Temat: Kryzys jako fakt społeczny?
Jarosław Sawicki:
Na ile obecny "kryzys" jest zjawiskiem obiektywnym, a na ile ma bardziej podłoże społeczne (co wcale oczywiście nie oznacza, że jest mniej rzeczywisty - teoremat Thomasa :) )? Coraz więcej osób zawzięcie dyskutuje o kryzysie, tematyka jest poruszana nawet w "kolejce za mięsem". Aż prosi się sięgnąć do klasyków socjologii, np. Mertona i jego koncepcji samospełniającego się proroctwa.
Jak sądzicie co jest bliższe prawdy: realny kryzys gospodarczy czy zjawisko społeczne pt. "Kryzys"? A może prawda jak zawsze leży pośrodku?
PS. Chciałbym, żeby na naszej grupie pojawiła się w końcu jakaś ciekawa socjologiczna dyskusja, a nie kolejny wątek w rodzaju "pomóżcie mi w..." :)
Pewnie trzeba by bylo zaczac od sytuacji w "Hameryce" i kredytow typu subprime. Amerykanie, nawet ci ktorzy nie powinni, dostawali kredyty - banki luzno podchodzily do zdolnosci kredytowej. W ryzykowne instrumenty inwestowaly nie tylko amerykanskie banki [stad problem np. UniCredito, belgijskiego Fortisu itp. itd.]. Z czasem zaczal sie problem splaty tych kredytow [bo ludzi nie bylo stac], mieszkania zaczely taniec, jak zaczal sie taki problem to banki zaczely popadac w klopoty [brak plynnosci], jak pojawialy sie klopoty, to ludzikowie chcieli ratowac swoje oszczednosci - i poszla lawina :) Zagraniczne banki tez sporo kasy potracily na tych instrumentach i w raportach finansowych trzeba bylo straty obwieszczac. A jak straty sie obwieszcza, to nikt takich akcji nie chce trzymac :) i idzie kolejna lawina. Jak taki kryzys sie robi, to banki za wszelka cene staraja sie zachowac plynnosc, trudniej wziac kredyt - takze firmom. Jak nie ma kredytu to problem z inwestycjami jest. Ludzikowie tez wola pasa zaciskac i jezdzic trzyletnim gratem niz nowa fura. Koncerny samochodowe popadaja w klopoty i wolaja "help". Jak koncerny wolaja "help" to inni dostawcy tez popadaja w klopoty [srednio na jedna osobe zatruniona w koncernie samochodowym przypada ok. 10 osob zatrudnionych "okolo" koncernu].
Banki trzymaja kase, nie ufaja jeden drugiemu - rynek miedzybankowy zamiera. Trudniej o kredyt mieszkaniowy. Deweloperzy popadaja w klopoty, a budownictwo to jedna z galezi, ktora najbardziej ciagnie przemysl do przodu.
Jak firmy zwalniaja, to maleje popyt na metal [spadaja akcje KGHM] i energie [spadaja ceny ropy].
Nawet jesli mowi sie, ze gospodarka jest ok, system bankowy bezpieczny, to ludzie ludzmi beda [nie wszyscy sa ekspertami od inwestowania] i wyciagaja kase z bankow/z gieldy, a jak wyciagaja, to wartosc akcji spada [nawet w przypadku porzadnych spolek]. Inwestorzy zagraniczni tez wyciagaja, bo kasa szybko potrzebna na pilne wydatki u siebie :)
A czy "kryzys" jest realny [nota bene pojecie "kryzys" nie jest chyba dobrym pojeciem w socjologii, bo aksjologia z niego wieje]? Na pewno jest "fenomenem", choc ponoc przynajmniej w odniesieniu do Polski to bardziej "kryzys zaufania" :)
Pozdrawiam
Piotr Birski edytował(a) ten post dnia 21.11.08 o godzinie 20:36