Andrzej G.

Andrzej G. Pan tu nie siedział

Temat: INFO

Grzegorz "Yogi" S.:
Grzegorz Szymański:
-CBA oddaje karabinki snajperskie i sprzęt do nurkowania na rzecz CBŚ,

K....a, po co im był potrzebny taki sprzęt? Do nurkowania w dekolcie Weroniki M-P?

:)

No to się teraz zaczną rozliczenia z przetargów i zapotrzebowań.Andrzej Gwarda edytował(a) ten post dnia 28.07.10 o godzinie 23:10

Grzegorz Szymański

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Andrzej G.

Andrzej G. Pan tu nie siedział

Temat: INFO

Wiem, czytałem. Za dobry jestem na komandosa. Zostanę bandytą!

Grzegorz Szymański

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Grzegorz Szymański

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Grzegorz Szymański

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

konto usunięte

Temat: INFO

Komunikat MON dotyczący jednostki GROM
2010-07-31

Minister obrony narodowej Bogdan Klich zobowiązał Dowódcę Operacyjnego SZ gen. Edwarda Gruszkę do stałego monitorowania działań zespołów operacji specjalnych w PKW Afganistan.

Jak zapewnił gen. Gruszka, rezygnacja dowódcy jednostki GROM w żaden sposób nie wpłynęła na działania tych zespołów na misji. Na polecenie szefa MON, do jednostki GROM uda się pełniący obowiązki Dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Marek Olbrycht, by na miejscu wyjaśnić sprawę dymisji dowódcy jednostki.
RZECZNIK PRASOWY
MINISTRA OBRONY NARODOWEJ
Janusz SEJMEJ

konto usunięte

Krzysztof K.

Krzysztof K. Analityk ds spraw
trudnych

Temat: INFO

Ktoś z komentatorów, expertów w TV powiedział dobrze: GROM ma zbyt długą ścieżkę służbową do najwyższego szczebla dowodzenia i to ich trochę ogranicza, tj nie ogranicza operacji specjalnych, ale technikę i logistykę
Diana Pogodna

Diana Pogodna wolny zawód

Temat: INFO

"Złota afera. Tajemnice wywiadu PRL" Jerzy Morawski

W 1960 roku Biuro Polityczne KC PZPR podjęło decyzję o super tajnej operacji wywiadu PRL. W jej ramach oficerowie wywiadu zabijali i dokonywali napadów na całym świecie, aby wzbogacić kasę resortu. Po kilkaset kilogramów złota wysłano na Zachód trzech braci Janoszów.

http://www.3telnia.pl/Zlota_afera_Tajemnice_wywiadu_PR...

konto usunięte

Temat: INFO

GROM ma nowego dowódcę
W ostatnim czasie płk Gut ukończył w USA podyplomowe studia polityki obronnej w Narodowym Uniwersytecie Obrony w Waszyngtonie. Płk Gut pełnił obowiązki dowódcy GROM w 2008 r.

Jak powiedział rzecznik MON Janusz Sejmej, płk Gut to "komandos z krwi i kości", o jego wyborze zdecydowały "doświadczenie i umiejętności".

Powodem dymisji Zawadki miały być planowane zmiany kadrowe i zapowiedź powołania przez prezydenta elekta na stanowisko dowódcy tego rodzaju sił zbrojnych płk. Piotra Patalonga, który dowodził jednostką GROM, zanim dowódcą został Zawadka.

Grzegorz Szymański

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

konto usunięte

konto usunięte

konto usunięte

Temat: INFO

GROM z Patalongiem od poniedziałku

Pułkownik Piotr Patalong obejmie w poniedziałek obowiązki Dowódcy Wojsk Specjalnych. Nazwiska jego zastępcy i nowego szefa sztabu DWS opinia publiczna ma - jak zapowiada szef MON - poznać niebawem.

- Na obsadę stanowiska szefa sztabu w Dowództwie Wojsk Specjalnych trzeba chwilkę poczekać; mam swojego kandydata i wiem kto nim zostanie. Podobnie jak chwilkę musimy poczekać na obsadę stanowiska zastępcy dowódcy wojsk specjalnych, chwilkę dłużej, ale też już wiem, kto to stanowisko obejmie. To będą dobrzy oficerowie, którzy dobrze sprawdzają się w wojskach specjalnych i poza nimi - powiedział dziennikarzom w sobotę szef MON.

Nowy dowódca wojsk specjalnych płk Piotr Patalong był dotychczas - od jesieni 2008 - szefem sztabu Wojsk Specjalnych, stąd wakat na tym stanowisku. Stanowisko zastępcy dowódcy będzie niebawem wolne, bo gen. Marek Olbrycht - decyzją szefa MON - otrzyma stanowisko w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego.

"gen. Olbrycht wykonał wielką robotę"

- Generała Marka Olbrychta w dowód uznania dla jego zasług przenoszę do Sztabu Generalnego, gdzie obejmie stanowisko szefa jednego z dwóch kluczowych zarządów - powiedział minister. Jak ocenił, "gen. Olbrycht wykonał wielką robotę, doskonałą pracę przez ostatnie cztery miesiące, przejmując po śp. Włodzimierzu Potasińskim kierowanie Wojskami Specjalnymi".

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał decyzję o wyznaczeniu płk. Patalonga na dowódcę wojsk specjalnych w piątek. Akt nominacji zostanie mu wręczony w niedzielę podczas uroczystych obchodów Święta Wojska Polskiego.

Kariera Patalonga

Płk Patalong ma 48 lat. Kształcił się w Wyższej Szkole Oficerskiej we Wrocławiu i na Akademii Obrony Narodowej w Warszawie. Ukończył Podyplomowe Studia Polityki Obronnej w Królewskiej Akademii Studiów Obronnych w Londynie. Pełnił służbę m.in. w kompanii specjalnej 12. Dywizji Zmechanizowanej, 56. Kompanii Specjalnej, 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej, był oficerem pionu szkolenia 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, szefem szkolenia 1. Pułku Szwoleżerów, dowódcą 7. Batalionu Kawalerii Powietrznej, dowódcą 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego, dowódcą 1. Pułku Specjalnego Komandosów, dowódcą GROM. Służył m.in. w b. Jugosławii i Iraku.

konto usunięte

Temat: INFO

No nie wierzę....!!!!!!!!

łupscy policjanci jako pierwsi w Polsce pełnić będą służby w patrolach pieszych z wykorzystaniem segway`ów. W Szkole Policji w Słupsku rozpoczął się dzisiaj kurs dla kilkunastu funkcjonariuszy, którzy testować będą te urządzenia przez kilkanaście dni w codziennej służbie.

Zorganizowanie szkolenia było możliwe dzięki nieodpłatnemu wypożyczeniu urządzeń przez producenta. Dziś od rana 15 policjantów opanowywało techniki poruszania się na segway`u a także poznawało podstawowe czynności obsługowe. Projekt wykorzystania tego typu urządzeń przez policjantów z patroli pieszych realizowany jest wspólnie przez Szkołę Policji w Słupsku oraz słupską Komendę Miejską Policji.

Na ulicach Słupska i Ustki pojawią się patrole, które poruszać się będą na tych urządzeniach. Testy mają potrwać dwa tygodnie, a po ich zakończeniu policjanci wypełniać będą ankiety, które wskażą na ile takie urządzenia mogą pomóc w trakcie pełnienia służby w patrolu pieszym.

Segway to urządzenie, które nie jest traktowane jako pojazd mechaniczny. Prawo unijne traktuje osobę, która wykorzystuje to urządzenie do przemieszczania się, jako osobę pieszą, stąd między innymi możliwość poruszania się po chodnikach i terenach niedostępnych dla ruchu kołowego.

Doświadczenia policji innych państw pokazują, że wykorzystanie takich urządzeń poprawia efektywność służby między innymi na terenach z wyłączonym ruchem kołowym (parki, lasy, tereny rekreacyjne) jak i na terenach o gęstej zabudowie (osiedla mieszkaniowe - tzw. sypialnie; centra miast). Pełniąc służbę w tym samym wymiarze czasu policjant jest w stanie dotrzeć do większej liczby miejsc.

Urządzenie zasilane jest z akumulatorów. Może przejechać dystans około 30 kilometrów, koszt naładowania „do pełna” to około 50 groszy. Intuicyjne sterowanie odbywa się za pomocą uchylnej kierownicy. Pochylenie z odpowiednią stronę powoduje ruch w danym kierunku. Segway jest także stabilny, równowagę utrzymuje system elektroniczny przypominający swoim działaniem zestaw żyroskopów.

Po zakończeniu testów na stronie Szkoły Policji w Słupsku opublikowane zostaną wyniki ankiet, które wypełniać będą policjanci, wykorzystujący w służbie segway`e.


Zdjęcia

konto usunięte

konto usunięte

Temat: INFO

W 20. rocznicę powstania GROM przechodzi największy kryzys w historii

Był rok 1994. Ja z walizką, w wyjściowym mundurze, a tu gościu rzuca mapę na stół, wskazuje palcem jakiś punkt w Bieszczadach i mówi: jutro o szóstej rano masz tam być – opowiada Marek, wysoki, szczupły blondyn. – Biegnę 15 kilometrów, dobiegam do góry szczęśliwy, że osiągnąłem cel, ale tam czeka na mnie facet i wysyła na kolejne 15 kilometrów. Po pierwszym dniu szkolenia patrzę, a ja mam tylko pół skarpetki, reszta się starła. Czarne, odbite paznokcie u stóp. Do lekarza kolejka. Wszyscy z tymi samymi czarnymi paznokciami, a on pyta z ironicznym uśmiechem: po lakier przyszedłeś?
Po kolejnym dniu morderczych biegów pobudka w środku nocy i dodatkowy maraton ponad 40 kilometrów po górach z pełnym obciążeniem. Skurcze łapią co rusz, pojawiają się omamy. Awitaminoza, stany zapalne, zapalenie ścięgien. Chodzi o to, by człowiek się nie poddawał, żeby zacisnął zęby, niech krew cieknie, odciski pękają. Poddać się nie wolno.

Tak wyglądały pierwsze selekcje do oddziału GROM. Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego (GROM) im. Cichociemnych Spadochroniarzy AK istnieje już 20 lat, ale dziś pogrążona jest w kryzysie. Prawie dwa tygodnie temu do dymisji podał się dowódca naszej najsłynniejszej, elitarnej jednostki specjalnej, płk Dariusz Zawadka. Wraz z nim odejście zadeklarowali inni oficerowie, m.in. szef sztabu jednostki, szef szkolenia, główny księgowy oraz dwóch dowódców poszczególnych grup bojowych, w tym jeden, który dowodzi żołnierzami GROM służącymi obecnie w Afganistanie. Takiej sytuacji nie było jeszcze nigdy.

– Pułkownik Zawadka, pierwszy od lat dowódca wywodzący się z tej jednostki, chciał odbudować jej dawną pozycję, zlikwidować patologie i wrócić do najlepszych wzorców – twierdzą żołnierze, którzy murem stoją za byłym już dowódcą.

„Newsweekowi” udało się nakłonić kilku żołnierzy GROM do rozmowy. Przez lata milczeli. Dla uczestników operacji w dawnej Jugosławii czy Iraku cisza wokół ich jednostki była gwarancją bezpieczeństwa. Poza tym, tłumaczą dziś, uważali, że brudy pierze się w domu. Teraz jednak chcą mówić, choć anonimowo, bo chodzi o sam GROM i o to, co z nim będzie.

"Robicie to dla beretu"

Ich jednostka to wojskowa elita elit, spełnienie marzeń. Jak mówią: na służbę w niej trzeba zasłużyć. To GROM wybiera sobie ludzi, a nie oni GROM. „Kupcy”, jak żołnierze nazywają oficerów zajmujących się rekrutacją, sami jeżdżą po jednostkach, szkołach oficerskich i wyszukują kandydatów.

Po pierwszych testach psychofizycznych szczęściarze dostawali zaproszenie do jednostki, a tam czekał ich ostry wycisk. Z 300 kandydatów zostawało zaledwie kilku. Potem był jeszcze roczny kurs podstawowy w jednostce. W końcu żołnierz dostawał słynny szary beret. – To była świętość, symbol, nobilitacja jak medal – mówi Marek. Brał udział w operacjach w byłej Jugosławii, Afganistanie, Kuwejcie i Iraku. W końcu został instruktorem, a nowym powtarzał: robicie to dla tego beretu, nie ma cenniejszej rzeczy.
Szkolił do chwili gdy podczas odprawy dla żołnierzy kończących morderczy kurs podstawowy do sali wszedł zupełnie obcy gość w słynnym szarym berecie i zaczął wydawać dyspozycje. – Jak mogłem spojrzeć w oczy chłopakom, skoro wiedzieli, że w tym samym szarym berecie paraduje człowiek, który ledwie dzień wcześniej przekroczył bramę jednostki i już się mądrzy. Z tym się pogodzić nie mogłem. Odszedłem – kończy Marek. To było 10 lat temu.

Dobra posada

Zdaniem żołnierzy w jednostce źle zaczęło się dziać już w 1999 roku, za rządów Jerzego Buzka, gdy GROM został przeniesiony z MSWiA do MON, a miejsce generała Sławomira Petelickiego zajął 38-letni podpułkownik Roman Polko. – Ci, którzy zaledwie dzień wcześniej przekroczyli bramę jednostki, dostali beret z magazynu, jak gacie – dodaje Marek.

W jednostce powstał podział na żołnierzy i – jak mówią gromowcy – wojskowych. – Roman Polko na szefa szkolenia GROM awansował człowieka bez kursu podstawowego. My byliśmy szkoleni przez najlepsze jednostki specjalne na świecie, mieliśmy wszystkie zajęcia z ostrą amunicją, strzelanie w ruchu, wchodzenie do pomieszczeń z ostrzałem. Ten nowy gość od szkolenia zasłynął z tego, że w rękojeść karabinku MP5 chciał wsadzać magazynek – mówi z sarkazmem Tomek, niewysoki, krępy brodacz. I wspomina: – Kiedy jechałem na swoją pierwszą misję do Iraku, poszedłem do magazynu. Chciałem dorobić sobie włącznik do latarki, bo nie działał. Patrzę, a tu dwa piękne, nowe karabiny z całym oprzyrządowaniem. Myślę: ja jadę na wojnę, a one tu bezczynnie leżą. Okazało się, że były dla Polki i jego zastępcy. Chyba jako rekwizyt do fotografowania, bo do Iraku przyjeżdżali do nas z wizytacją jak VIP-y i z tego, co pamiętam, nie brali czynnego udziału w żadnej akcji jednostki GROM.

– Ci nowi postrzegali nas jak zwykłych żołnierzy, podczas gdy w Iraku wyłapywaliśmy najbardziej niebezpiecznych ludzi al Kaidy – dodaje Irek. Był jednym z pierwszych żołnierzy GROM. Brał udział prawie we wszystkich operacjach jednostki. – Kiedyś w Iraku dostaliśmy adres budynku, w którym miał się ukrywać terrorysta ze słynnej amerykańskiej talii. Pojechaliśmy w nocy, w ośmiu, jeden wóz. Cicho, bez świateł. Nad nami śmigłowiec Amerykanów z kamerami termowizyjnymi. Dostajemy od nich informację, że na dachu jest 25 osób. Jak się w ośmiu idzie na 25 osób, to skóra cierpnie – opowiada Irek. – W domu czekała pułapka. Szafa z karabinem maszynowym w środku. Po otwarciu drzwi szafy karabin zaczynał strzelać. Ale byliśmy na to przygotowani. Nikomu nic się nie stało.

– Takich operacji nie zrobi człowiek pierwszy z brzegu. Chodzi o precyzję i ciągłe szkolenie. A ci nowi, z wojska, tego nie rozumieli. Skończyły się ćwiczenia z brytyjskim SAS czy amerykańską Deltą – mówi Jarek, który był w GROM 14 lat. Na efekty takiej polityki nie trzeba było długo czekać. W Iraku jednostka dostała zadanie ochrony polskiego ambasadora, gen. Edwarda Pietrzyka. – Dowódca rozkazał, żeby nasz samochód ochraniający jechał przed wozem dyplomaty. Protestowaliśmy, że w razie ataku nie daje to ochronie żadnego pola manewru. Ale się uparł, więc jedziemy, nagle z bocznej uliczki wyjeżdża samochód wprost na wóz z ambasadorem. Będąc z przodu, nie mogliśmy nic zrobić. Tylko dzięki umiejętnościom kierowcy ambasadora nie doszło do zderzenia – wspomina Jarek. Na szczęście to było przypadkowe auto, a nie z bombą czy terrorystami.
Takich oficerów GROM miał coraz więcej, bo – jak twierdzą żołnierze, z którymi rozmawialiśmy – jednostka jest postrzegana jako dobra posada dla kadry wojskowej. – Pieniądze są większe niż gdzie indziej, dochodzą dodatki za walkę z terroryzmem. Ktoś, kto szykuje się na emeryturę, chętnie przyjdzie do nas i podwyższy sobie podstawę – dorzuca Darek, w GROM od 10 lat.

Zawadka walczył, ale poległ

W dodatku 1 października 2007 roku w MON utworzono Dowództwo Wojsk Specjalnych (DWS), które odpowiada za dowodzenie, szkolenie i przygotowanie polskich jednostek specjalnych, w tym GROM. – Ludzie z normalnych jednostek nagle stali się ekspertami od wojsk specjalnych – mówi Darek. Na początku nowe dowództwo miało siedzibę w jednostce GROM. – Było nawet tak, że nasi żołnierze służyli za kierowców dla pułkowników i generałów z DWS – dodaje Darek.

Wielu żołnierzy jednostki elitarnej kojarzy DWS jedynie z biurokracją, która – ich zdaniem – zaczyna paraliżować pracę. – Rozwinęła się kwitologia. Żeby zabrać ośmiu żołnierzy na pięć dni szkolenia, zapisałem 90 stron papieru: planów z obrazkami, projektów, kosztorysów. Miesiąc łaziłem, żeby to zatwierdzić – opowiada Krzysiek, instruktor.

Żołnierze twierdzą, że właśnie z tym chciał walczyć pułkownik Dariusz Zawadka. I przegrał. W miniony czwartek minister obrony narodowej Bogdan Klich mianował nowego dowódcę. Został nim pułkownik Jerzy Gut, „wojskowy”. Żołnierze wzruszają ramionami: – Dla nas to bez znaczenia, jednostki GROM już nie ma.


Źródło



Wyślij zaproszenie do