Temat: Jesteśmy urodzeni do szczęścia? Czy żyjemy tak by tak było?
Jolanto poruszyłaś temat, co najmniej stary jak gatunek ludzki…
Czy kiedykolwiek istniał jakiś człowiek, który nie pragnął szczęśliwego życia. To najbardziej podstawowe ze wszystkich ludzkich pragnień… Właściwie należałoby powiedzieć, że pragnienie szczęścia pojawiło się w chwili, gdy człowiek uwierzył, że szczęście utracił…, Choć tak naprawdę, człowiek nigdy szczęścia nie utracił – i nie może go utracić, ponieważ nie jest ono czyjąś własnością….
Szczęście jest cechą Ducha, który w nas mieszka. Szczęście jest wszędzie wokół nas….Otacza nas…Jest zawsze w zasięgu ręki…
Nie utraciliśmy szczęścia, utraciliśmy jedynie zdolność dostrzegania go. Zapomnieliśmy czym jest w rzeczywistości szczęście, więc nie umiemy go rozpoznać!
Popatrz na ludzi, czyż nie zachowują się tak, jakby pędzili za wciąż znikającą fatamorganą? Niektórzy wierzą, że doświadczą szczęścia, gdy będą mieć władzę lub pieniądze lub sławę lub urodę, czy sukces, albo wpływ, a może wszystkie te rzeczy jednocześnie. Inni wierzą, że ktoś inny przyniesie im szczęście: mężczyzna, kobieta, mąż, żona, dziecko, rodzic, przyjaciel, pracodawca, polityk, albo sam Pan Bóg…(który jest Bogu Ducha winien...)
Niestety, złudne nadzieje…!!! O swoje szczęście każdy musi sam zadbać, a właściwie – może – sam zadbać…
Każdego dnia załatwiamy tysiące spraw w ciągłej gonitwie. Żyjemy jak w amoku. Czasem coś nami zatrzęsie, ale czy rzeczywiście to jest jedyny sposób na przebudzenie. Nie mamy już czasu żyć…Nie mamy też często czasu na godną śmierć… Co dopiero mówić o doświadczaniu w pełni tej chwili – jedynej, jaka istnieje – tej, która jest świadomą obecnością.
Gdzie podziała się nasza cisza w sercu?
Włączamy radio, telewizor.
Wciąż mówimy. - Co chcemy tak zagłuszyć?
Nie wystarczy myśleć, że się jest tu obecnym, bo jedyny sposób na obecność polega na byciu w pełni obecnym tu i teraz…
Każdego dnia dokonujemy wyboru miedzy dobrem a złem – pomiędzy byciem szczęśliwym lub rezygnacją ze szczęścia… Dopóki świadomie nie wybierze się szczęścia nie będzie się szczęśliwym... :
A ono jest wszędzie wokół nas.
Zawsze na wyciągnięcie ręki.
Zawsze dostępne każdemu.
Nie jest przesadą stwierdzenie, że - każdy człowiek dochodzi w życiu do mistrzostwa w tym, co trenuje. – I tak np.: - Jeden trenuje narzekanie i zanim umrze staje się mistrzem narzekania. -Drugi trenuje lenistwo i zanim umrze stanie się niewątpliwie mistrzem w lenistwie. Jeszcze inni trenują wiele mniej lub bardziej „egzotycznych” przywar, przyzwyczajeń nawyków itp…rzeczy i zanim umrą niewątpliwie będą w nich mistrzami świata i okolic. Każdy sam podejmuje decyzję, co trenuje w życiu.
Może warto zacząć trenować się w byciu szczęśliwym. Jak w innych dziedzinach, tak i w tej efektem będzie niewątpliwie mistrzostwo. Naprawdę zawsze stajemy się mistrzami w tym,co trenujemy.
I jeszcze jedno:
Nic tak nie dodaje mocy jak miłość. Niczego nie brak nam dziś tak bardzo jak miłości. Oczekujemy, że nas ogarnie, że nas otoczy, ale serca mamy zamknięte w lęku… A miłość nie jest przyciągana przez lęk…, ale jedynie przez miłość.
Dlatego dawajmy miłość. Gorliwie i bez oczekiwania nagrody. Nie można nikogo zmusić, by naszą miłość przyjął. Jesteśmy tu by żyć szczęśliwie, a do tego potrzebna- wręcz niezbędna - jest miłość.
Potrzebujemy być kochani, ale by to było możliwe sami najpierw musimy kochać innych.
Prawdziwa miłość owocuje prawdziwym szczęściem. I tym jedynie warto napełniać swe serce.
(MSW)
Maria S. edytował(a) ten post dnia 23.07.08 o godzinie 19:13