Temat: Survival nieco z innej strony
Na wstępię dziękuję za odpowiedź, moim zamysłem było właśnie zainicjowanie dyskusji na temat teoretycznego versus praktycznego zastosowania roślin leczniczych w warunkach nietypowych. Podane przeze mnie informacje są zgodne ze spółczesnym stanem wiedzy w dziedzinie farmakognozji, botaniki farmaceutycznej i zielarstwa, a przy pracy nad tekstem korzystałem z oficjalnych, czytaj akademickich opracowań takich panów jak Ożarowski, Jędrzejko, Lutomski, Samochowiec i innych.
W wielu przypadkach informacje o praktycznym zastosowaniu roślin leczniczych rozmijają się z wiedzą zawartą w licznych poradnikach typu "Survival w weekend", które z uporem maniaka niczym kalka powielają te same, nierzadko oparte na niejasnych doniesieniach porady. Impulsem do napisania omawianego tekstu była właśnie irytacja spowodowana tymi nacechowanymi ignorancją wobec współczesnej wiedzy zestawieniami, które zresztą chętnie czytuje i mam ich nawet sporą biblioteczkę. Nauka opiera się na WIEDZY nie na WIERZE.
Pozwól, że ustosunkuję się po krótce do Twoich uwag:
- dziurawiec stosowany zewnętrznie jednak może działać fotouczulająco, zawiera bowiem substancje podobne do tych np. w Barszczu Sosnowskiego
- nie wiem, czemu babka szerokolistna ma być lepsza od lancetowatej, skoro ta zawiera więcej cennych związków, może ze względu na rozmiar listka, którym poniektórzy chcą zatykać rany ;-)
- kwiat bzu jak sama nazwa wskazuje poprzedza pojawienie się owoców, a kwiatostan i owoc bzu czarnego to odrębne surowce
- jałowiec jest diuretykiem, dziła moczopędnie, co ma niebagatelne znaczenie przy zatruciach związkami rozpuszczalnymi w wodzie, wydalanymi przez nerki, przypominam, że tekst dotyczny zastosowania leczniczego
- racją jest, że człowiek obeznany nie potrzebuje czytać tego tekstu, człowiek obeznany wogóle nie potrzebuje czytać, podobnie jak i pisać ;-)
- niestety trudno mi się zgodzić co do podobieństwa szałwi i mięty, poza tym że oba te surowce rosną u mnie w kuchni koło siebie
- co do arniki i nagietka RACJA, to dość rzadkie rośliny, co nie zmienia postaci że są one bardzo cenne
- przepraszam, że wzbudziłem twój niepokój pisząc o pomyłkach w spożyciu czernicy z pokrzykiem, niepokoją się tym równiez kilka razy w roku toksykolodzy (np.prof. Seńczuk) choć przyznam, że pokrzyk występuje w Polsce coraz rzadziej
- niezmiernie cieszy mnie (jak każdego autora) "rozpracowanie tego artykułu na pewnym forum", ale mam nadzieję, że podawałeś tam nieco inne argumenty
- na koniec: współczesna wiedza farmakognostyczna opiera się właśnie na doświadczeniu nie tylko "znachorek" ale również zakonników i zielarzy, lecz jest ona zweryfikowana w trakcie badań klinicznych
Reasumując, dzięki za komentarz, i "skromne rady" choć jak widać nie ze wszystkim się z Tobą zgadzam i odwołujac się do pierwszego postu prosze o komentarze i doświadczenia dotyczące WASZYCH PRAKTYCZNYCH DOŚWIADCZEŃ, jeśli takowe posiadacie. Większość opracowań "survivalovych",podobnie zresztą jak mój tekst to teoria poparta wiedzą rzetelną, lub nieco mniej, lecz ja poprosze o opisy własnych doświadczeń, w praktyce, w terenie. Teori dość. Od tego są specjalistyczne podręczniki, do których lektury zainteresowanych serdecznie zachęcam (służę piśmiennictwem). Piszcie proszę o życiu.
Kłaniam się pięknie i nie odbieram Twej riposty jako wredność, lecz głos w dyskusji.