J
C.
Niedawna katastrofa
budowlana mostu
autostradowego w
Genu...
Temat: "Bóg jest jeden"
"Technologia Ewangelii" wg prof. ks. Włodzimierza SedlakaRozdział 12. Bóg jest jeden
Antropogeneza stawia nas wobec nowego problemu - wiary w jedynego Boga. Można przyjąć dwie ewentualności:
1) Człowiek paleolitu, a więc faktycznie kształtujący się dopiero osobnik o bardzo prymitywnym sposobie myślenia, dokonuje jednej z największych abstrakcji i dochodzi do pojęcia istoty nieśmiertelnej, silniejszej od człowieka. Potem dopiero monoteizm mógł się rozwinąć, ale zawsze był abstrakcyjny w założeniach nawet w politeizmie.
2) Mózg ludzki wyewoluował do stadium człowieka i stworzył pojęcie wielobóstwa. Ale wtedy jest jeszcze trudniej człowiekowi cofnąć się do jedynobóstwa, niezależnie czy sam to wymyślił, czy też mu Bóg objawił jak Abrahamowi.
W obu wypadkach jest łatwiejsza koncepcja jedynej istoty nadnaturalnej, a więc ponadludzkiej.
Niezależnie od sposobu powstania monoteizmu, pojęcie jedynobóstwa utrzymywało się z trudem, gdyż nie było wygodne etycznie. Stary Testament ustawicznie się zmaga z oderwaniem człowieka od łatwizny etycznej politeizmu.
Właściwe rozumienie jedynego Boga podał dopiero Jezus w całkiem nowym ujęciu, oryginalne i prawdziwie Boże. Jest faktem, że jest tylko jeden Bóg, ale w trzech Osobach,. Nieoczekiwane rozwiązanie prastarego monoteizmu z późniejszym politeizmem.
W obu wypadkach powstał funkcjonalny duet człowieka pojętego naturalnie, a więc biologicznie, z wyznacznikiem śmierci oraz nadnaturalnością, czyli pojęciem Boga, choć trudno byłoby wtedy pisać dużą literą. Przez prosty szacunek dla genialnej abstrakcji, biorąc prymityw myślenia człowieczego, obstaję przy pisaniu dużego B, a więc Bóg. Wymieniony duet towarzyszył zawsze człowiekowi, jakby pojęcie nadprzyrodzonej Istoty miało być czynnikiem separującym zwierzę od człowieka. Tym samym behawior mózgu od najwcześniejszych stadiów człowieka zmierzał ku istocie nadrzędnej.
Poprzez dziesiątki tysięcy lat prowadzić wątłą, ale zdecydowaną nić, to tworzyć kulturę myślową, to wynik natury ludzkiej. Jeślibym nawet powiedział, że człowiek stworzył sobie pojęcie Boga i to w tamtych czasach, to musiał być genialny, a my chełpimy się retrokulturą, bo nie oryginalną dla naszego wieku. Czy mogę zaryzykować określenie, że człowiek ma jakąś grawitację, którą wyczuwa Boga? A może Bóg daje się wyczuć człowiekowi niezależnie od stopnia umysłowości? A może człowiek ma jakieś echo Boskie mimo poczęcia z gliny? Jesteśmy według Calvina „dziećmi gliny". Mogę więc nie tylko z racji Genesis użyć tego określenia, ale również z naukowych wypowiedzi. Wszystko jedno, czy Bóg jednym tchnieniem uruchomił elektromagnetyczną próżnię do ewolucyjnego zrywu finalizowanego powstaniem człowieka, czy też Bóg bezpośrednio stworzył ducha gliniastej istocie. Patrzył Bóg ze wzruszeniem, jak ta istota gramoli się przez świat. Pokochał tę spersonifikowaną „glinę". Objawił siebie i „toto" odkupił, żeby zanadto nie urobiło się
w poszukiwaniu prawdy w gliniastej brei świata. Widocznie Bóg do patrzył się jakiegoś Boskiego echa w tej istocie. I kocha ją nadal. Zawsze. I dlatego ta istota inaczej się rozwija od całej biosfery. Jakoś nietypowo, mimo gliniastego początku.
I tutaj wychodzi Boże piękno w człowieku. Jest „coś" nie z niego, a mimo wszystko to „coś" posiada człowiek na własność.
więcej:
http://www.goldenline.pl/grupy/Organizacje_i_stowarzys...Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.03.14 o godzinie 16:20