Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Marcin Łoś:
Michał C.:
no wlasnie tradycyjnie krzyzujac i selekcjonujac to co jest w naturze normalne, mozna powiedziec wspomagamy szybkosc doboru naturalnego. Natomiast my tu rozmawiamy na temat wprowadzenia genu jednego organizmu do drugiego czyli o poprawianiu natury sensu stricto. Osobiscie tak dlugo jak to jest robione z glowa, z zastosowaniem wszystkich mozliwych wymogow bezpieczenstwa (ktore sa zreszta calkiem niezle uregulowane) tak dlugo nie mam nic przeciw.
wiem jestem upierdliwy :)

A co nazywasz tradycyjnym krzyżowaniem? Bo to już dawno przed erą GMO miało niewiele wspólnego z naturalną drogą krzyzowania się odmian.

Tradycyjne - pylek na znamie. Nawet w przypadku krzyzowania odleglych taksonow (np. wierzba z topla czy jeszcze inne dziwniejsze krzyzowki) tak mniej wiecej sie to robilo. I robi do dzis. CO prawda jest jeszcze fuzja protoplastow ale z tego w krzywaniu odleglych taksonow sie nie korzysta (a przynajmniej niezbyt czesto).
Pondato jak sobie popatrzysz dokladniejnsfer pojedynczych genów np. przez wirusy jest znacznie czestszy niż krzyżowanie się gatunków, więc o co ten raban? Wlasnie to robimy produkując GMO.

Wiem wiem u czlowieka jest okolo 200 genow z bakterii w wyniku poizomego transferu genow.
Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Marcin Łoś:
Michał C.:
no chyba ze tak, ale i tak wybijamy te biedne male stworzonka, roslinki i grzybki, zamiast je zaakceptowac i pokachac takimi jakimi sa (ZIMOWEGO MARAZMU CZ. DALSZA...)

W ramach miłości do tzw. szkodników możesz przestać jeść. Jak zmiejszy się konsumpcja, to możemy wrócić do trójpolówki bez oprysków. Bądź poważny - to jest forum naukowe a nie ezoteryczne

No tylko nie po to natura 3 mld lat pracowala nad ewolucja zebysmy sobie teraz przyszli i zabijali wszystko z czym nam nie po drodze. Ja rozumiem ze jestesmy konsumentami w dodtek "inteligentnymi" i zawsze bedziemy przeksztalacac srodowisko do wlasnych potrzeb, ale czasami na prawde powinnismy sie opamietac. Bede powtarzal jak mantre: na swiecie jest nadprodukcja zywnosci. Owszem GMO mialoby dla mnie sens jesli np. porzucono by wycinanie lasow amazonskich pod uprawy, a rosliny bylyby tak "transformowane" zeby dawaly wysoki plon na jalowych ziemiach z ktorymi i tak za bardzo nie ma co zrobic.No ale to tylko takie moje male marzenia. Jeszcze raz zeby bylo jasno. Nie neguje GMO, tylko nie widze sensu jego stosowania. Badania nad GMO popieram bo nigdy nie wiadomo co sie kiedy moze przydac. Michał C. edytował(a) ten post dnia 24.02.10 o godzinie 12:03
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Michał C.:
Marcin Łoś:
Michał C.:
I jeszcze jedna kwestia czy wiekszosci tych rzeczy ktore probujemy rozwiazac za pomoca GMO nie mozna rozwiazac tanszymi i powiedzmy "mniej inwazyjnymi" metodami jak np. kultury in vitro?
Tak sie zastanawiam tylko, bo wydaje mi sie ze na razie jeszcze metody GMO moga byc drogie (ale glowy nie dam bo sie tym nie zajmuje)Michał C. edytował(a) ten post dnia 13.02.10 o godzinie 22:49

Stary, kultury in vitro to jest dopiero koszt! Wyobraź sobie, ze rośliny GMO powstały i weszły przebojem na rynek nie dla tego ze są droższe. Sama technologia patrzac jednostkowo jest kosztowna (glownie przez obostrzenbia legislacyjne), ale robisz to raz i masz odmiane, ktora pozniej hodujesz przez dziesieciolecie.

No dobra ale jesli mamy rosliny sterylne, to i najlatwiej (tak mi sie wydaje) zrobic mikrorozmnazanie (dla tych co nie w temacie to jedna z metod invitro)? Koszty badan podstawowych sa zawsze wysokie, ale jak juz jest wypracowana metoda dla przemyslu to przy produkcji wielkich ilosci w in vitro to sa groszowe sprawy (pomijajac utrzymanie szklarni). Z reszta pamietam jak u nas robili badania na topoli GMO to tez ja namnazali in vitro, a metoda byla tak fajnie dopracowana ze robilo sie to w takich platkiowych pojemnikach jak do salatek gdzie bylo kilka czy tam kilkanascie wieloroslinek naraz posadzonych.

Wiesz, moze dla topoli to ma jakis sens. A jak sobie wyobrazasz rozmanzanie np. kukurydzy? Sterylne rosliny otrzymuje sie przez skrzyzowanie dwoch niesterylnych, ale dobranych tak, zeby potomstwo nie bylo plodne.
Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Marcin Łoś:
Michał C.:
Marcin Łoś:
Michał C.:
I jeszcze jedna kwestia czy wiekszosci tych rzeczy ktore probujemy rozwiazac za pomoca GMO nie mozna rozwiazac tanszymi i powiedzmy "mniej inwazyjnymi" metodami jak np. kultury in vitro?
Tak sie zastanawiam tylko, bo wydaje mi sie ze na razie jeszcze metody GMO moga byc drogie (ale glowy nie dam bo sie tym nie zajmuje)Michał C. edytował(a) ten post dnia 13.02.10 o godzinie 22:49

Stary, kultury in vitro to jest dopiero koszt! Wyobraź sobie, ze rośliny GMO powstały i weszły przebojem na rynek nie dla tego ze są droższe. Sama technologia patrzac jednostkowo jest kosztowna (glownie przez obostrzenbia legislacyjne), ale robisz to raz i masz odmiane, ktora pozniej hodujesz przez dziesieciolecie.

No dobra ale jesli mamy rosliny sterylne, to i najlatwiej (tak mi sie wydaje) zrobic mikrorozmnazanie (dla tych co nie w temacie to jedna z metod invitro)? Koszty badan podstawowych sa zawsze wysokie, ale jak juz jest wypracowana metoda dla przemyslu to przy produkcji wielkich ilosci w in vitro to sa groszowe sprawy (pomijajac utrzymanie szklarni). Z reszta pamietam jak u nas robili badania na topoli GMO to tez ja namnazali in vitro, a metoda byla tak fajnie dopracowana ze robilo sie to w takich platkiowych pojemnikach jak do salatek gdzie bylo kilka czy tam kilkanascie wieloroslinek naraz posadzonych.

Wiesz, moze dla topoli to ma jakis sens. A jak sobie wyobrazasz rozmanzanie np. kukurydzy? Sterylne rosliny otrzymuje sie przez skrzyzowanie dwoch niesterylnych, ale dobranych tak, zeby potomstwo nie bylo plodne.
Z kukurydza rzeczywiscie to bylby nie lada problem. Ale dla scislosci trzeba powiedziec ze metody in vitro sa wykorzystywane w hodowli ziemniakow czy innych pomidorow. Dokladnie nie pamietam na czym polega metoda bulbozowa, jednak w tym przypadku chodzi o pozyskiwanie roslin wolnych od wirusow (no ale to juz offtop). Ponadto jedna z metod wykorzystywanych w in vitro sa haploidy - po co? Ano po to ze haploid ma pojedynczy garnitur chromosomowy (w duzym uproszczeniu oczywiscie) dzieki temu majac wyrosnieta roslinke widzimy bezposrednio korelacje miedzy genotypem a fenotypem. Dzieki metodom in vitro mozemy rozmnozyc taka rosline i w wyniku kilku niezbyt skaplikowanych zabigow miec diploida (wiec w tym wypadku akurat sterylne przerabiamy na niesterylne). Storczyki tez "wytwarza" sie na masowa skale dzieki in vitro - skraca to czas pierwszego zakwitu z ok.12 do 6 lat a wiec o polowe (dlatego mamy taki wysyp tanich storczykow w marketach).
I jeszcze jedno: rosliny ktore wyhodujemy w szkle nastepnie poddaje sie hartowaniu, aby pozniej wsadzic je do ziemi. To taki telegraficzny FAQ dla osob ktore nie mialy stycznosci z in vitro. Tych metod tak naprawde jest duzo wiecej ale bym za duzy offtop zrobil opisujac wszystko.

Reasumujac: w duzych uprawach np: zboze, kukurydza rosliny pozyskanie odpowiednich roslin metodami GMO powinno byc prostsze i tansze. Natomiast tam gdzie uprawy nie wymagaja az tak wielkiej ilosci pojedynczych roslin (pomidory, ziemniaki) odpowiednie rosliny mozna wyhodowac wykorzystujac metody in vitro, ktore bardzo czesto sa po prostu usprawnionymi klasycznymi metodami krzyzowania roslin.
Agnieszka Gaba

Agnieszka Gaba Specjalista ds.
sprzedaży

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

>> > > > po trzecie: geny, które są wstawiane do organizmów
GMO najczęściej wiążą się z większą odpornością na szkodniki - a więc raczej pomagają dbać o środowisko

czyli wybijajac "szkodniki" dbamy o srodowisko a nie o wlasne portfele?
w tym wypadku dbamy o środowisko, bo do GMO trzeba na przykład używać mniej oprysków

no chyba ze tak, ale i tak wybijamy te biedne male stworzonka, roslinki i grzybki, zamiast je zaakceptowac i pokachac takimi jakimi sa (ZIMOWEGO MARAZMU CZ. DALSZA...)
Dla mnie to wszystko jest stworzone do tego by zarabiac pieniadze, zywnosc modyfikowana...dlaczego pompuja ja do krajow wysoko rozwinietych a nie tam gdzie doskwiera głód? Dlaczego mam jeść owoc czy warzywo którego nie chce zjesc robal????
Paweł G.

Paweł G. Instytut Fizyki
Plazmy i Laserowej
Mikrosyntezy,
Project ...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...


Dla mnie to wszystko jest stworzone do tego by zarabiac pieniadze, zywnosc modyfikowana...dlaczego pompuja ja do krajow wysoko rozwinietych a nie tam gdzie doskwiera głód? Dlaczego mam jeść owoc czy warzywo którego nie chce zjesc robal????


W pierwszej części wypowiedzi odpowiedziałaś sobie na pierwsze pytanie ;)

Co do drugiego - nie musisz jeść GMO - to Twój wybór, ja osobiście też najlepiej lubię żywność "od chłopa". Jak stwierdziłaś, GMO stosuje się po to, żeby zarobić więcej, czyli wyprodukować na tyle dużo, żeby opłacało się sprzedawać po niższej cenie. Zetem, jeżeli wolimy korzystać z niemodyfikowanych owoców natury - płacimy więcej i moim zdaniem po sprawie. Dopóki nikt nas do jedzenia GMO nie zmusza, nie zmuszajmy innych do niejedzenia. Taka jest moja koncepcja ;)
Stanisław K.

Stanisław K. Technical Director,
R&D and Innovation
Technologies

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Katarzyna Sikora:
Niby w większości jest wiele plusów. Pozyskujemy rośline o odpowiednij masie, kolorze, wartosciach żywnościowych...Celem modyfikacji jest uzyskiwanie większych zbiorów, lepszej odporność na warunki klimatyczne i środki ochrony roślin.

Co myślicie o korzyściach i zagrożniach ?
jak dla mnie GMO to igranie z silami, ktorych nie znamy i nie rozumiemy.

dostrzegam w tym przejaw, moim zdaniem, nieuzasadnionej arogancji czlowieka, cos jak proba poprawiania Stworcy, albo zabawy ucznia czarnoksieznika.
Paweł G.

Paweł G. Instytut Fizyki
Plazmy i Laserowej
Mikrosyntezy,
Project ...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Stanisław Kowalik:

jak dla mnie GMO to igranie z silami, ktorych nie znamy i nie rozumiemy.

dostrzegam w tym przejaw, moim zdaniem, nieuzasadnionej arogancji czlowieka, cos jak proba poprawiania Stworcy, albo zabawy ucznia czarnoksieznika.


Wydaje mi się, że wiem co masz na myśli, ale sądzę też, że chyba nie masz racji.

My, inżynierowie, lubimy kiedy możemy w projekt wkalkulować wszyskie możliwe czynniki, tak aby nasze konstrukcje działały w pewnych warunkach, które dla nich przewidujemy i jeszcze z pewnym marginesem bezpieczeństwa, który im wyznaczamy. Dlatego też, patrząc na dziedziny typu inżynieria genetyczna, zdajemy sobie sprawę z mnogości punktów swobody i nieprzewidywalności w badanych przez nie układach na skutek czego mogą nam się wydawać "igraniem z siłami, których nie rozumiemy", czy też "zabawy ucznia czarnoksiężnika".

Niemniej jednak, powinniśmy zdać sobie sprawę, że nasza własna inżynieria osiągnęła obecny stan rozwoju w dużej mierze właśnie dzięki "zabawom uczniów czarnoksiężników" w latach i wiekach minionych, kiedy nasi praszczurowie mniej lub bardziej po omacku nakreślali jej wizję.

Pozwólmy się zatem naszym "młodszym kolegom" bawić swoimi klockami, ufajmy że wiedzą, co robią i miejmy nadzieję, że nam to na dobre wyjdzie.
Stanisław K.

Stanisław K. Technical Director,
R&D and Innovation
Technologies

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Paweł G.:
Pozwólmy się zatem naszym "młodszym kolegom" bawić swoimi klockami, ufajmy że wiedzą, co robią i miejmy nadzieję, że nam to na dobre wyjdzie.
zabawy w celach poznawczych jak najbardziej, mam tylko b. powazne watpliwosci czy osiagnelismy nalezyty poziom zrozumienia materii, z ktora igramy, by efekty tych zabaw wypuszczac w swiat.

ponadto zauwazam, ze GMO stalo sie narzedziem w walce o monopolizacje rynku zywnosci i walki z roznorodnoscia, ktora moim zdaniem stanowi najwieksza sile natury.

w skrocie martwi mnie nie tyle GMO co to jak, do czego i przez kogo jest wykorzystywane.
Paweł G.

Paweł G. Instytut Fizyki
Plazmy i Laserowej
Mikrosyntezy,
Project ...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Ano, masz sporo racji i dużo jest kwestii budzących obawy, ale cóż, mi, jako fataliście, wydaje się, że przeciwstawianie się temu, to próby zatrzymywania rzeki własnymi rękami, a jako naukowiec (i inżynier), żywię przekonanie, że nad sytuacją, powinno się jednak udać zapanować.
Dlatego jestem zwolennikiem jak największego liberalizmu, ale i jak największej jawności. Naukowcy zajmujący się GMO nie powinni obawiać się presji i kryć się ze swoimi badaniami, lecz popularyzować je (no, chyba że robiliby coś rzeczywiśie społecznie nieakceptowanego, wtedy powinni obawiać się presji i aparatu prawnego jak najbardziej).

Natomiast gracze na rynku żywnościowym, powinni jasno przedstawiać konsumentowi jakimi metodami się posługują, by mógł on z pełną świadomością produkt wybrać, lub odrzucić. Zdaję sobie sprawę, że aby to osiągnąć, należy edukować, edukować, edukować.

Więc wywalić z telewizora seriale i tańce z gwiazdami, a dać Discovery ;) Obowiązkowo!
Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Paweł G.:

Więc wywalić z telewizora seriale i tańce z gwiazdami, a dać Discovery ;) Obowiązkowo!
I jeszcze Top Gear duzooo Top Gear :P

konto usunięte

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Michał C.:
Paweł G.:

Więc wywalić z telewizora seriale i tańce z gwiazdami, a dać Discovery ;) Obowiązkowo!
I jeszcze Top Gear duzooo Top Gear :P

I jeszcze Galileo poproszę ;)Katarzyna Sikora edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 11:17

konto usunięte

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Stanisław Kowalik:
Katarzyna Sikora:
Niby w większości jest wiele plusów. Pozyskujemy rośline o odpowiednij masie, kolorze, wartosciach żywnościowych...Celem modyfikacji jest uzyskiwanie większych zbiorów, lepszej odporność na warunki klimatyczne i środki ochrony roślin.

Co myślicie o korzyściach i zagrożniach ?
jak dla mnie GMO to igranie z silami, ktorych nie znamy i nie rozumiemy.

dostrzegam w tym przejaw, moim zdaniem, nieuzasadnionej arogancji czlowieka, cos jak proba poprawiania Stworcy, albo zabawy ucznia czarnoksieznika.

A ja tam lubię wiedzieć co jem, proponuję zasiać marchewkę, zasadzić pomidorki, co kto woli ;) i samemu uprawiać bo nigy nie wjadomo czy jakiś "czarnoksiężnik" się za to nie złapie ;)

Pozdrawiam
Ps. miło debatujecie :PKatarzyna Sikora edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 15:51
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Stanisław Kowalik:
Paweł G.:
Pozwólmy się zatem naszym "młodszym kolegom" bawić swoimi klockami, ufajmy że wiedzą, co robią i miejmy nadzieję, że nam to na dobre wyjdzie.
zabawy w celach poznawczych jak najbardziej, mam tylko b. powazne watpliwosci czy osiagnelismy nalezyty poziom zrozumienia materii, z ktora igramy, by efekty tych zabaw wypuszczac w swiat.

ponadto zauwazam, ze GMO stalo sie narzedziem w walce o monopolizacje rynku zywnosci i walki z roznorodnoscia, ktora moim zdaniem stanowi najwieksza sile natury.

w skrocie martwi mnie nie tyle GMO co to jak, do czego i przez kogo jest wykorzystywane.

Walka z różnorodnośćia biologiczną to już się zaczeła bardzo dawno temu - rolnictwo wielkoobszarowe właśnie tym sie głównie zajmuje. GMO nie ma tu tak na prawde nic do rzeczy. Jedynym aspektem zwiazanym z GMO jest ten, że GMO będzie chetniej wybierane do tego typu upraw, jako bardziej korzystne ekonomicznie.
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Stanisław Kowalik:
Paweł G.:
Pozwólmy się zatem naszym "młodszym kolegom" bawić swoimi klockami, ufajmy że wiedzą, co robią i miejmy nadzieję, że nam to na dobre wyjdzie.
zabawy w celach poznawczych jak najbardziej, mam tylko b. powazne watpliwosci czy osiagnelismy nalezyty poziom zrozumienia materii, z ktora igramy, by efekty tych zabaw wypuszczac w swiat.

ponadto zauwazam, ze GMO stalo sie narzedziem w walce o monopolizacje rynku zywnosci i walki z roznorodnoscia, ktora moim zdaniem stanowi najwieksza sile natury.

w skrocie martwi mnie nie tyle GMO co to jak, do czego i przez kogo jest wykorzystywane.


Poziom wiedzy do tego typu zabaw jest jak najbardziej wystarczajacy. Przynajmniej wśród naukowców, którzy się tym zajmują. Realnym problemem jest chroniczny brak wystarczającej wiedzy w spoleczeństwie, który to brak powoduje bardzo łatwe wciskanie kitu przez nawiedzonych proroków czystości genetycznej...
Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Marcin Łoś:
Stanisław Kowalik:
Paweł G.:
Pozwólmy się zatem naszym "młodszym kolegom" bawić swoimi klockami, ufajmy że wiedzą, co robią i miejmy nadzieję, że nam to na dobre wyjdzie.
zabawy w celach poznawczych jak najbardziej, mam tylko b. powazne watpliwosci czy osiagnelismy nalezyty poziom zrozumienia materii, z ktora igramy, by efekty tych zabaw wypuszczac w swiat.

ponadto zauwazam, ze GMO stalo sie narzedziem w walce o monopolizacje rynku zywnosci i walki z roznorodnoscia, ktora moim zdaniem stanowi najwieksza sile natury.

w skrocie martwi mnie nie tyle GMO co to jak, do czego i przez kogo jest wykorzystywane.


Poziom wiedzy do tego typu zabaw jest jak najbardziej wystarczajacy. Przynajmniej wśród naukowców, którzy się tym zajmują. Realnym problemem jest chroniczny brak wystarczającej wiedzy w spoleczeństwie, który to brak powoduje bardzo łatwe wciskanie kitu przez nawiedzonych proroków czystości genetycznej...


Z drugiej jednak strony obiektywnie trzeba przyznac ze kolko wzajemnej adoracji tzw naukowcow ma w dupie uswiadamianie spoleczenstwa, wiec nie ma co sie dziwic, ze stan rzeczy jest taki jak opisujesz.
Marcin Łoś

Marcin Łoś Profesor UG

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Michał C.:
Z drugiej jednak strony obiektywnie trzeba przyznac ze kolko wzajemnej adoracji tzw naukowcow ma w dupie uswiadamianie spoleczenstwa, wiec nie ma co sie dziwic, ze stan rzeczy jest taki jak opisujesz.

A z trzeciej jednak strony np. w telewizji publicznej oplacanej z naszych podatkow likwiduje sie ostatni program naukowy. Albo komus zależy na tym, żeby lud był ciemny, albo lud ma tak gleboko w dupie uswiadamianie, że w czasie gdy jakis naukowiec próbuje coś im powiedzieć, to naród przełącza program na Gwiazdy spiewają na lodzie, czy inne Rodziny na plebanii.
Problemem jest tez to, że organizacje takie jak Greenpeace powstały głównie w celu wciskania ludziom kitu i oni to robia na pelen etat, a my spoleczenstwo uswiadamiamy w wolnych chwilach wydartych naszym rodzinom, które powoli zapominają jak wyglada ich Mąż, Żona, Ojciec, Matka, Syn, Córka*. Ponadto u nas profesor zarabia mniej niż pracownik oczyszczania miasta, więc skoro praca tego profesora jest tak wyceniana przez spoleczeństwo, to ma on chyba prawo traktować je z dowolna atencją. Ponadto jak ci naukowcy tylko probuja choc troche te spoleczenstwo uswiadomic, to sie okazuje ze juz od najmlodszych lat dzieci w szkole maja odpowiednio rozlozone akcenty edukacyjne - jedna godzina tygodniowo matematyki, jedna godzina przyrody i dwie religii. Wiec zeby cokolwiek wytlumaczyc, to trzeba w pietnascie minut strescic program biologii ze szkoly podstawowej, gimnazjum i sredniej, bo inaczej bedziesz gadal jak dziad do obrazu.

* niepotrzebne skreslic.
Michał C.

Michał C. ...umiarkowanie w
dążeniu do prawdy
nie jest cnotą...

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Marcin Łoś:
Michał C.:
Z drugiej jednak strony obiektywnie trzeba przyznac ze kolko wzajemnej adoracji tzw naukowcow ma w dupie uswiadamianie spoleczenstwa, wiec nie ma co sie dziwic, ze stan rzeczy jest taki jak opisujesz.

A z trzeciej jednak strony np. w telewizji publicznej oplacanej z naszych podatkow likwiduje sie ostatni program naukowy. Albo komus zależy na tym, żeby lud był ciemny, albo lud ma tak gleboko w dupie uswiadamianie, że w czasie gdy jakis naukowiec próbuje coś im powiedzieć, to naród przełącza program na Gwiazdy spiewają na lodzie, czy inne Rodziny na plebanii.

Tez racja. Tyle, ze jak rzucilem haslo wsrod znajomych zeby cos napisac popularno-naukowego, nakrecic film przyrodniczy whatever to bylo ze nie ma czasu pisac do szmatlawcow, tego nikt nie obejrzy bla bla bla. Zamiast tego piszemy artykuly do zajebistego czasopisma z listy filadelfijskiej - super tyle ze przeczyta go 20 specjalistow w danej dziedzinie i kilu studentow zainteresowanych tematem.
Problemem jest tez to, że organizacje takie jak Greenpeace powstały głównie w celu wciskania ludziom kitu i oni to robia na pelen etat, a my spoleczenstwo uswiadamiamy w wolnych chwilach wydartych naszym rodzinom, które powoli zapominają jak wyglada ich Mąż, Żona, Ojciec, Matka, Syn, Córka*.

Skads to znam, ale jak powiedzial ojciec chrzestny: taki zawod sobie wybralismy... Poza tym oboje dobrze wiemy ze pracownik naukowy powinien sie skupic na robieniu nauki (artykuly mozna pisac rownie efektywnie na domowym komputerze) ale w naszym pieknym kraju musisz zapierdalac rownoczesnie jako techniczny, terenowy, naukowy i dydaktyczny - czyli problem organizacji i finasowania nauki.

Ponadto u nas profesor zarabia mniej niż pracownik oczyszczania miasta, więc skoro praca tego profesora jest tak wyceniana przez spoleczeństwo, to ma on chyba prawo traktować je z dowolna atencją.

Teraz to przesadzasz, pensja profesora w pl jest regulowana ustawowo nie pamietam dokladnie jakie sa widelki ale cos to bylo 4,5 do 6 tys podstawy + funkcyjne (za kierownika instytutu/zakładu, bycie dziekanem, promotorskie itd.). Owszem rewelacji nie ma, ale laboranci (wyksztalcenie wyzsze analityk chemik) z 25 letnim stazem pracy w WIOŚ'u w Czestochowie zarabiajac circa 1,5 tys miesiecznie... i raczej na dodatki liczyc nie moga. Poza tym bedac profesorem masz 50% kosztow uzyskania dochodu.
A swoja droga wydaje mi sie ze w Twojej dziedzinie jak sie dobrze zakrecisz to mozesz calkiem niezle pieniadze wyciagnac na badania. W koncu robisz cos co ma wymierne zastosowanie w krotkim okresie czasu. A pomysl co ja musze sie nameczyc zeby wszystkim dookola wytlumaczyc po co sa badania podstawowe i jakie mamy z nich korzysci...
Ponadto jak ci naukowcy tylko probuja choc troche te spoleczenstwo uswiadomic, to sie okazuje ze juz od najmlodszych lat dzieci w szkole maja odpowiednio rozlozone akcenty edukacyjne - jedna godzina tygodniowo matematyki, jedna godzina przyrody i dwie religii. Wiec zeby cokolwiek wytlumaczyc, to trzeba w pietnascie minut strescic program biologii ze szkoly podstawowej, gimnazjum i sredniej, bo inaczej bedziesz gadal jak dziad do obrazu.

Tu sie absolutnie zgadzam - jest dramat...
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Agnieszka Grabowska:
rozwinietych a nie tam gdzie doskwiera głód? Dlaczego mam jeść owoc czy warzywo którego nie chce zjesc robal????

Chociażby dlatego, że są tacy co wolą jeść zdrową żywność GMO niż pryskaną chemicznie pseudo naturalną.

Mamy wolność wyboru - na żywności GMO są etykietki - nie chcesz, nie jesz.
Maciej Filipiak

Maciej Filipiak właściciel, VizMedia

Temat: Żywność genetycznie modyfikowana ...

Stanisław Kowalik:

ponadto zauwazam, ze GMO stalo sie narzedziem w walce o monopolizacje rynku zywnosci i walki z roznorodnoscia, ktora moim zdaniem stanowi najwieksza sile natury.


Nie "zauważyłeś" tylko dałeś się zmanipulować:

primo:
Skoro tworzone są nowe gatunki - to gdzie tu walka z różnorodnością ?

secundo:
Żywność, którą jesz również została zmodyfikowana i to znacząco. Jedyna różnica polega na tym, że osiągnięto ten sam efekt przez krzyżowanie i selekcję w ciągu wielu pokoleń tego samego gatunku. A tu da się laboratoryjnie proces przyspieszyć.



Wyślij zaproszenie do