Bolesław G.

Bolesław G. Składaj z nami
Origami :)

Temat: Origami na wesoło

Poniżej wklejam tekst swojego opowiadania, które napisałem dla potrzeb jednego z cyklicznych Plenerów Origami w Porębie k/Myślenic organizowanych w długi weekend majowy przez Galicyjski Oddział Polskiego Centrum Origami.

Origamista w obliczu prawa

" - Poproszę bilet", zwróciłem się do pani w kiosku i po chwili trzymałem w ręce prostokątny kawałek papieru o stosunkach boków 1:2. "Cudowna proporcja"- zachwyciłem się w myśli przypominając sobie, że Lang złożył z takiego prostokąta figurkę jelonka. Wsiadłem do autobusu, skasowałem bilet i usadowiłem się na obskurnym nieco siedzeniu. Miałem tylko dziesięć minut na wymyślenie nowej figurki origami, bo tyle czasu trwało dojechanie do docelowego przystanku. Postanowiłem wymyślić jakiegoś ptaka. "Może być kanarek" - zdecydowałem. Po dwóch minutach wybrałem bazę, z której metodą prób i błędów wyłaniały się skrzydła, nogi, ogon i dziób. Uśmiechnąłem się na koniec, gdy okazało się, że mój kanarek po pociągnięciu za ogon porusza skrzydłami.
"- Dzień dobry, kontrola biletów!"- odezwał się znienacka osobnik, której znana mi dobrze z przeszłości twarz okalał zawodowy uśmiech.
- Proszę bardzo! - wręczyłem mu bilet.
- Co to jest?!
- To jest...kanarek! - odparłem niewinnie. Twarz kontrolera zrobiła się purpurowa ze złości.
- Pozwoli pan ze mną!
Posłusznie poszedłem i kontroler wskazał mi palcem na tablicę Regulaminu Przewozu Pasażerów, z którego przeczytał głośno:
- Za nieważny uważa się bilet zniszczony...
- Czy uważa pan, że origami jest sztuką niszczenia papieru?
- A co to jest origami?
- Origami to dalekowschodnia sztuka składania papieru. Już starożytni Chińczycy...- zacząłem wykład, ale został on brutalnie przerwany wyuczonym okrzykiem bojowym kontrolera:
- Dokumenty poproszę!
- Mam tylko legitymację członka Polskiego Towarzystwa Origami
- Nie wiem, co to jest to całe origami i nie chcę tego wiedzieć! Pojedzie pan ze mną na komisariat policji!
- Z przyjemnością!
*
- "Kapitan Żbik" - przeczytałem na drzwiach w komisariacie zatrzymując się przy nich, ale w tej samej chwili kontroler popchnął mnie do środka. Kapitan, który siedział za biurkiem w lot pojął tragizm sytuacji i zapytał mnie o tożsamość. Podałem mu swoją legitymację.
- "Polskie Towarzystwo Origami"- przeczytał ze zdziwieniem, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Wie pan, moje dzieci uwielbiają składać. Może pan coś zademonstrować?
Kontroler bez słowa podsunął mu mojego kanarka
- Ha, ha, dobry żart - zaśmiał się kapitan i zaśmiał się jeszcze głośniej, gdy zademonstrowałem mu, jak kanarek porusza skrzydłami. Następnie rozłożyłem bilet i ze skasowanego na nim numeru odczytałem godzinę, datę, a nawet numer autobusu.
- Czy to się zgadza? - zwrócił się kapitan do kontrolera
- Cóż...
- Tak, czy nie? - kapitan nalegał
- Tak
- Wobec tego jest pan wolny - powiedział kapitan zwracając mi legitymację
- A co ze mną? - zapytał niezdecydowanie kontroler
- A pana należałoby wysłać na dłuższy odpoczynek...najlepiej na Wyspy Kanaryjskie!

P.S.
Opowiadanie to należy do gatunku science fiction z kilku powodów: po pierwsze staram się nie składać biletu, zanim nie wysiądę z autobusu w którym go skasowałem. Po drugie, nie istnieje jeszcze legitymacja PTO. Po trzecie zaś, dochody polskich kontrolerów raczej nie pozwalają na odpoczynek na Wyspach Kanaryjskich.
I nigdy nie złożyłem kanarka.Bolesław G. edytował(a) ten post dnia 22.11.09 o godzinie 15:58