Temat: Przyszłosc taijiquan
Marcin P.:
Skuteczny styl??? Nie ma czegoś takiego :) Jedynie ciężka praca po kilka godzin dziennie, jak pisze Jarek Jodzis, może doprowadzić do mistrzostwa i skuteczności. Inaczej jest to rekreacja.
I nie ma czegoś takiego jak rozsądna umiejętność bojowa. Albo twoja odpowiedź na atak wynika z czucia energii przeciwnika, a to wymaga nie kilku, lecz kilkunastu lat ciężkiej pracy, albo można sobie odpuścić aspekt walki i ćwiczyć rekreacyjnie.
Może i skuteczny styl to nietrafione sformułowanie. Ale są style dysponujące metodyką która powoduje zwiększenie umiejętności walki/samoobrony/radzenia sobie.
Umówmy się to wszystko to jest ZABAWA w sztuki walki. I nie ważne czy to robi 17 letnia panienka w przykrótkiej koszulce i obcisłych leginsach (sorki rozmarzyłem się) czy jedyny najmądrzejszy ćwiczący jedyny oryginalny styl. Oboje się BAWIĄ w sztuki walki. A dlaczego ?
A dlatego że te sztuki walki nie mają sensu... w obecnych czasach. Bo gdzie byście chcieli je zastosować? Na współczesnym polu walki? Np. Podwójny miecz stylu Chen kontra snajper albo zastosowanie pchających dłoni w walkach w mieście.
Czy może chcielibyście pracować jako ochroniarz. Owszem u bodygarda wysokiej klasy sztuki walki (choć raczej nie jest to Taiji) będą jakimś atutem ale i tak podstawą będą inne umiejętności np. dobra jazda samochodem czy poprostu umiejętność posługiwania się giwerą. A do ochraniania sklepów i tak biorą emerytów i studentów po krótki przeszkoleniu a nie po 10 latach treningu.
Nawet dla samoobrony można wskazać ważniejsze umiejętności niż te szlifowane na sali. Chociażby znajomość zachowania się w nocy na pustym przystanku autobusowym w niepewnej okolicy.
Nawet jeśli ktoś ćwiczy 6-8 h dziennie to znaczy że się bawi w SW 6-8 h dziennie.
Nikt kto nie ma doświadczenia w walce ulicznej takiej której konsekwencją może być utrata zdrowia/życia/majątku bez doświadczenia realnego bólu nie ma ŻADNEGO doświadczenia w walce wręcz. Walka na macie/ringu/pentagonie jest obarczona świadomością że w gruncie rzeczy to ten drugi gość mi nic nie zrobi bo mam kask on ma rękawice i jest sędzia który nie dopuści do krzywdy i są przepisy zasady i zawsze w końca można powiedzieć pas. Pomijam już realność takich walk - bo jakoś rzadko widuje na ulicy ludzi w kaskach z kratą.
Ale dlaczego odpuścić sobie aspekt walki. Jak już się w coś bawić to bawić. Bez próby zrozumienia tego aspektu to ta relaksacyjny i prozdrowotny efekt ćwiczenia jest niepełny. Przecież widzicie chyba wokół siebie że ci którzy sami sobie wmawiają że ćwiczą tylko rekreacyjnie i nie chcą ćwiczyć bicia się, rozwijają się wolniej niż ci którzy ten aspekt sztuki walki kultywują (mimo że jak powtarzam sensu dla realnego zastosowania dużo w tym nie ma).
To już inne czasy, inne prawo, inne zwyczaje. I wszystko jest inne. To taki skansen jest. Osobiście to miałem więcej okazji żeby się bić jak nie ćwiczyłem. Bo jak ćwiczę to nie mam czasu na szukanie problemów, a problemy odemnie spod bloku mówią mi dzień dobry z daleka.
Ja to porównuje do klejenia modeli samolotów. No nie poleci to to, nie zestrzeli drugiego ale robisz go tak jakby był prawdziwy - tylko wtedy wychodzą piękne modele.
I taka jest przyszłość Taiji Quan. Skansen, fikanie na trawniku z dziwnymi przyrządami i napinanie się że jestem taki fajny, tradycyjny i mam zaje...y przekaz. Albo że zrobiliśmy sobie zawody sami dla siebie i je wygraliśmy... (żeby chociaż laski na to leciały). Jeśli znajdą się jacyś ludzie którzy będą chcieli kultywować coś dla siebie to będzie fajnie - ale jak czytuje różne fora to ciemno tą przyszłość widzę.
PS. żeby nie było że się napinam - moje umiejętność walki nigdy nie zostały zweryfikowane więc mam o sobie raczej niskie mniemanie w tym temacie.
Krzysztof Operacz edytował(a) ten post dnia 29.04.13 o godzinie 09:37