Temat: Sushi Ekstaza w Naradzie (2.V.09) - zaproszenia do wzięcia
Nikt jeszcze nie opisał wrażeń?
No to ja trochę pomarudzę. Znaczy moje wrażenia w większości są na plus, ale... Ogólnie sushi było dobre, ale było parę rzeczy które mi się nie podobały. Zdaję sobie sprawę z tego że zainteresowanie sushi na śląsku dopiero raczkuje, że takie imprezy się nie odbywały, ale można choćby tutaj poczytać jak takie eventy wyglądają przykładowo w Warszawie i uniknąć popełnionych przez kogoś błędów.
1. Mała ilość stolików i do tego w wersji stojącej. Może taki był zamysł, ale ja nie przepadam za jedzeniem w pionie, wolę wygodnie do tego usiąść. No i 5 stolików to można było się na wstępie domyśleć że to będzie trochę mało. Zwłaszcza że w lokalu było miejsce żeby rozstawić więcej.
2. Papierowe talerzyki i plastikowe kubeczki świetnie sprawdzają się na festynie, gdzie wstęp jest darmowy, przychodzi tłum ludzi i serwowana jest kiełbaska z grilla. Natomiast podczas wieczoru sushi, na który nie przychodzi przypadkowe towarzystwo i za który płaci się spory wstęp, oczekiwałam raczej tradycyjnych talerzyków, które są stabilne i maki się do nich nie przyklejają.
3. Trochę szkoda że było małe zróżnicowanie na tacach na początku. Nigiri pojawiły się dopiero po jakimś czasie, maślaną udało mi się raz upolować, dopiero jak wjechał pan z kamerą to na tackach zaczęło pojawiać się jakieś większe zróżnicowanie. No i częstsze dostawy na stoliki zaczęły się kiedy już część gości wyszła. Kiedy wychodziliśmy pierwszy raz zobaczyłam na tacy nigiri z krewetką, na które mój chłop czekał, ale był już tak najedzony że odpuścił sobie.
Oczywiście plusów nie mogę pominąć. Sushi było bardzo smaczne, porządnie zrobione (raz mi się tylko mak rozleciał, ale domyślam się że panowie chcieli jak najszybciej doprodukować szybko znikające tacki, no i ryż klejący się do papierowego talerzyka zrobił swoje ;)) Jak wreszcie zaczęło się pojawiać coś więcej niż łosoś i paluszek krabowy to było ciekawie, dwóch ryb nie miałam śmiałości spróbować i nie wiem co to było (taki dosyć duży biało-szary płat na nigiri, z opinii moich towarzyszy bardzo smaczny). Maślana była świeża i bardzo smaczna, nigiri fajnie zbite, pierwszy raz jadłam omlet. Obsługa bardzo miła, choć właściciel mógłby się nad kelnerkami zlitować i pozwolić im się ubrać zwyczajnie, albo jak już to w coś bardziej przypominającego kimono niż szlafrok ;)
Panowie produkujący jedzonko wyglądali na sympatycznych, uśmiechali się i można było sobie chwilkę postać i pooglądać jak przygotowują jedzenie, podpatrzyć co można robić lepiej przygotowując sobie sushi w domu. No i uwijali się nieźle z robotą.
No i jak dla mnie osłoda wieczoru, choya podana z dużą ilością lodu, dokładnie tak jak lubię.
Z tego co widziałam w menu ceny są w miarę w porządku, więc pewnie nie ostatni raz tam byłam, choć mam nadzieję ze jeżeli takie imprezy będą odbywać się cyklicznie, to troszkę modyfikacji zostanie wprowadzonych.