Temat: Ty czy Pan(i)??
Bardzo mnie ten temat wciągnął i postanowiłam dorzucić swoje "trzy grosze". U mnie w firmie też wszyscy są ze sobą na Ty, choć czasem dzieli nas duża różnica wieku. Mój przełożony jest ode mnie dwa razy starszy, ale prosił, bym mówiła mu na Ty, więc mówię. Nie ma to nic wspólnego ze spoufalaniem, bo szacunek, jaki żywię w stosunku do Szefa trudno opisać. Wiem, że mogę na Niego liczyć w trudnych sytuacjach zawodowych, wiem, że On ceni moją pracę i wiem, że jest świetnym Szefem.
I tu chciałam zwrócić Waszą uwagę na to, że forma w jakiej się do siebie zwracamy nie zastąpi nigdy treści - mam w pracy takie osoby, które choćby mówiły do mnie Jaśnie Pani, to i tak wolałabym się od nich trzymać z daleka, bo tegoż właśnie szacunku w naszej relacji brakuje.
A dorzucając z kolei słówko do tykania w relacji nauczyciel - uczeń: młodzi ludzie często potrzebują podkreślenia tego dystansu dzielącego ich od dorosłych, wyrażonego słowem Pani/Pan. Ja kiedyś pracowałam w szkole i ze swoimi wychowankami miałam świetne relacje (spotykamy się do tej pory i teraz, gdy oni są dorośli mówią mi po imieniu), ale do ostatniego dnia mojej pracy z nimi w szkole, zwracali się do mnie "Proszę Pani", nawet jeśli zwracali się do mnie ze swoimi życiowymi problemami lub dzielili się radościami, których nie omawiali z innymi dorosłymi. Kiedyś nawet o tym rozmawialiśmy - i powiedzieli, że dla nich samych to było wygodne, bo mając te 15 lat potrzebowali sobie przypominać, że ja nie jestem jednak ich rówieśnicą choć się tak świetnie rozumiemy...
Starzeję się, więc już w sumie nie pamiętam jakie to "Paniowanie" miało dla mnie znaczenie, gdy byłam w szkole, ale moje wychowanki mają po 20 lat, więc pamięć ich raczej nie zawodzi.
W obu przypadkach - mojej pracy w szkole, gdzie nie było równowagi (oni mi na Pani, ja im po imieniu) i w mojej obecnej pracy - gdzie wsyscy są na Ty, wszystko jest dobrze, jeśli podstawą relacji jest wzajemny szacunek.