Temat: Zybertowicz vs układ
Interpretowanie świata tylko przez pryzmat postesbeckiego układu byłoby obłędem. Tyle tylko, że Zybertowicz nie tłumaczy wszystkiego "układem", a jedynie prawie wszystko, co tłumaczy jako profesor i osoba medialna, dotyczy "układu". Tak jak ekolog, który jak się odzywa publicznie, to mówi o ekologii, ale to nie oznacza, że interpretuje cały świat (np. stosunki ze swoimi rodzicami czy wzrost cen nieruchomości) przez pryzmat ekologii. Po prostu - ma swoja specjalizację i nie wypowiada się na tematy, na których się nie zna i nie udziela interpretacji w języku, którego nie zna (np. w języku psychoanalizy czy krytyki sztuki).
A jeśli chodzi o skalę zjawiska, to ja bym to tłumaczył tak - skoro 5 proc. działalności politycznej i biznesowej jest przeprowadzana metodą X, a metodzie X jest poświęcone 0,000001 proc. tekstów naukowych dotyczących działalności politycznej i biznesowej, to jest to powód do tego, żeby nagłaśniać istnienie metody X i apelować do naukowców i dziennikarzy, żeby ją badali. Nie oznacza to, że metoda X jest najważniejsza, ale że należy się jej przyglądać o wiele dokładniej, niż dotychczas.
Pisze Pan, że oligarchów jest za mało, a przedsiębiorców za dużo w porównaniu z liczbą esbeków. Ale kto mówi, że wystarczy być ze służb i mieć teczki, żeby odnieść sukces w biznesie lub polityce? I czy ktoś mówi, że esbecka przeszłość to jedyna droga do sukcesu? Należy się jedynie przyjrzeć temu, czy przypadkiem wśród ludzi sukcesu nie mamy nadreprezentacji ludzi służb. A jeśli tak, to zadać sobie pytanie - co doprowadziło do tej nadreprezentacji? Czy to coś może być niebezpieczne dla naszej demokracji? Dla wolności rynku?
(Wiem z doświadczenia, że problem z postawieniem sobie tych pytań polega na tym, że są one bardzo podobne do pytań o rolę, jaką w naszym życiu pełnią Żydzi, masoni i cykliści. I ufoludki.)
No i jeszcze jedno - Zybertowicz zwykle mówi o tajnych służbach (jego idolami są chyba WSI), ale tematykę tę można śmiało rozszerzyć o całość zakulisowych i szkodliwych dla społeczeństwa działań polityczno-biznesowych. Piszą o nich media, np. w kontekście praktyk firm farmaceutycznych, procesu powstawania poszczególnych ustaw (vide "lub czasopisma") czy targów politycznych. Milczą na te tematy naukowcy. Dlaczego? Czy słusznie?