J
C.
Niedawna katastrofa
budowlana mostu
autostradowego w
Genu...
Temat: Propozycje świąt ateistycznych oraz samo doskonalących...
1. Medytacja z liczeniem oddechów od 1-10 zamiast mantr buddyjskich lub modlitw chrześcijańskiech.2. Świeckie "Święto" wg Jerzego Grotowskiego
http://www.goldenline.pl/forum/3428347/swieto-manifest...
Niektóre słowa umarły, mimo że ich jeszcze używamy. Są… takie, które umarły nie dlatego, że należałoby je zastą…pić innymi, ale dlatego, że umiera to co oznaczają…. Tak jest przynajmniej dla wielu z nas. Do takich słów należy: spektakl, przedstawienie, teatr, widz itd. A co jest potrzebne? Co żyje? Przygoda i spotkanie, nie byle jakie; aby stało się to, co pragniemy, by się z nami stało, a później by się stało także z innymi, pośród nas.. Co nam do tego jest potrzebne? Na począ…tek, aby było miejsce i swoi, a później, żeby przyszli także nieznani swoi; czyli na począ…tek, by nie być w tym samemu, a później, abyśmy nie byli w tym sami. A co znaczy swoi? To ci, którzy oddychają… tym samym powietrzem i – można by powiedzieć – podzielają… nasze zmysły. Co jest możliwe wspólnie? Święto.
* * *
Pierwsze pytanie, które tutaj padło, jest pytaniem aktora. Ale aby na nie znaleźć odpowiedź, trzeba zawodowstwo opuścić. Powiedział on, że tym, co nie pozwala mu rozbroić się naprawdę, jest powód dla jakiego uprawia się aktorstwo. Powiedział także, że to potrzeba aprobaty ze strony innych przyczynia się do tego, że aktor pozostaje uzbrojony. Tak jest, wierzę, że motywy, jakie doprowadziły nas do uprawiania teatru, nie są… czyste. Jedni chcą… uprawiać teatr jako przedsiębiorstwo, inni chcą… być akceptowani przez swoje środowisko albo zdobyć pewną… pozycję, albo otrzymywać podarunki od dobrego towarzystwa. Wiemy ską…diną…d, że jest w tym nie tylko coś nieuczciwego, ale i jałowego.
Człowiek, który daje swą… cielesną… obecność w zamian za pozycję materialną… – w tym lub innym znaczeniu tego słowa – już przez to samo stawia się w fałszywej sytuacji, nawet bardziej dzisiaj niż kiedyś, kiedyś bowiem była to profesja w swej dwuznaczności jasna, zbliżona do błazeńskiej; zresztą… i życie wokół zdawało się prostsze, bardziej ustabilizowane, zawsze działy się okropności, ale niby daleko, każdy mógł budowaćw sobie poczucie, że zajmuje w świecie pozycje trwałą…; i samemu światu wydawało się, fałszywie zresztą…, że jest mniej lub bardziej trwały, że istnieją… mniej lub bardziej trwałe reguły gry, mniej lub bardziej trwałe wierzenia.
Ale czas jest inny i nie są…dzę, aby moment taki znano już, widziano już w dziejach, nawet jeżeli przyjrzeć się pewnemu osobliwemu zjawisku, jakie miało miejsce dwa tysią…ce lat temu na peryferiach olbrzymiego cesarstwa, które obejmowało cały ówczesny świat zachodni: ludzie chodzili po lasach i szukali prawdy. Szukali jej w zgodzie z obliczem tamtych czasów, które w przeciwieństwie do oblicza naszych było religijne, nie widzę możliwości aby być dzisiaj religijnym, tak jest przynajmniej dla mnie, a są…dzę, że i dla wielu z was. Ale jeżeli jest jakieś podobieństwo czasów, to w potrzebie odnalezienia sensu, jeżeli nie posiada się sensu, żyje się w nieustannym lęku, są…dzi się, że lęk ten spowodowany jest zdarzeniami zewnętrznymi i niewą…tpliwie one go wyzwalają…, ale to, z czym nie możemy się uporać, płynie od wewną…trz, to nasza własna słabość, a słabość jest brakiem sensu.
Oto dlaczego istnieje bezpośredni zwią…zek pomiędzy odwagą… a sensem. Ci ludzie, którzy dwa tysią…ce lat temu chodzili po okolicach Nazaretu – zresztą… byli oni młodzi, o czym zapomniano, a tradycja widzi ich od razu jako starców – mówili różne dziwne rzeczy i nieraz zachowywali się nierozsą…dnie, ale w powietrzu unosiła się potrzeba porzucenia siły, porzucenia wartości panują…cych i poszukiwania wartości innych, na których można by budowaćżycie bez kłamstwa. Powtarzam raz jeszcze, że w tamtej epoce przybrało to postać zjawiska religijnego, co jest nam obce, ale jeżeli ośmieliłem się odwołać do tamtej chwili, to po to by podkreślić, że – przy całej naszej odmienności – to, co się dzieje w naszym wieku, nie przytrafia się po raz pierwszy, i że nie jesteśmy pierwszymi, którzy trwają… w poszukiwaniu.
A jeżeli trwa się w poszukiwaniu, to są… rzeczy, których nie sposób robić z czystym sumieniem: np. Wyjść na podwyższenie i udawać, grać tragedię, albo komedię, aby otrzymać oklaski, gorliwie dzień po dniu zabiegać, by nie stracić angażu, pchać się w światła rampy, szukać kurczowo kogoś, kto nas wylansuje. Jeżeli wyczuwamy, że to jałowe, to już nieźle, bo sytuacja staje się mniej fałszywa. Ale czyha na nas tysią…c możliwości ucieczki, i w istocie ucieczki od życia. Na przykład: zamiast zają…ć się polityką… – politykować w teatrze, to oczywista ucieczka; zamiast ujawnić siebie, jakim się jest, do końca – spożytkować nagość i seks jako pornografię, to gorzej niż ucieczka. Przykłady można mnożyć: można wymyślić nową… filozofię, rzucić nowe nazwiska, głosić nowe metody, uprawiać pewnego rodzaju ćwiczenia i jaką…ś dietę makrobiotyczną…, tj. zawsze znaleźć dla siebie co innego, jakiś pozór.
* * *
W tym strachu, który się łą…czy z brakiem sensu, rezygnujemy z życia i zaczynamy pilnie umierać. Szablon zajmuje miejsce życia a zmysły, zrezygnowane, oswajają… się z nijakością…. Co pewien czas buntujemy się, ale w istocie tylko dla pozoru: robimy jaką…ś wielką… awanturę, jakiś skandal – nie za ostry na ogół, taki, który nie zagrozi naszej pozycji, coś co jest dostatecznie banalne, aby mogło być przez innych przyjęte ze zrozumieniem, więc na przykład spijamy się do nieprzytomności. Ta skorupa, ta otoczka, pod którą… kamieniejemy, staje się już naszym istnieniem – twardniejemy i stajemy się zatwardziali; i zaczynamy nienawidzić każdego, w kim kołacze się jeszcze iskierka życia.
To nie jest jakaś sprawa duchowa, to ogarnia wszystkie nasze tkanki i coraz większy jest strach przed czyimś dotknięciem, albo przed ukazaniem siebie. Wstyd gołej skóry, gołego życia, wstyd siebie – a jednocześnie – często zupełny bezwstyd tam, gdzie w grę wchodzi, aby wszystko to wystawić na targowisko, sprzedać dobrze. Już nie kochamy siebie, siebie samych; nienawidzą…c innych, próbujemy uleczyć ten brak miłości. Bardzo żywo, choć ze skrywaną… ponurością… krzą…tamy się wokół własnego pogrzebu. Iluż tu potrzeba czynności, jaki trud, jaki rytuał. A cóż takiego ta śmierć? Ubieranie, zasłanianie, posiadanie, uciekanie, kanonizowanie własnego brzemienia. A co pozostaje, co żyje? Las.
Tak mówiliśmy u nas w Polsce: nie było nas – był las, nie będzie nas – będzie las. Wiec jak być, jak żyć, jak rodzićtak jak las? Mogę także sobie powiedzieć: jestem wodą…, czystą…, która płynie, żywą… wodą…; wtedy źródłem jest on, ona nie ja: ten komu idę na spotkanie, przed którym się nie bronię. Tylko jeżeli onjest źródłem, ja mogę byćwodą… żywą…. A teraz parę słów o umieraniu, by tak rzec, finalnym. Niektórzy twierdzą…, że człowiek w momencie agonii widzi skrót całego swojego życia, tego, co w nim było najistotniejsze, dobre – taki rodzaj filmu. Nie wiem, czy to prawda, ale niech by to było prawdą… Jak myślicie, co wtedy będziemy widzieć? Co ważne, co powróci? Czy chwila, w której kupiłeś auto, kiedy szef cię pochwalił albo kiedy wyszedł ci jakiś chytry numer i dlatego czułeś się od innych lepszy, bo bardziej cwany?
* * *
Wszyscy jesteśmy kuszeni, i ja także, przez owo magiczne słowo: otworzyć się. Ale jeżeli powiadamy “otworzyć się”, ponownie znajdujemy się na linii tej wiele tysięcy lat liczą…cej tradycji, która mimo wszystkie swoje zwycięstwa i całą… płodność, okalecza: że mianowicie człowiek dzieli się na to co wewnętrzne i zewnętrzne, na umysł i ciało itp. W gruncie rzeczy, kiedy, powiadamy “otworzyć się”, chcą…c nie chcą…c mówimy, że tam w nas, w środku jest coś, co należy jakby wypuścić na zewną…trz i ofiarować; że wewną…trz i zewną…trz istnieją… jako dwie rzeczy różne.
To prawda, w życiu często tak się rozdwajamy i potem, jak to powiedział polski poeta romantyczny Mickiewicz, “myśli kłamią… głosowi, a głos myślom kłamie”. A z kolei – dodajmy – głosowi kłamie ciało, i to jest właśnie ów stan rozdwojenia, stan okaleczenia, gdzie wszystko robi się połowicznie i gdzie wszystko działa osobno – myśli, koncepcje, ruch, uczucia – trochę zapewne i po to, aby unikną…ć czynienia całym człowieczeństwem, aby nie być sobą…, cały.
Siedzę naprzeciwko kogoś, kto podobny jest do mnie i do wielu z was. Nurtuje mnie potrzeba, która jest tak namacalna, że wydaje mi się , iż można by ją… dotkną…ć palcem, a jednak nie umiemy znaleźć słów, które by ją… określiły. Zadaję mu pytanie za pytaniem – pytania, które w istocie stawiam sobie, on odpowiada i kiedy czuje, że nie umiałbym powiedzieć, czy to jego czy moja odpowiedź, notuję, co mówi.
I tak powoli wyłania się opis naszej potrzeby: być “patrzonym” (tak, “patrzonym”, a nie “widzianym”), być patrzonym jak drzewo, kwiat, rzeka, ryby w tej rzece. Zmęczenie życiem w fałszu, mydleniem oczu, udawaniem,; rezygnacja z tego, “co mnie może czekać”: zejście na ziemię i podanie ręki – to nie jest ręka czysta, to nieważne, w ogóle to jest ciepło ciała. Zdjęcie ubrania i okularów i wejście w źródło.
* * *
Wiem, że teraz mam odpowiedziećna sposób bardziej “techniczny”, bo takie zadano pytanie, ale odczuwam opór względem takiego pojmowania rzeczy; “technika” – w tym – służy nam jako środek, aby wyminą…ć istotne. Czy to, o czym mówię, przekracza psychofizyczny kontakt – tak jak to pojmował Stanisławski? Czy chcecie, abym odpowiedział, że go przekroczyłem? Mam zbyt wiele dla Stanisławskiego szacunku, by tak powiedzieć, był to ktoś dla teatru wielki – ale mnie już teatr nie interesuje, tylko to, co mogę czynićpo teatrze. Jeżeli teatr istnieje jako zjawisko, jako fach, poszukują…cy swego własnego sensu i znaczenia – niekiedy jako taki istnieje on zresztą… do dziś – w tej dziedzinie poszukiwania Stanisławskiego były najbardziej płodne: uważałem go kiedyś za swego ojca, sam przecież zaczynałem jako zawodowiec. Trzeba było lat, nim zrozumiałem, że musze to opuścić.
Wielu z nas, tu obecnych, staje wobec problemu: uprawiać zawód czy robić co innego? Co do mnie, uważam, że należy robić co innego. Stanisławski zastanawiał się nad tym, jak wystawiać dramat pisany, jak realizować sztuki, pozostają…c w zgodzie z intencjami pisarza oraz ludzkim doświadczeniem aktora.
Jeżeli aktor gra Hamleta, wszystko, co dzieje się w dramacie winien pojmować jako założone okoliczności: że są… kraje, które są… jak więzienie, że w krajach takich atmosfera jest wyją…tkowo napięta, że ksią…żę następca tronu bardzo kocha swoją… matkę, ale pewnie jeszcze więcej swojego ojca, że ojciec jego zginą…ł zamordowany itd. Wszystko to są… okoliczności.
Stanisławski stawiał aktorowi pytanie: gdybyś był w tej sytuacji, co byś robił? W pierwszym okresie – nazwijmy go psychicznym – Stanisławski kładł zresztą… nacisk raczej na: co będziesz przeżywał, co będziesz czuł? W drugim okresie – okresie działań fizycznych – akcentował raczej; co byś robił? Jakie byłoby twoje zachowanie? Można by powiedzieć, ze z tworzywa własnej natury aktor winien był konstruowaćwyobrażenie roli, jej obraz, postać. Była to świetna technika d l a t e a t r u. Są…dzę, że w Stanisławskim teatr – jako sztuka aktora – uzyskał swój wierzchołek. Czy w pracy, jak tamta, człowiek nie był podzielony? Owszem, był, i Stanisławski zdawał się to zakładać.
Mówił np., że aktor winien posiadać dwie perspektywy, czyli cel twórczości (to co przyniesie widzowi) oraz to, co robi i myśli odtwarzana postać. Istnieją… jednak różne interpretacje tej sprawy, np. pierwszą… perspektywę określał Stanisławski również jako rodzaj twórczej strategii. Aktor już wie, że Hamlet umrze w finale sztuki – to perspektywa aktora – więc ma tę śmierć przygotować? Na czym – przykładowo – polega różnica pomiędzy tym, ku czemu zmierzamy, a ową… mą…drością… Stanisławskiego, rzeczywistą… mą…drością… fachu? Dla nas pytanie brzmi: co chcesz zrobić ze swoim życiem; i dalej – czy chcesz ukryć, czy chcesz ujawnić siebie, czy chcesz siebie – w podwójnym tego słowa znaczeniu – odkryć?
Nieistotne, czy jakaś literatura – jako punkt wyjścia – jest w tym dla ciebie niezbędna. Może nie, może tak. Jeżeli Hamlet stanowi dla ciebie żywy obszar, możesz i z nim się zmierzyć; nie jak z postacią…, ale jak z promieniem światła, padają…cym na twe własne istnienie, który cię oświetla, abyś nie kłamał, nie grał. Co Stanisławski rozumiał przez działania fizyczne? Rozumiał przez to zachowania potoczne, powszednie: patrzę, widzę was, zastanawiam się, co by powiedzieć, pogrą…żam się w sobie, znowu myślę, znowu na was patrzę, sprawdzam sposób, w jaki reagujecie – to najistotniejsze z działań fizycznych – ale należy do nich również siadanie, chodzenie, słuchanie, różne czynności. Stanisławski wymagał od aktora, aby w tym wszystkim poszukiwał jakiejś logiki, logiki działań, cią…głości, w jaką… układają… się poszczególne zachowania, i dlaczego w danym momencie robić to, a nie co innego.
A czy w tym, co bliskie mi, ku czemu zmierzamy, ważne są… zachowania codzienne? Niekiedy może tak, a kiedy indziej nie, zupełnie. W zasadzie jednak zachowania codzienne, które dla Stanisławskiego były czymś zasadniczym, i w jego przypadku słusznie, z perspektywy nas, ludzi nie dą…żą…cych do teatru, stanowią… raczej sposoby, dzięki którym ukrywamy się lub uzbrajamy w życiu. Czy to, co robicie z waszymi kolegami w kawiarni, uważacie za rozbrojenie?
Ale każdy z nas zapewne doświadczył na sobie, że kiedy był do końca szczery – to co działo się z nim, nie było potoczne, i także nie działo się, gdy coś mówił, czy raczej – gdy tylko mówił, ale gdy był całkowicie nagi, jak w rzeczywistej miłości, która nie jest tylko gimnastyką…, lecz ogarnia nas całych, aż do zatraty siebie wobec innej istoty. Czy to, co wtedy robimy, jest potoczne? Zapewne, są… czynności, wynikłe z nawyku, ale najważniejsze nie. Dlaczego nie jest to codzienne? Bo kiedy tu dotykamy, dotykamy sobą…, a kiedy dotykamy w życiu codziennym, już myśli się o czym innym.
* * *
Być może wszystko, o czym dzisiaj mówię, pojmujecie jako metafory. Ale nie są… to żadne metafory, jest to namacalne i praktyczne. Nie jest to filozofia, to jest coś, co się czyni, a kto są…dzi, że to taki sposób formułowania myśli, pozostaje w błędzie, trzeba to pojmować dosłownie, to jest doświadczenie. Że są… to metafory….. tu właśnie zaczyna się różnica i sedno trudności.
Wystarczy zrozumieć, że próbuję tutaj – na ile mnie stać- dotkną…ć coś z doświadczeń ze spotkania z człowiekiem, doświadczeń całkowicie innych, niż tradycyjne, ale bardzo namacalnych. By odrzucić to słowo: metafora….. Czy mówię raczej o jakimś sposobie życia, rodzaju istnienia, niż o teatrze? Niewą…tpliwie. Myślę, że właśnie tutaj stajemy w obliczu wyboru.
* * *
Czy sposób postępowania owych ludzi w lasach, o których mówiłem na wstępie, praktyki jogi czy buddyzmu należą… do innych epok? Działo się to w innej epoce, a więc przynależy do innej epoki. Czy możemy się od nich czegoś nauczyć? Nie tyle nauczyć, ile poją…ć. Możemy ich zrozumieć, bo stanęliśmy w podobnym punkcie, ale nie jesteśmy w stanie udzielić takiej samej odpowiedzi, a nawet nie możemy sformułowaćw ogóle żadnej odpowiedzi słowami. Być może analiza tego zaprowadziłaby nas zbyt daleko od wą…tku naszej rozmowy.
Ale niech mi wolno będzie powiedzieć, że jest coś, co pozostaje tym samym we wszystkich epokach, a przynajmniej w takich, w których ludzie mają… świadomość swej człowieczej kondycji – jest to poszukiwanie. Poszukiwanie tego, co w życiu najistotniejsze. Aby to nazwać, wynajdywano różne imiona, w przeszłości imiona te miały zazwyczaj brzmienie religijne.
Nie uważam dla siebie za możliwe wynajdywanie jakichś nazw religijnych, a co więcej, w ogóle nie odczuwam potrzeby wymyślania słów. Ale to, co w życiu najistotniejsze, owo pytanie, jakie niektórzy spośród was mogą… uznać za abstrakcyjne, jest doprawdy wielkiej wagi, i nikt nie będzie szczęśliwy wypierają…c się poszukiwania: wielu ludzi odmawia, czują… się zobowią…zani uśmiechać jak na reklamie pasty do zębów, ale czemu są… tak smutni, może z czymś się w życiu minęli? Może tego jedynego pytania, jakie należy sobie postawić, nigdy sobie nie postawili. Trzeba je postawić, a odpowiedź? Odpowiedzi niepodobna sformułować, można ją… tylko uczynić.
* * *
Robimy wiele, aby na to pytanie nie znaleźć odpowiedzi. Chcemy się uczyć sposobów: jak grać? Jak dobrze coś i kogoś udawać? Jak grać sztuki klasyczne i sztuki współczesne, a jak sztuki tragiczne i sztuki komiczne? Ale jeżeli uczyć się, j a k r o b i ć, nie ujawnia się siebie, ujawnia się tylko umiejętności robienia. I jeżeli szuka się jakichś sposobów, wynikają…cych z naszej rzekomej metody, czy też z jakiejś innej metody, to nie po to, by się rozbroić, ale aby znaleźć azyl, bezpieczną… przystań, gdzie można by unikną…ć owego aktu, który byłby odpowiedzią…
To jest najtrudniejszy punkt. Przez całe lata pracuje się i chce się więcej wiedzieć, więcej umieć, ale w końcu trzeba to wszystko odrzucić, i nie uczyć się, ale oduczać, nie wiedzieć, jak robić, ale wiedzieć, jak nie robić, i zawsze stawaćw obliczu czynienia; podejmować ryzyko zupełnej klęski, nie klęski w oczach innego, to mniej istotne, ale klęski chybionego daru, nieudanego spotkania z kimś, a więc nieudanego spotkania z sobą… samym.
* * *
Kiedy ktoś patrzy na świat, aby widzieć (a wielu patrzy po to, by nie widzieć), dostrzeże to co słabe i niepewne, pulsuje ku swym narodzinom. Coś na swój sposób nowego między ludźmi – jeszcze prawie nieistnieją…ce, a już wyczuwalne, na pół odruch, a na pól potrzeba. Owa rzecz – świadomie użyję tutaj określenia, które z natury swojej jest zimne – to odmienna wrażliwość. To się poczyna dopiero i słyszymy prawie nieuchwytny dźwięk tego, jak narasta z pokoleniami, które wstępują… teraz w życie.
To jest jak ryba, która płynie w rzece nowych generacji. Wszelako nie należy mylić ryby z rzeką…, bo to nie to samo. Potrzeby pokoleniowe istnieją…, ale nie należy czynić z nich fetysza. W dostatecznie długiej perspektywie czasu staja się bardziej względne: zauważcie, że wszyscy spośród tu obecnych, wszyscy bez wyją…tku, bez względu na wiek i przynależność do określonego pokolenia, jesteśmy rówieśnikami w obliczu ludzi zmarłych i jeszcze nie narodzonych.
* * *
Czy człowiek uzbraja się na nowo, kiedy już spełnił akt cielesnej szczerości, kiedy rozbroił się w tym spotkaniu, o jakim mowa – i kiedy, by tak rzec, powraca w codzienność? By się przybliżać do “niemożliwego”, trzeba być jakoś realistą…. Czy w życiu można nie kłamać, nie ukrywać się? Jest lepiej, jeśli się nie ukrywamy, ale wyobraźcie sobie sytuację, w której wy odrzucicie wszelkie sposoby ukrywania się, a inni ich nie odrzucą…….. Może trzeba zaczą…ć od pewnych szczególnych miejsc, tak jest, są…dzę, że jest palą…cą… potrzebą… mieć takie miejsce, gdzie się nie ukrywamy i jesteśmy, jacy jesteśmy, we wszelkich możliwych znaczeniach.
Czy wynika z tego, że pozostajemy w błędnym kole – inaczej życie tu, inaczej życie tam – nie, myślę, że to jednak wyjdzie poza miejsce, o którym mowa, wyjdzie przez mały otwór, przez szparę, przez okno, przez drzwi, przesą…czy się na zewną…trz; otacza nas ulica, może to jest nieco zaraźliwe, ale w obie strony – jakoś można nie dawać się zarażać, lecz zarażać sobą…, bez pretensji do tego, bez starania o to. By zaczą…ć, potrzebny jest począ…tek, gdzieś, kiedyś; a więc zaczyna się od pewnego miejsca, zaczynajmy, oto mamy miejsce, a dalej zobaczymy…
* * *
Czy przyszłośćjest w wielkich miastach, czy w porzuceniu wielkich miast? Ską…d mogę to wiedzieć? Wielkie miasta są… obecnie w ustawicznym rozwoju, np. taki kraj, jak Japonia, w całości niemal stał się już wielkim miastem. A więc może zasadnicze pytanie, jakie się tu nasuwa, winno brzmieć: jak pozostają…c w wielkim mieście zarazem je porzucić, jak nie być w nim przedmiotem? Ale jeżeli chcecie uciec z miast, czemu nie uciekacie? Istotne jest, co ma się do uczynienia, a dopiero później powstaje pytanie, gdzie.
* * *
Bardzo często lubicie używać przedrostka “współ”: współ-być, współ-żyć, współ-wyjść itd. Temu “współ” można nadawać bardzo różne znaczenia. Więc na przykład, żeby wszyscy zobowią…zani byli do jednakowości, żeby wszyscy zachowywali się tak samo; żeby nonkonformizm wobec poprzedniego pokolenia zastą…pićj akimś konformizmem wobec własnego – albo wobec własnej, powiedzmy wspólnoty, albo środowiska, albo takiego czy innego ugrupowania. Słowem, to “współ” może oznaczać strychulec, naciski banału, a nawet pozór bycia.
Ale to “współ” może oznaczać coś zupełnie innego, coś jak ponowne narodziny, takie rzeczywiste, jawne, nie-poką…tne, nie samo zadowolone, w swoim samotnictwie. Współ z kimś, z kilkoma, w grupie – odkrycie, odkrywanie siebie i jego. Jest w tym także coś jak obmycie naszego życia. I nawet kojarzy mi się to bardzo dosłownie, namacalnie, jako czynność, zupełnie dosłownie: obmycie. Tutaj nie ma innego wyjścia, tylko trzeba mówić skojarzeniami; dla niektórych będzie to abstrakcyjne, a nawet żenują…ce albo śmieszne, a dla innych konkretne, tak jak dla mnie.
I po tym także możemy się rozpoznać. A więc podejmuję to ryzyko i mówię wam o skojarzeniach, oto one, tylko niektóre, jest ich bardzo wiele: zabawy, baraszkowanie, życie, swoi, pławienie, lot; człowiek-ptak, człowiek-źrebak, człowiek-wiatr, człowiek-słońce, człowiek-brat. I tutaj to najistotniejsze, to ośrodkowe: brat. W tym się mieści “podobieństwo” Boga, oddanie i człowiek; ale także brat ziemi, brat zmysłów, brat słońca, brat dotyku, brat Drogi Mlecznej, brat trawy, brat rzeki. Człowiek taki, jaki jest, cały, żeby się nie ukrywał; i który ż y j e, więc n i e k a ż d y.
Ciało i krew to jest brat, tylko tam jest Bóg, to jest bosa stopa i goła skóra, w której jest brat. To jest także święto, być w święcie, być świętem. To wszystko nieodłą…czne jest od spotkania. Rzeczywistego, pełnego, w którym człowiek nie kłamie sobą… i cały w nim jest. Gdzie nie ma już tego lęku, tego wstydu siebie, który rodzi kłamstwo i ukrywanie się, a sam jest własnym dziadkiem, ponieważ sam rodzi się z kłamstwa i ukrywania. W tym spotkaniu człowiek nie odmawia siebie i nie narzuca siebie. Daje się dotkną…ć i nie pcha się ze swoją… obecnością…. Idzie naprzeciw i nie boi się czyichś oczu, cały. To tak, jakby się mówiło sobą…: jesteś więc jestem; i także: rodzę się, abyś się urodził, abyś się stał; i także: nie bój się, idę z tobą…
Jerzy Grotowski
Źródło: Miesięcznik literacki OdraTen post został edytowany przez Autora dnia 01.03.14 o godzinie 13:10