Temat: Wspomnienia z innego życia
Wspomnienia z innego życia
( tekst znaleziony w internecie )
Jako małe dziecko (w wieku 3–5 lat) przerażałam rodziców i braci opowieściami o moim domu, o istotach niepodobnych do ludzi, sposobie porozumiewania się bez słów i o uczuciach, które przenikają istnienie. Opowiadałam, że mieszkamy daleko, że przylatujemy ich odwiedzać i że bardzo tęsknię. Tęsknota, o której mówiłam, była chyba tym czymś, z czym nie mogli sobie poradzić. Bardzo tęskniłam za moją mamą, za domem, za miejscem mojego urodzenia. Eutis – ta nazwa zapisała się w mojej pamięci tak mocno, że nie jestem w stanie jej zapomnieć.
Pamiętam, jak dzieciaki zlatywały się na trzepak i prosiły, abym ja, szalona B, opowiadała o życiu w innych miejscach. Więc opowiadałam: o spokoju, miłości, o tym, że nie trzeba pracować. Próbowałam im opisać barwy i smaki, których nie ma na ziemi, obrazy na niebie, dźwięki, które dla mnie były cudami, które porzuciłam i do dziś nie rozumiem, dlaczego to zrobiłam. Opowiadałam o różnych ludziach, rasach, które istnieją w kosmosie, o harmonii, z jaką porozumiewają się między sobą, o światach, które istnieją obok naszego świata. Większość dzieciaków śmiała się kpiąco z moich opowieści, ale mnie nigdy to nie zrażało, bo wiedziałam, że kiedyś wrócę do domu i że zrozumiem, dlaczego znalazłam się właśnie tutaj.
Dzieciaki z podwórka nie zawsze chciały się bawić ze mną, gdyż twierdziły, że grzebię im w głowach i czytam ich myśli. Nie rozumiały, że mogą robić to samo i że nie trzeba za bardzo się wysilać, aby zrozumieć to, co one wysyłają. Wystarczy wsłuchać się w drgania i odczytać te, które chce się wiedzieć. W zabawach chowanego zawsze bez trudu odnajdywałam inne dzieciaki, bo ich myśli krzyczały. A dla mnie odczytanie tych myśli nie stanowiło żadnego problemu. Pomagałam wybierać rozwiązania spraw, które miały się zdarzyć, na tej samej zasadzie jak czytanie myśli. Nie pomogło to niestety mojemu tacie, który pomimo ostrzeżeń, odjechał do miejsca swojej śmierci. Nie pomogło też mamie, która stwierdziła, że każdy ma swój czas. Nigdy się z tym nie zgadzałam. Ciekawa jestem, czy czeka gdzieś tam na mnie, czy może żyje z ciekawości moich opowieści i przebywa teraz w moim świecie? Jako dziecko próbowałam przekazać wszystkim, z którymi miałam styczność, że
najważniejsza jest miłość i że nie jesteśmy sami w kosmosie, że jest nas nieskończona ilość istot.
Mając jakieś dziesięć lat, leżałam chora w domu, do dziś nie wiem, czy to, co się wydarzyło, było rzeczywistością, czy jedynie wytworem mojej wyobraźni? Będąc sama w domu, usłyszałam, że ktoś zadzwonił do drzwi. Nie reagowałam, ale po drugim czy trzecim dzwonku postanowiłam sprawdzić, kto to jest. Przez wizjer z drzwiach zobaczyłam dwóch mężczyzn w czarnych garniturach i w czarnych przeciwsłonecznych okularach. Do dzisiaj nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi otworzyć drzwi. Mężczyźni porozumiewali się bez słów. A ja, mimo tego, ich rozumiałam i wiedziałam, co chcą powiedzieć. To było niesamowite uczucie. Czułam się tak, jakby po długiej podróży powróciła wreszcie do domu. Oni mówili moim językiem, językiem przekazywanych myśli. Usłyszałam, że jestem dzieckiem z rodziny królewskiej, a mojej planecie grozi niebezpieczeństwo i muszę szybko wracać. Poszłam z nimi. Zapytałam ich, gdzie ukryli swój statek. Odpowiedzieli, że jest otoczony promieniami niewidocznymi dla ludzkiego oka. Wróciłam do domu do istot, które były moją rodziną, a wyglądali tak obco i przerażająco. Okazało się, że zostałam wysłana na Ziemię dla ochrony i będę na niej tak długo, aż nadejdzie bezpieczny czas do powrotu. Pamiętam, że podróżowaliśmy jeszcze do dwóch różnych miejsc w kosmosie i prowadziliśmy rozmowy z dwoma innymi gatunkami żyjących istot, i że udało się zapobiec grożącym im konfliktom. Niepokoiłam się, że w domu moja mama zauważy moją nieobecność, ale usłyszałam, że nie będzie z tym żadnego problemu, bo można tak przestawić mój czas, że wrócę do momentu swojego wyjazdu. Na koniec odbyliśmy rozmowy na temat miejsca mojego pobytu na Ziemi. Padło pytanie, czy chcę tam pozostać? Odpowiedziałam, że teraz tam jest moja rodzina i że ja chcę tam pozostać. Wiem, że coś się wtedy stało. Po powrocie pamięć mi się zacierała, a i część „zdolności” zanikła lub zmalała. Od tamtej nieprawdopodobnej podróży, do tej pory mam uczucie pustki w głowie, coś jakby blaszkę, która blokuje mi pamięć i wszelkie umiejętności.
Czas wciąż upływał. Przeżyłam wiele lat i coraz częściej zdaję sobie sprawę, że już niedługo uzyskam dostęp do tajnych informacji. Patrząc na trójkę moich dzieci, wiem, że są inne i cieszę się, że udało mi się zaszczepić w nich miłość do zwierząt i przyrody, szacunek dla każdego życia. Wiem, że ich dzieci będą tak samo wrażliwe i że zmiany już się zaczęły. Ostatnio moja 7-letnia córka, na obiedzie u dziadków, patrząc na mnie, powiedziała: „Ja ciebie pamiętam, ale z innego życia”. Wzbudziła tym śmiech moich teściów, ale ja zrozumiałam, co chciała mi powiedzieć. Trzeba czasu, aby podobne dzieci na całym świecie zaczęły dokonywać zmian, ale to się dokona, kiedyś powstaniemy, wydostaniemy się poza system, który nas ogranicza. Prawda będzie płynąć w naszych żyłach, nasze spojrzenia będą jasne, myśli proste, a życie będzie wreszcie PRAWDZIWE.