Temat: sushi w Warszawie
Szymon Kazimierski:
Stołeczne doświadczenia:
AKASHIA ul. Jana Pawła - 4 punkty na 10.
Tłumy, jakiś zgiełk, zero kameralności, patrząc na pracę suszmenów za ladą odbiera się wrażenie napięcia, pośpiechu żeby nie powiedzieć masówki. Kelnerzy trochę jakby wykonywali swoje obowiązki za karę. Byłem dwa razy, więcej nie wracam. Bardzo niedobry jadowity imbir. Z rzeczy na plus - chyba najciekawsze wino śliwkowe, spośród tych, które próbowałem.
HANA Sushi ARKADIA - 3 punkty na 10.
Nigdy więcej jedzenia "przy okazji" w hipermarketach. Pośpiech, gwar, klimaty totalnie nie pasujące do tych właściwych dla jedzenia. Dla mnie akurat sushi to bardzo intymne misterium, prócz jakości podania i żywności jako podstawa - zwracam też uwagę na aurę, nastrój, wyważenie lokalu. W zestwie maków śladowe ilości ryby, jedząc odnosi się wrażenie zapłać i zniknij.
TAHATA Ryżowe Pole ul. Szpitalna - 7 punktów na 10.
Kameralne miejsce, bardzo nieduży lokal, nastrój, obsługa, a nawet muzyka zbieżna z moimi oczekiwaniami. Kelnerzy uprzejmi i "współpracujący" - jedno z niewielu miejsc, w których pracownik jest niemal niezauważalny i pojawia się tylko gdy trzeba. Miły właściciel (zawsze jesli jest okazja staram się go poznać). Solidny i świerzy towar, krótki czas oczekiwania. Gdyby jeszcze zrobili coś z ryżem, który trochę odstaje od jakości reszty.
KIKU ul. Senatorska róg Moliera - 9 punktów na 10.
Mój obecny numer jeden. Boję się dać dychy tylko dlatego, że nie nawiedziłem jeszcze SAKANY. Doskonałe miejsce, urokliwe, nastrojowe, bardzo miła obsługa. Właściciel jeszcze nie zmanierowany, serdeczny, gościnny, z pietyzmem doglądający lokalu. Obsługa uśmiechnięta o każdej porze dnia. Jedzenie z górnej półki. Idealne wyważenie smaku ryżu i ryb. Napój aloesowy (nie jest przygotowywany na miejscu) świetny, można go zakupić w restauracji i zabrać do domu :). KIKU znaczy "niezapominajka" - podpisuję się obiema rękoma.
ps:
Z ostatniej chwili...zachęcony Waszymi opiniami, zadzwoniłem do SAKANY chcąc uraczyć znajomych w firmie solidnym zestawem sushi. Nie do końca orientując się w menu na stronie internetowej uprzejmie poprosiłem o wytłumaczenie relacji pomiędzy kolorami talerzyków a dostępnymi kombinacjami. Odebrała jakaś rozbawiona gąsunia, która na każde pytanie z ewidentnym rozbawieniem odpowiadała "nie wiem o co panu chodzi" kontynuując jednoczesnie rozmowę z kimś obok. Po poproszeniu kogos bardziej kompetentnego do telefonu usłyszałem od nowej pani "przepraszam" i to, że telefon odebrała "pani z kuchni". Na szczęscie Pani była bardziej profesjonalna od poprzedniczki i ochoczo wyjasniła mi wątpliwości.
Byłoby dobrze, gdyby w tak renomowanej firmie telefony odbierały osoby przeszkolone do czegoś więcej niż zmywanie naczyń. W swojej pracy za taki incydent lecę na pysk bez słowa usprawiedliwienia.
Póki co odpuszczam sobie osławioną SAKANĘ. Tak - bywam siermiężnie kategoryczny, ale nie telefonowałem do fast-fooda tylko bądź co bądź rzekomo sprawdzonej marki
AKTUALIZACJA Z WCZORAJ:
TEN SUSHI ul. Powstańców Śląskich
Padłem ofiarą stereotypów. Omijałem ten zakątek tak często, zasugerowany tym, że lokalik jest malutki, niepozorny i nie bije po oczach blaskiem przepychu. Dość wspomnieć, że aż do wczoraj przekonany byłem, nie wczytując sie w nazwę, że jest to SENSI :). Naprawdę bardzo miłe zaskoczenie. Zamawiałem na wynos.
Bardzo miła obsługa, na wejściu uśmiechy i życzliwy ton.
Tuńczyk, łosoś, paluszki krabowe pachniały świerzością w całym domu.
Bardzo, bardzo miłe zaskoczenie in plus.
Szymon Kazimierski edytował(a) ten post dnia 04.11.08 o godzinie 10:19