Temat: Opowieści i przypowieści
To teraz będzie kilka biografii mistrzów stylu Chen taijiquan. Z tym, że pochodzą sprzed kilkunastu lat.
CHEN FAKE
Najsłynniejszym w XX wieku mistrzem stylu Chen taijiquan był niewątpliwie Chen Fake (1887-1957). Opowiada się o nim wiele bardziej i mniej wiarygodnych historii.
Gdy Chen Fake się urodził, jego ojciec Chen Yanxi dochodził już do sześćdziesiątki. Ponieważ dwóch z jego starszych braci młodo zmarło, młody Fake był przez rodziców traktowany jak oczko w głowie i bardzo rozpieszczany. Początkowo był bardzo chorowity. Chociaż uczył się taijiquan od ojca, niezbyt się do tego przykładał i jego umiejętności były przez kilka lat mizerne.
Pewnego roku Chen Yanxi wyjechał, by nauczać taijiquan w innej miejscowości. Bez nadzoru ojca Fake jeszcze bardziej zaniedbał trening. Aż do momentu, gdy usłyszał rozmowę krewnych, wyrażających żal, że w tej linii rodu Chen do której należał jego ojciec, wszyscy przedstawiciele każdego pokolenia byli wybitnymi mistrzami; niestety Chen Fake nie rokuje żadnych nadziei. Poczuł ogromny wstyd i podjął decyzję, że musi stać się godnym kontynuatorem swych przodków.
Przyjął wówczas regułę, by wykonywać co najmniej 30 powtórzeń formy dziennie (biorąc pod uwagę długość form taijiquan, można mieć wyobrażenie, jak wiele czasu musiał na to poświęcać). Faktycznie ćwiczył jeszcze więcej. Dziennie wykonywał około 300 potrząśnięć grubym kijem o długości 4 metrów, co służyło rozwojowi tzw. sprężystej energii wstrząsu (tan dou jin). Poza wspólnym treningiem z innymi członkami rodziny rano i wieczorem, ćwiczył też w czasie południowej sjesty, gdy inni spali, a nawet w nocy wstawał z łóżka, ćwicząc formę bez gwałtownych ruchów, by nie obudzić starszego kuzyna.
Po trzech latach pilnego treningu Chen Fake zaproponował kuzynowi pojedynek tui shou – pchających rąk. Trzykrotnie go powalił. Kuzyn stwierdził, że ojciec musiał przekazać Chen Fake jakieś sekretne metody, gdyż pamiętał, że trzy lata wcześniej Fake nie miał najmniejszych szans w podobnym pojedynku. Nie były to jednak żadne sekretne metody (Chen Yanxi w ciągu tych trzech lat nie wracał do Chenjiagou, nie mógł więc ich Chen Fake nauczyć), lecz po prostu rezultat pilnego treningu.
W wieku 17 lat Chen zademonstrował swe umiejętności w walce z silnym mężczyzną o przydomku “Byk”. Gdy “Byk” chwycił go za nadgarstki, Chen wykorzystując charakterystyczną dla stylu Chen taijiquan “energię wstrząsu”, uwolnił się z uchwytu i powalił go. Gdy “Byk” podniósł się i kontynuował atak, Chen odrzucił go o trzy metry techniką qing long chu shui (zielony smok wyłania się z wody), tak że ten upadł na plecy.
Gdy miał 20 lat, w jego powiecie miał miejsce turniej leitai (walki bez reguł, na wysoko umieszczonej platformie), w którym Chen Fake nie znalazł równego sobie przeciwnika. Od tego momentu jego sława zaczęła szybko rosnąć.
Miejscowy wojskowy kacyk Han Fuju chciał zatrudnić Chen Fake jako głównego instruktora sztuki walki. Gdy Chen odmówił, Han rozkazał jednemu ze swych ludzi zaatakować go włócznią. Chen, gdy ostrze dosięgało już niemal jego gardła, obniżył nagle postawę i okrężnym ruchem przechwycił włócznię, obracając ją nieco, uwalniając w ten sposób z rąk napastnika, i odrzucając go uderzeniem drugiego końca w bok. Rozgniewany kacyk stwierdził, że pozwoli Chenowi odejść, jeśli ten obroni się przed atakiem szabli jednego z jego instruktorów. Polecił Chenowi stanąć w narysowanym na podłodze kręgu, z rękoma z tyłu. Gdy ów instruktor zaatakował, Chen stosując podwójne kopnięcie, wytrącił mu szablę z dłoni.
Pewnego razu nieuzbrojony Chen Fake pojmał szefa miejscowej bandy. Miał on zwyczaj grywać w miejscowej karczmie na pieniądze w madżonga. Leżący na blacie stołu pistolet powodował, że dla jego przeciwników lepszym wyjściem wydawała się przegrana. Pewnego razu bandyta dość stanowczo “zaprosił” do gry trzech znajomych Chen Fake. Chen, gdy o tym usłyszał, natychmiast udał się do oberży. Gdy wszedł do środka, lufa pistoletu skierowała się w jego stronę. On jednak, jak gdyby nigdy nic, spokojnie podszedł i pozdrowił znajomych. Uspokojony bandyta powrócił do gry. Chen udawał, że przygląda się grze. Wyjął papierosy i poczęstował obecnych. Podszedł bliżej do stołu, wyciągając rękę po leżące tam zapałki, ale naprawdę chcąc pochwycić pistolet. Bandyta pierwszy chwycił jednak pistolet, by wystrzelić w Chena. Fake zdołał jednak odbić rękę bandyty w bok, tak że kula go nie trafiła. Następnie złamał wyprostowany łokieć bandyty, tak że ten upuścił pistolet.
Pewnego roku jedna z band oblegała miasto – siedzibę powiatu. Bandyci (podobnie jak dwadzieścia kilka lat wcześniej uczestnicy tzw. powstania bokserów) zażywali tajemne mikstury, wierząc, że dzięki nim będą odporni na kule i ostrza broni. Władze miasta zabarykadowały się wewnątrz murów miejskich, wydając rozkaz zamknięcia wszystkich bram. Tylko Chen Fake, uzbrojony w zwykły kij wyszedł na zewnątrz, na spotkanie napastników. Sam przywódca bandytów wystąpił przeciw Chenowi, atakując go włócznią. Chen sparował atak, przebijając przeciwnika pozbawionym ostrza kijem. Bandyci, którzy przed chwilą wykrzykiwali, że żadne ostrze nie może ich zranić, otrzeźwieli nagle i rzucili się do ucieczki.
Gdy na prośbę Chen Zhaopi w 1930 roku (wersja mówiąca o 1928 roku wynika z mylenia osób Chen Fake i Chen Zhaopi) Chen Fake przybył do Pekinu, spotkał tam trzech braci Li, którzy jako instruktorzy sztuki walki cieszyli się w Pekinie sporą sławą. Aroganccy bracia, którzy z pogardą traktowali taijiquan, wyzwali Chen Fake na pojedynek. Gdy najstarszy z braci, wysoki i potężnie zbudowany zaatakował, Chen błyskawicznym ruchem, z okrzykiem “Ha!”, rzucił go na parapet okna znajdującego się przy drzwiach. Dwaj pozostali bracia nie odważyli się na atak. Chen stał się po tym wydarzeniu słynny w stolicy i wiele osób chciało u niego pobierać nauki. Wśród nich byli m.in. Xu Yushen – szef Pekińskiego Instytutu Guoshu oraz tak uznani mistrzowie jak Li Jianhua i Shen Jiazhen, którzy po przegranych pojedynkach z Chenem zostali jego uczniami. Również Yang Xiaolou, wybitny aktor opery pekińskiej, specjalizujący się w scenach walk, pobierał nauki u Chen Fake.
Niedługo po przybyciu do Pekinu Chen Fake zaproponowano posadę instuktora sztuki walki na Uniwersytecie Narodowym. Wiedział on jednak, że kilka miesięcy wcześniej zatrudniono tam innego instruktora. Ów instruktor był bardzo biedny i wcześniej zarabiał sprzedając doufu (twaróg sojowy, znany u nas pod japońską nazwą tofu). Chen nie chciał pozbawiać go posady. Postanowił, że przyjmie propozycję tylko wtedy, gdy tamten instruktor też pozostanie na dotychczasowym stanowisku. Tego dnia udał się na spotkanie z kierownictwem uniwersytetu do budynku, który wcześniej był książęcym pałacem. Gdy tylko zorientował się, że kierownictwo uczelni zaraz po zatrudnieniu go ma zamiar zwolnić poprzedniego instruktora, odrzucił propozycję, wymawiając się brakiem doświadczenia w nauczaniu dużych grup. Przedstawiciele uczelni, wiedząc że to tylko wymówka, poczuli się obrażeni odmową. Dla zachowania pozorów stwierdzili jednak, że rozumieją jego motywy i poprosili o demonstrację jego sztuki. Chen rozpoczął wykonywanie formy, a w momencie, gdy nastąpiło podwójne tupnięcie, wykonał je tak mocno, że popękały kamienne płyty posadzki, po czym odszedł, pozostawiając oniemiałych profesorów. Mówił później, że zrobił to celowo, by zostawić po sobie “pamiątkę”.
Pewnego razu Xu Yushen zorganizował zawody i zaprosił Chena jako doradcę. W czasie dyskusji na temat regulaminu zawodów, ktoś zaproponował by walki trwały 15 minut. Chen wtrącił się z sugestią, że czas potrzebny do policzenia raz, dwa, trzy powinien być dostateczny do wskazania zwycięzcy. Gdy Li Jianhuan wyraził wątpliwość, Chen z uśmiechem odparł, że mogą to sprawdzić. Dwumetrowy i ważący 100 kg Li zbliżył się i zaatakował. Chen lekko obrócił ciało i rzucił Li tak, że ten uniesiony 30 cm ponad podłogę zderzył się ze ścianą. Nic mu się nie stało, jego ubranie zostało tylko mocno pobrudzone farbą ze ściany. Rozbita została też gablota z fotografiami. Z pewnością trwało to krócej niż policzenie do trzech.
Na zawodach w Pekinie znany zapaśnik Shen San zapytał Chena jak mistrz taijiquan walczyłby z zapaśnikiem. Chen odparł, że przeciwnika nie wybiera się i przystał na pojedynek. Wyciągnął przed siebie ręce i pozwolił Shen Sanowi uchwycić je. Widzowie oczekiwali rozpoczęcia pasjonującej walki, tymczasem po trzech sekundach obaj przeciwnicy roześmiali się i było po wszystkim. Dwa dni później, gdy Chen prowadził zajęcia, przybył Shen z drogim podarkiem. Uczniowie Chen Fake byli zdziwieni. Shen wyjaśnił im, że w czasie tego dziwnego, krótkiego pojedynku, gdy chwycił ręce Chena, nie mógł wykonać żadnej akcji i natychmiast uświadomił sobie o ile wyższe są umiejętności Chen Fake, który mógł z nim zrobić co tylko by chciał, a jednak ani nie powalił go, ani nie powiedział o tym innym. Shen był mu za to bardzo wdzięczny.
Chen Fake przywiązywał dużą wagę do charakteru i moralnych walorów uczniów. Nie każdy mógł pobierać u niego nauki. Niejaki Song, mocno zbudowany, zaawansowany adept changquan, znany ze złego prowadzenia się i nadużywania siły, wiedząc o tym, próbował użyć podstępu. Udając, że jest chory i bardzo osłabiony poprosił Chena o nauki, twierdząc, że chce ćwiczyć taijiquan tylko dla poprawy zdrowia. Chen przejrzał go na wylot. Gdy Song, którego interesować miały jakoby tylko zdrowotne walory stylu zapytał, jak mistrz sztuki, która kładzie podobno nacisk na użycie umysłu, a nie siły, może pokonać silniejszego przeciwnika, Chen Fake natychmiast zaproponował próbę. Song, przed chwilą jeszcze chory i słaby, zaatakował Chena z zatrważającą siłą. Chen wykonując obrót ciała zneutralizował atak, ale widząć, że zbyt gwałtowny, nie znajdujący oporu atak, może doprowadzić przeciwnika do niebezpiecznego zderzenia ze ścianą, powstrzymał go ramieniem, odpychając lekko w bok, tak że ten upadł twarzą prosto w miskę do mycia twarzy. Chwilę po tym Song klęczał przed Chenem, bijąc pokłony i prosząc o przyjęcie jako ucznia. Chen odmówił jednak, mówiąc że skoro Song chory i osłabiony dysponuje tak niebezpieczną siłą, to co będzie gdy wyzdrowieje? Song, z dziwnym wyrazem twarzy, oddalił się bez słowa.
Wśród uczniów Chen Fake wielu było takich, którzy wcześniej byli już uznanymi mistrzami innych systemów. Najdobitniej świadczy to o jego umiejętnościach i wartości stylu Chen taijiquan. Wśród tych mistrzów, którzy później stali się uczniami Chen Fake byli m.in. Xu Yushen, Liu Ruizhan, Tang Hao, Gu Liuxin, Lei Muni, Tian Xiuchen, Li Linwu, Li Jianhuan, Shen Jiazhen, Feng Zhiqiang i Li Zhongying. Inni znani uczniowie to synowie Chen Fake – Chen Zhaoxu (ojciec Chen Xiaowanga) i Chen Zhaokui, córka Chen Baoqu oraz Hong Junsheng i Chen Shouli.
Po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej Chen, wspólnie z Hu Yaozhenem utworzył Stołeczne Stowarzyszenie Wushu, którego został przewodniczącym.
Chen Fake w późniejszym wieku rozwinął i wzbogacił technicznie obydwie formy wersji dajia stylu Chen. Zmienił się też nieco sposób ćwiczenia, co szczególnei rzuca się w oczy w przypadku formy pierwszej. Podczas gdy w starszej wersji, w czasie wykonywania formy wysokość pozycji, poza nielicznymi wyjątkami, utrzymywana była na mniej więcej równym poziomie, dla sposobu ćwiczenia większości uczniów Chen Fake charakterystyczne są ciągłe zmiany wysokości pozycji. Ponadto formę można ćwiczyć generalnie niżej lub wyżej (dipan – poziom niski, zhongpan – poziom średni, gaopan – wysoki). W dipan ruchy są obszerne, w gaopan – krótkie, bardziej subtelne. W klasycznej formie laojia tempo ruchów jest generalnie (poza nielicznymi technikami gwałtownymi – fa jin) wolne i równomierne. W wersji Chen Fake tempo pulsuje – ruchy ciągle przyspieszają i zwalniają, chociaż zachowana zostaje względna powolność i płynność (z wyjątkiem oczywiście fa jin). Spotyka się jednak również sposoby wykonania bliższe wersji tradycyjnej.
Charakterystyczne jest, że każdy z uczniów Chen Fake, w odróżnieniu od adeptów tradycyjnej wersji z Chenjiagou, wykonuje formę nieco inaczej. Chen Fake wprowadzał bowiem do formy własne modyfikacje i pozwalał na to swoim uczniom. Gdy uczyłem się w Pekinie stylu Chen, wielokrotnie słyszałem od swoich nauczycieli ze Stowarzyszenia Badawczego Stylu Chen Taijiquan, że ważniejsza od ścisłego naśladownictwa ruchów jest ich zgodność z podstawowymi zasadami tego stylu.
Chen Fake koncentrował się na formach ręcznych, nie nauczając w zasadzie form z bronią, za wyjątkiem miecza. Nawet formę z mieczem poznali jednak tylko nieliczni z jego uczniów. Dlatego adepci tej odmiany stylu Chen – bogatszej od tradycyjnej, jeśli chodzi o formy ręczne – w zakresie form z bronią doszkalają się często u instruktorów klasycznej wersji z Chenjiagou (ci z kolei uczą się od nich form ręcznych Chen Fake).
Andrzej Kalisz