Temat: 2007-08-21 wtorek JEDEN ZA WSZYSTKICH. WSZYSCY ZA JEDNEGO.
Może to i dobre ,że "jeden za wszystkich a wszyscy za jednego", ale czy tak w życiu jest? o czym trzeba wiedzieć żeby tak było?
Ja byłam przekonana o tym ,że tak musi być jeśli coś razem robimy.
Dziś wiem ,że jest inaczej,to znaczy że dla mnie ta złota myśl działa
w grupie przyjaciół.Ostatnio dowiedziałam się/od mojego autorytetu/,że przyjażń istnieje tylko dla "Ja" a to znaczy na ziemi
w życiu .To mnie zastanowiło czy warto trzymać się tego ,że "jeden za wszystkich a wszyscy za jednego".
"Wszyscy" chętnie mi towarzyszą gdy mam im co dać,ale żeby tak było
to ciągle,bez ustanku muszę pracować by muc dać.
Kiedyś przeżyłam skutek służenia innym,więc wiem jak się to kończy,
ale tamto wydarzenie nauczyło mnie ,że "jak umiesz liczyć to licz na siebie" Życie każdy musi przeżyć sam,musi go poznać i dojść do tego
po co tu jest ,inni służą pomocą ,ale dla odbicia się w nich żeby móc
się doskonalić,a to dla mnie znaczy że tak naprawdę to co wypracuję
to jest, ale komu na tym zależy ? jeśli mam co dać to tak,chętnych jest dużo, ale żeby przyszedł ktoś do mnie i zaproponował
pomoc dlatego że potrzebuję tej pomocy, to rzadkość.
Dla mnie "Przyjażń" to święte słowo i jeśli się dowiaduję że osoba której jestem oddana na śmierć i życie , mówi że przyjażń ze mną jest tylko w takim czy innym zakresie,to się wycofuję i jestem bez chęci nadstawiania "głowy za wszystkich",robię swoje .