Temat: Sushi w Krakowie
Byłam w krakowskiej Sakanie :)))
Choć wiem, że nie powninno się jadać sushi tam, gdzie zapierniczają na łódeczkach (pływają i pływają, a sushi powinno się zjeść parę minut po przyrządzeniu), to się skusiłam za namową warszawskich bywalców sieci. Wzięłam się na sposób i czyhałam na te, które zostawały właśnie "wypuszczane" na wodę.
Znakomite. Polecam.
Dodatkowo - zwykle codziennie (czy jakoś tak) proponowane są "specjały". My trafiliśmy na ebi-rolls (krewetka zawinięta i smażona w makaronie) i też spróbowaliśmy. Pycha.
Jedynym nieprzyjemnym akcentem wieczoru okazał się... rachunek. Najwyższy, na jaki sobie do tej pory pozwoliłam.
Nastepnym razem robię w domu.
karina