Bolesław G.

Bolesław G. Składaj z nami
Origami :)

Temat: "Dobry człowiek siada zawsze przy najbardziej nieśmiałym"

Złota myśl na środę, 13 sierpnia 2008r.:

"Dobry człowiek siada zawsze przy najbardziej nieśmiałym"

Daniel-Ange

Czy byłeś kiedyś w wielkiej potrzebie, wypatrując pomocy innych lub chociażby jednej jedynej osoby?
Co czułeś, gdy znalazła się choć ta jedna jedyna dobra osoba, która odpowiedziała na Twoją potrzebę i zaradziła jej?
Definicja "dobrego człowieka", jaką podaje nam Daniel-Ange w dzisiejszej złotej myśli mówi o takiej postawie, która polega na wręcz wyszukiwaniu w otoczeniu ludzi najbardziej potrzebujących i zaradzanie tych ich potrzebom w miarę możliwości. To będzie, tak jak we wskazanym przykładzie, siadanie przy najbardziej nieśmiałej osobie i nawiązanie w nią rozmowy. Bieda ma różne oblicza: oprócz tej najbardziej rzucającej się w oczy, materialnej, istnieje bieda duchowa, intelektualna, psychiczna, emocjonalna. Najbardziej biedny, bo samotny, może się okazać jakiś krezus materialny.

Bądź mistrzem w ubogacaniu ludzi tym bogactwem, które posiadasz...możesz sprawić, że ktoś poczuje się tak samo, jak Ty, kiedy otrzymałeś potrzebną pomoc. I możesz być pewien, że to dobro wróci do Ciebie jak bumerang.

Zapraszam do snucia nici refleksji...

Temat: "Dobry człowiek siada zawsze przy najbardziej nieśmiałym"

"Dobry człowiek siada zawsze przy najbardziej nieśmiałym"
Moja rola to chyba najczęściej była tego nieśmiałego.
Cały czas mam w pamięci jak pani w 2 czy 3 podstawówki zapytała:
"Kto chce usiąść z Andrzejem?"
I zgłosił się kolega, z którym siedziałem do końca podstawówki: 5-6 lat.
Wiele nas dzieliło, może nawet nie potrafiłem się odwdzięczyć, a potem nasze drogi edukacyjne i zamieszkania się rozeszły, ale właśnie teraz po latach chętnie bym mu to przypomniał.
Chociaż z drugiej strony to pewnie banalne, bo miał okazję oderwać się od denerwującego, dotychczasowego kolegi w ławce.

Z drugiej strony byłem kiedyś świadkiem jak dorosła już kuzynka z lekceważeniem odnosiła się do nieśmiałej dziewczynki, wykpiwając jej przypadłość. Przecież tak nie można. To wcale jej nie wyklucza. Można przecież normalnie zadać parę pytań, zainteresować się i dać dziecku trochę pozytywnego nastroju, a nie jeszcze bardziej pogrążać w otchłani nieśmiałości. Żałuję, że nie potrafiłem jakoś bardzej stanowczo stanąć w jej obronie.

Lata 80-te. Specjalistyczna konferencja naukowo-techniczna w Coventry w Wlk.Brytanii. Wśród referujących sami "wyspiarze", z jednym wyjątkiem. Siedzę w hallu i mimowolnie przysłuchuję się rozmowie organizatorki z zagadującym ją uczestnikiem konferencji. Pyta czy przyjadą ci goście, co mają mówić o "expert systems". A ona odpowiada, że to niepewne, bo pochodzą z komunistycznego kraju.
Potem trzeba przemówić. Zaczynam słabo, jakby się jąkając. Sala lekko sę podśmiechuje. I wtedy wstępuje we mnie inny duch.
Myślę sobie, że skoro są tak małostkowi to nie ma się co przejmować.
Mówię głośno i wyraźnie. Oklaski. Dyskusja na sali i wiele rozmów w kuluarach. Ciekawe, że Anglicy, a zapraszają do swoich domów.Andrzej Urbański edytował(a) ten post dnia 13.08.08 o godzinie 09:35



Wyślij zaproszenie do