uwazam, ze nie da sie z dobrym rezultatem wybiorczo pracowac z tymi elementami ktore wymieniłes.
Skupianie sie na nich wybiorczo zawsze prowadzi do rezultatu odwrotnego czyli wiekszego napiecia i zablokowania w tych rejonach, poniewaz skupianie sie na nich oddziela je od całosci i powoduje zaburzenie przepływu energii.

Jest wielkim nieporozumieniem w praktyce taijiquan, takie wybiorcze skupianie sie na tego typu aspektach. To daje złe rezultaty na kazdym etapie praktyki.
Te wszystkie cechy prawidłowej postawy rozwijaja sie naturalnie wraz z postepem w praktyce opartej na zupełnie innej koncepcji. Jesli ktos bedacy zaawansowanym pratykiem opisze te cechy postawy, to nie znaczy ze osiagnie sie to poprzez wybiorczy trening temu poswiecony.
To tak jak z oddechem w taijiquan, gdy probuje sie nad nim wybiorczo pracowac resultaty beda zawsze zadne, a czesto odwrotne od zamierzonych.
To jest wszystko skutek braku rzetelnej wiedzy i wyobrazanie sobie co jest czym i na czym polega.
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Witaj.
Czytam uważnie przynajmniej staram się i zauważyłem, że owszem w nagłówku do trzech postów podałeś Chen Zhaopi, jednak dalszy ciąg to już nie cytat, tylko Twoja interpretacja, dlatego zadałem pytanie. Spróbuję bardziej konkretnie:
Jakie masz doświadczenia związane z przytaczanym trzecim etapem treningu?

I tu sie własnie nie zgadzamy. Ja ze swego doswiadczenia i rowniez porad doswiadczonych mistrzów posiadajacych wiedze, uwazam, ze nie da sie z dobrym rezultatem wybiorczo pracowac z tymi elementami ktore wymieniłes.

Rzeczywiście się nie zgadzamy, bo mnie się udaje pracować wybiórczo z bardzo dobrym rezultatem.
Skupianie sie na nich wybiorczo zawsze prowadzi do rezultatu odwrotnego czyli wiekszego napiecia i zablokowania w tych rejonach, poniewaz skupianie sie na nich oddziela je od całosci i powoduje zaburzenie przepływu energii.

Tylko początkowo skupianie się na detalach wywoływało u mnie większe napięcie np. karku przy podwieszaniu głowy, z czasem nauczyłem się jednak na to reagować. Uwaga podczas tego rodzaju pracy nie może być nadmiernie napięta i zogniskowana punktowo. Potrzebna jest raczej praca podczas której wybrany element znajduje się dłużej w szerszym polu uwagi, nie koniecznie w samym centrum. Potrzebna jest możliwości dostrzegania innych rzeczy czy zachodzących zjawisk. Mówiąc bardziej metaforycznie uwaga powinna się w tym momencie zachowywać raczej jak opłukującą jakieś miejsce woda, niż jak kilof który ma je rozbić.
Napięcie najczęściej bierze się z chęci natychmiastowego ingerowania zmieniania, bez rozpoznania czuciem jak jest i na co można sobie w danym momencie pozwolić.
Tyczy się to również oddechu. Kiedy już nauczyłem się zabierać do tego rodzaju pracy bez nadymania się lub przykurczania mięśni, żeby wycisnąć powietrze, nie ma żadnych negatywnych efektów. Umiem natomiast obserwować swój oddech bez manipulowania nim, ustawiać tak ciało żeby był łatwiejszy, głębszy. Zsynchronizować ruch z oddechem.
Dlatego poniższe sformułowanie, moim zdaniem jest nadmierną generalizacją:
Jest wielkim nieporozumieniem w praktyce taijiquan, takie wybiorcze skupianie sie na tego typu aspektach. To daje złe rezultaty na kazdym etapie praktyki

Nie przeczę natomiast, że można pracować według innej koncepcji.
Jesli ktos bedacy zaawansowanym pratykiem opisze te cechy postawy, to nie znaczy ze osiagnie sie to poprzez wybiorczy trening temu poswiecony.

Oczywiście, że do osiągnięcia całościowego efektu nie wystarczy praca wybiórcza. Praca z wybranym elementem służy temu by na dalszym etapie połączyć go z innymi i w ten sposób uzyskiwać obraz całości. I w drugą stronę można (a nawet powinno )pracować się z całością zauważając jak pracują poszczególne elementy.
Jak w orkiestrze, każdy z muzyków ćwiczy sam swoją partię, ale muszą także ćwiczyć razem by się zgrać, chodzi przecież o to by grany utwór zabrzmiał jako całość, a nie jako zbiór solowych wykonań.
Znowu konkretyzując, na moim etapie nawet jeżeli pracuje z czyś wybiórczo to i tak pracuje z tym wychodząc od centrum, w ten sposób pracuje teraz np nad zwiększeniem ruchomości kręgosłupa.

Dla celów dalszej dyskusji mam pytanie: czy znana jest ci Jarosławie książka The Illustrated Canon of Chen Family Taijiquan napisana przez Chen Xin (Chen Pin San)- jeżeli tak, to jakie masz o niej zdanie, pozytywne czy negatywne.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Nie martw sie, jestem swiadom swoich bledow, a te ktore sa poza moja swiadomoscia takze na pewno istnieja. Ściezka jednak jest dla mnie na tyle jasna, ze choc wciaz korzystam z porad mistrza, moge uchwycic kierunek praktyki opisany przez Chen Zhoapi na 3 etapie i go przedstawic. Nie daje szczegółowych porad praktycznych co i jak cwiczyc na tym etapie. Jest to dosc ogolna charakterystyka całkowicie dla mnie jasna i zrozumiała.

Bardzo trudno samemu ocenic czy cos co robimy daje dobry rezultat. Wszystko zalezy od kryterium i swiadomosci co jest rzeczywiscie dobrym rezultatem.
Swoje błedy mozemy dostrzegac tylko w zakresie niewiele wykraczajacym poza nasz aktualny poziom. Wielu nawet sobie nie uswiadamiamy, ze sa.
Bez kompetentnego mistrza nie sposob ich dostrzec.

To nigdy nie jest tak, że opanujesz jeden element i bierzesz sie za kolejny.
Jest sie całoscia w kazdym momencie. Ustawienia głowy nie poprawisz pracujac nad ustawieniem głowy, to czesto rezultat ustawienia bioder lub innej czesci ciała. czesto to stan umysłu powoduje np pochylanie głowy.
Postawa jest rezultatem ogolnego stanu i czucia struktury. Czasem to wzmocnienie nog poprawia ustawienie głowy. Uwierz mi wybiorczy traktowanie poszczegolnych czesci ciała nigdy nie rozwiazuje problemu. nie poskładasz tego w ten sposob.

swoje doswiadczenia w tym zakresie opisywałem w artykule, link ponizej.
moze cie zaciekawi.
http://chentaiji.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail...
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Nie martw sie,
a już się martwiłem,
żartuję - jak chcę się pomartwić zajmuję się czymś innym

Konkludując naszą rozmowę o trzecim etapie treningu. Jeżeli po kilkunastu latach praktyki możesz stwierdzić, że
Ściezka jednak jest
dla mnie na tyle jasna, ze choc wciaz korzystam z porad mistrza, moge uchwycic kierunek praktyki opisany przez Chen Zhoapi na 3 etapie i go przedstawic.
to oznacza, że nie ma co demonizować pisząc, że w jednym pokoleniu zaledwie kilku osiąga ten poziom, wszystko jest dla ludzi. Wystarczy tylko rzetelna praca i w końcu odchodzimy od poziomu kiedy
> Bardzo trudno samemu ocenic czy cos co robimy daje dobry rezultat. a
Swoje błedy mozemy dostrzegac tylko w zakresie niewiele wykraczajacym poza nasz aktualny poziom.

Przywołany przez Ciebie artykuł, jest interesujący, choć stoi ciut obok tego, co przedstawiasz w naszej rozmowie. Zacytuję
"Przerysowania są nieuniknione dlatego, że staramy się ruch kontrolować z tego lub innego odczucia poza Centrum. Są one jednak konieczne do poznania charakteru ruchu."
albo
"Całe ciało zjednoczone w każdym ruchu. Jest to trudne, gdyż te odczucia są bardzo subtelne i gdy za bardzo staramy się na nich koncentrować ponownie się spinamy.
Z drugiej strony gdy przestajemy to obserwować gubimy to poczucie.
Mistrz zawsze powtarza, "tylko część uwagi skupiamy na poczuciu Centrum, pozostała część jest zaangażowana w odczuwanie przestrzeni wokół, poczuciu ruchu i całego ciała." W zasadzie oznacza to uwagę na wszystkim i na niczym oddzielnie."
i jeszcze to
"gdy chcesz to uchwycić oddalasz się od tego, gdy nie próbujesz tego uchwycić, nie poznasz tego. Można tym tylko się stać i wtedy trudno cokolwiek o tym powiedzieć."

Można by odnieść wrażenie z innych twoich wypowiedzi, że nie lubisz zanadto dokładać filozofii do tai chi a tu proszę.

Zwłaszcza ten ostatni cytat oddaje to, co chciałem powiedzieć na temat koncentracji uwagi na detalach - nie przez wytrzeszczanie oczu, tylko tak, by mieć obiekt w polu widzenia, zachowując przy tym świadomość innych rzeczy i zjawisk.
W tym artykule piszesz o kilku latach pracy z błędami które trzeba było popełnić, a twój Mistrz dochodził do poczucia całości przez kilkanaście lat. Ot po prostu praktyka.
Na moim etapie dzieje się tak, że niekiedy mam poczucie całości. Sprzyjające warunki wewnętrzne i zewnętrzne i jest, kręci się. Niestety nie zostaje. Kilka dni siedzenia za biurkiem, praca, dom, mniej czasu na praktykę i komfort znika.

Mam poczucie funkcjonalnych połączeń w organizmie i tych fizycznych i tych psychicznych. zauważam jak zmiana w jednym elemencie przenosi się na inne. Kiedy zaczynam praktykę albo zabieram się za jeden element, a potem dokładam do tego następne, albo zaczynam nie koncentrując się na niczym szczególnym i "nasłuchuję" co się odezwie.
Na filmach w internecie widziałem, że Chen Xiao Wang też poprawia ludziom pozycję poprzez korektę konkretnych detali np ustawienie pleców, bioder a nie przez potrząsanie całym człowiekiem "żeby się ułożył".

Kontynuując naszą rozmowę o konkretach - kilkanaście lat dochodzenia do poczucia centrum i całości przez Mistrza traktuję jako wiarygodny konkret, a piszesz o nim jako człowieku wyjątkowo utalentowanym.
W kontekście takiej informacji absolutnie niezrozumiałe są dla mnie sparingi (zawody) osób, które takiego poziomu z pewnością nie osiągnęły. Mam na myśli np sparingi na filmach, które załączałeś, gdzie walczą zawodnicy ze szkoły taijiquan w chenjiagou - parafrazując Twoją wcześniejszą wypowiedź jeśli postawa nie jest dobrze zakorzeniona, nie zachowywana jest równowaga i rozluźnienie, widoczne jest "rwanie spirali ruchu", to czemu ma to służyć i o czym ma świadczyć. Jeżeli "Podstawa jest jednak młodosc i potencłał ciała." to co z Centrum i jednością.

A propos napisałeś w innym miejscu "Realne, powazne walki w obronie zycia lub zdrowia, to zupełnie inna sytuacja. Tu nie ma czasu na gre i zabawe." - mam pytanie, masz tego rodzaju doświadczenie, wykorzystywałeś wówczas taichi?

Pozdrawiam
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Piszac o tym, ze tylko kilku w kazdym pokoleniu osiaga mistrzostwo 3 etapu, miałem na mysli tych na najwyzszym poziomie. Kazdy z 3 etapow ma mniej lub bardziej rozrozniane 3 poziomy. Nie jest to tylko umowne, kazdy etap ma swoje cechy i zwiazane z nimi oznaki.
Oczywiscie postep nie ma kresu. Zawsze jak to sie mowi "sa niebiosa ponad niebiosami i mistrzowie ponad mistrzami"
Charakteryzujac krotko 3 etap wg opisu Chen Zhaopi, pisałem ogolnie. Nikt z nas pewnie nie jest w stanie wyobrazić jak to smakuje. Powiedzenie 'doskonała równowaga' czy 'pełna harmonia yin/yang' to tylko hasła. Mozemy to rozumiec intelektualnie, ale smak pozna sie, jak sie tam dotrze.
Nie ma co wybiegac za daleko do przodu. Tych najlepszych zawsze jest tylko kilku. Problem nie jest w dostepnosci do wiedzy, choc to wazne, ma go wielu.
Problem to aspiracje i zdolnosc do ciezkiego treningu.
W rodzinie Chen jest ogromna presja utrzymania dziedzictwa pokolen wielkich mistrzow, o ktorych opowiada sie historie. To sa zywe wydarzenia, pamietane przez naocznych swiadkow, nie legendy.
Trening 6-8 godz dziennie jest standardem. Nie dorywczo w weekendy. Codziennie i przez lata.
Z tego co pisze Zhaopi pierwszy etap zajmuje ok 8 lat jesli zacznie sie w młodym wieku, drugi ok 10 lat, trzeci w sumie nie ma konca.
Z czym chcemy sie porownywac, gdy cwiczymy po 2-3 godz. 2-3 razy w tygodniu. i to czesto po omacku, bez dobrego nauczyciela i metody.

Jesli chodzi o moj staz treningowy, to kilkanascie ostatnich lat to praktyka pod okiem CXW. Trafiłem do niego majac za sobą ok 20 letnia praktyke sztuk walki, w tym taijiquan u dosc dobrych mistrzow. Wiec na pewno, choc od poczatku cwiczac z mistrzem CXW, pewnie rozumiałbym juz duzo wicej, to te wczesniejsze lata tez dały duzo doswiadczenia. Wiec dla scisłosci, oceniam swoj staz nie na kilkanascie lat, a ponad 30.

Wracajac do doswiadczen opisanych w artykule.
Oczywiscie przerysowania i błedy sa koniecznym etapem poznawania charakteru ruchu. To sciezka od duzych do subtelnuch krazen. Nie da sie tego pominac.

Docelowo kazda sciezka prowadzi do trudnych do zwerbalizowania momentow poza intelektualnym, pojeciowym opisem.

"gdy chcesz to uchwycić oddalasz się od tego, gdy nie próbujesz tego uchwycić, nie poznasz tego. Można tym tylko się stać i wtedy trudno cokolwiek o tym powiedzieć. Kazda proba nazwania jest juz oddzieleniem "

Pamietam podczas jakiejs korekty, zapytałem Mistrza cos o 'kua' i 'dang' jak to ze soba powiazac, odpowiedział; staraj sie to poczuc co ci ustawiam, opis zawsze rodzi fałszywe interpretacje.

Co do korekt
To jest własnie sztuka i mistrzostwo CXW ze na rzut oka ocenia gdzie sa zablokowania przepływu i w czym tkwi problem. Przekonałem sie, ze zawsze miał racje, nawet gdy wydawało mi sie, ze juz cos robie dobrze.
Naprawde nie da sie zrobic duzego postepu opierajac sie tylko na własnych odczuciach.
Na tym polega sztuka, zeby widziec co jest przyczyna błedu i tam korygowac.
Jak pisałem, drobna korekta w rejonie np 'kua' czasem znacznie zmienia ustawienie plecow i reszty ciała. Traktowanie 'całosciowo' nie oznacza ze trzeba 'potrzasac całoscią'. Trzeba znalezc punkt, ktory ma przełozenie na całosc.

Sparingi i zawody.
Sparingi sa normalnym etapem treningu sprawdzajacym w praktyce techniki i strukture. Zawody to odrebna dziedzina zwiazana też z pewnego rodzaju sprawdzianem w okreslonej konwencji i promocja.
Nalezy pamietac, ze to okreslona zabawa wg okreslonych reguł.
Dlaczego mialyby sie w tym sprawdzac tylko osoby bardzo zaawansowane. W tej zabawie zdobywa sie tez jakies doswiadczenie, poznaje słabe punkty.
Oczywiste ze jest duzo szarpania, przepychanek, dynamiki. Jesli ktos ma problemy np z kregosłupemm, czy inne z racji powiedzmy, dojrzałego wieku, na takie zabawy nie bardzo ma ochote.
Zeby osiagnac mistrzostwo i skutecznosc w walce, kazdy ze wspomnianych etapow musi byc spenetrowany i zaliczony. Jesli nie zdudujemy podstawy, elastycznosci i otwarcia stawow, odpowiedniej siły miesni i sciegien na pierwszym etapie, w młodym wieku, zawsze to sie odbije w jakosci treningu, nawet gdy rozwiniemy wrazliwosc i czucie energii.
Trening ma wiele poziomow, czasem trzeba swoje ambicje bycia najlepszym odłozyc na inne wcielenie.
Jak pisałem, zawody to pewna konwencja, gra o punkty. Sa reguły i zakazy.
ktos moze sie w tym specjalizowac, ale wczesniej czy pozniej trzeba to zostawic bo blokuje dalszy postep.
Nie mam za wiele doswiadczen z realnych walk, poza okresem szkoły sredniej.
Z tego co moge o tym powiedziec to, ze jest to stres tylko na poczatku, potem po zaliczeniu pierwszych ciosow, ktorych własciwie sie nie czuje, jest tylko chec dobrania sie do przeciwnika, az powie ze ma dosc, lub ucieknie.
Nie ma mozliwosci, jesli jest to powazna sytuacja, kombinowanie o technice takiej czy innej. Działa sie instyktownie i spontanicznie. Co masz w sobie, uzyjesz. To co sztuczne jest bezuzyteczne.Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 02.06.11 o godzinie 14:37
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Cóż po prostu słów mi brak.

Po tej wypowiedzi mam lekką sugestię, lekką - jak nie chcesz to nie musisz - ale jakbyś chciał, sprawdź czy przypadkiem twój adwersarz, nie ma aby podobnego podejścia do praktyki jak Ty.

Taki komentarz mi się nasunął i ode tyle mnie wystarczy.
Nikt z nas pewnie nie jest w stanie wyobrazić jak to smakuje. Powiedzenie 'doskonała równowaga' czy 'pełna harmonia yin/yang' to tylko hasła.
Mozemy to rozumiec intelektualnie, ale smak pozna sie, jak sie tam dotrze.
Nie ma co wybiegac za daleko do przodu.

Święte słowa. Jednak to właśnie o hasła czasem toczy się najbardziej zagorzały spór. Jak chociażby na tym forum.
Problem nie jest w dostepnosci do wiedzy, choc to wazne, ma go wielu.
Problem to aspiracje i zdolnosc do ciezkiego treningu.
W rodzinie Chen (...)
Trening 6-8 godz dziennie jest standardem. Nie dorywczo w weekendy. Codziennie i przez lata.

Bywa tak i u innych
Z czym chcemy sie porownywac, gdy cwiczymy po 2-3 godz. 2-3 razy w tygodniu. i to czesto po omacku, bez dobrego nauczyciela i metody.

Niektórzy z niczym/nikim nie chcą się porównywać. Pracujesz w ten sposób (zakładam po tonie wypowiedzi, że nie) ja też nie (chociaż czasem różnie bywa), więc nie ma co iść w rozmowie w tę stronę.
Mam prośbę rozmawiajmy i w miarę możliwości ograniczmy się do osoby rozmówcy, pomijając chwilowo ewentualne audytorium - jak widać po głosujących, jest wierne ale raczej nie za szerokie, albo pierniczymy farmazony i na szersze nie ma co liczyć :).

Zakładam, że ci co w ogóle pracują nad sobą, robią to w taki sposób na jaki ich stać i chwała im za to. Problem jest wtedy kiedy oczekują więcej, niż sami do praktyki włożyli, ale to i tak nie mój problem.
Wiec dla scisłosci, oceniam swoj staz nie na kilkanascie lat, a ponad 30.

Co ni mniej, ni więcej oznacza nie tylko Chen.
Wracajac do doswiadczen opisanych w artykule.
Oczywiscie przerysowania i błedy sa koniecznym etapem poznawania charakteru ruchu. To sciezka od duzych do subtelnuch krazen. Nie da sie tego pominac.

Ja to właśnie miałem na myśli pisząc o wychodzeniu od elementu i przechodzeniu w praktyce dalej.
Docelowo kazda sciezka prowadzi do trudnych do zwerbalizowania momentow poza intelektualnym, pojeciowym opisem.
"gdy chcesz to uchwycić oddalasz się od tego, gdy nie próbujesz tego uchwycić, nie poznasz tego. Można tym tylko się stać i wtedy trudno cokolwiek o tym powiedzieć. Kazda proba nazwania jest juz oddzieleniem "

To po kie licho się gimnastykować i o tym pisać. Ani to mądre (chyba, że pozornie) ani pomocne.

(...) odpowiedział; staraj sie to poczuc co ci ustawiam,

I stała się światłość - żartuję.
Innymi słowy chodzi o CZUCIE.
Czujesz to pracujesz w tym kierunku aby powtórzyć ten stan - i to jest moment (tygodnie, miesiące) samodzielnej praktyki. Nie czujesz to i tak pracujesz nad tym czymś, próbując dotrzeć TAM, świadomie.
Bywa frustrujące jeżeli się nie czuje, bo to trochę taki stan, jakby ktoś w kompletnie ciemnym pokoju powiedział "widzisz, nie widzisz, to popatrz". Nie powiem, co mi czasem wtedy przychodzi na myśl, widzę, że moim uczniom też. Ale jestem ambitny - wytrzeszczam oczy. z czasem widzę..., że niewiele to daje. Zmieniam taktykę, czekam aż się wzrok przyzwyczai - czucie rozwija się niejako samo. byle nie obrażać się na patrzenie.

Co do korekt
To jest własnie sztuka i mistrzostwo CXW ze na rzut oka ocenia gdzie sa zablokowania przepływu i w czym tkwi problem.

Pytanie: czy jesteś w stanie uwierzyć (docenić), że ktoś jeszcze to potrafi?
Naprawde nie da sie zrobic duzego postepu opierajac sie tylko na własnych odczuciach.

No, gdyby tylko to nie, ale gdy się na nich nie opierać to też się nie da :)

Traktowanie 'całosciowo' nie oznacza ze trzeba 'potrzasac całoscią'. Trzeba znalezc punkt, ktory ma przełozenie na całosc.

O właśnie! (pozwolę tu sobie wyręczyć pewnego kolegę)

Sparingi sa normalnym etapem treningu sprawdzajacym w praktyce techniki i strukture.

Zgoda.
Zawody to odrebna dziedzina zwiazana też z pewnego rodzaju sprawdzianem w okreslonej konwencji i promocja.

Z bardzo dużym naciskiem na to ostatnie, BARDZO DUŻYM.
Nalezy pamietac, że to okreslona zabawa wg okreslonych reguł.

Nie daj pan boh, żeby to ktoś ze sztuką pomylił, bo mu się jeszcze w głowie poprzewraca i się zasugeruje i będzie chciał np. takie właśnie tai chi uprawiać i pomyśli, że takie właśnie jest prawdziwe, bojowe, a reszta to oszukaństwo, naciągactwo i takie tam kizianie dla słabeuszy.
Dlaczego mialyby sie w tym sprawdzac tylko osoby bardzo zaawansowane. W tej zabawie zdobywa sie tez jakies doswiadczenie, poznaje słabe punkty.
A nie chodzi przypadkiem o to, żeby wygrać. Przeskakując trochę nad regułami sztuki - gość wypycha drugiego poza okrąg, w którym stoją, nie ważne, że odrywa się od ziemi, że sam traci równowagę, że leci za tym pchniętym. Ewidentnie korzysta w tym momencie z lokalnej siły swych ramion, oddzielonych daleeeeeeko od centrum. I niech mu tam - szkoda tylko, jeżeli nagłówek nad matą mówi, że to tui show, sztuka tai chi, a nie sztuka "wypchnę cię, jak umiem".
Oczywiste ze jest duzo szarpania, przepychanek, dynamiki.
Ale nie powinno się tego mylić z MMA, bo tam to robią trochę inaczej.
Jesli ktos ma problemy np z kregosłupemm, czy inne z racji powiedzmy, dojrzałego wieku, na takie zabawy nie bardzo ma ochote.
I lepiej żeby się nie wygłupiał, bo sobie krzywdę zrobi i obciach będzie, jak na jednym z filmów (Starszy pan w piżamie kontra zawodnik MMA).
Zeby osiagnac mistrzostwo i skutecznosc w walce
- albo żeby się rozwijać,przezwyciężać skutecznie problemy
kazdy ze wspomnianych etapow musi byc spenetrowany i zaliczony.

To ostatnie słowo może być mylące, może lepiej by było powiedzieć realizowany. Jak się nie praktykuje, można się uwstecznić.
Jesli nie zdudujemy podstawy, elastycznosci i otwarcia stawow, odpowiedniej siły miesni i sciegien na pierwszym etapie, w młodym wieku, zawsze to sie odbije w jakosci treningu, nawet gdy rozwiniemy wrazliwosc i czucie energii.
A to ciekawe. Mówisz tu o swoim, konkretnym doświadczeniu? Pytam bo to interesujące, co masz na myśli pisząc "odbije w jakości treningu".
Chodzi ci o jakość treningu, czy wykonania np formy?
Trening ma wiele poziomow, czasem trzeba swoje ambicje bycia najlepszym odłozyc na inne wcielenie.
Jak pisałem, zawody to pewna konwencja, gra o punkty. Sa reguły i zakazy.
ktos moze sie w tym specjalizowac, ale wczesniej czy pozniej trzeba to zostawic bo blokuje dalszy postep.

Tego nie wiem, niektórzy to lubią i sobie chwalą. Natomiast ze względu na to, że zamieściłeś te filmy, chciałem poruszyć ten temat. Zastanawiałem się czy traktujesz ten obrazek, jako ilustrację dla tai chi jako sztuki walki. po tej dyskusji rozumiem, że nie.
Nie mam za wiele doswiadczen z realnych walk, poza okresem szkoły sredniej.

Skąd więc czerpiesz przekonanie o skuteczności swojej praktyki jako sztuki walki (prawdziwej, nie odgrywanej w pewnej konwencji)? Czemu tyle energii poświęcasz temu właśnie aspektowi, skoro praktycznie go nie wykorzystujesz?

Oficer francuskiej Marynarki Wojennej, Goerges Hébert popularyzował kiedyś własne motto "Być silnym by być użytecznym" - proste i praktyczne.
Nawiązując do tego motta, mam jeszcze jedno pytanie - jaki jest użyteczny (wykorzystywany przez Ciebie) aspekt Twojej praktyki? Poza oczywiście uczeniem innych.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Nikt z nas pewnie nie jest w stanie wyobrazić jak to smakuje. Powiedzenie 'doskonała równowaga' czy 'pełna harmonia yin/yang' to tylko hasła.
Mozemy to rozumiec intelektualnie, ale smak pozna sie, jak sie tam dotrze.
Nie ma co wybiegac za daleko do przodu.

Święte słowa. Jednak to właśnie o hasła czasem toczy się najbardziej zagorzały spór. Jak chociażby na tym forum.
Okreslenia i hasła ktorych uzywamy oczywiscie kazdy jakos interpretuje po swojemu. Wazny jest jednak kierunek w jakim one nas ustawiaja.
Jesli załozymy ze 'podwojny ciezar' to rowno obciazone nogi i ze tego powinno sie unikac, albo 'oddech zintegrowany z ruchem' wiaze go wg jakiegos ustalonego schematu, ktorego trzeba sie nauczyc, albo ze taijiquan to powolne miekkie ruchy i szybkosc i dynamika nie jest cecha tej sztuki itd. to te hasła i okrreslenia wyznaczaja niejako kierunek naszej praktyki i wysiłkow.
Wiec sposob rozumienia/ interpretacji jest bardzo wazny. Pod wzgledem kierunku, nie szczegołow. To jak z wyprawa w poszukiwaniu skarbu, masz wskazowki, opis, mape i kompas. Od tego jak to czytasz, zalezy czy sie zblizasz, czy krecisz w kołko. Ddchylenie o cal na poczatku drogi, na koncu okazuje sie odległe o setki mil.
Docelowo kazda sciezka prowadzi do trudnych do zwerbalizowania momentow poza intelektualnym, pojeciowym opisem.
"gdy chcesz to uchwycić oddalasz się od tego, gdy nie próbujesz tego uchwycić, nie poznasz tego. Można tym tylko się stać i wtedy trudno cokolwiek o tym powiedzieć. Kazda proba nazwania jest juz oddzieleniem "

To po kie licho się gimnastykować i o tym pisać. Ani to mądre (chyba, że pozornie) ani pomocne.
'Gdy nie probujesz nie poznasz tego' Kazdy opis jest tylko pokazaniem kierunku inspiracja. Uczenie sie to proces. Nic nie jest proste. Wydaje sie ze cos złapiesz i otwiera to nowa plaszczyzne mozliwosci, wyzwan i nieznanych obszarow. Dlatego tak wazny jest doswiadczony doradca, ktory pomaga rozwijac obszary wrazliwosci, pokazujac 'smak' np. odblokowanej postawy, czy pełnego przepływu, czy połaczenia z centrum czy ustawienia rownowagi i pełnosci centrum. Jak mozemy rozpoznac to sami po omacku?
Innymi słowy chodzi o CZUCIE.
Czujesz to pracujesz w tym kierunku aby powtórzyć ten stan - i to jest moment (tygodnie, miesiące) samodzielnej praktyki. Nie czujesz to i tak pracujesz nad tym czymś, próbując dotrzeć TAM, świadomie.
Bywa frustrujące jeżeli się nie czuje, bo to trochę taki stan, jakby ktoś w kompletnie ciemnym pokoju powiedział "widzisz, nie widzisz, to popatrz". Nie powiem, co mi czasem wtedy przychodzi na myśl, widzę, że moim uczniom też. Ale jestem ambitny - wytrzeszczam oczy. z czasem widzę..., że niewiele to daje. Zmieniam taktykę, czekam aż się wzrok przyzwyczai - czucie rozwija się niejako samo. byle nie obrażać się na patrzenie.
Tak, to proces rozwijania wrazliwosci wewnetrznych sygnałow ciała. Na tym polega trening. Korekty mistrza na niewiele sie zdadza, jesli nie rozwijamy
tego własna praktyka. ale tylko własna praktyka, nie ukierunkowana korektami, nie zaprowadzi daleko. Chinczycy mowia ze potrzeba kilkadziesiat tysiecy powtorzen, aby rozwinac potrzebna wrazliwosc ruchu zewnetrznego, czucia najmniejszej zmiany ciezaru i napiecia miesni. potem rozwijamy wrazliwosc na wewnetrzny ruch /fale aktywujaca, kumulujaca poszczegolne grupy miesni do osiagniecia tzw 'pełnosci' danego ruchu i rozpoczecia procesu odwrotnego.
to nie jest proste bo czesto jedna strona ciała jest w odwrotnej fazie procesu niz druga. To nie jest proste rozpoznawanie tego w wolnym obszernym ruchu, a co dopiero w szybkim i krotkim.
Dopiero na tym poziomie wrazliwosci jest mozliwe rozwijanie tego dalej na czucie sygnałow plynacych od partnera. tez najpierw w wolnych prostych ruchach, potem bardziej złozonych az do spontanicznych.
Co do korekt
To jest własnie sztuka i mistrzostwo CXW ze na rzut oka ocenia gdzie sa zablokowania przepływu i w czym tkwi problem.

Pytanie: czy jesteś w stanie uwierzyć (docenić), że ktoś jeszcze to potrafi?
Oczywiscie, kwestia tylko kto co reprezentuje. Jakie doswiadczenie i linia wiedzy (przekaz pokolen za kims stoja)
Trudno jest rozpoznac poziom wiedzy nauczyciela jesli jest sie poczatkujacym. dlatego wazna jest linia nauczania, przekaz, doswiadczenie pokolen, ktoremu sie ufa.
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Zbigniew Tracz:
Zawody to odrebna dziedzina zwiazana też z pewnego rodzaju sprawdzianem w okreslonej konwencji i promocja.
Nalezy pamietac, że to okreslona zabawa wg okreslonych reguł.

Nie daj pan boh, żeby to ktoś ze sztuką pomylił, bo mu się jeszcze w głowie poprzewraca i się zasugeruje i będzie chciał np. takie właśnie tai chi uprawiać i pomyśli, że takie właśnie jest prawdziwe, bojowe, a reszta to oszukaństwo, naciągactwo i takie tam kizianie dla słabeuszy.
Jesli ma sie dobrych nauczycieli i tzw. 'background' to nie ma obawy, ma sie rozeznanie na czym polega sztuka i kierunek praktyki.
Nie lekcewazyłbym tak od razu zawodow. Sa mniej i bardziej sensowne. W jakims sensie oddaja poziom zawodnikow. Kogos o dobrym zakorzenieniu i rozluznieniu trudniej wypchac. Ktos lzejszy musi nadrabiac ruchliwoscia.
Mniej sensowne sa tzw przepychanki 'fix step', gdy nie mozna oderwac stopy bo traci sie punkt. czesto niektorzy specjalizuja sie w roznych łamancach i wygieciach, aby tylko nie oderwac stopy, usztywniaja ramiona 'dyszluja' itp
Tu trudniej nadrobic roznice siły ruchliwoscia i ta konwencja wyrabia duzo złych nawykow. ale jesli wiemy czego unikac, raz na jakis czas mozna sie pobawic. Tu tez mozna sprawdzic własny poziom choc w ograniczonym zakresie i porownywalnej masie.
Jesli nie zdudujemy podstawy, elastycznosci i otwarcia stawow, odpowiedniej siły miesni i sciegien na pierwszym etapie, w młodym wieku, zawsze to sie odbije w jakosci treningu, nawet gdy rozwiniemy wrazliwosc i czucie energii.
A to ciekawe. Mówisz tu o swoim, konkretnym doświadczeniu? Pytam bo to interesujące, co masz na myśli pisząc "odbije w jakości treningu".
Chodzi ci o jakość treningu, czy wykonania np formy?
tak, pełne otwarcie stawow biodrowych (szpagat lub blisko tego w obie strony)
pozwala na pełne otwarcie kua i dang w pozycjach, nawet tych srednio niskich, zwiekszajac przepływ i siłe struktury. Elastycznosc kregosłupa, szczegolnie w dolnej czesci plecow, umozliwia swobodne ustawianie miednicy i rozluznianie plecow i barkow.
Moze nie o jakosc treningu tu chodzi, a bardziej o rezultat, potencjał.
Nie mam za wiele doswiadczen z realnych walk, poza okresem szkoły sredniej.

Skąd więc czerpiesz przekonanie o skuteczności swojej praktyki jako sztuki walki (prawdziwej, nie odgrywanej w pewnej konwencji)? Czemu tyle energii poświęcasz temu właśnie aspektowi, skoro praktycznie go nie wykorzystujesz?
Chodzi ci o moja sztuke, w sensie moj osobisty charakter treningu, czy o Chen z praktykowanej przeze mnie linii w ogolnosci ?
Jesli chodzi o chen z przekazu CXW i jego linii z Chenjiagou to i jego ojciec i wuj i dziadek i poprzednicy w kolejnych pokoleniach mieli okazje wykazac praktyczna wartosc sztuki w wielu zwycieskich potyczkach. Te co bardziej spektakularne, zapisały sie w historii rodziny i pamieci pokolen. Wystarczy wspomniec wspołczesnych Chen fake i Chen Zhaopi. Ten ostatni zbudował leitai w Pekinie i przez dwadziescia dni z rzedu stoczył blisko 200 pojedynkow z adeptami roznych szkol, ktorzy chcieli go sprawdzic. Pisałem o tym, jakis czas temu, opisujac jego przyjazd do Pekinu. Wiec sztuka ma wiedze, metody i potencjał, aby w tym kierunku wyszkolic.
Dzisiaj sa inne czasy, nikt nie musi walczyc aby zaistniec w srodowisku. Zmienia sie kultura i nastawienie do sztuk walki.
W chenie tez pojawia sie nurt nastawiony na rekreacje i cwiczenie dla zdrowia i własnej przyjemnosci poznawania zasad sztuki, jako ruchu ciała i rozumienia mechaniki i energii.
Dla kogos, kto zaczyna w poznym wieku, sparingi i nauka walki nie sa wazne.
Wiele osob cwiczy rekreacyjnie.
Trening i metody sa podobne. Tylko intensywnosc, proporcje sparingow i treningu siłowego, do praktyki form solowych jest inna.
Ale potencjał, roznorodnosc form, dynamika i szybkosc, zasady struktury, rozwijanie wrazliwosci, cały czas sa w systemie.
Kogo interesuje praktyczny aspekt walki, wiecej czasu poswieca na sparingi, walki na zawodach tez w tym kierunku rozwijaja (moze nie te w 'fix step')
Poznawanie qinna i trening zastosowan sa tak samo czescia praktyki, choc nie kazdy to penetruje.
Nawiązując do tego motta, mam jeszcze jedno pytanie - jaki jest użyteczny (wykorzystywany przez Ciebie) aspekt Twojej praktyki? Poza oczywiście uczeniem innych.
Trudno mi to oddzielic od innych spraw. W sumie jest to centrum wokoł ktorego wszystko sie toczy. Zarabiam uczac innych i sprzedajac pomoce treningowe, ktore kupuje min. jezdzac do Chin na treningi. W ciagu roku prowadze kilkanascie seminariów. Organizuje lub wspołorganizuje seminaria dla mistrzow odwiedzajacych Polske (w ciagu roku mamy ich z 5-6 z kilkoma mistrzami) organizuje wyjazdy treningowe i turystyczne do Chin.
Własny trening wciaz jest dla mnie polem do eksploracji i badania nowych obszarow, wciaz z tym samym lub wiekszym zapałem do niego podchodze.

z doswiadczenia moge poradzic ze aby nie wpadac w rutyne i samozadowolenie potrzebny jest systematyczny kontakt z mistrzem lub lepszymi od siebie uczniami, ktorzy inspiruja nas do poszukiwan i treningu.
Nie oddzielam tego, to moje zycie, a to taijiquan i moj trening. Wokoł taijiquan kreci sie wszystko inne.Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 03.06.11 o godzinie 14:58
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Jesli chodzi o chen z przekazu CXW i jego linii z Chenjiagou to i jego ojciec i wuj i dziadek i poprzednicy w kolejnych pokoleniach mieli okazje wykazac praktyczna wartosc sztuki w wielu zwycieskich potyczkach. Te co bardziej spektakularne, zapisały sie w historii rodziny i pamieci pokolen. Wystarczy wspomniec wspołczesnych Chen fake i Chen Zhaopi. Ten ostatni zbudował leitai w Pekinie i przez dwadziescia dni z rzedu stoczył blisko 200 pojedynkow z adeptami roznych szkol, ktorzy chcieli go sprawdzic.

Innymi słowy, czerpiesz przekonanie o skuteczności swojej sztuki walki z sukcesów, jakie odnieśli jego adepci w I poł. XX wieku.

Tak jak napisałeś, w treningu dla rekreacji nie ma nic złego. Ale jeśli tak ćwiczymy to nie opowiadajmy ludziom o zastosowaniach bojowych. Bo wtedy, cytując pewnego adepta z I poł. XXI wieku, "mówimy nie o tym co jest a o tym co kto sobie wyobraża". Ktoś jeszcze uwierzy, że poznał jakieś techniki bojowe i zamiast uciekać spróbuje je zastosować... i będzie bardzo źle.Bartosz S. edytował(a) ten post dnia 03.06.11 o godzinie 22:38
Jarosław Jodzis

Jarosław Jodzis Nauczyciel
Taijiquan,
akcesoria do
treningu (import z
Chin)

Temat: Taijiquan - konkrety

Bartosz S.:

Innymi słowy, czerpiesz przekonanie o skuteczności swojej sztuki walki z sukcesów, jakie odnieśli jego adepci w I poł. XX wieku.
Dokładnie tak. wspomniałem o Chen Fake i Zhaopi, bo wciaz zyja ludzie, ktorzy u nich sie uczyli. Oczywiscie i ojciec CXW i on sam rowniez wielokrotnie skutecznie prezentowasli swoje mozliwosci. Obecne pokolenie w Chenjiagou tez odnosi sukcesy. Wiec jest to sprawdzona metoda i zawartosc.
To jak dobra bron o sprawdzonej konstrukcji.
Tak jak napisałeś, w treningu dla rekreacji nie ma nic złego. Ale jeśli tak ćwiczymy to nie opowiadajmy ludziom o zastosowaniach bojowych. Bo wtedy, cytując pewnego adepta z I poł. XXI wieku, "mówimy nie o tym co jest a o tym co kto sobie wyobraża". Ktoś jeszcze uwierzy, że poznał jakieś techniki bojowe i zamiast uciekać spróbuje je zastosować... i będzie bardzo źle.
Zle mnie zrozumiałes. Czym innym jest cwiczenie rekreacyjne, a czym innym nastawione na praktyczne walki. Do dobrej broni potrzebna jest jeszcze amunicja, trening 'skutecznego strzelania' i jakas forma poligonu. Ale dobra bron jest podstawa.

Cwiczac z grupa rekreacyjnie nie daje im poczucia, ze ucza sie walczyc.
Jesli to sa osoby w srednim wieku plci zenskiej, to nawet im to do głowy nie przychodzi. Jak pisałem, jesli ktos w tym kierunku chce sie rozwijac, musi dodac do treningu aspekt sparingow, nauke zastosowan i qinna. A sam trening ustawiac pod katem solidnego wzmacniania stawow, sciegien i ogolnie całego ciała. To jest tzw pełny zakres pierwszego etapu.
Wiele osob zaczynajac trening w srednim wieku cwiczy mniej intensywnie i nie ma ambicji zeby 'isc na wojne' nawet jesli lubia cwiczyc strzelanie.

Duzo bardziej niebezpieczne dla cwiczacych jest załozenie ze ucza sie typowego skutecznego stylu realnej walki. I maja pozorne poczucie skutecznosci bo rozkladaja podkladajacych sie partnerow lub nawet ostro rywalizujacych, ale w okreslonej konwencji krecenia złaczonymi ramionami.
Moze ma sie jakies doswiadczenie w takiej konwencji i na zawodach zdobywa punkty.
W tym wypadku duzo łatwiej uwierzyć, że poznało jakieś techniki bojowei zamiast uciekać spróbuje sie je zastosować... i będzie bardzo źle.Jarosław Jodzis edytował(a) ten post dnia 04.06.11 o godzinie 12:43
Bartosz S.

Bartosz S. Psychoanalityk
jungowski,
psychoterapeuta

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Bartosz S.:

Innymi słowy, czerpiesz przekonanie o skuteczności swojej sztuki walki z sukcesów, jakie odnieśli jego adepci w I poł. XX wieku.
Dokładnie tak. wspomniałem o Chen Fake i Zhaopi, bo wciaz zyja ludzie, ktorzy u nich sie uczyli. Oczywiscie i ojciec CXW i on sam rowniez wielokrotnie skutecznie prezentowasli swoje mozliwosci.

... w realnej walce, czy w określonej konwencji? W punktacji na zawodach?
Obecne pokolenie w Chenjiagou tez odnosi sukcesy. Wiec jest to sprawdzona metoda i zawartosc.
To jak dobra bron o sprawdzonej konstrukcji.

Z której nikt od 100 lat nie strzelał. Ale nie trzeba, bo jest sprawdzona. Uczy o niej człowiek, który ostatnio strzelał w liceum, ale nie z niej samej, tylko zapewne z własnoręcznie skonstruowanej procy. Ale wierzy, że ta wspaniała stuletnia broń sprawdziła się, więc tak mówi. To nic, że stosuje ją w zupełnie innych celach (rekreacja, zdrowie, itp). Dodaje jej uroku to, że wiadomo, że kiedyś skutecznie strzelała. Znów - nie zrozum mnie źle - nic w tym złego - sztuki walki to coś znacznie więcej, niż bicie się - ale nie pisz o zastosowaniach bojowych w taki sposób, jakbyś je rozumiał z własnego doświadczenia.
Zle mnie zrozumiałes. Czym innym jest cwiczenie rekreacyjne, a czym innym nastawione na praktyczne walki. Do dobrej broni potrzebna jest jeszcze amunicja, trening 'skutecznego strzelania' i jakas forma poligonu. Ale dobra bron jest podstawa.

Bez amunicji muszkiet jest warty mniej niż dobrze wyważony kij. Podstawą są: ścięgna i psychika. A dobra broń, z której nie umie się strzelać, stanowi tylko zagrożenie.
Cwiczac z grupa rekreacyjnie nie daje im poczucia, ze ucza sie walczyc.

Na forum dajesz, bo wciąż piszesz o zastosowaniach bojowych (których nie ćwiczysz).
Wiele osob zaczynajac trening w srednim wieku cwiczy mniej intensywnie i nie ma ambicji zeby 'isc na wojne' nawet jesli lubia cwiczyc strzelanie.

Oczywiście. Większość osób nie ćwiczy, by się bić. I nie ma w tym nic złego. Ja też nie ćwiczę po to (choć mimo, że unikam tego jak ognia, zdarzyło mi się kilka razy bić na ulicy i wyjść z tego bez szwanku). Moim zdaniem jest trochę obłudy w rozpisywaniu się o zdolnościach i zastosowaniach bojowych, gdy nie ćwiczy się ich. To powszechna bolączka w gongfu na Zachodzie.Bartosz S. edytował(a) ten post dnia 04.06.11 o godzinie 13:22
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Eh Panowie i znowu w maliny.
Sformułowaniami: ktoś, jakoś, ludzi skręcacie w "krzaki" rozmowy i niestety niewiele w tym konkretów.
Z drugiej strony próby przyłapania rozmówcy na błędzie, na tym forum prowadzą do takiego słownego "fix step". dochodzi do przepychanki, gdy nie można pozwolić sobie na słabość bo straci się twarz. "Niektórzy specjalizuja sie w różnych łamancach i wygieciach, aby tylko nie oderwac stopy, usztywniają ramiona" a przede wszystkim swoje stanowiska.
Osobiście chciałem w dotychczasowej rozmowie tego uniknąć i mam wrażenie, że dowiedziałem się np. na temat podejścia Jarosława do praktyki nieco więcej.
Jeżeli wyciągam wnioski robię to na własny użytek,
a jeżeli osoba czytająca chce mieć wnioski TO NIECH CE SAMA WYCIĄGNIE no

Żałuję, że nie ma tutaj (na tym forum)takiej możliwości by komentować poza głównym wątkiem rozmowy np przy głosowaniu - ktoś chyba niedopatrzył, i pozostawiła możliwość głosowania tylko na wartościowe wypowiedzi :).

jednak jest jak jest
pozostaje albo się dyscyplinować, albo założyć nowy temat "Opinie o ..."
Wracam do rozmowy.
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Witam
hasła i okrreslenia wyznaczaja niejako kierunek naszej praktyki i wysiłkow.

Być może niejako. W odniesieniu do własnej praktyki nie mam takiego poczucia.
Za to późnij użyłeś słowa "wskazówki" i to już mi się kojarzy z wyznaczaniem kierunku praktyki w sposób bardzo praktyczny, konkretny.
Mianowicie np. stoję lub wykonuję formę w ruchu, podchodzi do mnie nauczyciel i udziela mi wskazówki:
rozluźnij klatkę piersiową i osadź mostek
jeszcze trochę
o to już za daleko, za mocno się pochylasz, spróbuj jeszcze raz
o tak w ten sposób, tyle wystarczy
Czujesz?
A czujesz efekt w tali, w nogach, w stabilności pozycji.

Jak to jest z tym czuciem, pisałem wcześniej.

Wskazówką jest dla mnie także praca z nauczycielem i powtarzanie jego formy. Obserwacja i naśladowanie dynamiki ruchu, proporcji ułożenia ciała, sposobu prowadzenia ruchu. zgodnie ze wskazówka nauczyciela staram się wówczas poczuć co się dzieje, jaka jest odpowiedź mojego organizmu na taka pracę (nie tylko ciała)
Wskazówka udzielana konkretnej osobie (np. mnie), w konkretnym momencie praktyki, odwołująca się do czucia, to jest to, co ukierunkowuje moją praktykę
Dlatego tak podkreśliłem czucie w poprzedniej wypowiedzi, zauważyłem, że w moim przypadku jest to klucz do praktyki. Do jej rozumienia, zastosowania, motywowania się. Dojście do tego, zmieniło zupełnie moje spojrzenie na praktykę (i nie tylko) przestałem się np nudzić w formie i zmuszać do kolejnych powtórzeń.
Co ciekawe straciłem wtedy impet do zachęcania innych do tai chi. Poczułem, że trzeba być na prawdę zdeterminowanym, by w ten sposób potraktować praktykę. Skupiłem się bardziej nad własnym rozwojem, żebym zainteresowanym potrafił pokazać jak to u mnie działa.
wazny jest doswiadczony doradca, ktory pomaga rozwijac obszary wrazliwosci, pokazujac 'smak' np. odblokowanej postawy, czy pełnego przepływu, czy połaczenia z centrum czy ustawienia rownowagi i pełnosci centrum.

Potrafisz to?
Jak mozemy rozpoznac to sami po omacku?
Nie trać wiary w ludzi czasem trafiają się "naturszczki" nie wiedzą co i jak jest w teorii, za to robią to świetnie.

Tak, to proces rozwijania wrazliwosci wewnetrznych sygnałow ciała. Na tym polega trening.
Słyszeliście bokserzy :)
Chinczycy mowia ze potrzeba kilkadziesiat tysiecy powtorzen, aby rozwinac potrzebna wrazliwosc ruchu zewnetrznego, czucia najmniejszej zmiany ciezaru i napiecia miesni. potem rozwijamy wrazliwosc na wewnetrzny ruch /fale aktywujaca, kumulujaca poszczegolne grupy miesni do osiagniecia tzw 'pełnosci' danego ruchu i rozpoczecia procesu odwrotnego.
to nie jest proste bo czesto jedna strona ciała jest w odwrotnej fazie procesu niz druga. To nie jest proste rozpoznawanie tego w wolnym obszernym ruchu, a co dopiero w szybkim i krotkim.
Dopiero na tym poziomie wrazliwosci jest mozliwe rozwijanie tego dalej na czucie sygnałow plynacych od partnera. tez najpierw w wolnych prostych ruchach, potem bardziej złozonych az do spontanicznych.

To ile twoim zdaniem czasu to zajmie?
Bardzo skrytykowałeś wcześniej opinię, że do faktycznego zastosowania tai chi w walce dochodzi się po latach wytężonej praktyki.
Co do korekt
To jest własnie sztuka i mistrzostwo CXW ze na rzut oka ocenia gdzie sa zablokowania przepływu i w czym tkwi problem.

Pytanie: czy jesteś w stanie uwierzyć (docenić), że ktoś jeszcze to potrafi?
Oczywiscie, kwestia tylko kto co reprezentuje. Jakie doswiadczenie i linia wiedzy (przekaz pokolen za kims stoja)

Ok to twoje podejście. dla mnie to nie jest "kwestia". O wiele większe znaczenie ma to, czy to potrafi, a jak to potrafi to szacunek dla jego nauczycieli.
Trudno jest rozpoznac poziom wiedzy nauczyciela jesli jest sie poczatkujacym.

Fakt
dlatego wazna jest linia nauczania, przekaz, doswiadczenie pokolen, ktoremu sie ufa.
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić początkującego, który ufa linii przekazu z odległej krainy. Ta linia przekazu bardziej mi się kojarzy z zaufaniem do człowieka, którego ojca znałem, albo mój ojciec go znał i jego babcię.
Z drugiej strony znam złodziei z tzw dobrej rodziny.

Ja zacząłem się uczyć od Ś.P Ewy Iskrzyńskiej, dlatego, że to była sympatyczna, ciekawa osoba. Bardzo rzetelna, nawet bym powiedział twarda w podejściu do pracy, a jednocześnie z niesamowitym poczuciem humoru. Bladego pojęcia nie miałem o linii przekazu. Chciałem po porostu nauczyć się tego, co ona potrafi i odbierałem ją pozytywnie jako osobę. Dodatkowo wiedziałem, że ona w ogóle dogaduje się z ludźmi. Za Ewę.
Zbigniew Tracz

Zbigniew Tracz psycholog, doradca
zawodowy, instruktor
tai chi

Temat: Taijiquan - konkrety

Jarosław Jodzis:
Jesli ma sie dobrych nauczycieli i tzw. 'background' to nie ma obawy, ma sie rozeznanie na czym polega sztuka i kierunek praktyki.
Takie stanowisko rzeczywiście przebija z Twoich wypowiedzi i jesteś w nim konsekwentny.
Nie wszyscy jednak maja takie podejście, na ten przykład ja. Moim zdaniem nawet najlepszy nauczyciel nie gwarantuje, że uczeń zrozumie. Spotkałem natomiast ambitnych średnich uczniów, którzy z tzw backgroundu zrobili taką świece dymną dla własnych braków, że człowieka nie widać.
Z tego powodu podjąłem temat. Chciałem się dowiedzieć, tyle, ile to możliwe za pośrednictwem forum, o konkretach dotyczących Twojej praktyki.

Jesli nie zdudujemy podstawy, elastycznosci i otwarcia stawow, odpowiedniej siły miesni i sciegien na pierwszym etapie, w młodym wieku, zawsze to sie odbije w jakosci treningu, nawet gdy rozwiniemy wrazliwosc i czucie energii.
A to ciekawe. Mówisz tu o swoim, konkretnym doświadczeniu? Pytam bo to interesujące, co masz na myśli pisząc "odbije w jakości treningu".
Chodzi ci o jakość treningu, czy wykonania np formy?
tak, pełne otwarcie stawow biodrowych (szpagat lub blisko tego w obie strony)
pozwala na pełne otwarcie kua i dang w pozycjach, nawet tych srednio niskich, zwiekszajac przepływ i siłe struktury. Elastycznosc kregosłupa, szczegolnie w dolnej czesci plecow, umozliwia swobodne ustawianie miednicy i rozluznianie plecow i barkow.
Moze nie o jakosc treningu tu chodzi, a bardziej o rezultat, potencjał.
Ok zapytam inaczej bo odpowiedź nie daje mi jasnego obrazu. Przychodzi na zajęcia, ktoś, kto w młodym wieku niewiele zbudował jeśli chodzi o swój organizm (po prostu był młody, sprawny, itd :), za to z czasem nazbierał problemów i ograniczeń. Na co twoim zdaniem taki człowiek może liczyć jako rezultat praktyki?
Nie mam za wiele doswiadczen z realnych walk, poza okresem szkoły sredniej.

Skąd więc czerpiesz przekonanie o skuteczności swojej praktyki jako sztuki walki (prawdziwej, nie odgrywanej w pewnej konwencji)? Czemu tyle energii poświęcasz temu właśnie aspektowi, skoro praktycznie go nie wykorzystujesz?
Chodzi ci o moja sztuke, w sensie moj osobisty charakter treningu, czy o Chen z praktykowanej przeze mnie linii w ogolnosci ?

Chodzi mi o Twoją sztukę w sensie Twój osobisty charakter treningu i Twoje wypowiedzi.

W chenie tez pojawia sie nurt nastawiony na rekreacje i cwiczenie dla zdrowia i własnej przyjemnosci poznawania zasad sztuki, jako ruchu ciała i rozumienia mechaniki i energii.
Dla kogos, kto zaczyna w poznym wieku, sparingi i nauka walki nie sa wazne.
Wiele osob cwiczy rekreacyjnie.
Trening i metody sa podobne. Tylko intensywnosc, proporcje sparingow i treningu siłowego, do praktyki form solowych jest inna.
Ale potencjał, roznorodnosc form, dynamika i szybkosc, zasady struktury, rozwijanie wrazliwosci, cały czas sa w systemie.

To o co tu kruszyć kopię
"Rekreacyjni" odetchnę;li pewnie z ulgą i poczuli się bezpiecznie. To ta sama sztuka, tylko z inną intensywnością.

> Nawiązując do tego motta, mam jeszcze jedno pytanie - jaki
jest użyteczny (wykorzystywany przez Ciebie) aspekt Twojej praktyki? Poza oczywiście uczeniem innych.
Trudno mi to oddzielic od innych spraw. W sumie jest to centrum wokoł ktorego wszystko sie toczy. Zarabiam uczac innych i sprzedajac pomoce treningowe, ktore kupuje min. jezdzac do Chin na treningi. W ciagu roku prowadze kilkanascie seminariów. Organizuje lub wspołorganizuje seminaria dla mistrzow odwiedzajacych Polske (w ciagu roku mamy ich z 5-6 z kilkoma mistrzami) organizuje wyjazdy treningowe i turystyczne do Chin.
Rzekłbym przemysł. Szacunek i uznanie dla przedsiębiorczości.
Własny trening wciaz jest dla mnie polem do eksploracji i badania nowych obszarow, wciaz z tym samym lub wiekszym zapałem do niego podchodze.
Czyli to rekreacja(rozumiana bardzo pozytywnie). Taki jest użyteczny aspekt Twojej własnej indywidualnej praktyki?
z doswiadczenia moge poradzic ze aby nie wpadac w rutyne i samozadowolenie potrzebny jest systematyczny kontakt z mistrzem lub lepszymi od siebie uczniami, ktorzy inspiruja nas do poszukiwan i treningu.
Ok, ale mam prośbę, udzielaj rady, kiedy ktoś np. ja, o to poprosi. Zaręczam, z doświadczenia wiem, że to pozytywnie odbije się na dyskusji.
Nie oddzielam tego, to moje zycie, a to taijiquan i moj trening. Wokoł taijiquan kreci sie wszystko inne.
Z jednej strony chwała Ci za to, że się angażujesz. Z drugiej strony pytanie ile masz dystansu do tego co robisz. Non stop widzisz rzeczy od środka.



Wyślij zaproszenie do