Małgorzata P. Główny Księgowy
Temat: Życie po (życiu z partnerem)
Stało się. Znów zaczynam wszystko od początku. Skąd człowiek ma brać siłę na zaczynanie życia od nowa i ile razy można zaczynać życie od początku? Wiem, odpowiedź jest prosta, tyle ile trzeba, ile jesteśmy do tego zmuszani przez los, który wiadomo, nie oszczędza.Znów jestem singielką i wcale nie jest mi z tym dobrze. Jak przyzwyczaić się do tego, że życie po rozstaniu zmienia się? I to w sumie nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę i planowaliśmy małymi krokami wspólną przyszłość. Byliśmy szczęśliwi i nic nie wskazywało na to, że szczęście się ulotni. Nie mam już siły zastanawiać się, dlaczego tak się stało i czy faktycznie to rozstanie było konieczne. Muszę iść do przodu i nie odwracać się już za siebie. Mam teraz więcej czasu na realizację swoich zainteresowań i to właśnie robię. Choć partner nigdy mnie w nich nie ograniczał. Nie byłabym z nikim, kto czegoś by mi zabraniał, albo próbował mnie zmieniać. A teraz zastanawiam się, czy kobieta 30-letnia ma szansę na znalezienie partnera i stworzenie szczęśliwego związku? No czas pokaże. Jednego jestem pewna, nie nadaję się do życia w samotności.
I jeszcze praca, którą usiłuję znaleźć. Tak bardzo chciałabym być znów szczęśliwa w życiu prywatnym i zawodowym. Odzyskać siłę, wiarę w swoje możliwości i stać się znów atrakcyjna wewnętrznie. Porzucić smutek i już zawsze cieszyć się radością z życia. Choć teraz też się cieszę, tylko że ze względu na sytuację w jakiej się znalazłam, ta radość jest jeszcze jakby przez mgłę. Ale będzie lepiej, wierzę w to.
A Wy drodzy członkowie grup GL w jaki sposób układacie sobie życie po rozstaniu z partnerem? Czy ucieczka w pracę to pierwsze rozwiązanie jakie przychodzi Wam do głowy?
Czy odczuwacie brak osoby, którą się kochało bądź jeszcze w jakichś pozostałościach się kocha? Bo chyba nie tylko ja czuję taki brak? Jednak coś się skończyło, co było częścią nas samych.
Jak wypełniacie wolny czas, który do tej pory spędzało się z kochaną osobą?
Jak radzicie sobie z myślami o tym co było, bo przecież zapomnieć z dnia na dzień się nie da?
I czy macie w sobie tyle siły, by po rozstaniu zostać przyjaciółmi bądź zwykłymi znajomymi? Czy może lepiej, by nie drapać ran, spróbować odciąć się od byłego partnera choć na jakiś czas?
Trochę pytań mi się nazbierało. Pozdrawiam i zapraszam do wypowiedzi.