Temat: Dlaczego jestem singlem?
Agnieszka M.:
Jarosław F.:
Jeżeli ktoś jest z kimś, ale w duchu pozostaje singlem, to po prostu nie zależy mu na drugiej osobie aż tak, żeby iść na ofiary i żeby rezygnować z własnego komfortu dla kogoś innego.
a jeżeli zależy mu aż tak, żeby nie oszukiwać? nie udawać kogoś kim się nie jest?
U mnie tak ze wszystkimi ludźmi, nawet jeżeli mi na nich nie zależy. Nie udaję, nie oszukuję w ogóle, nie widzę, po co kogoś
szczególnie nie oszukiwać.
czy może to oznacza, że singiel to ten co nie czuje, nie kocha, nie angażuje się?
Może i tak, ale siebie samego wyraźnie kocha więcej. To jest właśnie to, czym różni się singiel od człowieka.
dlaczego nie można być z kimś i uczciwie pozostać sobą?
A czy to jest wyłącznie dla singli? Nie-singiel nie potrafi?
dlaczego od razu trzeba z czegoś rezygnować? czy związek do
popisywanie się kto ile dla kogo zrobił? czy związek do idea,
dla której się trzeba poświęcać?
Próbowałaś kiedy kochać, ale tak naprawdę? Nie zadaje się wtedy pytań, ile kto czego dla kogo zrobił, nie liczy się swoich poświęceń, po prostu robi się — i już, to poświęcenie wtedy jest przyjemne.
Ale związek to jedno, miłość to inne, niekoniecznie bywają razem.
Singlostwo umysłowe też oznacza, że tak naprawdę nic nie trzyma go koło innej osoby. Inaczej to już nie singiel.
czym w takim razie jest to singlostwo umysłowe? bo jak na razie to wygląda tak, że singiel to ten co ma w d** innych ludzi.
Kiedy uważasz siebie za jednostkę całkiem niezależną od innych (i że nikt Ci nie potrzebny), to innych ludzi tam rzeczywiście masz, chyba że o tym na głos nie mówisz. Ale to kwestia taktu, dyplomacji lub okłamywania siebie samego.
Nie mówiłem, że koniecznie chce. Po prostu może i jest świadomy tej opcji.
próbuje zrozumieć jak ludzie tutaj rozumieją słowo "singiel" i wychodzi z tego jakaś dziwna papka...
Ja go rozumiem właśnie tak. Analiza przeczytanego — to Twoja rzecz. :-)