Temat: Biocentryzm - kwantowa teoria życia i ewolucji kosmosu?
... czyli apiat'-again problem Wielkiej Unifikacji. Jeszcze niedawno wydawało się, że dokona się na gruncie fizyki, którą uważano za klucz nie tylko do całości przyrody, ale i do życia jako takiego. Stąd szukanie w nielokalności zjawisk kwantowych klucza do świadomości - bo i ona jest wyraźnie nielokalna.
Jednak takie podejście mocno chyba spłyca zagadnienie świadomości. Nadaje się co najwyżej do do opisu jej fizykalnych podstaw a nie całości zjawiska.
A gdyby przyjąć, np. za Mitchio Kaku, wielość możliwych światów, i nie szukać unifikacji tylko w jednym z nich? Albo i jeszcze dalej, jeśli już upieramy się na fizykę: koncepcję Davida Bohma, z jego "porządkiem ukrytym" i "super-ukrytym"? Świadomość w tym ostatnim modelu przynależałaby porządkowi ukrytemu. Heraklit miałby satysfakcję - przed wiekami pisał "harmonia ukryta jest wyższa od widocznej".
A może jeszcze inaczej spróbować? Za Jungiem i Paulim z ich teorią synchronii i wyraźnie pochodną od tej koncepcji myślą Nassima Harameina, z wszechprzeniakjącą wszstkie światy, ile by ich tam nie było, fraktalną w swej istocie Prazasadą, jakimś współczesnym
arche?
Tak zatem sama fizyka, nawet tak wyrafinowana, jak dzisiejsza, nie wydaje się odpowiednim narzędziem do opisu świadomości in gremio. Wysiłki poszukiwania takiego jednolitego i eleganckiego formalnie opisu skłonny byłbym interpretować jako poszukiwanie jedności już nie przyrody, ale Ducha - czy istnieje Jedno-Bez-Wtórego? Być może istnieje, ale zapewne jest - jak chce tego Wedanta -
arupa, poza kształtem i bezkształtem, poza formą i jej brakiem, poza wyobrażenem i i możliwością wyobrażenia. I jeśli tylko schodzimy "niżej" - pojawiają się dualizmy. Być może o tym właśnie doświadczeniu pisze Lao-Tse:
"Tao stworzyło Jedno
Jedno stworzyło Dwa
Dwa stworzyło Trzy
A Trzy stworzyło dziesięć tysięcy rzeczy"
My zaś, śmiertelni, wyraźnie jesteśmy bardziej ze świata "dziesięciu tysięcy rzeczy", niż ze świata Tao - i nie musi to być takie złe, jeśli tylko umiemy dobrać do każdego przejawu bogactwa świata właściwe narzędzie poznawcze, nie przykrawając wszystkiego pod jeden sztrychulec, w tym przypadku fizykalny. Mógłby ów sztrychulec pochodzić z dowolnego właściwie wymiaru Rzeczywistości, ale obecnie mamy istny terror materializmu, i stąd kariera Fizyki awansowanej do roli Metafizyki dostępnej zakamieniałym materialistom, którzy wciąż jeszcze trzymają rząd dusz.
Sam nie bez grzechu tu jestem, bo przed laty wrzuciłem wcale spory kamyczek do tego epistemologicznego ogródka:
http://www.labes.edu.pl/content/pliki/pdf_prof/epistem...Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.02.14 o godzinie 09:19